
Grecki zespół powstały w 2002 w Atenach. Po niedługim czasie został uznany w swoim kraju za jedną z bardziej interesujących grup w kategorii heavy/power z elementami progresywnymi. Mimo to rozwój muzyczny formacji przebiegał powoli, a po rozprowadzeniu demówki "In The Name Of God" w 2006, prace nad debiutanckim albumem przeciągnęły się kilka lat. W 2009 podpisano kontrakt z włoską wytwórnią Metal On Metal Records. Muzycy pragnęli jak najbardziej dopracować swoje kompozycje oraz zaprezentować materiał produkcyjnie wysokiej jakości, przewyższającej typowy raczej proste i surowe brzmienie ekip z Hellady w tej kategorii. W sferze brzmienia powstała płyta wyjątkowo udana - klasyczna dla gatunku, ale jednocześnie nowoczesna i z wykorzystaniem nowych zdobyczy techniki nagraniowej. Mocny i głęboki dźwięk gitary, przestrzennie dźwięczna perkusja i odpowiednio dobrany do mocy bas połączyły się idealnie ze znakomicie ustawionym wokalem, swobodnie unoszącym się ponad gitarami. Klawisze wpisywały się w to wszystko na równoległym planie w klarowny sposób. Do gitarowej roboty nie można było mieć zarzutów, ale już wspomniane klawisze Stavrosa nieraz niezbyt zgrywały się z nimi, zaś pianino w tle mocnych power-riffów nieraz grało tylko samo dla siebie w oderwaniu od głównej melodii - miło neoklasycznie, lecz nieco bez sensu i nie zawsze pewnie. Do podjętego stylu nie pasowała także zbyt natarczywa perkusja, z mnóstwem przejść na werblach i specyficznych zmian rytmu. Koroneos miał chyba tremę i w jego głosie o stosunkowo niezłej donośności wyczuć można było lekką panikę w najwyższych partiach, również brak siły przy przeciąganiu tonów. To nie była zła muzyka, ale ani progresywny power (In The Name Of God) ani dobry klasyczny heavy/power z nastawieniem na melodie nie wypadły przekonująco. Najjaśniejszymi punktami były Child Of Rage, a przede wszystkim epicki Talos - oba jednak mało zapamiętywalne. Motywy antyczne w Black Gold inni grywali już wcześniej i jak na zespół z Grecji było dziwne, że kwintet nie zdołał wymyślić nic lepszego. W częściach instrumentalnych dosyć ubogo, solówki takie sobie, a wykorzystanie klawiszy bojaźliwe nawet w tłach. John Koroneos niemal autorsko rozegrał na wszystkich gitarach łagodną pieśń Here I Am i tu zaśpiewał wyśmienicie, bez napinania się i widocznie taki repertuar był dla niego odpowiedni ("ładna" gitara akustyczna, dobry oniryczny klimat i nostalgiczna zaduma). Musiał się udać także Spartan - pełen dumy epicki true heavy z elementami power w dostojnej galopadzie i atmosferze nieustraszonego natarcia falangi. Ta prostota była kapitalna i szkoda, że RagenHeart nie zdecydowali się zagrać większej ilości numerów w ten sposób (bez kombinowania). W zamian zespół wystawił się na ciosy w większości pozostałych utworów i nie wyszedł poza solidną poprawność. Dwie wyróżniające się kompozycje to było za mało, by zatrzymać w pamięci to spartańskie natarcie. Ekipa wróciła w niemal oryginalnym składzie osiem lat później.
| ALBUM | ŚPIEW, GITARA | GITARA | KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
| [1] | John Koroneos | Angel Priest | Stavros Papazoglou | Nikos Michalakakos | Nick `Speedy` |
| [2] | John Koroneos | Angel Priest | Takis Koroneos | Nikos Michalakakos | Nick `Speedy` |
Nikos Michalakakos (Spitfire, Dark Nightmare)
| Rok wydania | Tytuł |
| 2010 | [1] RagenHeart |
| 2018 | [2] The Last King |
