Hiszpański zespół powstały w 2009 w Madrycie. Zważając na skład doświadczonych muzyków, debiut rozczarowywał zbiorem przeciętnych siłowych kompozycji heavy/powermetalowych, w których rockman Manuel Escudero się po prostu męczył i nic dziwnego, że jeszcze w tym samym roku podziękował za współpracę. Zastąpił go na krótko Ronnie Romero, ale poza jednym utworem w wersji demo niczego jednak z tą ekipą nie nagrał, choć bardzo na to liczono. Do grupy dołączył zatem Ignacio Ruiz i na drugim krązku było lepiej, ale utwory nadal okazały się jedynie zbiorem sprawnie odegranych, ale mało chwytliwych i gatunkowo różnorodnych z obrzeży heavy i power metalu. Na [3] Santelmo poszedł za ogólną modą i w głównym nurcie iberyjskiego power, ale w końcu nagrał album, którego w końcu można było posłuchać z zainteresowaniem. Dominowały dynamiczne powermetalowe kawałki nastawione na ekspozycję refrenów. Wszystko zagrano niezbyt mocno, gra gitarzysty Jerónimo Ramiro kunsztowna, a wokalnie w zwartej obranej stylistyce Ruiz wypadł bardzo przekonująco. Jeśli na [2] pojawiły się niewysokich lotów akcenty progresywne, to tutaj zdecydowanie więcej było bezpretensjonalnie podanej epickości oraz przebojowości w ciepłych hiszpańskich barwach. Niezbyt odkrywcze granie, ale to właśnie szukanie jakichś form oryginalności spowodowało, że Santelmo na dwóch swoich pierwszych płytach niczym nie zaimponował. Na [3] kwintet pozostawał w obszarach bezpiecznych, nieco przewidywalnych, ale dobrze się słuchało zgrabnych numerów w rodzaju El Retorno De Judas, Juego De Reyes z fantastycznym dialogiem gitary i klawiszy czy też Ángeles Muertos wzbogaconych o zapadające w pamięć refreny. Coś z heavy metalu lat 80-tych zawarto w wolniejszym Mamífero, będącym czymś pomiędzy Dio a Black Sabbath ery Tony`ego Martina. Kiedy zespół grał w prostej formie melodyjnego power, to elegancko poczynali sobie w Mil Vidas, natomiast w Ser Del Viento serwował poza intensywnością gitarową także pełen werwy refren w stylu Tierra Santa. Romantyczne utwory balladowe z wykorzystaniem gitary akustycznej nigdy nie były mocną stroną Santelmo i tak było w przypadku Destino El Universo. Przeciętny Serpientes Y Mentiras zbytnio się oglądał na płytę poprzednią i ten progresywny heavy metal był umiarkowanie interesujący. Z kolei Somos to melodyjny heavy/power jakiego nie udało się w atrakcyjnej formie przedstawić na debiucie. Na koniec potężne uderzenie w Actos De Fe, gdzie Ramiro serwował riffy niczym niemiecki Paragon, ale w refrenie muzycy wracali do hiszpańskiego powermetalu. Na pochwały zasługiwał José Manuel Paz i jego wkład w ten album - klawiszowe partie, które przygotował i pojedynki z gitarą były wyborne. Mastering wykonał w Helsinkach Mika Jussila i zagwarantował rewelacyjne brzmienie, a wycyzelowanie wszystkich bez wyjątku instrumentów graniczyło z pietyzmem. Szkoda, że w 2016 zespół rozwiązał się.
Manuel Escudero śpiewał w heavymetalowym Sacramento (A Sangre Y Fuego w 2014 i Horizonte De Eventos w 2015). José Manuel Paz grał w Avalanch, a Luis Hernández w Obús. Ignacio Ruiz stanął za mikrofonem w symfoniczno-folkmetalowym Runa Llena (Aon w 2022).

ALBUM ŚPIEW GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Manuel Escudero Jerónimo Ramiro Sánchez José Manuel Paz Luis Hernandez Jaime Olivares
[2-3] Ignacio `Nacho` Ruiz Jerónimo Ramiro Sánchez José Manuel Paz Luis Hernandez Jaime Olivares

Manuel Escudero (Ago), Jerónimo Ramiro Sánchez (ex-Santa, ex-Nu, Saratoga), José Manuel Paz (ex-Koven),
Luis Hernandez (ex-Arwen), Jaime Olivares (ex-Ankhara), Ignacio Ruiz (ex-Arwen, ex-Perfect Smile)


Rok wydania Tytuł
2010 [1] Santelmo
2012 [2] El Alma Del Verdugo
2014 [3] Mamífero

    

Powrót do spisu treści