Fiński zespół założony w 1999 w Kemi niedaleko Lappi jako Tricky Means. Z początku jego trzon stanowili wokalista Tony Kakko (właśc. Toni Kristian Kakko, ur 16 maja 1975), gitarzysta Jani Liimatainen (ur. 9 września 1980) oraz perkusista Tommy Portimo. Pierwszym sukcesem grupy było zarejestrowanie w 1999 utworu UnOpened na składankę "Metallilitto`99". Wydany 4 września 1999 przez rodzimą wytwórnię Spinefarm, debiut brzmiał nowocześnie, świeżo i rokował nadzieje na przyszłość. Styl Sonaty opierał się na szybkich melodyjnych tempach z udziałem syntetyzatorów na wzór Stratovarius i wysokim czystym wokalem Kakko (dla niektórych ten wokal był nie do zniesienia). W 1999 Finlandia nie stanowiał jeszcze potęgi w melodyjnym powermetalu, cały czas formując się - krążąc wokół włoskiego flower-power, niemieckich mutacji helloweenowskich i szwedzkiego baśniowo rycerskiego grania. Nagle Sonata znalazła się niemal na szczycie tej piramidy, mozolnie wznoszonej przez kilka poprzednich lat w Europie. Pierwsze wrażenie było takie, że to granie zwyczajne, oparte na przebojowych galopadach z dużą prędkością serwowaną przez jedynie biegłych instrumentalistów i zaśpiewaną przez faceta, który nie należał do grupy głosowych mocarzy. Jednakże otwierające tornado Blank File mogło przekonywać o talentach młodych Finów. Miejscami było to granie przestrzenne i pozytywnie nastawione, a jego siła tkwiła głównie w melodyjnej prostocie o czym świadczył My Land - niemal patriotyczna pieśń opiewająca potęgę rodzimej ojczyzny i przyrody. Chwilę wytchnienia przynosiła tytułowa Replica - udana pseudo-ballada, w której Kakko okazał się wokalistą o ciepłej i miłej dla ucha barwie głosu. Kingdom For A Heart po dziś dzień pozostaje najlepszym i najbardziej przebojowym kawałkiem zespołu, z niemal bajkowym klimatem i świetnym dialogiem klawiszowo-gitarowym. Obrazu dopełniały: singlowy UnOpened, pełen zmian tempa rozbudowany Destruction Preventer oraz wzruszający FullMoon. Od całości odstawały jedynie rozwlekła ballada Letter To Dana oraz całkowicie bezbarwny Picturing The Past. W tamtym okresie płyta mogła zwracać na siebie uwagęswoją wielobarwnością i chwytliwą przebojowością. Ten album oparł się wszelkim naporom i modom, będąc niczym niewzruszona skała w swej doskonałości w ramach gatunku. Japońska edycja zawierała ponadto bonus Mary-Lou. Po odniesieniu sukcesu w Finlandii, Kakko skupił się na śpiewaniu i zatrudniono pełnoprawnego klawiszowca Mikko Härkina (ur. 25 maja 1979). [2] zawierał m.in. covery Still Loving You Scorpions i I Want Out Helloween, jak również dwa utwory koncertowe z 16 czerwca 2000 z fińskiego festiwalu "Provinssirock".
Wkróce Sonata Arctica została wybrana jako support na europejską trasę krajowych liderów Stratovarius. Tournee wystartowało w kwietniu 2000, a grupa w niecałe dwa miesiące zagrała 30 koncertów w dziesięciu krajach. W czerwcu 2001 ukazał się [3], w niczym nie ustępujący znakomitemu poprzednikowi, choć niektórzy z początku odnosili wrażenie, że płyta była zbiorem kilku nudnych powermetalowych piosenek poprzetykanych równie nieciekawym balladami. Jednak to mylne uczucie znikało przy trzecim czy czwartym przesłuchaniu. Zdecydowanie najlepszym utworem na płycie był San Sebastian, ale niewiele mu ustępowały inne rozpędzone kawałki - Weballergy, Black Sheep i Wolf & Raven. Ciekawie prezentowały się kompozycje utrzymane w średnich tempach. The End Of This Chapter zaczynał się rozmową telefoniczną, jakby żywcem wyjętą z "Krzyku" Wesa Cravena, by przerodzić się następnie w miłosną opowieść. Dwie ballady - Last Drop Falls i Tallulah wypadły całkiem interesująco. Wszystko kończył ponad 11-minutowy epos The Power Of One. Płyta zawierała jednak dwa męczące momenty w postaci Land Of The Free i instrumentalnego Revontulet. Mimo tych wad należało uznać album jako bardzo dobry i jak się miało okazać, w przyszłości było znacznie gorzej. Warto dodać, że na edycji japońskiej umieszczono bonus Respect The Wilderness
W lipcu 2001 rozpoczęła się fińska trasa, po której zaliczono festiwal "Wacken Open Air", a następnie ruszono na trasę po Japonii. W listopadzie 2002 wydano [4], który rejestrował występ grupy 4 września 2001 w Tokio. Niestety, nie było to udane wydawnictwo - Kakko nie potrafił śpiewać tak mocno i czysto jak w studio, w dodatku wchodził zbyt często w wysokie rejestry. Sonata wypadła słabo brzmieniowo i musiała pożegnać się ostatecznie z ambicjami pretendowania do miana bycia fińskim odpowiednikiem włoskiego Rhapsody. Na źywo grupa po prostu nie miała mocy, nie popisali się także mixerzy w studio. [5] rozpoczynał zmierzch twórczości - płyta była jedynie umiejętnie spreparowanym produktem obliczonym na zysk. Wszystko brzmiało szalenie sztampowo i przewidywalnie, a jedynymi porywającymi momentami był melodyjny The Cage i singlowy Victoria`s Secret - choć ten drugi sprawiał wrażenie daremnej próby stworzenia drugiego San Sebastian. Kiepsko wypadły przesłodzone ballady - The Misery oraz Draw Me. Całośc brzmiała bez przekonania, z niebezpieczną nutką popu. Rolę przewodnią pełniły teraz klawisze, a muzyka zwyczajnie męczyła. To już nie był kipiący energią debiut, ale dzieło zbyt szablonowe, by wywołać jakieś większe emocje. Za dużo było poruszania się wśród wytartych schematów, a za mało poszukiwań nowych rozwiązań. Warto wspomnieć udział w studio Jensa Johanssona ze Stratovarius, który zagrał gościnnie na klawiszach w czterech numerach. Japońskim bonusem był tym razem The Rest Of The Sun Belongs To Me, a południowoamerykańskim - cover Metalliki Fade To Black.
Kolejne albumy były już tylko mizerną próbą utrzymania się na rynku. Każdy następny był słabszy, rozcieńczony pod względem mocy i mniej przekonujący. Sonata Arctica przestała się rozwijać artystycznie, znacznie zwolniła tempo, a utwory zatraciły charakter przebojowości. Zdarzały się kawałki interesujące jak My Selene z [6], ale każdy zdał dobie sprawę z faktu, że formacji zabrakło pomysłów na dobry melodyjny power. Trudno było nieustannie oczekiwać utrzymywania poziomu z debiutu, ale [8] po raz kolejny serwował rozcieńczony Stratovarius w bladym pseudoprogresywnym wydaniu. In Black And White czy The Harvest nużyły gładkimi i bezpiecznymi melodiami. Kakko co ciekawe śpiewał na tym krążku bardzo dobrze z towarzyszeniem chórków, ale tak wypranej z emocji muzyki Sonata wcześniej nie przedstawiła. Wyciskające łzy super słodkie numery niegdyś stanowiły ogromny atut grupy, lecz bezbarwność Paind In Full czy Under Your Tree była zastanawiająca. Klawiszowiec Klingenberg grał o trzy klasy niżej swoich możliwości, zarzucając inwencję nawet w tworzeniu rzeczy prostych i zgrabnych. W jakimś stopniu przyjęta tu stonowana konwencja sprawdziła się w przypadku łagodnego For The Sake Of Revenge, ale zupełnie nie wypaliła już w It Won`t Fade w stylu włoskiego fantasy flower-power w podwójnie ugrzecznionej wersji. Z kolei próby wykorzystania sentymentalnej zadumy zastosowano w Caleb i My Dreams But A Drop Of Fuel For A Nightmare, ale nie robiły one pozytywnego wrażenia. Coś umykało w melodii i klimacie The Vice, rozmywając się w mdłej aranżacji pełnej wysokich chórków. Poprawnie grająca sekcja rytmiczna idealnie wpisywała się w to granie bez entuzjazmu i zaangażowania. U Finów nie chodziło nawet o galopady i generowanie mega-melodyjnych killerów - ci muzycy po prostu zaczeli udawać, że wciąż grali power w europejskiej odmianie, wchodząc przy okazji na teren zarezerwowany dla zespołów z kręgu melodyjnego metalu, lecz potrafiących wyczarować więcej zaraźliwych refrenów. Nawet samo brzmienie wydawało się bez iskry i płaskie nawet w dalszych planach. Jedynie basista Marko Paasikoski wyłamywał się z szarości, nastrajając swój instrument "mocno metalowo", co dodatkowo tworzyło rysy na białej porcelanie ogólnego soundu. Coś się skończyło, coś się wypaliło - wypalony w dotychczasowej stylistyce kwintet próbował nieudolnie podejść do problemu z innej strony, ale według receptury ze źle dobranymi składnikami. Po tym niepowodzeniu z ekipy odeszedł Jani Liimatainen.
Na [9] symptomatyczne było umieszczenie singlowego Flag In The Ground, pierwotnie nagranego jeszcze przez Tricky Beans, z którego rozwinęła się Sonata Arctica. Ten najlepszy numer na płycie posiadał niezły irlandzki motyw, zgrabnie zaaranżowany z pełną energii werwą i klawiszami jak niczym z epoki debiutu. Gdyby ten utwór otwierał materiał, można by się pokusić o zaryzykowanie stwierdzenia, że Finowie nagle zapragnęli cofnąć się w czasie o dziesięć lat. Niestety, tak w rzeczywistości nie było - Everything Fades To Gray podróżował w krainy melancholijnej łagodności z niedopracowanymi aranżacjami symfonicznymi. Stylistykę krążka poprzedniego kontynuowano w wypranych z mocy płaczliwych No Dream Can Heal A Broken Heart oraz Juliet. Całość wydawała się bogatsza formalnie od [8], ale to nasycenie raczej uzyskano nie poprzez kamienie szlachetne, ale ich chińskie imitacje stworzone tanim kosztem i bez nakładu faktycznej pracy twórczej. O pop ocierał się The Truth Is Out There, ukazujący jak łatwo można przekroczyć granice metalu, kiedy zapomina się o wiodącej roli gitary. Bezradnie smutno wypadł Breathing, zupełnie muzycy pogubili się w niby-nowocześnie agresywnym The Dead Skin. Może jakimś rozwiązaniem byłoby większe wykorzystanie aktorskiego muzycznego przekazu i temp z Zeroes - ciekawego przykładu wykorzystania różnych podgatunków metalu z małą nutką progresywności i elementów modern. Głos Kakko w obranej konwencji brzmiał przyjemnie i był dopasowany do całości. Nowy gitarzysta Viljanen ani nie błyszczał, ani nie próbował dorównać swojemu poprzednikowi. Kwintet komletnie się wypalił, a magia nazwy nie wystarczała już do plasowania się nawet w drugiej lidze potężnej sceny fińskiego powermetalu.
W pewnych kręgach cokolwiek by ten zespół nie nagrał będzie się podobać i każda krytyka zostanie odrzucona. Jednak już rozpoczynającemu [10] Only The Broken Hearts (Make You Beautiful) należało mówić stanowcze "nie". Taki układny i grzeczny pseudo-metal był zastanawiający pod względem niezrozumiałego uporu grania niby-inteligentnego smucenia przy jednoczesnym nieudolnym omijaniu muzycznych raf poprzednich kilku krążków. A jednak nieudolne koszmarki rozlazłej łagodności w popowym sosie tworzyły tą płytę (Shitload Of Money, bezsensownie rozwijający się Somewhere Close To You). Kakko śpiewał dobrze, ale był to głos, którego nie dałoby się przenieść do innej formacji. Na słowa krytki zasługiwał za to Henrik Klingenberg za dyskotekowe klawisze od czasu do czasu. Album ostatecznie dobijała częścć środkowa z tak drętwymi numerami jak I Have A Right, Alone In Heaven czy fatalnym The Day. Chwilami mógł się podobać neoklasyczny Losing My Insanity (przypominający utwór o tym samym tytule Ari Koivunena) oraz przeznaczony dla sonatowych ortodoksów Cinderblox z powermetalowym tempem, jaki Finowie sami onegdaj kultywowali dawno temu. Zabrakło przede wszystkim życia w tym wszystkim, jak również pewnej dozy symfoniczności. Dwuczęściowa opowieść Wildfire wywoływała mieszane uczucia - same główne motywy i epicko-folkowa otoczka były interesujące, jednak niepotrzebnie przeładowano to marnymi chórkami, denerwującymi klawiszami i kolejną porcją niemodnej nowoczesności w aranżacjach. Krążek jawił się jako mizerna zawartość opakowana wybornie w złoto i atłasy produkcji. [12] był ponownie nagranym materiałem z debiutu, mającym uświetnić 15-lecie jego wydania.
Dyskografię uzupełnia wydana w styczniu 2022 płyta Acoustic Adventures (Volume One).

Byli i obecni członkowie zespołu występowali też w innych grupach:

ALBUM ŚPIEW GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Tony Kakko Jani Liimatainen Tony Kakko Janne Kivilahti Tommy Portimo
[2] Tony Kakko Jani Liimatainen Mikko Härkin Janne Kivilahti Tommy Portimo
[3-4] Tony Kakko Jani Liimatainen Mikko Härkin Marko Paasikoski Tommy Portimo
[5] Tony Kakko Jani Liimatainen Tony Kakko Marko Paasikoski Tommy Portimo
[6-8] Tony Kakko Jani Liimatainen Henrik Klingenberg Marko Paasikoski Tommy Portimo
[9-10] Tony Kakko Elias Viljanen Henrik Klingenberg Marko Paasikoski Tommy Portimo
[11-17] Tony Kakko Elias Viljanen Henrik Klingenberg Pasi Kauppinen Tommy Portimo

Mikko Härkin (ex-Kenziner), Henrik Klingenberg / Pasi Kauppinen (obaj ex-Requiem), Elias Viljanen (ex-Depravity, ex-Mess)

Rok wydania Tytuł
1999 [1] Ecliptica
2000 [2] Successor EP
2001 [3] Silence
2002 [4] Songs Of Silence (live)
2003 [5] Winterheart`s Guild
2004 [6] Reckoning Night
2006 [7] For The Sake Of Revenge (live)
2007 [8] Unia
2009 [9] The Days Of Grays
2012 [10] Stones Grow Her Name
2014 [11] Pariah`s Child
2014 [12] Ecliptica: Revisited
2016 [13] The Ninth Hour
2019 [14] Talviyö
2022 [15] Acoustic Adventures 1
2022 [16] Acoustic Adventures 2
2024 [17] Clear Cold Beyond

          

          

        

Powrót do spisu treści