Norweski projekt powstały w 1994 w Oslo, założony przez muzyków znanych z Aura Noir i Dödheimsgard. Nazwa oznaczała "na końcu tęczy". Demówka "Those Who Caress The Pale" zainteresowała szefów angielskiej wytwórni Misanthropy Records. Jedyny album prezentował przemyślane struktury, choć przy pierwszym odsłuchu sprawiające wrażenie eksperymentów brzmieniowych. W większości utworów użyto czystego wokalu (fantastyczny śpiew kobiecy w wykonaniu Lill Katherine Stensrud, znanej z Bergtatt Ulver), tradycyjny skrzek pojawiał się tylko w kilku kawałkach. Zimny niepokojący klimat stworzono dzięki rozbudowanym gitarowym pasażom i rytmice typowej dla Voivod z okresu Dimension Hatröss. Całość z pewnością mogła spodobać się fanom awangardowego podejścia Arcturus. Deliryczne dysonanse wynikały z psychodelicznych gitarowym zagrywek, snującego się basu oraz transowego wokalu Vicotnika. Już początkowe dźwięki I Sang For The Swans zwiastowały coś niezwykłego - gęsty klimat przesycony ozonem burzowego niepokoju, nordyckim pogaństwem, magią i uczuciem straty czegoś niewypowiedzianego. Rozkołysany You That May Wither, ciskający szalonymi riffami Den Saakaldte i Written...Remembrance Of Things Past z umierającą w powolnych męczarniach majestatyczną końcówką tworzyły nadzwyczaj intrygujący materiał. Płytę poprzetykano ambientowymi wstawkami, przywodzącymi na myśl zgiełk średniowiecznego targowiska. Tętno tego wszystkiego opierało się na zestawieniu prog-rockowej wirtuozerii King Crimson z siarczystym black metalem.
Czas premiery płyty to epoka, w której takie granie zdawało się przekraczać percepcję odbiorców. Album ciepło przyjęto tylko w wąskim gronie osób siedzących w undergroundzie. Narzędzia do rozebrania materiału na czynniki pierwsze pojawiły się z czasem i wraz z rozwojem internetu, który błyskawicznie poszerzał horyzonty. Wtedy jednak trzeba było polegać na tropach podrzucanych przez samych muzyków, a ci robili to niechętnie. "Bardzo inspiruje nas muzyka Voivod" - mówił Vicotnik w wywiadzie udzielonym w 1996 magazynowi "Thrash`Em All". I kontynuował: "Nie sądzę, żeby jakakolwiek inna grupa przed nimi potrafiła tak dobrze dyrygować i budować atmosferę w oparciu o rytm. Inspirują nas też inni współcześni kompozytorzy i elementy dysharmonii w dzisiejszej muzyce, ale jest to źródło bardzo rozproszone po wielu zespołach, więc nie warto tutaj wymieniać, bo lista byłaby bardzo długa". Po latach albumy Fleurety brzmią dość naiwnie, podczas gdy dzieło Ved Buens Ende wciąż iskrzy świeżością. Trio wyszło poza schematy blackmetalowe, poszukując muzycznych środków wyrazu zupełnie gdzie indziej. Była to płyta trudna w odbiorze, a do tego szalenie depresyjna. Większość fanów zwracała główną uwagę na rózne muzyczne wariacje, ale tak naprawdę była to muzyka przerażająco smutna, stanowiąca jakby zapiski człowieka zlobotomizowanego i wydrążonego w środku. Ten casus dotknął różnych innych ówczesnych "awangardzistów" jak Dodheimsgard, których recenzenci klepali po ramieniu, ale publiczność pozostawała zdezorientowana. Norwegowie zaproponowali utwory niczym ze złego snu, bardziej niepokojącą niż melancholijne. Krążek był stosunkowo długi, a w otwierającym siedmiominutowym I Sang For The Swans wokal pojawiał się dopiero w połowie. Black metal przezierał tylko jako jeden z wątków w gąszczu basu jak w Rush, perkusji jakby grał Ginger Baker i klimatu, który z metalowej awangardy zaczerpnął równie wiele z Captain Beefheart.
Założony przez Agressora/Czrala w 2000 Virus miał być duchowym spadkobiercą Ved Buens Ende. Muzyka przyznawał w wywiadach, że na debiutanckim albumie Carheart z 2003 znalazły się wątki i pomysły, które miały pierwotnie trafić na następcę [1]. Na siłe starał się udowodnic, że Virus stał się kontynuatorem idei Ved, a po prawdzie był tylko substytutem zrealizowanym z innymi ludźmi. Virus zrealizował jeszcze: The Black Flux w 2008, The Agent That Shapes The Desert w 2011, EP-kę Oblivion Clock w 2012, Memento Collider w 2016 oraz EP-kę Investigator w 2017. Nie było wśród nich wyraźnego lidera ani tym bardziej spektakularnej porażki - był to Ved Buens Ende sprowadzony do wymiaru piosenek i odcedzony z jakiegokolwiek black metalu. Maniacy Ved lubili porównywać album do debiutu The Velvet Underground – tak samo w swoich czasach niezrozumianego w pełni i trafiającego dopiero po wielu latach do świadomości większej grupy odbiorców.

Późniejsze losy członków zespołu:

ALBUM ŚPIEW, GITARA BAS PERKUSJA
[1] Yusaf `Vicotnik Mr.Fixit` Parvez Hugh `Skoll` Mingay Carl-Michael `Agressor/Czral` Eide

Skoll (ex-Fimbulwinter, ex-Ulver)

Rok wydania Tytuł
1995 [1] Written In Waters

Powrót do spisu treści