
Grecki zespół powstały w 2010 w Salonikach z inicjatywy perkusisty Stergiosa Kourou. Wokalista Piero Leporale znany był ze współpracy z Uli Jonem Rothem. Pozostali muzycy występowali wcześniej w progresywno-powermetalowym Horizon`s End (dwie płyty: Sculpture On Ice w 1998 i Concrete Surreal w 2001). Właśnie na tej kapeli oparto nieco inspiracje na debiucie Wardrum, ale z większym naciskiem na melodyjny powermetal oparty o znakomite riffowanie Vreto i wysunięty głos Leporale. W tych mocniejszych kawałkach Wardrum odeszli od progresji w kierunku dumnego epickiego stylu swoistego dla Grecji, jak w pełnym emocji Spadework. Helleński duch ulatywał dumnie ku niebu w ekscytującym The Meaning Of Forever, więcej przestrzeni wśród gęstych riffów panowało natomiast w Soultrip. Progresywne łamanie mocniej zaakcentowano we wzniosłym Circle Of Hate, w którym wyczucie wszystkiego rozegrano w umiarkowanym tempie godnym podziwu. Leporale wyrastał na postać centralną, śpiewając wysoko, dramatycznie i głosem pełnym zaangażowania. Młody gitarzysta Vreto w zasadzie grał skromnie, ale jak już serwował solówkę, skupiał na niej całą uwagę słuchacza. Jego technika była niezwykle uduchowiona - daleka od serwowania dziesiątek dźwięków na sekundę, za to "skierowana do wewnątrz", pełna niuansów i idealnie wpasowana w dość melancholijny styl albumu. Gitara akustyczna w Turn About przenosiła słuchacza od razu na ciepłe słoneczne greckie wyspy i przy wykorzystaniu instrumentów smyczkowych stworzony klimat niezwykle wzruszający. Szkoda, że Last Neverland nie miał tak dużej siły oddziaływania, mimo epickiego wymiaru - zabrakło wyrazistego refrenu. Formacji zdarzyła się także wpadka, gdyż Yesterday zupełnie do układanki nie pasował. Sekcja rytmiczna zaprezentowała się skromnie, ale zrobiła co do niej należało, nie przesadzając z nawałnicą dźwięków - dosyć głośna, ale starająca się nie zagłuszać ani wokalu, ani gitary. Perkusja napędzała wszystko jak należy i Kourou należały się brawa rozważną grę. Ciekawy majstersztyk z Grecji, gdzie każdy nowo pojawiający się zespół powermetalowy trzeba było brać na poważnie.
Na [2] za mikrofonem stanął Yannis Papadopoulos z prog-metalowego Until Rain. Płyta pozostawała nadal w kręgu powermetalu, ale stanowiła jednocześnie krok w kierunku grania bardziej standardowego w ramach gatunku, nastawionego na melodię - prostszego i nieco cięższego niż poprzednio. Słychać również odejście od specyficznej motoryki utworów z debiutu i doskonałym przykładem na to były zagrane w umiarkowanym tempie heavy/powerowe Parental oraz Common Ground - oba o cechach przeboju. Zresztą inaczej nawet otwarto krążek, ponieważ brawurowo rozegrany Unforgiving posiadał więcej dramatyzmu niż jakikolwiek numer z debiutu. Ogólnie uzewnętrznianych emocji było więcej i to w znacznej mierze zasługa wokalisty, którego dosyć wysoki głos brzmiał jakoś tak zwyczajnie przy gitarowych zagrywkach Vreto. Ten z kolei grał wyjątkowo zdecydowanie, ostro nawet w tych łagodnych przecież melodiach i nieco mocniejszy głos na pierwszym planie zrobiłby większe wrażenie. Melodie - mimo, że nie były nadmiernie wyszukane i oryginalne - zdecydowanie mogły się podobać jako chwytliwe, wyraziste i podkreślone logicznie wypływającymi z głównych wątków refrenami. Nieraz po prostu porywały jak ta z przepięknego melancholijnego F.A.I.T.H. czy też mega-przebojowej spokojnej pieśni No Retreat, pełnej dostojnej elegancji. Kompozycji o cechach progresywnych było mniej (Tide Lakes, Higher Sky) i tu brylował Papadopoulos przyćmiewając nawet momentami samego Vreto. Gitarzysta wykorzystał tutaj ozdobniki z obszarów rocka progresywnego, thrashowe cięte riffy i złożone solówki - stosunkowo oszczędne, ale za każdym razem dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Nie wszystko do końca tak się na tej płycie udało - nie wyróżniały się niczym bowiem Abound In Nothing czy też typowy powermetal w rodzaju No Retreat. Zakończenie natomiast bardzo dobre i Rainy Day to rasowy melodyjny power z elementami neoklasycznymi przemyconymi, w melodii w sposób równie interesujący i inteligentny jak w utworach szwedzkiego Majestic. W kwestii produkcji sporo było do poprawy - przydałaby się bardziej soczysta gitara, inaczej ustawiona perkusja dodałaby odrobinę komfortu. Brzmienie jako takie spełniało jednak kryteria nacechowanego pewną surowością stylu realizacji dźwiękowej albumu z Hellady. Specyficzny klimat albumu poprzedniego tu niemal nie występował i tym razem nikt Wardrum nie mógł zarzucić braku mocy. Wysokiej klasy materiał był jednak mniej poetycki i zdecydowanie odarty z epiki. Niemniej jednak po lekkiej dezorientacji przychodziła refleksja - to kolejny doskonały album zespołu, który szturmem wdarł się na sam szczyt powermetalowej czołówki europejskiej.
Piero Leporale śpiewał w heavymetalowym Ironwill (Jonathan`s Journey w 2019), a Yannis Papadopoulos w Beast In Black, Warrior Path i Sacred Outcry. Kostas Scandalis i Stergios Kourou kontynuowali przygodę z Horizon`s End (Sculpture On Ice w 1998, Concrete Surreal w 2001 oraz Skeleton Keys w 2019). Bębniarz udzielał się także w heavy/powermetalowym Stargate (Unbroken Diamond w 2022).
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Piero Leporale | Kosta Vreto | Kostas Scandalis | Stergios Kourou | |
| [2-3] | Yannis Papadopoulos | Kosta Vreto | Kostas Scandalis | Stergios Kourou | |
| [4] | Yannis Papadopoulos | Kosta Vreto | Dimitris Makrantonakis | Kostas Scandalis | Stergios Kourou |
| [5] | George Margaritopoulos | Kosta Vreto | Dimitris Makrantonakis | Efstratios Karagiannidis | Stergios Kourou |
Piero Leporale (ex-Ira, ex-Dragon Rouge, ex-Fil Di Ferro),
Yannis Papadopoulos (Until Rain), Kostas Scandalis (ex-Final Answer), Efstratios Karagiannidis (ex-Diary Of Secrets)
| Rok wydania | Tytuł |
| 2011 | [1] Spadework |
| 2012 | [2] Desolation |
| 2013 | [3] Messenger |
| 2016 | [4] Awakening |
| 2021 | [5] Mavericks |
