
Fiński zespół utworzony w 2005 w Helsinkach przez Antona Kabanena po jego odejściu z Battle Beast. Projekt był odpowiedzią na rosnącą modę na melodyjny heavy/power dla mało wymagających słuchaczy, promowany przez duże wytwórnie (w tym przypadku Nuclear Blast). Finlandia miała takie zespoły zawsze, a styl wypracowany kilkanaście lat wcześniej przez Dreamtale chociażby ustawił ten kraj w czołówce podobnego grania. Na debiucie kwintet grał odpowiednio ciężko, ale atrakcyjność kompozycji była niewielka lub co najwyżej rzemieślniczo dobra. Grecki wokalista Yannis Papadopoulos nie pasował tutaj, gdyż jego głos był stworzony do śpiewania bardziej ambitnego repertuaru. Owszem, śpiewał miejscami porywająco, ale nie był w stanie udźwignąć wszystkiego sam. Kapanen grał nieźle, Heikkinen kilka razy nawet bardzo dobrze - obaj serwowali ponad przeciętne solówki dla tak błahego grania. Orkiestracje lidera budziły lekki niesmak stylizacją do rodaków z Europe i innych skandynawskich zespołów hard rocka i AOR. Kapanen jako kompozytor nie posiadł talentu do prawdziwie chwytliwych refrenów i przez znaczną część albumu te kawałki przelatywały w stylizowanej na heavy/power konwencji melodyjnego rocka czy też power/rocka średniej klasy. na krążek trafiło też kilka wpadek, które zdarzyć się nie powinny, a największa z nich to Crazy Mad Insane - trudno było zrozumieć sens stylizacji na dyskotekowy pop/rock z syntezatorami w stylu lat 80-tych. Nagrano również miałki Ghost In The Rain - balladowy utwór rozpisany na dwa głosy. Z całości ostatecznie na plus wyróżniały się heroiczno-powermetalowe Beast In Black oraz Zodd The Immortal. I tak ten album wyglądał - Yannis śpiewał nieźle, gitary niby-potężne, refreny pod Dream Evil, shreddujące solówki - ale to wszystko ostatecznie tworzyło ugładzony radiowy disco-metal z trzeciego szeregu i dobrze opakowany produkt ze średniej półki, gdzie można znaleźć bardziej atrakcyjne rzeczy.
Zazwyczaj tworząc kolejne albumy, zespoły metalowe coś zmieniają, z czegoś rezygnują lub szlifują do perfekcji to co wcześniej zyskało przychylność fanów. Tymczasem Beast In Black twardo stali na gruncie banalnego mixu melodyjnego powermetalu i heavy/power rocka, inspirowanego latami 80-tymi. Skupiono się natomiast na uzyskanie jeszcze większego mylnego wrażenia, że te kawałki miały coś w sobie, chocby ułudę mocy czy pędu. Tak nastawiono już od początku Cry Out For A Hero. Yannis śpiewał z pazurem, ale nadal z trudem odnajdował się w śpiewaniu różnych rzeczy w różnych stylach. Przebojowość tych kompozycji była fikcyjna i jałowa, choć niektóre chóralne refreny były niezłe. W niektórych numerach Beast In Black wykorzystywał nośność hard rocka oraz rocka inaczej niż chociażby Twilightning, w pewnych momentach cofając się wprost w tamte czasy przy wsparciu nowoczesnej techniki nagraniowej (From Hell With Love). Sweet True LiesDie By The BladeUnlimited Sin, True Believer i No Surrender. Dość zaskakujacy This Is WarHeart Of Steel. Rozmach próbowano osiągnąć prostymi środkami, jak w Oceandeep z gitarą akustyczną i dalekim planem symfonicznym. Jako bonusy dorzucono dwa covery: Killed By Death Motörhead i No Easy Way Out Roberta Teppera. Kabanen jako gitarzysta wciąż powściągliwy, z nieco częstszymi shreddowymi zapędami.
Ostateczną porażką tej grupy i celu dla jakiego powstała był koszmarny [3] - to była ABBA XXI wieku na sterydach i z fatalnymi klawiszami niczym z disco polo. Na początek jednak przebłyski czegoś interesującego w rozpoczynającym ten festiwal pop-rocka Blade Runner, odnoszący się do tego co grali na drugiej płycie w konwencji power-rocka. Później jednak następował maraton plastiku, latexu i sreberek. Tuzinkowe naiwne melodie z paskudnymi refrenami z list przebojów dla nastolatek zanurzały się w popowym bagnie w zatrważająco płytkim Highway To Mars. W zamaszystym refrenie jakoś bronił się Hardcore z większą dawką powermetalu w nieskomplikowanej przebojowej formie. Straszna klawiszowa tandeta w One Night In Tokyo to kompromitacja, a promującemu płytę Moonlight Rendezvous nadano wizerunek wabika na szeroką publiczność zainteresowaną mocniej podaną muzyką pop i disco. Z tej szarości pewne światełko nadziei niósł główny motyw z Revengeance Machine, ale zaraz niweczono to paskudną elektroniczną partią instrumentalną - Beast In Black używał orkiestracji w sposób zupełnie nie-fiński. Słabiutki refren cechował To The Last Drop Of Blood, a My Dystopia był utworem niestrawnym w swoim przesłodzeniu. Na zakończenie ponownie dwie przeróbki: stanowiący policzek w twarz prawdziwego metalowego fana Battle Hymn Manowar oraz bardziej pasujący do kiczowatej całości They Don`t Care About Us Michaela Jacksona. W rezultacie tych wszystkich wpadek, udanie w kilku miejscach gitarowe ataki przechodziły niezauważenie, podobnie jak perkusyjne próby Palokangasa wyjścia poza prymitywny beat techno. Kolorowy kicz, słaby nawet jak na pop-rock i disco, wypełniony melodiami stanowiącymi marne odbicie autentycznych przebojów lat 80-tych. Metalowy festiwal Eurowizji.
Yannis Papadopoulos śpiewał też w Warrior Path i Sacred Outcry.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA, ORKIESTRACJE | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Yannis Papadopoulos | Anton Kabanen | Kasperi Heikkinen | Máté Molnár | Sami Hänninen |
| [2-3] | Yannis Papadopoulos | Anton Kabanen | Kasperi Heikkinen | Máté Molnár | Atte Palokangas |
Yannis Papadopoulos (ex-Until Rain, ex-Wardrum), Anton Kabanen (ex-Battle Beast),
Kasperi Heikkinen (Merging Flare, ex-Elenium, ex-Conquest/FIN, ex-Amberian Dawn, ex-U.D.O.), Máté Molnár (ex-Wisdom),
Sami Hänninen (ex-Spirit Disease, ex-Brymir), Atte Palokangas (ex-Sinity, ex-Before The Dawn, ex-Among The Prey, ex-Agonizer, ex-Thunderstone)
| Rok wydania | Tytuł |
| 2017 | [1] Berserker |
| 2019 | [2] From Hell With Love |
| 2021 | [3] Dark Connection |
