Amerykańska grupa powstała w 1989 w Chicago. Debiut zawierał speed/thrash z przewagą tego drugiego, co było zabiegiem dość ryzykownym w okresie, kiedy thrash zaczął gwałtownie tracić na popularności, ustępując miejsca deathowi i grunge. Cyclone Temple jednak w żadnym razie nie przypominało grania z Bay Area ani też nawet sceny nowojorskiej. Kwartet zaproponował metal daleki od banału, nie bazujący na sztywnym schemacie zwrotka-refren-zwrotka-refren. W zasadzie było to cos nowego - dziś pojęcie heavy/thrashu jest powszechne rozpoznawalne, jednak w 1991 było inaczej. Fuzja heavy metalu i thrashu była czymś świeżym, choć oczywiście nadużyciem byłoby stwierdzenie, że takie połączenie wymyślił właśnie Fulton. Ozdobą albumu były numery, gdzie melodię obudowano potężnymi riffami. Utwory cechowały się długim czasem trwania i małą dawką agresywności. Nasuwały się pewne skojarzenia z Heathen i Vio-lence - ambitnym graniem w zaostrzonej konwencji. Tu i ówdzie wpleciono partie akustyczne oraz wstawki spokojniejsze. Czarnoskóry Greg Fulton stworzył unikalny styl gry na gitarze - bardzo ekspresyjny, nieco nerwowy, pełen pulsacji i podskórnej siły. Przyspieszenia i zmiany tempa gitary Fultona były momentami po prostu zdumiewające. Na sam początek uderzały trzy niesamowite killery - Why, Sister i Words Are Just Words (gitara akustyczna). Absolutnym hitem pod tym względem wydawał się być Words Are Just Words, w którym thrashowe galopady przenikały się z delikatnym, wręcz balladowym graniem. Formacja pod względem technicznym przypominała raczej dobrych rzemieślników i próżno było tu szukać jakiegoś fenomenu. Wielkim atutem okazał się wokalista Brian Troch, którego zachrypnięty głos przypominał barwą Dave`a Godfrey`a ze wspomnianego Heathen. Frontman w jakiś sposób wyprzedził swoją epokę - można nawet posunąć się do tezy, że wprowadził progresywny styl artykulacji do thrashu (Born To Lose). Thrashowe wejścia masakrowały energią Exodus i Testament, a przecież w tych grupach było po dwóch gitarzystów. Jak w soczewce ogniskowało się wszystko w tytułowym I Hate Therefore I Am. Paradoksalnie to właśnie klasyczny heavy metal obniżał wartość albumu, gdyż ujmował Cyclone Temple energii (In God We Trust, Silence So Loud). Tam gdzie thrashu było więcej i surowiej (Public Enemy) zawsze było co najmniej bardzo dobrze. Za mastering odpowiadał inżynier dźwięku Howie Weinberg, który miał swoją wizję dla tego zespołu i samo brzmienie było po prostu wyborne.
Kolejne krążki nie osiągnęły już takiego rozgłosu, a na każdym zaśpiewał ktoś inny. Marco Salinas zaśpiewał na [2] źle, zresztą do nie najlepszej muzyki i został zastąpiony przez DeLukę. Na [3] nowy wokalista próbował śpiewac wypadkową manier Jamesa Hetfielda i Chucka Billy`ego, a sama płyta zawierał w większości nagrany ponownie stary materiał (aż pięć z szesćiu utworów znanych z [2]) oraz trzy nowe kawałki orbitujące wokół wpływów groove, reggae i hip-hopu.
Po rozpadzie Cyclone Temple, Fulton i Schafer utworzyli projekt Rebels Without Applause. Troch śpiewał w The Reign Of Terror i prog-metalowym Shooting Hemlock (Clockwatcher w 1997, Big Green Monster w 2010 i Color Spackled Empty w 2012). Na wydanej w styczniu 2017 składance znalazło się osiem numerów z demówki Znöwhite z 1989, trzy kawałki z innej demówki z 1991 oraz dwa numery z występu w Columbus (Ohio).

ALBUM ŚPIEW GITARA BAS PERKUSJA
[1] Brian Troch Greg Fulton John Slattery Scott Schafer
[2] Marco Salinas Greg Fulton John Slattery Scott Schafer
[3] Sonny DeLuca Greg Fulton John Slattery Scott Schafer

Brian Troch (ex-Hammeron), Greg Fulton / Scott Schafer (obaj ex-Znöwhite), Sonny DeLuca (ex-Enchanter/Illinois)

Rok wydania Tytuł
1991 [1] I Hate Therefore I Am
1993 [2] Building Errors In The Machine EP
1994 [3] My Friend Lonely
2017 [4] Land Of The Greed, Home Of The Depraved (kompilacja)

      

Powrót do spisu treści