
Amerykański projekt znanego gitarzysty założony w 1994. Celem Joe Stumpa było zaprezentowanie kompozycji innych niż na solowych krążkach. Debiut stanowił ukłon w kierunku tradycyjnego hard rockowego brzmienia bazującego na technice gitarowej Ritchie Blackmore`a oraz innych gitarzystów z lat 70-tych i 80-tych. Joe zaprezentował się jako muzyk potrafiący ukazać swoje nieprzeciętne umiejetności we własnej niepowtarzalnej stylistyce. Liderowi towarzyszyli tu muzycy, z którymi nagrywał swoje pierwsze kompozycje solowe oraz wokalista Brian Sarvela - młody chłopak o zadziornym głosie. Brawurowy heavy/powerowy Don't Look Back z zacięciem neoklasycznym niszczył, a debiut gitarowy Stumpa wstrząsał. Joe grał inaczej niż chociażby Malmsteen i choć w neoklasyce prezentowali się podobnie, to jednak styl ogólny Stumpa był zdecydowanie bardziej heavy/powermetalowy. Na płytę nagrano także pewną liczbę numerów wolniejszych, nasyconych amerykańskim epickim sentymentalizmem i przywiązaniem do poniekąd hair metalowej tradycji (Broken Heart, Heartless). Do dokonań Vicious Rumors z Carlem Albertem nawiązywały dynamiczny Better Off Dead i zadziorny Don`t Play Fair, gdzie całość stanowiła bazę do gitarowych ekwilibrystycznych popisów, choć nieco odmiennych od tych, jakie prezentował w tym czasie Geoff Thorpe. Te w zasadzie udane numery udowadniały, iż Stump w tworzeniu akurat takiej muzyki nie był zanadto biegły. Day By Day to pełna dramatyzmu i ostrej neoklasycznej gitary odpowiedź Stumpa na podobne kompozycje Malmsteena - odpowiedź fenomenalna, bo naznaczona klasyką amerykańskiego grania i bez chłodu, jaki emanował z podobnych utrzymanych w średnim tempie numerów Yngwiego. Wysokie ekspresyjne wokale Sarveli były doskonałe. Pełen mroku i długich wybrzmiewań ponury Light In The Sky kończył właściwy krążek - wykorzystano budowanie narracji, którą potem często wykorzystywały liczne amerykańskie grupy z kręgu progresywnego powermetalu. Te miarowe tempa umiejscowiono równocześnie w starej tradycji podobnych epickich potworów epoki US Power lat 80-tych. Album wyprodukował sam Stump, tworząc brzmienie dobre, aczkolwiek nie tak wyraziste i głębokie jak w przyszłości. Towarzyszący Stumpowi muzycy grali nieźle, choć słyszalnie pod niego. Brian Sarvela odszedł jeszcze w tym samym roku do Zanister.
Także [2] nie był osiągnięciem rewelacyjnym. Mógł się podobać dynamiczny Devil`s Playground - melodyjny szybki heavy/power z elementami neoklasycznymi, ale zaśpiewany przez Briana Trocha jakoś bojaźliwie i bez przekonania. Ten kiepski śpiewak lepiej wypadł w rockowej melodyjno-łagodnej kompozycji You Turn My World Around. Generalnie cały krążek położył słaby wokalista. Jego popisy były miejscami kompromitujące, nie znalazł się też wcale w konwencji progresywno-neoklasycznej. Sporo zastrzeżeń budziła także produkcja - przede wszystkim w sferze gitary i perkusji. Dziwiło to o tyle, iż w pracy nad masteringiem uczestniczył David Chastain. Album zwracał uwagę słuchacza tylko dwukrotnie. Wpierw w pełnym smutku hymnowym Hold On To Your Dreams - utworze z godnymi szacunku rozwiązaniami aranżacyjnymi i przemyślanymi melodiami. Drugim zapamiętywalnym utworem był heroiczny All Things Must End w malmsteenowej tradycji. Po tym niepowodzeniu The Reign Of Terror zamilkli na cztery lata.
W nowym stuleciu Stump zorganizował nowy skład z Michalem Vescerą za mikrofonem. [3] był najcięższym albumem zespołu, a ostra rycząca gitara nie pozostawiała wątpliwości, że miało się do czynienia z albumem heavy/power utrzymanym w stylistyce neoklasycznej. Płyta mocno przypominała nagrania Malmsteena, lecz w nieco mroczniejszym i progresywnym wydaniu. Joe Stump naturalnie był tutaj postacią pierwszoplanową, nie wysuwał się jednak na czoło za wszelką cenę. Jego swobodna gra i przemieszczanie się pomiędzy typowo neoklasycznymi motywami, a wątkami tradycyjnymi zdumiewała i budziła podziw. Przy okazji Stump unikał egoistycznych popisów w stylu Yngwiego, a na krążku znalazły się jedynie dwie kompozycje instrumentalne, w dodatku pochodzące z wcześniejszego okresu - brawurowo wykonany z pomocą klawiszy Paganini`s Purgatory oraz niezwykłej urody akustyczny Dante`s Danza. Oba były zaledwie skromną próbką jego faktycznych umiejętności kompozytorskich, nie ograniczonych w zasadzie ramami muzyki metalowej. W Undercover wrzucono słyszalne cytaty z Blackmore`a, a całość była wybitnie gitarowa. Udział klawiszowca Matsa Olaussona mocno ograniczono do wypełniania pewnych przestrzeni w tle. Melodia stała się jedną z podstaw sukcesu, jak w lekko neoklasycznie brzmiącym Set Us Free czy dramatycznie wzniosłym Sacred Ground. Do miana najlepszego killera pretendował zaśpiewany brawurowo przez Vescerę Hellbound. Wokalista śpiewał w odrobinę niższych tonacjach niż u Malmsteena - wychodząc z kanonu neoklasycznego, jego głos brzmiał bardziej amerykańsko. Na koniec grupa zaprezentowała własną interpretację klasyka Rainbow Kill The King. Album cechowało wyborne brzmienie, podkreślające nuianse gry Stumpa.
Rok później fani otrzymali [4], z jeszcze bardziej wysublimowaną i dopracowaną muzyką. Tytułowy Conquer And Divine prezentował się jako utrzymany w szybszej konwencji Malmsteena czy Ring Of Fire. No Forgiving dostarczał nie mniej emocji z kapitalnymi neoklasycznymi zagrywkami Stumpa. Super szybki No Limits był niesamowitym popisem wszystkich muzyków, a muzycznie kawałek unosił się w orbicie Rainbow, neoklasyki i heavy/power. Na numer złożyły się: wspaniała melodia, wsparcie klawiszami z lat 80-tych, grzmiąca perkusja oraz kolejny popis Stumpa. Wszystko spinał w całość dramatyczno-romantyczny The Meaning, w którym lider stopniowo dawkował emocje, prezentując co chwila co innego. Ten neoklasyczny shred ze wschodnimi motywami wręcz zdumiewał. Płyta była trudniejsza w odbiorze niż poprzednia, także Vescera nie błyszczał tak mocno, choć nie on był postacią centralną. Tym kimś był Joe Stump, po raz kolejny udowadniający swoją niekwestionowaną pozycję w panteonie gitarowych herosów.
Stump grał także w Michael Vescera Project, powermetalowym HolyHell (z Rigney`em), prog-metalowym Shooting Hemlock (Clockwatcher w 1997, Big Green Monster w 2010 i Color Spackled Empty w 2012 - na wszystkich zaśpiewał Brian Troch), Raven Lord, Exorcism, Tower Of Babel i zreaktywowanym Alcatrazz. Nagrał też szereg krążków solowych oraz zrealizował solówkę w Pain na solowym albumie Vescery A Sign Of Things To Come w 2008. Sam Michael Vescera śpiewał też w Killing Machine, Palace Of Black, MVP, Empires Of Eden, Animetal USA, Fatal Force (Unholy Rites w 2012), Sovereign (Warring Heaven w 2012), Warrion i Magic Kingdom.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Brian Sarvela | Joe Stump | Joe Codi | James Francis Simpson | Jeff Tortora |
| [2] | Brian Troch | Joe Stump | John Risti | Jamie Cursi | |
| [3-4] | Michael Vescera | Joe Stump | Mats Olausson | Jay Rigney | Matt Scurfield |
Joe Stump (ex-Trash Broadway), Brain Troch (ex-Hammeron, ex-Cyclone Temple),
Michael Vescera (ex-Obsession, ex-Loudness, ex-Yngwie Malmsteen, ex-Roland Grapow),
Mats Olausson (ex-Yngwie Malmsteen, ex-John Norum, ex-Michael Vescera), Jay Rigney / Matt Scurfield (obaj Event)
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 1996 | [1] Light In The Sky | |
| 1997 | [2] Second Coming | |
| 2001 | [3] Sacred Ground | #13 |
| 2002 | [4] Conquer & Divide |
