JEFF SCOTT SOTO I MARK BOALS
Szwedzki wirtuoz gitary urodzony 30 czerwca 1963 w Sztokholmie. Ogromny wpływ na młodego Larsa Yngwiego Johanna Malmsteena miał Ritchie Blackmore, którego rockowa gra wykorzystywała klasyczne wpływy. To właśnie dlatego Yngwie zainteresował się wielkimi kompozytorami muzyki poważnej - Bachem, Mozartem i Vivaldim. Zaczął spędzać coraz więcej czasu nad swoją gitarą i porzucił szkołę w wieku 15 lat. Wówczas Kiedy obejrzał w telewizji koncert rosyjskiego skrzypka Gideona Kramera, wykonującego utwory Paganiniego, postanowił połączyć dwie swoje muzyczne miłości. Przez następne trzy lata praktykował u lutnika, gdzie zgłębiał tajemnicę budowy gitar. W wieku 18 lat nagrał z basistą Johnem Levénem i perkusistą Peterem Sandbergiem (później Glory Bells) nie wydane demo, zawierające dziewięć nagrań, m.in. Plague In Lucifer`s Mind, Death And Destiny oraz Magic Mirror. Wkrótce Yngwie dołączył do Steeler, a następnie do Alcatrazz. Pod koniec 1983 poczuł się na tyle silny, że zreaktywował własny projekt Rising Force (pod tą nazwą nagrywał demówki w przeszłości). Wydany 5 marca 1984 [1] zawierał głównie muzykę instrumentalną, wyjątkami był zaśpiewane przez Jeffa Scotta Soto Now Your Ships Are Burned oraz As Above So Below. Na okładce znalazł się najsłynniejszy model Stratocastera z Kaczorem Donaldem w kolorze kremowym z roku 1971. Black Star rozpoczynał się delikatnymi dźwiękami gitary klasycznej quieto (spokojnie) oraz marszowym dudnieniem basu. Następnie wchodziła gitara elektryczna piangendo (płaczliwie) z zastosowaniem efektu echa, potem - stringendo subito (nagłe przyspieszenie). Far Beyond The Sun miał się wkrótce dorobić statusu dzieła, bez którego nie odbywał się żaden koncert Szweda. Utwór ten był rozbudowany - liczne arpeggia, stosowanie techniki vibrato (odchylenia wysokości dźwięku) i tremolo (szybkie powtarzanie jednego lub kilku dźwięków). W tempie kompozycji zachodziły trzy stopnie: od allegro aż do presto i prestissimo, słyszalne szczególnie podczas klawiszowo-gitarowych pasaży. W tym kawałku Jens Johansson bardzo ciekawie imitował brzmienie kościelnych organów, aż do stretto (stopniowego przyspieszenia) w zakończeniu kompozycji. W Now Your Ships Are Burned Yngwie zastosował styl forte (silnie), po czym calando (ściszenie), natomiast w najszybszych fragmentach - legato (ściśle łączy kolejne dźwięki) oraz maestoso (uroczyście). Evil Eye znany był z albumu Live Sentence Alcatrazz z 1985. Zawierał wstęp na gitarze klasycznej piano (cicho), momentami dwie ścieżki gitar klasycznej i akustycznej nałożone na siebie, wprowadzenie motywu przewodniego z nagłym przyspieszeniem do tempa prestissimo i powrót do gitary klasycznej pianamente (miękko). Duże wrażenie robiło heavymetalowe przyspieszenie i gitarowo-klawiszowa przeplatanka. Najpięknieszym utworem na debiucie był bez wątpienia Icarus` Dream Suite Op.4 będący odwołaniem do "Adagio g-moll na orkiestrę smyczkową i organy" Tomaso Albinoniego. To instrumentalne cudo rozpoczynało się w tempie adagio (powoli), dalej allegro (szybko), a jeżeli chodzi o ekspresję kompozycja została wykonana sensibile (z uczuciem) oraz amoroso (tkliwie). As Above, So Below dzięki klawiszowym "organom" Johanssona wprowadzało w klimat barokowej fugi zagranej eroico (podniośle), a po wejściu gitary - alia marcia (marszowo) oraz eon grandezza (wzniośle). Śpiew Soto był emocjonalny i świetnie modulowany. W Little Savage Malmsteen zastosował forte, po czym nagle przyspieszał, aby zagrać eon amore (z uczuciem), a następnie skontrastować ten fragment z motywem wykonanym concitato (burzliwie). Płytę wieńczył krótki Farewell w całości zagrany na gitarze klasycznej. Album prezentował zatem najwyższy poziom wykonawczy. Wielu narzekało na produkcję, zarzucając jej brak "czystości", ale w tamtych czasach nie każdy wykonawca miał możliwość nagrywania czysto krystalicznych krążków w stylu Europe. Mimo, iż muzyka nie była komercyjna, Malmsteen został okrzyknięty w wieku 21 lat jednym z najlepszych gitarzystów świata, a Soto wyróżniono w rankingu wokalistów. Szwed podsumował rok 1984 produkując w grudniu EP-kę 3rd Stage Alert, na której nawet zagrał w utworze Adagio.
[2] ujrzał światło dzienne 30 września 1985 i kontynuował wątki podjęte na poprzedniku, choć muzyka zaczęła skręcać wyraźnie ku standardowemu metalowi. I`ll See The Light Tonight uderzał rockowym riffem i wykonaniem w tempie andante (umiarkowanym), z gitarowo-klawiszową partią solową fortissimo i rapido. Barwy dźwięków wydobywane z gitary klasycznej na początku Don`t Let It End wytwarzały z kolei niesamowity klimat. Świetny efekt został osiągnięty przez Malmsteena, który zagrał eon spirilo (z ożywieniem), a solówkę - comodo (swobodnie). Przebojowo zaśpiewany przez Soto Disciples Of Hell opierał się na staccato (oddzielenie dźwięków od siebie), a typowo neoklasyczna solówka prawie w całości została wykonana presto. W przepięknym I`m A Viking Yngwie postanowił wrócić do korzeni - uderzenie w gong, a następnie spokojne wejście gitary, po czym podkreślająca uroczysty nastrój solówka, będąca rozwinięciem motywu przewodniego oraz zakończenie drammatico. Overture 1838 mogła się kojarzyć z instrumentalnym wstępem do opery, ale w tym przypadku tylko określnik "instrumentalny" był właściwy, gdyż początek był mocno metalowy, by następnie zmienić klimat na spokojniejszy - eon amore w tempie larghetto (bardzo wolno). Interesujący Anguish And Fear intrygował swoim symfonicznym początkiem zagranym eroico i eon brio (żwawo) z krótką, choć wspaniałą wstawką wirtuozerską. On The Run Again zaczynał się hard rockowym riffem przechodzącym we wstępną partię solową z przebojowym śpiewem Soto. Podobać się mógł oparty na kontrastach Soldier Without Faith, w którym pogodny klimat został zestawiony z wybuchami bomb, a nastepnie wchodzącą gitarą agitazione (burzliwie). Caught In The Middle zagrano z heavymetalowym zacięciem, gitarową partią solową prestissimo oraz wieńczącym kompozycję klawiszowym solo. Zamykający album utwór tytułowy został zagrany malinco-nico (melancholijnie). Krążek potwierdził doskonałą formę kompozytorską Szweda, który tym razem zapragnął wypowiedzieć się na temat wojny i wszystkiego co z nią związane, ubarwiając całość odpowiednim poziomem grania rycersko-epickiego. Jeff Scott Soto zaprezentował się wyśmienicie - w zależności od charakteru utworów potrafił się wcielić i w wojownika i w trubadura śpiewającego o uczuciach. Solidnie wsparła Malmsteena sekcja rytmiczna z mocnym basem i dosyć głośną perkusją, a także gustowne i zazwyczaj pozostające w cieniu klawisze Johanssona. Album podkreślił eksplozję talentu młodego Szweda.
Wydany 4 listopada 1986 [3] przynosił kilka zmian. Przede wszystkim odpadł od nazwy człon Rising Force ze względów czysto muzycznych. Nie chodziło o to, że Szwed zaczął grać muzykę popularną, po prostu ten krążek był zdecydowanie bardziej przebojowy od poprzedników. Wydawnictwo zostało poświęcone Olafowi Palme - premierowi Szwecji, który zginął zastrzelony 28 lutego 1986 na jednej z ulic w centrum Sztokholmu. Za mikrofonem stanął Amerykanin Mark Boals, który świetnie wpasował do stylistyki Malmsteena. choć często obracał się w tych samych rejestrach, co czyniło z wokalu dość jednostajne narzędzie ekspresji. Już po wysłuchaniu otwierającego You Don`t Remember, I`ll Never Forget wiadomo było, że płyta spodoba się fanom Europe. Malmsteen grał tutaj sosienuto (powściągliwie) i teneramente (delikatnie). Bardziej zróżnicowany Liar został wykonany eon brio (z werwą), potem stringendo subito (nagłe przyspieszenie). W utworze nic zabrakło również klawiszowej solówki Johanssona. W Queen In Love klawisze przypominały zagrywki zespołów pudel-metalowych. Przez większą część utworu Szwed grał semplice (z prostotą), na początku solówki - spokojnie, aby przyspieszyć gwałtownie. W Fury podobała mi się miniaturowa partia solowa allegro na tle gitary prowadzącej. Samą solówka zagrano w tempie prestissimo. W ucho szybko wpadał Fire z przystępnym refrenem i dość zróżnicowaną partią solową. Magic Mirror charakteryzował się spianato (z prostotą i równo), ale niewątpliwie najbardziej wyróżniającym elementem w tej kompozycji była gitarowa solówka vigoroso (z wigorem) przy jej powtórzeniu pod koniec numeru. W niezwykle interesującym Dark Ages gitara grała pesante (ociężale), a solówkę odegrano mesto (ze smutkiem) w tempie presto. Najbardziej skomplikowaną kompozycją był instrumentalny Trilogy Suite Op.5 zaczynający się trzema bardzo szybkimi miniaturami solowymi agitato (burzliwie), z których każdą uwieńczono uderzeniem w bębny, po chwili następowało ich rozwinięcie staccato w tempie allegro. Ten sam motyw grany był w dwóch tonacjach, po czym nastepowało klawiszowe solo przeplane z gitarowymi pasażami, po czym przychodziło uspokojenie gry sperdendosi (ściszenie) i przejście na gitarę klasyczną. Pod koniec Yngwie zastosował nagle przyspieszenie na gitarze elektrycznej eon forza (z siłą) i solówkę appassionato (porywczo) oraz barbaro (w sposób nieokiełznany). Było to instrumentalne credo muzyczne Malmsteena - pełne galopad, neoklasycznych natarć gitarowych, dźwięków akustycznej gitary i wspaniałego współpracowania z klawiszami. Przebojowość na jaką postawił Malmsteen trochę uschematyzowała jego muzykę, a tym co odróżniło go od glam-metalu był naturalnie poziom wykonawczy kompozycji. Jednocześnie Yngwie w znacznej mierze zrezygnował z epickiego nastawienia, stawiając tym razem na neoklasyczną formę orbitującą wokół treści muzycznych zaczerpniętych z różnych odmian metalu i rocka.
JOE LYNN TURNER I GÖRAN EDMAN
W 1987 Malmsteen uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, na wskutek którego tydzień leżał nieprzytomny w szpitalu. Przerażony wizją sparaliżowanej ręki, rozpoczął żmudną rehabilitację, która na szczęście przywróciła jego ramieniu dawną sprawność. Wróciwszy do muzyki, wydał 8 kwietnia 1988 [4], dość ciekawy konglomerat neoklasyki z melodiami Rainbow, której reprezentantem był nowy wokalista Joe Lynn Turner (właśc. Joseph Arthur Mark Linquito, ur. 2 sierpnia 1951). Płytę gitarzysta poświęcił niedawno zmarłej matce Rigmor i nie byłby to zbyt udany hołd, gdyby krążek zawierał tylko mdłe rockowe numery w stylu Heaven Tonight. Przeważał jednak hard`n`heavy wysokiej próby. Tajemniczy wstęp do Rising Force stanowił przygrywkę do pełnego autentycznej pasji i energii metalowego numeru, w którym refren mógł kojarzyć się z Rainbow, a solówkę zagrano veloce (lotnie) i przechodziła ona w klawiszową partię solową. W Hold On Malmsteen zagrał eon amore w adagio, a utwór jeszcze bardziej przypominał tęczowe dokonania. Sam Turner śpiewał niezwykle emocjonalnie, a Malmsteen momentami pogrywał jak Ritchie Blackmore. Romantyczna ballada Dreaming (Tell Me) rozpoczynała się gitarą klasyczną delicato, by następnie zaprezentować wieloplanową aranżację z delikatnym wokalem Turnera, chwilami w oprawie neoklasycznej. Półtoraminutowy Bite The Bullet był niepotrzebną instrumentalną wstawką w tempie prestissimo, za to w pamięć zapadał Riot In The Dungeons z początkiem tutta la forza przy zastosowaniu gitarowej polifonii (wielogłosowości) i nakreśleniu szkicu partii solowej z klawiszami unisono. Solówka była typowo hard rockowa, podkreślona partiami klawiszy. Kompozycja była dosyć ciężka jak na ten album - bardzo melodyjna, a przy tym zróżnicowana, bo złożona z kilku motywów zgrabnie połączonych w jedną całość. Chłodny i wystudiowany Deja Vu startował sonante (dźwięcznie) do momentu neoklasycznej partii solowej zagranej fuocoso (ogniście) i appasionato (porywczo). Malmsteen zastosował tutaj efekt "kaczki", a całość jawiła się jako mix Rainbow z akademicko podaną neoklasyką. Now Is The Time czarował majestatyczną gitarą solową eon sentimento i hendrixowskim klimatem zmieszanym po raz kolejny z tęczową stylistyką. W dynamicznym heavymetalowym Faster Than The Speed Of Light słychać solówkę presto i eon callera (wściekle) oraz następującą po niej klawiszową partię solową. Instrumentalny Krakatau nawiązywał do japońskiej muzyki ludowej ze specyficznymi budującymi napięcie riffami, które przechodziły w gitarowe solo impetuoso (gwałtownie) z towarzyszeniem klawiszowych pasaży. Był to kawałek złożony i trudny w odbiorze, ale zapowiadał podobne nagrania z okresu późniejszego. Mniej tu było melodii, więcej sztuki dla sztuki. Album wieńczyła cudowna miniaturka Memories zagrana w tempie adagio. Wykonanie płyty na bardzo dobrym poziomie i jedynie Turner wypadał momentami trochę siłowo. Partie basu Malmsteena ciekawsze niż Daisley`a , ponownie zwracała uwagę doskonałą współpraca wirtuoza z klawiszami Johanssona. Jednocześnie album miał nieco inne brzmienie niż poprzednio - głębsze, masywniejsze i cieplejsze ze świetnie ustawioną perkusją. Dobre wrażenie ogólne psuło kilka słabszych rockowych kompozycji. Zabrakło również bezpośrednich odwołań do muzyki poważnej, z których gitarzysta był dotychczas tak znany.
Geniusz Szweda przyspieszył możliwość występu przed ogromną rzeszą fanów w Leningradzie. Koncert ten został wydano jako [5] 17 października 1989 - zawierał dwa utwory z debiutu, cztery z [3], cztery z [4] oraz oraz cover Jimi Hendrixa Spanish Castle Magic. Podobała się możliwość spontanicznej zmiany aranżacji w porównaniu do albumów studyjnych. We wstępie do Far Beyond The Sun zagrano Allegro Maestoso Niccolo Paganiniego z "IV Koncertu na Skrzypce d-moll". Ballada Dreaming (Tell Me) z kolei wstępem odwoływała się do "Małej Fugi" Jana Sebastiana Bacha. Ostatnim utworem z ustępem zaczerpniętym z muzyki poważnej był Black Star z "Arie h-moll" ze Suity D-dur na orkiestrę Bacha. Szkoda, że Turner nie poradził sobie z partiami Marka Boalsa. Jeżeli chodzi o publiczność i jej reakcje, słuchacz odczuwał nieustanny ruch, przestrzeń i wrzawę, która osiągała swoje apogeum w trakcie szaleńczych solówek mistrza. Dialogu na linii Turner-fani na dobrą sprawę nie było, gdyż wokalista nie zapowiadał utworów i ograniczył się do krótkich podziękowań w języku rosyjskim. Wkróce drogi Turnera i Malmsteena definitywnie się rozeszły - wokalista dołączył do Deep Purple, by nagrać kontrowersyjną płytę Slaves And Masters.
Malmsteen tymczasem zrekrutował niezbyt znanych muzyków z rodzimej Szwecji, pragnąc tym razem zachować pełną kontrolę nad ostatecznym kształtem przygotowanego materiału, co w czasach Turnera nie było wcale takie łatwe. Za mikrofonem postawił 34-letniego Görana Edmana, byłego wokalistę Madison. Z kolei klawiszowcem został utalentowany Mats Olausson, z którym Yngwie kontynuował współpracę przez wiele kolejnych lat. W sferze muzycznej całość skomponował sam Malmsteen, a teksty były głównie efektem współpracy z Edmanem. Wydany 11 kwietnia 1990 [6] poświęcono pamięci Grahama Chapmana, zmarłego w 1989 członka Latającego Cyrku Monty Pythona. Planowe odejście od epickich i neoklasycznych klimatów słychać już w Making Love, w którym głos nowego śpiewaka kojarzyć się mógł z barwą Joey`a Tempesta z Europe. Utwór zapowiadał przebojowość płyty - dudniący bas, gitara lekko schowana za wyraźnym śpiewem Edmana oraz partia solowa z użyciem echa (element rzadko stosowany przez Malmsteena), a w drugiej części - mająca charakter bardziej hard rockowy. We wstępie do Bedroom Eyes zastosowano lekkie gitarowe vibrato niemal z epoki Hendrixa. Różnica tkwiła jedynie w sferze wokalnej oraz w zastosowaniu nowoczesnych brzmień klawiszowych. Tylko solówka Malmsteena była dość niewyraźna. Te dwie kompozycje wskazywały nowy kierunek, oparty na skocznych rockowych melodiach nadających się do radia, wyraźnie adresowanych do szerokiego grona słuchaczy AOR. Porażały jednak wtórnością i powielaniem wielokrotnie wykorzystanych już motywów. Przesłodzona ballada Save Our Love z azjatyckimi klimatami w stylu Kitaro, uzyskanymi na klawiszach przez Olaussona, uderzała w zbyt romantyczne tony. Sam Malmsteen przez większą część kawałka grał na akustyku wykonując partię solową piangendo (płaczliwie). Poziom albumu podnosił nieco szybszy Motherless Child - hard rockowy kawałek, pozwalający się otrząsnąć nieco z szoku po kiepskim początku albumu. Niby bardziej złożony Devil In Disguise rozpoczynały chóralne intro i gitarą alia marcia, ale całość była nudna i irytująca. Gwałtowna solówka, natchniony śpiew Edmana i doskonałe klawisze stanowiły o sile niesamowitego Judas, który zyskiwał z każdym kolejnym przesłuchaniem. Sam wokalista nie potrafił rozwinąć skrzydeł przez styl kawałków, wymuszających w dużym stopniu taki, a nie inny śpiew w określonych ramach ekspresji i skali. Podnosił ciśnienie Demon Driver - ukłon dla dawnych fanów - z solówką prestissimo i klawiszowo-gitarowym motywem zagranym unisono. Nowinka stylistyczna pojawiła się w See You In Hell (Don`t Be Late), zagranym spirituoso (z zapałem) i gitarową solówką subito. Tym novum była gitarowo-klawiszowa partia solowa. Wcześniej Jens Johansson bardzo często krzyżował swoje zagrywki z Yngwiem, teraz Olausson uczynił to po raz pierwszy. Malmsteen nie byłby sobą, gdyby nie umieścił na płycie czegoś instrumentalnego - tytułowy Eclipse rozpoczynała niezwykle melodyjna solówka, po której następowało tempo subato (modyfikacja tempa), aby zakończyć się neoklasyczną partią solowa w tempach andante i presto. Ten krążek był odpoczynkiem od Paganiniego i Bacha, a jednocześnie mocnym skrętem w kierunku komercji, co odzwierciedlało wygładzone brzmienie oraz dobór kompozycji.
Niezadowolony z promocji albumu, Yngwie opuścił w marcu 1991 Polygram, podpisując kontrakt z Elektrą, dla której nagrał 7 stycznia 1992 [7], na którym podjął próbę powrotu do swych korzeni, czyli bardziej klasycznych wpływów. Rzadko się zdarza, aby tytuł płyty tak mocno pasował do zawartości - na płycie było mnóstwo lodu, ognia jednak znacznie mniej. Malmsteen tym razem pomieszał profesorską neoklasykę z graniem hard rockowym, na szczęście jednak nie w obrębie tych samych kompozycji. Podniosły klimat w instrumentalnym Perpetual wydawał się być świetnym początkiem, a ciekawym pomysłem było uzyskanie na klawiszach imitacyjnego dźwięku dzwoneczków wprowadzających baśniowy klimat. Przez większą część Malmsteen grał larghetto (powoli i nie rozwlekle), aby w pewnych fragmentach zastosować chwilowe przyspieszenia. Była to rzecz pokręcona, trudna wykonawczo i w odbiorze - mimo całego szacunku dla gitarowego artyzmu mistrza, chyba przesadnie oceniająca zdolności percepcji takiego grania u przeciętnego słuchacza. Dragonfly to numer mocno osadzony w bluesie, ze specyficznymi harmoniami wokalnymi w chórkach refrenów, znanymi z poprzedniego albumu. Poparty teledyskiem Teaser zaczynał się niczym Kiss, a punktem kulminacyjnym utwory była gitarowa solówka lieto (radośnie) w tempie allegro. Przy tak fatalnie zawstydzającym numerze hard rockowym można się było zastanawiać dokąd zmierzał Yngwie. Na szczęście How Many Miles To Babylon wyróżniał się charakterystycznymi orkiestracjami. Zagrano go mezzo forte (niezbyt głośno) w pierwszej części, po czym nagle forte (głośno), tworząc pewien kontrast nastrojów. Na flecie zagrała tutaj Lolo Lannerbäck, siostra Malmsteena. Była to wystudiowana i wysmakowana lirycznie epicka opowieść z dawką neoklasyki i doskonałym śpiewem Edmana. Następnie Yngwie dawał jedną po drugiej lekcję neoklasycznego metalu o bardzo lodowatym brzmieniu. Cry No More to wyciszone granie z dodatkiem melancholijnego progresywnego rocka, smyczkami i ładnie wpasowanym wokalem Edmana. Z kolei szybki No Mercy był przykładem akademickiego potraktowania tematu (eon brio w zwrotkach i eon callera w partii solowej) z włączeniem cytatu z klasyki (motywem z barokowego "Badinerie", czyli utworu o lekkim i żartobliwym charakterze w swojej środkowej części - konkretnie "Suity No 2 b-moll na orkiestrę" Jana Sebastiana Bacha) i wręcz kosmiczną solówką gitarową. Małą niespodzianką było wykorzystanie sitaru w C`est La Vie - brzmienie tego perskiego instrumentu miało wytworzyć specyficzną atmosferę, a dokładnie fundament pod partie właściwe i przygotować słuchacza do bardzo szybkiej solówki wykonanej na gitarach klasycznej i elektrycznej. W Leviathan mogło podobać się narastające napięcie wytworzone przez rytmiczną perkusję, pulsujący bas, masywne riffy, klawiszowe tło oraz partię solową. Interesująca była także nad wyraz przebojowa kompozycja tytułowa, na wstępie z neoklasyczną solówką presto, której repetycja następowała w centralnej części. Do grania chłodnego i nostalgicznego Szwed powracał w I`m My Own Enemy, w którym Edman pokazywał szczyt swoich możliwości, śpiewając niezwykłe emocjonalnie każdą frazę. Kiepsko wypadły za to All I Want Is Everything będący bluesową powtórką z rozrywki oraz instrumentalny Golden Dawn. Kończący wszystko Final Curtain zawierał orkiestracje dodające patosu muzyce i zaliczał się do tzw. muzyki konkretnej, wykorzystującej materiał muzyczny rozszerzony o dźwięki ze świata codziennego - w tym przypadku były nimi burzowe grzmoty. Jako bonus dołączono do japońskiej wersji krążka Broken Glass, w którym wyczuwalne były fascynacje Abbą. Pomimo, że album osiągnął status złotego w Europie i Azji, a w Japonii wskoczył na pierwsze miejsce sprzedaży, krytycy nie szczędzili mu krytyki. Zarzucali, że Edman nie był charyzmatycznym śpiewakiem, jak to miało miejsce na [6], a muzyka znów złagodniała. Realizacja tego albumu w sferze produkcyjnej była aż zbyt perfekcyjna - z wyśmienitym potężnym basem i przestrzenną perkusją, starannym planem drugim z oszczędnymi klawiszami i pojawiającymi się od czasu do czasu instrumentami, z których muzyka hard`n`heavy znana nie była. Można było odnieść wrażenie pewnego celowego pozostawienia pustych przestrzeni w obrębie dźwiękowej zabudowy niektórych kompozycji. Album specyficzny, momentami trudny i chwilami denerwująco nierówny. Ostatni akcent Malmsteena w latach 90-tych o tak wyraźnym nastawieniu na granie neoklasyczne z elementami progresywnymi.
MICHAEL VESCERA
Po wyczerpującej trasie koncertowej, Malmsteen zdecydował się na wymianę wokalisty. Tym razem padło na Amerykanina Michaela Vescerę, wcześniej znanego z Obsession i Loudness. Doszedł także charyzmatyczny perkusista Mike Terrana. Przed nagraniem albumu zdecydowano się na wypuszczenie [8], zawierającego tylko dwa nowe utwory oraz fragment występu w Tokio. Otwierający I Can`t Wait oparty został na gitarze klasycznej, a wysuniętemu na pierwszy plan śpiewie Vescery wtórował męski chór. Był to spokojny kawałek zagrany niemal z prostotą. To samo można było powiedzieć o Aftermath, typowo hard rockowej pozycji z zakręconą solówką. Dwa kolejne kawałki pochodziły z japońskiego koncertu z 1994. 9 maja 1994 ukazał się [9] - zdaniem wielu najlepszy krążek Malmsteena w całej karierze. Szybki Never Die rozpoczynał się eon brio, a gitarowa solówka w tempie prestissimo dzieliła się na dwie części: typowo hard rockową oraz neoklasyczną. Ważnym elementem kompozycji były imitowane na klawiszach orkiestracje i trudno wyobrazić sobie lepszy początek albumu. Gorzej było z bluesowym I Don`t Know, który niczym specjalnym się nie wyróżniał. Po nim następował romantyczny Meant To Be, a potem świetna ballada Forever One z początkiem zagranym na gitarze klasycznej i namiętnym śpiewem Vescery. Hairtrigger to hard rockowy kawałek z właściwą dla tego gatunku solówką. Perełką okazał się epicki The Seventh Sign z grającymi unisono klawiszami, gitarowym uderzeniem forte i lekko progresywnych cechach. Wrażenie wszystkiego potęgował kapitalny wokal Vescery z zastosowaniem tzw. śpiewu responsorialnego, w którym partia solisty przeplatała się Z męskimi chórami. W centralnej części kompozycji zastosowano zwolnienie patetico i neoklasyczne solo. Kolejna ballada Prisoner Of Your Love także jaśniała pełnym blaskiem gitarowej solówki drammatico oraz użyciem sitaru we wstępie. Tekst do tej kompozycji napisała Amberdawn Landin, którą Yngwie poślubił 26 grudnia 1993 w Sztokholmie. W ociężałym i nasyconym klimatem starożytności Pyramid Of Cheops wokal Vescery przypominał odrobinę manierę Jamesa Hetfielda z wczesnego okresu Metalliki. W znakomitym przeboju Crash And Burn klawisze Olaussona imitowały barokowy klawesyn będący podkładem do melodyjnej partii gitarowej allegro z nieznacznym zwolnieniem. W tym kawałku Vescera ponownie udowadniał, że jego osoba była doskonałym wyborem gitarzysty. Malmsteen zmienił nieco swoją muzyczną orientację, nagrywając tym razem album cięższy o wyraźnych cechach hard`n`heavy, przystępniejszy w odbiorze i niemal zupełnie pozbawiony elementów neoklasycznych. Krążek potwierdzał, że mistrz czuł się lepiej w numerach szybkich, melodyjnych i opatrzonych pirotechnicznymi popisami. Uwagę zwracały również fascynujące chóry, które zgrabnie wpleciono w strukturę kompozycji. Album był dotychczas największą mieszankę stylistyczną w karierze gitarzysty - co dowodziło, że Malmsteen nieustannie poszukiwał i rozwijał swój styl wzbogacając swoją muzykę o kolejne elementy, takie jak organy Hammonda czy trójkąt perkusyjny. Tym prostszym przekazem spróbował się przebić do szerszego kręgu odbiorców. Na europejskiej wersji płyty ostatnim utworem był instrumentalny Sorrow z dwiema ścieżkami gitary klasycznej pełniący funkcję outro. Japońskim bonusem był natomiast bluesrockowy Angel In Heat z pasjonującą solówką.
W grudniu 1994 Yngwie rozpoczął budowę własnego studia 308 w Miami, gdzie mieszkał już od czterech lat. 17 października 1995 ukazał się [10], wyprodukowany przez Chrisa Tsangaridesa (odpowiedzialnego m.in za Painkiller Judas Priest). Album zaczynał się od mocnego uderzenia w postaci melodyjnego Vengeance z delikatnym akustykiem na początku i nagłym wejściem gitary elektrycznej arditamente (śmiało). Kontrasty dźwiękowe tworzone przez Szweda zawsze były bardzo ciekawe - tutaj partia solowa w niektórych momentach przypominała wręcz styl Joe Satrianiego. Solówka była naprawdę świetna, a pod koniec kompozycji następowała neoklasyczna retardacja do początku tej partii ze środka utworu. Po tym znakomitym początku było jednak gorzej - nijaki No Love Lost i ociężały Tomorrow`s Gone niczym specjalnym się nie wyróżniały. The Only One był wyraźnym ukłonem w stronę grania miękkiego i rytmicznego znanego z [7]. I`d Die Without You był doskonałym wzorem balladowego śpiewu Vescery. który zastosował emfazę na poszczególne frazy. Kawałek obficie ubarwiono partiami gitary klasycznej i płaczliwą solówką. Jednym z najlepszych utworów na płycie był instrumentalny Overture 1622 będący wstępem do "Symfonii g-moll" Mozarta, Ciekawym rozwiązaniem było zastosowanie przez Malmsteena konsonansu melodycznego, czyli następstwa po sobie dwóch dźwięków, które słuchowo odczuwane są jako zgodne. Voodoo rozpoczynał się od gitarowego efektu echa, by po chwili zaskoczyć ostrym riffem, który Yngwie stosował niezwykle rzadko. Jeszcze bardziej dziwił Cross The Line zagrany w stylu Dokken, niestety w dalszej części nudny i bez wyrazu. W spokojnym Time Will Tell znalazło się znów miejsce dla sitaru, wytwarzającego niemal magiczną przestrzeń. W Fire In The Sky Malmsteen grał zdecydowanie, ale jednocześnie tanio forte (niezbyt silnie). Zadziwiały melodyjne partie klawiszowe Olaussona oraz przepiękna solówka neoklasyczna. Całość kończyły dwie instrumentalne kompozycje: poświęcony żonie Amberdawn (zagrana tkliwie w tempie adagio) oraz Cantabile nawiązujący do dzieła Antonio Vivaldiego. Nazwa krążka zobowiązywała, ale muzycy nie wzięli sobie jej poważnie do serca. Materiał był nierówny i zawierał zbyt wiele kawałków umykających uwadze słuchacza. Brzmienie tego albumu było mocniejsze od poprzednika, neoklasyka wystepowała tylko w Vengeance, choć wydawało się, że Vescera mógłby lepiej zaśpiewać w niektórych momentach.
Wkrótce Yngwie uznał, że nastał świetny moment do realizacji nowego przedsięwzięcia, którym okazało się nagranie albumu z utworami jego ulubionych wykonawców. W ten sposób światło dzienne urzała 14 października 1996 składanka [11]. Od razu widać było komu złożono największy hołd - na płycie znalazły się cztery utwory Deep Purple. Każdy z trzech wokalistów miał możliwość zmierzenia się z legendą heavy-rocka. Turner zaśpiewał Pictures Of Home i Demon`s Eye - mimo, że w tym repertuarze powinien czuć się jak u siebie w domu, wersje wypadły blado. Interesująco wypadło jedynie brzmienie Hammondów w Pictures Of Home w aranżacji Jensa Johanssona. W Mistreated zaśpiewał udanie Jeff Scott Soto, ale Malmsteen nadał kawałkowi ducha Hendrixa, a tym samym odebrał mu purpurowy kilmat. Z kolei Mark Boals znakomicie poradził sobie z Child In Time, w którym na klawiszach zagrał David Rosenthal. Sam Yngwie popuścił wodze gitarowych fantazji i stworzył jedną z najlepszych interpretacji tego utworu. Na [11] znalazły się też dwa utwory z repertuaru Hendrixa. W Manic Depression za mikrofonem stanął sam Malmsteen - jego głos był gorzej niż fatalny. W znanym już bluesowym Spanish Castle Magic znów zaśpiewał Turner. W przeróbce Kansas Carry On My Wayward Son wystąpiły klimatyczne zwolnienia, a cały czas przewijała się charakterystyczna barwa głosu Soto, który wykonał też Gates Of Babylon Rainbow, zadziwiając swoją skalą. Resztę kawałków zaśpiewał Boals - In The Dead Of Night United Kingdom, The Sails Of Charon Scorpions (zaaranżowany w konwencji hard rockowego walca) oraz Anthem Rush. Ogólnie jednak Yngwie dopiął swego, w większości utworów przemycając swój specyficzny styl gry, odchodząc od wizerunku Króla Neoklasyki i ukazując swoje hard rockowe oblicze. Także w 1996 Yngwie zagrał w dwóch utworach (Enigma Suite i All Opposable Thumbs) grupy Johansson, założonej przez Jensa i Andersa.
MATS LEVEN I POWRÓT BOALSA
Wkrótce zespół przeszedł - jak można by się tego spodziewać - personalną odnowę. Pozostał nienaruszalny kręgosłup w postaci duetu Malmsteen-Olausson, a skład uzupełnili młodziutki wokalista Mats Levén, doświadczony Cozy Powell oraz basista Barry Dunaway, który grał wcześniej na [5]. 23 lutego 1997 na rynku ukazał się [12], rozpoczynający się od mocnego uderzenia w postaci Braveheart. Folklor irlandzki słyszalny był wyraźnie w partiach gitarowo-klawiszowych. W Facing The Animal pulsujący bas udanie kooperował z klawiszami i wyrafinowanymi partiami Malmsteena. Podobał się też Enemy z miło brzmiącym głosem Levena oraz charakteryzujący się stylem nieco podobnym do Marty Friedmana Sacrifice. Like An Angel to cudowna ballada, przepiękne zaaranżowana z brzmieniem gitary klasycznej i elektrycznej doloroso wraz z namiętnym śpiewem Levéna. Hołd dla Rainbow stanowił My Resurrection z solówką stanowiącą niemal małą symfonię. Another Time bezpośrednio nawiązywał do pierwszych dwóch płyt Alcatrazz, a Heathens From The North stanowił świadectwo talentu Olaussona. Po kilku słabszych kawałkach Poison In Your Veins był zaskoczeniem in plus, podobnie jak instrumentalny Air On A Theme o wolnym poważnym charakterze. Gitarzysta uczynił w nim odwołanie do fragmentu "Koncertu na piccolo" Vivaldiego. Na japońskim wydaniu znalazł się bonus Casting Pearls Before The Swine o żywym charakterze, z namiętnym śpiewem Levéna i improwizacjami Malmsteena. Yngwie jednak nie rozwinął w pełni skrzydeł i nie obudził się z letargu na tym krążku. Na pewno z pozytywnej strony zaprezentował się Mats Levén, czujący się lepiej w wyższych rejestrach.
12 stycznia 1998 ukazał się [13], będący kolejnym spełnieniem marzeń Szweda. Nagranie utworów z Praską Orkiestrą Symfoniczną było właściwym opus magnum oraz wielkim wydarzeniem w życiu samego muzyka. Dzieło rozpoczynał Icarus Dream Fanfare grane na zmainę mesto (smutno) i maestoso (uroczyście). Cavalino Rampante zaczynał się pomposo (pompatycznie), po czym Malmsteen zagrał subato (modyfikacja tempo), stosując w dalszej części utworu nieznaczne przyspieszenia subilo. I taki był cały album - gitara i instrumenty smyczkowe często grały unisono i eon grandezza (wzniośle). Podniosłe chóry i gitarowe echo dodatkowo urozmaicały kompozycje zainspirowane głównie Bachem i Dietrichem Buxtehude. Sarabande nawiązywał do popularnego tańca królewskiego z XVIII wieku, który w tamtym czasie wchodził w skład suity. Głównym bohaterem całego wydawnictwa była gitara, reżyserem - sam Yngwie. Resztę obsady stanowiły: obój, flety, waltornie, smyczki i klawesyn. Było to jedno z najwybitniejszych dzieł w neoklasycznej odmianie hard`n`heavy. Wirtuoz stosował tu często technikę vibrato, dzięki czemu dźwięki uległy zniekształceniu i wydłużeniu. Jeszcze w tym samym roku, 26 października, Malmsteen wydał [14] rejestrujący występ z maja w Sao Paulo.
11 października 1999 ukazał się wspaniały [15] - za mikrofonem ponownie stanął Mark Boals, a grupa wróciła do członu Rising Force. Na tym krążku Yngwie niczym średniowieczny alchemik wymieszał różne składniki, podgrzał je gitarowym kunsztem i dał spróbować fanom mikstury o różnym smaku i działaniu. Album rozpoczynało rozbudowane porywcze intro Blitzkrieg, oparte na dwóch motywach przewodnich. Malmsteen nagrał tu równolegle ścieżki gitary elektrycznej i akustycznej, co dało świetny efekt. We wspaniałym Leonardo wprowadzono chorały gregoriańskie w języku łacińskim, dodające kawałkowi patosu i klasztornej atmosfery. W tej trudnej konwencji monumentalizmu udało się Yngwiemu uniknąć wrażenia rozwlekłości. Playing With Fire mógł z powodzeniem znaleźć się na [3] - posiadał błyskotliwy wstęp, wzniosły śpiew Boalsa i solówkę w zawrotnym tempie. Przeciwnicy Szweda mogliby jednak określić utwór jako kalkę neoklasycznych pomysłów z przeszłości zmieszaną z odrobiną progresji. Ożywczo rockowy Stand wypadał blado przy powermetalowym przeboju Wield My Sword, który porażał epicką energią i rozbudowaną solówką. Ta kompozycja orbitowała wokół tego wszystkiego, co czyniło Malmsteena wielkim: od świetnej melodii do niesamowitych neoklasycznych ataków. Przepiękny instrumentalny Blue nawiązywał rzecz jasna do bluesa we wzruszający sposób przy dużym wsparciu basu Dunaway`a. Kapitalny refren charakteryzował Legion Of The Damned, w którym Yngwie zagrał na basie sam, a w części intrumentalnej mistrz przybierał znaną z dawnych lat maskę chłodnego wyrachowania. Deamon Dance był niczym innym jak pirotechnicznym popisem gitarzysty, podanym dyskretnie w złożonych zagrywkach do szybkiego melodyjnego motywu głównego. Lotów płyta nie obniżała ani na jotę w Hangar 18 Area 51 - był to neoklasyczny heavy/power kosmicznych lotów, o tematyce s-f i z charyzmatycznym śpiewem Boalsa. Neoklasyczną ucztą okazała się 11-minutowa stuta Asylum podzielona na trzy części. W pierwszej części (bez zbędnych przygrywek) wskakiwała solówka prestissimo z klawiszami unisono z zagęszczeniem dźwięków w krótkich odstępach czasowych. Po płynnym przejściu w Sky Euphoria, umiliła czas gitara klasyczna z pieszczotliwą melodią. Monumentalne dzieło kończył Quantum Leap ze skaczącą solówką. Ta trwająca ponad godzinę dawka świetnej muzyki na najwyższym poziomie była już standardem, do którego przyzwyczaił Malmsteen, lecz w tym przypadku stanowiła dzieło rozbudowane i dopracowane w każdym calu. Boals nie stronił od stosowania chwiejnej intonacji czy zdecydowanego nacisku na pewne frazy. John Macaluso dał popis perkusyjnego wyczucia czasem lekko pokręconego stylu Malmsteena, za to niewiele było na płycie klawiszy Olaussona, któremu nie dano wielkiego pola do popisu. Jedna czy dwie dłużyzny nie mogły mieć żadnego wpływu na odbiór całości, choć płyta wymagała nieco cierpliwości, aby wyłowić wszystko co najlepsze.
7 października 2000 ukazał się [16], wywołując mieszane uczucia. Była to "najbrudniejsza" płyta w dyskografii gitarzysty - dobre (a miejscami znakomite) utwory sąsiadowały ze słabymi, ale w odsłuchu całości przeszkadzała słaba produkcja o wytłumionym brzmienu. Nie był to krążek ani przebojowy ani łatwy w odbiorze, łącząc elementy neoklasyczne z brawurowo niekiedy zagranym heavy/power. Całość emanowała magią tajemniczości, a klarowność brzmienia zastąpiono mocą ryczącej gitary. Otwierający Prophet Of Doom był utworem polifonicznym wykonanym w sposób porywczy. Partie chóralne w refrenie stanowiły hołd dla Queen, a w środkowej części następowało odwołanie do "Kaprysu 24" w tonacji a-moll Paganiniego. W wolniejszym Crucify Yngwie wykorzystał sitar, opierając utwór na umiejętnie podsycanym mistycznym napięciu i nieubłaganym dążeniu do kulminacji. Dwa kolejne kawałki - hard rockowy Bad Reputation oraz Catch 22 - przepełniała wyczuwalna duszna atmosfera. W przebojowym Masquerade czuć było niezwykły klimat rodem ze Screaming Symphony Impellitteri. Molto Arpeggiosa to popisowa kompozycja o charakterze dydaktycznym, znana wcześniej z kasety instruktażowej grania licznych arpeggios. Słabiutki Miracle Of Life dedykowano synowi gitarzysty - Antonio. Numer przybrał formę mało interesującej kołysanki dla maluchów. W The Wizard intrygowała wieloglosowość w partii solowej. Magiczny Tarot toczył się dość spokojnie, ale solo deciso (pobudliwie) zwiększało tempo kompozycji. Po całkiem zajmującym kawałku tytułowym przychodził jednak koszmarek Black Sheep Of The Family w klimatach Boba Marley`a. Boals po raz kolejny pokazywał klasę prezentując wokale mocne i doskonale wpasowane w ciężkie malsteenowe riffy. Szkoda, że Macaluso zaprezentował partie mniej ciekawe niż na [15], a całość zaskakiwała in minus surowym brutalnym brzmieniem, zwłaszcza miłośników delikatnego neoklasycznego grania. Płytę część recenzentów poddała miażdżącej krytyce, a Boals opuścił zespół w czasie trasy koncertowej promującej płytę.
DOOGIE WHITE I RIPPER OWENS
Po kolejnej całkowitej zmianie składu, na rynku ukazał się [17] w dniu 23 września 2002. Razor Eater odnosił się do jednego z bohaterów książki Clive`a Barkera pt. "The Damnation Game". Struktura kompozycji została oparta ne jednym motywie tremolo, ale prawdziwa uczta zaczynała się dopiero od Rise Up - okazał się, że Doogie White miał podobną barwę głosu do Boalsa. Valley Of The Kings wyróżniał się azjatyckim klimatem uzyskanym na klawiszach. Wymowny tytuł instrumentalnego Baroque & Roll mógłby posłużyć za określenie gatunku granego przez Szweda. Partie gitarowo-klawiszowe unisono tworzyły z tej niepozornej kompozycji prawdziwą mini-symfonię. Najlepszym utworem była Valhalla, w którym wokalista udowadniał ,że jego śpiew posiadał wiele odcieni, w ekspresyjny sposób stawiający nacisk na konkretne frazy tekstu i różnicując emocje w trakcie utworu. Niepozorna gitara akustyczna rozpoczynała Iron Clad, po czym nadchodziła riffowa nawałnica. Najkrótszym utworem instrumentalnym na albumie był Air, czyli nietaneczna część suity wykonana adagio, której temat nawiązywał do kompozycji Bacha. Muzyka co prawda nie porywała, ale była pełna świeżości. W porównaniu do Olaussona, Derek Sherinian był mało aktywny, a jego funkcja ograniczyła się do tworzenia tła. Brakowało również rozbudowanych partii chóralnych, których zostały śladowe ilości.
23 lutego 2005 ukazał się [18] i tym razem nie był to krążek udany. Pierwsze cztery kawałki niczym się nie wyróżniały. Revelation był bardzo schematyczny, w Cracking The Whip podobały się jedynie "pogięte" riffy, a Winds Of War brzmiał niczym podróbka Whitesnake. Dopiero w Crown Of Thorns zaczynało się coś dziać. W instrumentalnym Fuguetta Yngwie zabierał słuchacza znów do świata baroku za pomocą ciekawego tricku, jakim był - uzyskany dzięki dwóm ścieżkom gitary akustycznej - efekt polifonii. W Cherokee Warrior opętany manią Hendrixa gitarzysta połączył po raz kolejny bluesowe elementy z rockowym klimatem. Let The Good Times Roll stanowił ciekawy przykład połączenia ciężaru z neoklasycznym patosem słyszalnym w solówce. Revelation (Drinking With The Devil) posiadał ciężar niemal doomowych produkcji, ale najbardziej charakterystyczna melodia została zawarta w instrumentalnym Magic And Mayhem. Zaledwie w jednym utworze na płycie Dougie White ukazywał swoją wartość, a był nim Russian Roulette z gradacyjnym sposobem artykułowania fraz. Całość kończył instrumentalny Paraphrase posiadający formę swobodnej fantazji opartej na "Koncercie nr 1" a-moll Bacha. Krytycy zarzucali albumowi wtórność, ale przecież to sam Yngwie był twórcą neoklasycznego hard rocka. Faktem jednak było, że wydawnictwo nie było w stanie zaskoczyć nikogo. Przebieranie palcami Malmsteena po gitarowym gryfie nie miało sobie równych, ale kawałki brzmiały niczym skomponowane pod jego popisy manualne. W tym samym roku Yngwie zagrał gościnnie w dwóch kawałkach na debiucie grupy Violent Storm.
13 października 2008 Yngwie zaskoczył po raz kolejny wydając [19]. Tym razem za mikrofonem stanął były wokalista Judas Priest i Iced Earth - Tim `Ripper` Owens, który dość łatwo zaklimatyzował się w nowej dla niego stylistyce neoklasycznej. Na tle ciężkiej gitary i surowego brzmienia, frontman bez problemu przebijał się na pierwszy plan swoim głosem. Ten teatr dwóch aktórów rozpoczynał Death Dealer, wypełniony znajomym lodowatym shredem wirtuoza. Ta kosmiczna potęga solówek ujawniała się ponownie w przebojowej melodii Damnation Game. Wolniej i mroczniej prezentował się epicki Live To Fight (Another Day), z doskonałym wokalem Rippera. Za to niezbyt pasował do całości bardziej heavy-rockowy Red Devil, któremu nadano nowoczesną formę, ale już w Four Horsemen (Of The Apocalypse) Yngwie wracał do muzycznej istoty płyty w eleganckiej i specyficznie wypieszczonej formie. Zwiewne klawisze Sheridana stanowiły wstęp do dumnego Priest Of The Unholy, bliskiemu temu co grał Malmsteen w latach 80-tych. Popisem gitarzysty i jego próbą ścigania się z dźwiękiem był Be Careful What You Wish For. W dalszej części albumu egocentryzm mistrza brał ponownie górę i Yngwie w zasadzie grał sam dla siebie w akademickim instrumentalnym Caprici Di Diablo, a także w dwóch cudnej urody utworach pełnych ciepła i łagodności - Lament i Heavy Heart, oba z lamentującą gitarą. Średnio wypadł Magic City, zaśpiewany przez samego Yngwiego i był to kolejny rozdział książki "Malmsteen śpiewać nie powinien". Całości dopełniał ponad 8-minutowy monumentalny Eleventh Hour, w którym żadnej sekundy nie zmarnowano. Płycie nadano mało ociosane brzmienie, ale nie tak surowe jak na [16] - tutaj zachowano klarowność i dobrze ustawiony dalszy plan. Prorokowano porażkę i kompromitację, a otrzymano krążek co najmniej dobry, choć daleki od wspaniałości następcy.
[20] zawierał głównie kawałki instrumentalne i akustyczne jak Forever One, Memories czy Sorrow. 22 listopada 2010 światło dzienne ujrzał fantastyczny [21], wydany nakładem wytwórni Universal Music. To wybitne dzieło było nadzwyczaj trudne w odbiorze i chwała należała się tym, którzy potrafili sztuki przesłuchania całości dokonać za jednym razem. Album okazał się monumentem powszechnie znanego egocentryzmu gitarzysty - epicki, ale bez łatwej przyswajalności; melodyjny, ale nie jak z czasów Vescery czy Boalsa. Wokal Rippera był jedynie dodatkiem do wyrachowanego i przepełnionego muzycznym egoizmem nieustannego gitarowego ataku Malmsteena, który pozwolił sobie nawet zaśpiewać w Look At You Now. Yngwie umocnił się ponownie na tronie neoklasycznego shredu, gdyż to co zaprezentował w tej stylistyce w pewnych momentach wykraczało poza granice percepcji tego rodzaju sztuki. W wielu momentach jednak Szwed zbliżał się niebezpiecznie do grania w stylu "sztuka dla sztuki", często wkraczając w kosmiczne rejony budowania kompozycji instrumentalnych na bazie progresywnej neoklasyki. Płyta potrafiła być przyjazna (Cross To Bear), bezlitosna (Relentless), a także zaskakująco mordercza (gitarowe zniszczenie w Arpeggios From Hell). Niespełna dwuminutowy Adagio B Flat Minor Variation sprowadzał konkurencję niemal do poziomu gitarzystów rytmicznych. Własnie w tym męczeniu i drażnieniu nadmiarem zagrywek, Yngwie udowodnił swoją klasę. Tam gdzie pojawiał się Ripper, prezentował się wyjątkowo udanie, czując się wreszcie swobodnie w takiej muzyce. O ile na [19] miał problemy z wpasowaniem się w surowe zasady neoklasycznego śpiewania, o tyle tutaj uczynił z Critical Mass, Enemy Within czy Caged Animal kompozycyjne perły. Ktoś porównał tą muzykę do zimnego trafienia gitarowej szpady, a głos Rippera - do momentu oddechu przed zadaniem kolejnego ciosu i doskonałym tego dowodem był kapitalny wprost instrumentalny Shot Across The Bow. Perkusję cofnięto i nadano jej nieco suche brzmienie. Klawisze Nicka Marino natomiast miały do odegrania coś więcej niż tylko mało istotne tło. Takie płyty jak ta nigdy nie dawały się jednoznacznie wypunktować.
Byli i obecni członkowie zespołu stali się szanowanymi członkami metalowej społeczności i udzielali się później w rozmaitych grupach:
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | BAS | KLAWISZE | PERKUSJA |
[1] | Jeff Scott Soto | Yngwie Malmsteen | Jens Johansson | Barriemore Barlow | |
[2] | Jeff Scott Soto | Yngwie Malmsteen | Marcel Jacob | Jens Johansson | Anders Johansson |
[3] | Mark Boals | Yngwie Malmsteen | Jens Johansson | Anders Johansson | |
[4] | Joe Lynn Turner | Yngwie Malmsteen | Bob Daisley | Jens Johansson | Anders Johansson |
[5] | Joe Lynn Turner | Yngwie Malmsteen | Barry Dunaway | Jens Johansson | Anders Johansson |
[6] | Göran Edman | Yngwie Malmsteen | Svante Henryson | Mats Olausson | Michael Von Knorring |
[7] | Göran Edman | Yngwie Malmsteen | Svante Henryson | Mats Olausson | Bo Werner |
[8] | Michael Vescera | Yngwie Malmsteen | Barry Sparks | Mats Olausson | Mike Terrana |
[9] | Michael Vescera | Yngwie Malmsteen | Mats Olausson | Mike Terrana | |
[10] | Michael Vescera | Yngwie Malmsteen | Barry Sparks | Mats Olausson | Shane Galaas |
[11] | różni | Yngwie Malmsteen | Yngwie Malmsteen / Marcel Jacob | różni | Anders Johansson |
[12] | Mats Levén | Yngwie Malmsteen | Barry Dunaway | Mats Olausson | Cozy Powell |
[14] | Mats Levén | Yngwie Malmsteen | Barry Dunaway | Mats Olausson | Jonas Ostman |
[15] | Mark Boals | Yngwie Malmsteen | Barry Dunaway | Mats Olausson | John Macaluso |
[16] | Mark Boals | Yngwie Malmsteen | Mats Olausson | John Macaluso | |
[17] | Doogie White | Yngwie Malmsteen | Derek Sherinian | Patrick Johansson | |
[18] | Doogie White | Yngwie Malmsteen | Joakim Svalberg | Patrick Johansson | |
[19] | Tim `Ripper` Owens | Yngwie Malmsteen | Derek Sherinian | Patrick Johansson | |
[20] | - | Yngwie Malmsteen | - | ||
[21] | Tim `Ripper` Owens | Yngwie Malmsteen | Nick Marinovich | Patrick Johansson | |
[22] | Yngwie Malmsteen | ||||
[23] | Yngwie Malmsteen | Ralph Ciavolino | Nick Marinovich | Patrick Johansson | |
[24] | Yngwie Malmsteen | Nick Marinovich | Mark Ellis |
bracia Johanssonowie / Mats Olausson (wszyscy ex-Silver Mountain), Barriemore Barlow (ex-Jethro Tull), Joe Lynn Turner (ex-Fandango, ex-Rainbow),
Bob Daisley (ex-Kahvas Jute, ex-Chicken Shack, ex-Widowmaker, ex-Rainbow, ex-Ozzy Osbourne, ex-Uriah Heep, ex-Gary Moore, ex-Black Sabbath), Göran Edman (ex-Madison, ex-John Norum),
Michael Von Knorring (ex-Norden Light), Michael Vescera (ex-Obsession, ex-Loudness), Mike Terrana (ex-Zillion, ex-Hanover Fist, ex-Beau Nasty), Mats Levén (ex-Treat, ex-Abstrakt Algebra),
Barry Sparks (ex-Guy Mann Dude), Cozy Powell (ex-Jeff Beck Group, ex-Bedlam, ex-Rainbow, ex-Whitesnake, ex-MSG, Forcefield, ex-Black Sabbath, ex-Tipton Entwistle & Powell),
John Macaluso (ex-Powermad, ex-Alex Masi, ex-TNT, ex-Riot, ex-Ark); Derek Sherinian (ex-Kiss, ex-Alice Cooper, ex-Dream Theater, Planet X, ex-Platypus, All Too Human),
Tim Owens (ex-Winters Bane, ex-Judas Priest, ex-Iced Earth, Beyond Fear), Doogie White (ex-Rainbow), Patrik Johansson (ex-Stormwind)
Rok wydania | Tytuł | TOP |
1984 | [1] Rising Force | |
1985 | [2] Marching Out | #13 |
1986 | [3] Trilogy | #23 |
1988 | [4] Odyssey | |
1989 | [5] Trial By Fire (live) | |
1990 | [6] Eclipse | |
1992 | [7] Fire And Ice | |
1994 | [8] I Can`t Wait EP | |
1994 | [9] The Seventh Sign | #4 |
1995 | [10] Magnum Opus | #17 |
1996 | [11] Inspiration | |
1997 | [12] Facing The Animal | |
1998 | [13] Concerto Suite For Electric Guitar And Orchestra | |
1998 | [14] Live!! (live) | |
1999 | [15] Alchemy | #6 |
2000 | [16] War To End All Wars | |
2002 | [17] Attack! | |
2005 | [18] Unleash The Fury | |
2008 | [19] Perpetual Flame | |
2009 | [20] Angels Of Love | |
2010 | [21] Relentless | #1 |
2012 | [22] Spellbound | |
2014 | [23] Spellbound: Live In Tampa (live / 2 CD) | |
2016 | [24] World On Fire | |
2021 | [25] Parabellum |