
Amerykański zespół powstały w 1981 w Anaheim w Kalifornii. Na kasecie "Demo'83" znalazły się dwie kompozycje: Spiter oraz The Hook. Taśma pozwoliła na podpisanie kontraktu z nowojorską wytwórnią Tropical Records. Pierwsze dwa krążki posiadały ten sam tytuł, choć różny materiał. Pierwotnie debiut miał nosić tytuł Endangered Species - grupa wydała go mniej więcej w tym czasie, co wiele amerykańskich zespołów uznawanych później za wybitne jak Omen, Armored Saint, Warlord czy Jag Panzer. Pomijając tematykę czy epicką stylistykę niektórych z nich, Leatherwolf wpisał się w szereg tych kapel znakomicie. Debiut jako całość był znakomity - muzycy nie korzystali jeszcze wtedy ze "zmiękczaczy" w postaci klawiszy i rozpasanej hair metalowej przebojowości. Choć zdarzyły się momenty w stylu rock`n`rollowego Vagrant czy znany już The Hook - rozpoczynający się słodkim głosem prostytutki, ze zwolnieniami i "wpadającym w ucho" refrenem. Atuty tego krążka znajdowały się na drugiej szalce wagi - leżały w surowym i nieobrobionym heavy metalu. Krążek zawierał kawałki o brudnym brzmieniu z łomoczącą perkusją (Tonight Is The Night, Off The Track), poprzetykane gitarowymi solówkami. Spore wrażenie robiła duża spontaniczność, zmiany tempa, rozpiętość nastroju i ciekawie rozwiązane patenty wokalne. Głos Olivierego potrafił przejść od przeszywających pisków w Kill And Kill Again w bardziej naturalny śpiew, dopełniany przez chórki.
Wydany 25 stycznia 1987 przez wytwórnię Island Records [2] utrzymano w podobnym stylu, choć zawierał zdecydowanie lżejszą muzykę z klawiszami. Mimo tych złagodzonych rozwiązań i spokojniejszej sekcji rytmicznej, uwagę zwracała dojrzałość kompozycyjna. Łatwo było zarzucić kapeli, że idąc w bardziej przebojową stronę sprzedała się, ale był to osąd zbyt raptowny. Zespól pozostał tym samym Leatherwolf z efektownymi wokalami, soczystymi solówkami i niebanalnymi rozwiązaniami. Doszły jednak specyficzny rozmach brzmienia i gitary naśladujące orientalne rytmy. Udowadniał to już otwierający całość Rise At Fall o podniosłym nastroju i z pompatycznym refrenem. Kawałek zaskakiwał o tyle, że był bardziej rozbudowany niż którykolwiek z debiutu i odarty z charakterystycznego dudniącego dzikiego brzmienia. Trudno było więc zarzucać komercję zespołowi, który stworzył tak przestrzenną kompozycję. Podobnie było z opartym na akordach klawiszy Princess Of Love, który mimo pozornie prostych rockowych ram emanował drapieżnością i erotyzmem. Resztę płyty wypełniły przystępne, choć absolutnie nie prostackie melodyjne kawałki z lekko lukrowanym klimatem. Udanie wypadła też przeróbka Bad Moon Rising Creedence Clearwater Revival. Utwór The Calling doczekał się nawet teledysku. [2] wstrzelił się idealnie w panującą w tym czasie w USA ogromną popularność hair metalu.
25 kwietnia 1989 światło dzienne ujrzał [3], promowany przez singiel Hideway, a video do tego kawałka udowadniało fakt, iż muzycy zdecydowali się w pełni popłynąć z różową falą kowbojek i wielkich fryzur, grając zarazem słodko i niemal balladowo. Takich typowo hard rockowych motywów było tu wiele: Street Ready, Take A Chance z drobnymi estradowymi efektami specjalnymi czy Thunder z kąśliwą solówką. Olivieri już nie piszczał tak wściekle i starał się tym razem celować w żądne pościelowych melodyjek serca fanów hair metalu. O zmiękczeniu muzyki Leatherwolf świadczyły też lukrowane ballady - wspomniany Hideway i kołyszący Lonely Road. Całe szczęście zespół nie odciął się dramatycznie od wcześniejszego dorobku. Wicked Ways mocno trzymał się kanonów heavy metalu, podobnie jak instrumentalny Black Knight. Mimo, że [1] i [3] leżały na dwóch biegunach stylistycznych, a [2] stanowił element przejściowy, Leatherwolf nie stracił wiele z siebie - pozostały świetne kompozycje, ciekawie rozwiązane linii wokalnych i chwytliwe melodie.
Po komercyjnym niepowodzeniu albumu, kwintet zawiesił działalność w 1990. Dopiero w 1998 grecki "Metal Invader Magazine" wypuścił nieoficjalną koncertową EP-kę. Zaraz potem ukazał się [4], zarejestrowany w klubie w Huntington Beach. Chyba najbardziej zauważalną cechą płyty była okładka przedstawiająca egzotycznego tubylca. Krążek brzmiał metalowo i nie przeszkadzał fakt, że aż sześć numerów pochodziło z [3]. Panowie na żywo zrezygnowali z klawiszy i chórków, numery stały się surowsze, ale jednocześnie nieco toporne. Na deser Wilki zagrały niepublikowany wcześniej Tools Of Discipline, numer utrzymany w duchu [3] oraz cover The Doors Break On Through. Minusem koncertówki były niekiedy niezgrabne kawałki z "pudlowej" ery Leatherwolf oraz to, że wiele z nich odarto z emanującej z płyt energii. Z drugiej strony dwa bieguny Leatherwolf całkiem nieźle ze sobą współgrały, walor stanowiła również dobra forma gitarzystów i Olivieriego. Produkcja na szczęście nie brzmiała sterylnie i oddawała ducha koncertu. W tym samym roku Leatherwolf zagrali w Niemczech, m.in. na "Wacken Open Air".
Minęło następne siedem lat, a o grupie było cicho. Grupa co prawda wydała trzy demówki, starając się załapać na jakiś kontrakt płytowy. W końcu z trzema nowymi muzykami wydała 23 czerwca 2006 nowy krążek. W skład [5] weszły kawałki, które uprzednio zagościły na demówkach. O zrekrutowaniu Blacka zadecydowała opinia Robertsa, który był oszołomiony wyczynami wokalisty na Astronomica Crimson Glory. Tym razem zdecydowano się na dwóch gitarzystów - pozostawało pytanie, czy Gayer i Roberts mieli dobry pomysł, by reaktywować zespół pod starą nazwą. W zasadzie nowe oblicze formacji niewiele miało wspólnego ze starym. Co prawda ekipa dalej grała heavy przesiąknięty amerykańskim luzem, ale [5] prezentował zupełnie odmiennego ducha. Był to bardzo agresywny album z wręcz powermetalową (w amerykańskim tego słowa znaczeniu) sekcją rytmiczną i ostrym jak żyleta brzmieniem. Z dobrej strony zaprezentowały się takie galopady jak I Am The Law czy Behind The Gun, poparte wściekłym wokalem Blacka. Zamiast postawić na melodie, Leatherwolf zaakcentował na moc, a zamiast panienek i dobrej zabawy w tekstach pojawiły się problemy społeczne nurtujące Amerykę. Jednak o ile nowoczesne aranżacje i świeża produkcja były atutami krążka, o tyle trudno było przełknąć pewne nowomodne melodie i gitarowe patenty, które występowały w King Of The Ward, szarpane riffowanie w Institutions oraz inne pojawiających się tu i ówdzie zabiegi, które kojarzyły się raczej z pseudometalem dla nastolatków, niż spuścizną po amerykańskiej legendzie heavy. Wydawnictwo promowano m.in. na festiwalu "Bang Your Head" w 2006, gdzie Leatherwolf zagrali niemal trzygodzinny występ. W 2007 wydano New World Asylum, będący repliką [5], za mikrofonem stanął tu jednak nie kto inny jak sam Michael Olivieri.
W 2022 Leatherwolf ponownie wychynął z otchłani zapomnienia, ale już bez Michaela Olivieri i Geoffa Gayera. [7] był dziełem właściwie powstałym tylko dzięki determinacji perkusisty Deana Robertsa. Bojowa true okładka wskazywałaby na zwrot w kierunku modnego w tych czasach NWOTHM, tymczasem muzycznie zespół nie miał tu z tym podgatunkiem nic wspólnego. Album był dosyć długi, a muzycznej treści mało. Nagrano heavy/power dosyć agresywny, miejscami brutalny, nie do końca nastawiony na melodie - raczej na ekspozycję gitar w mocnej brzmieniowej oprawie, lecz gitarzyści nie byli szczególnie kreatywni. Solidne rzemiosło, ale do zachwytu nad tym co zaprezentowali było daleko. Raczej skromny arsenał riffów dał podstawę Nobody, Madhouse, Road Rage i Lights Out Again to dużo krzyku, intensywnych gitar, grzmiącej sekcji rytmicznej i nieuzasadnionej brutalności w chuligańskiej manierze. Mało rozpoznawalne melodie przeszkadzały, choć wokalista Keith Adamiak pokazał się z dobrej strony i maskował liczne kompozycyjne mielizny (Hit The Dirt, Enslaved, Medusa). Pod względem melodii najlepiej prezentował się zagrany w umiarkowanym tempie Kill The Hunted - trochę w stylu Leatherwolf z dawnych lat. Jakieś przebłyski klasycznego amerykańskiego heavy metalu przewijały się w Only The Wicked oraz nastrojowym Evil Empires Fall, ale maniera wykonawcza budziła w tych numerach wątpliwości. W najdłuższym The Henchman wolne tempa na początku myliła, gdyż po nich następowała nawałnica riffów w zasadzie o progresywnym charakterze i wszystko się rozmywało w niejasnej melodii zwrotek i refrenów. Potem znowu wolniejsza część druga - sprawna i na poły melancholijna, ale po raz kolejny bez historii i głębszego sensu. Dosyć ostre i sterylne brzmienie było ustawione w manierze modern, ale takiej, która nie satysfakcjonowała ani fanów klasycznego i modern w czystej postaci. Płytę nagrał Leatherwolf tylko z nazwy, gdyż takiej muzyki ekipa wcześniej nie grała. Pod uznanym szyldem pojawiła się bardzo przeciętna metalowa muzyka o nieokreślonej orientacji.
Późniejsze losy członków zespołu:
| ALBUM | ŚPIEW, GITARA | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA | KLAWISZE |
| [1] | Michael Olivieri | Geoff Gayer | Carey Howe | Matt Hurich | Dean Roberts | - |
| [2] | Michael Olivieri | Geoff Gayer | Carey Howe | Paul Carman | Dean Roberts | Richard Gibbs |
| [3-4] | Michael Olivieri | Geoff Gayer | Carey Howe | Paul Carman | Dean Roberts | - |
| [5] | Wade Black (-) | Geoff Gayer | Eric Halpern | Pete Perez | Dean Roberts | - |
| [6] | Michael Olivieri | Greg Erba | Rob Math | Patrick Guyton | Dean Roberts | - |
| [7] | Keith Adamiak | Luke Man | Rob Math | Barry Sparks | Dean Roberts | - |
Wade Black (ex-Lucian Blaque, ex-Crimson Glory, ex-Seven Witches, ex-Rick Renstrom, ex-Tiwanaku, ex-Leash Law),
Eric Halpern (ex-Z-Lot-Z, ex-Destiny`s End, ex-Distant Thunder), Pete Perez (ex-Karion, Riot, Spastic Ink), Luke Man (ex-August Redmoon),
Barry Sparks (ex-Guy Mann Dude, ex-Yngwie Malmsteen, ex-MSG, ex-John West, ex-Roland Grapow, ex-Vinnie Moore, ex-Ted Nugent, ex-Cosmosquad, ex-Dokken, ex-Michael Vescera Project, ex-Durbin)
| Rok wydania | Tytuł |
| 1984 | [1] Leatherwolf (1) |
| 1987 | [2] Leatherwolf (2) |
| 1989 | [3] Street Ready |
| 1999 | [4] Wide Open (live) |
| 2006 | [5] World Asylum |
| 2013 | [6] Unchained Live (live) |
| 2022 | [7] Kill The Hunted |

