Hard rockowy zespół założony przez niemieckiego gitarzystę Michaela Schenkera (ur. 10 stycznia 1955) w 1979 w Hanowerze. Znany wcześniej ze współpracy z Scorpions i UFO, Schenker nie miał żadnych problemów ze znalezieniem prominenentych muzyków do swojego projektu. Kiedy po raz drugi odszedł ze Scorpions, musiał wpierw pokonać swoje słabości, aby stanąć ponownie na scenie. Kiedy odstawił alkohol i porzucił narkotyki z pomocą lekarzy, powołał do życia The Michael Schenker Group, choć dopiero od sierpnia 1980 stosowano skrót MSG. Początkowo Michael nie mógł się zdecydować z kim nawiązać współpracę - sam był znanym i cenionym instrumentalistą, ale bazując na doświadczeniach z przeszłości obawiał się ewentualnego konfliktu osobowości. Jak się miało okazać, to jednak on był największym źródłem problemów, jakie miały trapić MSG przez lata. Ostatecznie w składzie znalazł się wybitny klawiszowiec Don Airey, a za mikrofonem stanął Gary Barden (ur. 27 sierpnia 1955), którego Schenker sam odkrył we Fraser Nash - kapelce grającej w małych klubach rockowym. Mocarną sekcję rytmiczną stworzyli wyborny basista Mo Foster oraz czarodziej perkusji Simon Phillips. Nagranie debiutu udało się zakończyć dosyć sprawnie, pomimo fatalnej atmosfery w studio. Schenker co chwila wyrzucał Bardena, po czym rekrutował go ponownie (nieraz jeszcze tego samego dnia), notorycznie zmieniał solówki i aranżacje, przerabiał gotowe kompozycje w ostatniej chwili, czym doprowadzał do szału produkującego ten album Rogera Glovera (basista Deep Purple). W końcu doszło do scysji z Phillipsem, który był związany innymi zobowiązaniami. Rezultat okazał się trudny do oceny: kończący całość Lost Horizons był przebłyskiem geniuszu Schenkera, posiadającym niesamowity 7-minutowy popis wszystkich bez wyjątku muzyków z serią zadziwiających solówek Schenkera, kapitalnym wokalem Bardena (kładącego podwaliny pod epicki styl śpiewania w hard rocku) oraz budzące zdumienie partie perkusji (po wielu latach kapitalnie ten kawałek przerobił szwedzki Memento Mori). Gdyby ta płyta wytrwała w tej konwencji, okazałaby się diamentem w koronie Michaela. Jednak gitarzysta nie potrafił się uwolnić od demonów UFO i Scorpions, a jednocześnie uległ amerykańskiemu punktowi widzenia na muzykę. Przykładowo Armed And Ready był trywialnym numerem hard rockowym, a Cry For The Nation jawił się niezdecydowanie pomiędzy ostrym metalowym graniem w zwrotkach z echami UFO i zupełnie nieciekawym rockowym bladym refrenem. Trudno było zachwycać się Victim Of Illusion, instrumentalna miniaturka Bijou Pleasurette poza romantyzmem nie zawierała nawet rocka, a w Feels Like A Good Thing drażniły przesłodzone chórki w stylu Whitesnake. Zaprawiony soulem i popem Looking Out From Nowhere mimo całej swej sympatyczności nie wnosił nic w ten materiał. Na tle tej szarzyzny interesująco za to wypadł instrumentalny popis całego zespołu w Into The Arena i szkoda, że MSG nie skierowali się w stronę takiego właśnie dynamicznego hard rocka. Za serce ujmowała również akustyczna ballada Tales Of Mystery z bardzo dobrym śpiewem Bardena i wirtuozerskimi zagrywkami lidera. Płytę dobrze wyprodukowano, selektywnie pod względem brzmienia i warto sięgnąć po wydanie kompaktowe, na którym słychać klarownie wszelkie niuanse perkusyjne Phillipsa.
Przez lata skład MSG był bardzo płynny, gdyż Schenker przyjmował i zwalniał ludzi wedle swej woli (pojawił się m.in. świetny bebniarz Cozy Powell). Ten okres był bardzo burzliwy, gdyż zmienny w nastrojach i porywczy w decyzjach lider zaprosił do współpracy Grahama Bonneta. Dosyć nieoczekiwanie nowy nabytek wywarł poważny wpływ na muzyczny kształt nagranego we Francji [4]. Na tej płycie MSG przedstawili ciepłe melodyjne granie oparte z jednej z strony na blues-rockowej strukturze, a z drugiej na melodyce stanowiącej wypadkową amerykańskiego rocka i stylistyki Rainbow. Utwory paradoksalnie zdominował wokalnie Bonnet, a sam Schenker pozostał gdzieś na drugim planie, prezentując proste motywy i oszczędne solówki. Brylował za to perkusista Ted McKenna, tworzący do tych nieskomplikowanych riffów niesamowite ozdobniki i przejścia. Album posiadał specyficzny urok, który występował już w znakomicie poprowadzonym tytułowym Assault Attack - drapieżnym w wokalu i atrakcyjnym w przebojowej melodii. Do bluesa nawiązywał Rock You To The Ground z udanym popisem wokalnym, starannie opracowanym refrenem i kilkoma wyważonymi solówkami Schenkera. Tam jednak, gdzie zespół wchodził na próby adaptowania muzyki pop do hard rocka, rezultat nie okazywał się już tak interesujący i dlatego Dancer mocno zaniżał poziom całości. Dziwił także fakt, że ten kawałek wybrano na singiel (na drugiej stronie znalazł się Girl From Uptown, który dołączono jako bonus na zremasterowanej wersji z 2009). W pełni udany natomiast był epicko zaaranżowany niemal heavymetalowy Samurai z lżejszym wokalem Bonneta i spokojnym rytmicznym motywem głównym. Zamyślony i chłodny Desert Song zagrano w klimacie, który miał być wiele lat później skutecznie wykorzystywany był przez liczne amerykańskie grupy grające melodyjny metal progresywny. Z kolei w przypadku Broken Promises rozczarowywało szerokie wykorzystanie elementów bluesa w stylu Whitesnake w zderzeniu z raczej topornym wykonaniem i niezbyt atrakcyjną melodią. Znalazło się także miejsce na przebojowy Searching For A Reason, w którym jednak ujawniał się stały problem MSG w komponowaniu faktycznie całościowo atrakcyjnych hitów. Na koniec wrzucono instrumentalny Ulcer, gdzie rozluźniony Schenker rozegrał parę porywających gitarowych motywów. Naszpikowana gwiazdami formacja zagrała znakomicie to co miała zagrać ze wskazaniem na Bonneta. Płytę perfekcyjnie wyprodukowano i nadano jej mnóstwo brzmieniowych niuansów z fantastycznie ustawioną perkusją. W ostatecznym rozrachunku zabrakło jednak tego, czego brakowało na każdej płycie MSG z tego okresu - wyrównanego zestawu utworów na jednakowo wysokim poziomie.
Wkróce pojawiły się poważne kłopoty z Bonnetem, którego pociąg do butelki dał o sobie znać podczas koncertu w Sheffield w 1982. Będący pod wpływem alkoholu wokalista ze sceny obraził cały zespół włącznie z Schenkerem na czele i z hukiem wyleciał z grupy. Przygnębiony Michael zwrócił sie o pomoc do Bardena, który - z mniejszymi lub większymi oporami - propozycję przyjął i rozpoczęto w końcu pracę nad [5]. Pomimo nie najlepszej atmosfery w jakiej była nagrywana, płyta okazała się więcej niż przyzwoitą pozycją w dyskografii formacji. Typowy dla MSG Rock My Nights Away posiadał niezłą motorykę i zadziwiającą nośność. Nie zabrakło ciekawie rozwijającej się linii melodycznej i piorunujących gitarowych zagrywek lidera. I`m Gonna Make You Mine kładł nacisk na rolę klawiszy i podobny charakter nadano również The Dogs Of War i naznaczonemu piętnem Van Halen Still Love That Little Devil. Spośród niedociągnięć z pewnością należało podkreślić zupełnie nijaki Systems Failing z nużącym refrenem i mdłym wokalem Bardena, a Red Sky momentami zniechęcał swoją topornością i brakiem urozmaicenia. Te proporcje wyrównywał instrumentalny Captain Nemo, kolejne pole do popisu dla Schenkera, a także balladowy Walk The Stage - spokojny i dość sennie rozwijający się utwór, w początkowych fragmentach kojarzący się nieco z poczynaniami Scorpions, z czasem nabierał szybszego tempa i charakteru. Brzmienie niektórych fragmentów było zbyt wygładzone, niemniej album utrzymywał przyzwoity poziom.
W 1986 działalność MSG została zawieszona, a gitarzysta powołał do życia bardziej komercyjny McAuley Schenker Group, z którym zrealizował trzy krążki. W 1991 Schenker utworzył cover-projekt Contraband, do którego zaprosił muzyków Vixen, Ratt, Shark Island i L.A. Guns (rozczarowujący Contraband w 1991). W 1993 nagrał akustyczny album solowy Thank You, rozprowadzany jedynie drogą pocztową. Pod koniec tego samego roku otrzymał propozycję powrotu w szeregi reaktywowanego UFO, z której skwapliwie skorzystał. Nagrywał jednocześnie kolejne płyty pod szyldem MSG, które jednak nie zmieniły niczego istotnego w zachowawczym stylistycznie wizerunku zespołu. [15] był zbiorem coverów nagranych w różnych składach. Tą sytuację zmienił radykalnie [16], z tytułem nieco buńczucznym i pretensjonalnym, ale Schenker twierdził na swojej stronie internetowej, że "Świątynia Rocka jest we mnie, tam gdzie tworzę". W zasadzie ten krążek był sygnowany jedynie nazwą Michael Schenker, ale wzbogacił go udział wielu wyśmienitych gości. Po krótkim smyczkowym intro z przemową wygłoszoną przez Williama Shatnera (filmowy Kapitan Kirk ze "Star Trek"), formacja atakowała rasowym dynamicznym hard rockiem. Jednym z lepszych kawałków był z pewnością The End Of An Era z gościnnym udziałem Dona Airey`a na Hammondzie B3 i młócącego dwoma stopami perkusyjnymi Carmine`a Appice`a. W podobnym tempie utrzymano przebojowy Miss Claustrophobia i uspokojenie przynosił dopiero With You - całkiem udana ballada z wkładem brata Rudolfa Schenkera ze Scorpions, ale niezbyt udanym śpiewem Michaela Vossa. Jemu pokazywał klasę szkocki wokalista Doggie White w świetnym Before The Evil Knows You`re Dead. Do współpracy Schenker aż pięciu bębniarzy i możliwość podziwiania takich asów jak Appice, Brian Tichy (Foreigner, Billy Idol), Chris Slade (ex-Uriah Heep, ex-The Firm, ex-AC/DC) czy stary kumpel Simon Phillips stanowiła dla miłośników tego instrumentu prawdziwą ucztę. W tym korespondencyjnym pojedynku zdecydowanie najsłabiej wypadł Herman Rarebell (ex-Scorpions), słyszalnie odstający od reszty i fundujący nieciekawą rytmikę w Fallen Angel, Saturday Night oraz Hanging On. Michael od czasu do czasu decydował się na smaczki w postaci orientalnie brzmiących wstawek i partii fletu (na którym zresztą sam zagrał) w Scene Of Crime czy gitary akustycznej w Storming In. Natomiast w Lover`s Sinfony zaśpiewał przyjaciel Robin McAuley - po raz kolejny uświadamiający, że Voss stanowił wybór najgorszy z możliwych. Irytowała przede wszystkim jego nieznośna maniera usilnego chrypienia w Fallen Angel czy With You. Z kolei How Long pojawiał się w dwóch wersjach - druga z nich nazwana "3 generations guitar battle" to zgodnie z podtytułem gitarowy pojedynek trzech generacji muzyków: Michaela Amotta (najmłodszy), Schenkera i Leslie Westa (najstarszy) z Mountain. Czas spędzony z tą płytą z pewnością nie należał do straconych.
Na [18] ciężko było od samego początku - to nie była płyta wypełniona delikatnymi dźwiękami, natchnionymi solówkami i dźwiękowymi pejzażami. Mocne riffy, solidny łomot perkusji, silne wokale White`a i niezwykła dynamika złożyły się na ten niezły krążek. Zaczynało się dość niepozornie i leniwie, ale gdy po kilkunastu sekundach w Live And Let Live wchodził ostry riff i perkusyjna galopada. White nie pierwszy raz w życiu upodabniał się wokalnie do Dio. Przyjemnie, choć mocno sztampowo było w Communion, który pod względem struktury nasuwał skojarzenia z solowymi dokonaniami Glenna Hughesa. Materiał był miejscami rockowy, innym razem raczej zahaczał o energiczny (choć niezbyt wyrafinowany) heavy metal. Wyśmienicie wypadł singlowy Vigilante Man, świetnie smakował oparty na sprawdzonym sabbathowym riffie Saviour Machine. Zarówno motyw gitarowy, jak i perkusyjne bicie powtarzano wręcz do znudzenia w All Our Yesterdays, ale numer prezentował się intrygująco i drapieżnie. Dość przeciętny Bulletproof przynosił pewne skojarzenia z metalowymi operami w rodzaju Avantasia (wokale, pompatyczność, biesiadny kicz). Na sam koniec ekipa serwowała trzy krótsze numery. Good Times był nieprzyzwoicie chwytliwy i w pewien sposób uroczy w swojej nostalgii za dawnymi czasami - wyrażanej nie tylko w tekście, ale także w tradycyjnej hard rockowej oprawie. Metalowy Restless Heart natomiast ujawniał talent muzyków do pisania wpadających w ucho refrenów. Ten album ani przez chwilę nie próbował być w żaden sposób przełomowy. Zespół nagrał dobry gitarowy krążek, przy którym nie sposób było siedzieć bezczynnie. Inna sprawa, że numery bardziej mogły podejść maniakom Dio, niż dawnych grup samego Schenkera. Jednakże każdy zwolennik niezbyt wymagającego hard`n`heavy mógł znaleźć tu coś dla siebie. Pewne zestawienia same się narzucały i w korespondencyjnym pojedynku Scorpions-MSG w 2015 wygrali zdecydowanie przez nokaut ci drudzy - i to nie tylko z powodu niedyspozycji przeciwnika.
Na [19] główną atrakcją miał być w założeniu udział czterech wokalistów, z którymi Schenker niejedną płytę nagrywał. Obok Bardena i McAuley`a w studio pojawili się Graham Bonnet oraz Doogie White. W zasadzie o tym albumie można by napisać z grubsza to samo, co o innych płytach sygnowanych nazwiskiem Schenkera – zbiór dynamicznych i chwytliwych, z okazjonalnymi popisami lidera. Heart And Soul może nie grzeszył subtelnością, a perkusja brzmiała jak z automatu, ale był to niezły rozruszaczu. Warrior odśpiewano na cztery głosy przy podniosłym brzmieniu. Później czasami cienka granica między bujającym prostym graniem a wiochą niebezpiecznie się zacierała, jak choćby w Take Me To The Church w wykonaniu White`a. Natomiast numery w rodzaju Everest, Living A Life Worth Living czy The Last Supper po prostu kompletnie niczym się nie wyróżniały i takich kawałków były setki. Tęczowo wypadł zaśpiewany przez Bonneta piosenkowy Night Moods, z kolei The Girl With The Stars In Her Eyes to mocny kandydat na rockowy przebój, niemal wyciągnięty z lat 80-tych. Messing Around z Gary`m Bardenem mogłoby spokojnie robić za zaginiony numer Aerosmith. Time Knows When It’s Time posiadał zaraźliwy refren, ale znów zespół ryzykownie zbliżał się do granicy kiczu. Udanie natomiast wypadł instrumentalny Salvation, w którym Schenker w końcu nie musiał się na nikogo oglądać. Płyta nie była zła płyta, a po paru odsłuchach "wpadała w ucho", ale obyło się bez fajerwerków kompozycyjnych, ambitnych tekstów czy finezji. Właśnie brak tej ostatniej uwierał najbardziej i dotyczył zarówno struktury utworów, jak i przede wszystkim brzmienia perkusji. Kilka numerów ewidentnie zyskałoby, gdyby monotonne galopady ustąpiły miejsca czemuś bardziej pomysłowemu.
Brat Michaela - Rudolf - zyskał sławę w Scorpions, natomiast siostra Barbara grała w Viva i Rosy Vista.

Byli i obecni członkowie zespołu występowali też w innych grupach:

ALBUM ŚPIEW GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Gary Barden Michael Schenker Don Airey Mo Foster Simon Phillips
[2-3] Gary Barden Michael Schenker Paul Raymond Chris Glen Cozy Powell
[4] Graham Bonnet Michael Schenker Tommy Eyre Chris Glen Ted McKenna
[5-6] Gary Barden Michael Schenker Andy Nye Chris Glen Ted McKenna
[7] Leif Sundin Michael Schenker Claude Gaudette Barry Sparks Shane Gaalaas
[8-9] Kelly Keeling Michael Schenker - John Onder Shane Gaalaas
[10] Chris Logan Michael Schenker - Ghames `Rev` Jones Jeff Martin
[11] Chris Logan Michael Schenker - Stuart Hamm Jeremy Colson
[12] różni Michael Schenker różni różni różni
[13] Jari Tiura Michael Schenker Wayne Findlay Pete Way Jeff Martin
[14] Gary Barden Michael Schenker Don Airey Neil Murray Simon Phillips
[15] Gary Barden Michael Schenker Wayne Findlay Neil Murray Simon Phillips
[16] Michael Voss / Myles Kennedy Michael Schenker Don Airey różni różni
[17-18] Doogie White Michael Schenker Wayne Findlay Francis Buchholz Herman Rarebell
[19-20] różni Michael Schenker Steve Mann Chris Glen Ted McKenna
[21] różni Michael Schenker Steve Mann Barry Sparks różni
[22] różni Michael Schenker Steve Mann różni różni

Michael Schenker (ex-Scorpions, ex-UFO), Don Airey (Rainbow, Ozzy Osbourne), Simon Phillips (ex-David Coverdale, ex-Judas Priest, ex-Gary Moore),
Paul Raymond (ex-UFO), Cozy Powell (ex-The Jeff Beck Group, ex-Bedlam, ex-Rainbow), Chris Glen / Ted McKenna (obaj ex-Tear Gas i ex-Sensation Alex Harvey Band),
Kerry Keeling (ex-John Norum), Barry Sparks (ex-Guy Mann Dude, ex-Yngwie Malmsteen, Roland Grapow),
Shane Gaalaas (m.in. ex-Malmsteen, Artension, Cosmosquad, Vinnie Moore, Jeff Kollman), John Onder (ex-Witalij Kuprij, Artension), Leif Sundin (ex-Johansson),
James Rev Jones (ex-Legioned Marcher, ex-Forté, Black Symphony), Pete Way (UFO, Waysted),
Jeff Martin (ex-Surgical Steel, Racer X, ex-Badlands, ex-Black Symphony), Jeremy Colson (ex-Dali`s Dilemma, Apartment 26),
Wayne Findlay (ex-Vinnie Moore, ex-Slavior), Francis Buchholz (ex-Scorpions, ex-Dreamtide), Herman Rarebell (ex-Scorpions)

Rok wydania Tytuł TOP
1980 [1] The Michael Schenker Group #13
1981 [2] MSG 2
1982 [3] One Night At Budokan (live)
1982 [4] Assault Attack #20
1983 [5] Built To Destroy
1984 [6] Rock Will Never Die (live)
1996 [7] Written In The Sand
1999 [8] The Unforgiven
2000 [9] The Unforgiven Tour (live / 2 CD)
2001 [10] Be Aware Of Scorpions
2003 [11] Arachnophobiac
2005 [12] Heavy Hitters
2006 [13] Tales Of Rock`n`Roll
2008 [14] In The Midst Of Beauty
2010 [15] The 30th Anniversary Concert - Live In Tokyo (live / 2 CD)
2011 [16] Temple Of Rock #18
2013 [17] Bridge The Gap #26
2015 [18] Spirit On A Mission #30
2018 [19] Resurrection [jako MICHAEL SCHENKER FEST]
2019 [20] Revelation [jako MICHAEL SCHENKER FEST]
2021 [21] Immortal
2022 [22] Universal

          

          

          

        

Powrót do spisu treści