Historia tego amerykańskiego zespołu rozpoczęła się wiosną 1969, kiedy to gitarzysta i wokalista Leslie West (właśc. Leslie Weinstein, ur. 22 października 1945) zdecydował się nagrać swój solowy debiut. Nazwę "Mountain" zaczerpnął od przezwisk pod adresem swoich gabarytów. Początkowo do współpracy zaprosił klawiszowca i basistę Normana Landsberga oraz bębniarza Kena Janicka. W tym samym czasie twórczością Westa zainteresował się Felix Pappalardi (ur. 30 grudnia 1939, ex-The Devil`s Anvil), zwany niekiedy "czwartym członkiem Cream". Felix wyprodukował bowiem trzy płyty Claptona i spółki (Disraeli Gears, Wheels Of Fire i Goodbye), współpracował również w tej sferze z Kensington Market. Z jego pomocą West nagrał w końcu swój materiał w lipcu 1969, wymieniając przy okazji perkusistę na Normana Smarta. Krążek ukazywał niezwykłe gitarowe umiejętności Lesliego, nasuwające skojarzenia z czarnoskórymi bluesowymi czarodziejami gitary spod znaku B.B.Kinga. Dzięki niezwykłemu feelingowi wpłynął on na całe zastępy młodszych gitarzystów - od Johnny`ego Ramone aż do Randy`ego Rhoadsa. Leslie dysponował także obezwładniającym głosem, orbitującym od czystego do śpiewu do niemal murzyńskiego krzyku. Na basie zagrał sam Pappalardi. Do historii przeszły tak znakomite kawałki jaki Blood Of The Sun, Dreams Of Milk And Honey, oparty na organowym motywie Long Red i wspaniała akustyczna ballada na koniec Because You Are My Friend. Znalazło się też miejsce dla przeróbki Boba Dylana This Wheel`s On Fire.
Kiedy po ukończeniu nagrań Landsberg odszedł do Hammer, West i Pappalardi postanowili kontynuować owocną współpracę. Zatrzymując Smarta, zatrudnili nowego klawiszowca Steve`a Knighta (ur. 1935) i postanowili nazwać się Mountain. Po czym ruszyli na tournee po Zachodnim Wybrzeżu, a ich czwartym koncertem okazał się występ na festiwalu w Woodstock. Potężny West ze swoim Les Paulem wyglądającym w jego rękach jak dziecinna zabawka opanował centralną część sceny, podczas gdy Pappalardi stał w półcieniu po swojej prawej stronie grając wściekłe linie basowe. Wyrobiona publiczność nie słyszała jeszcze gitarzysty, który byłby w stanie połączyć dostępność, melodię, moc, płynne vibrato i mocny rytm w jednym pakiecie. Ogniste wykonanie Beside The Sea i Southbound Train zrobiły wielkie wrażenie na publiczności i nie pozostały niezauważone przez dyrektorów wytwórni płytowych - choć nie znalazły uznania w oczach twórców filmu z imprezy. Na Woodstock właśnie Mountain po raz pierwszy zaprezentowali fanom fantastyczny Theme For An Imaginary Western autorstwa Jacka Bruce`a i zaśpiewany przez Pappalardiego. Już wówczas można było określić styl kwartetu jako mieszankę heavy-rocka i bluesa, nie odchodzącą jednak zbyt mocno od kanonów hippisowskich. Ekipa sprawnie łączyła ostre partie solowe z liryzmem, a melancholię z żywiołowością. Wyznacznikiem stała się ponadto niezwykle hałaśliwa gra gitarowa Westa. Po powrocie z trasy do kapeli dołączył nowy muzyk - kanadyjski perkusista Laurence `Corky` Laing (ur. 26 stycznia 1948) i jego talent urozmaicania partii rytmicznych przyczynił się wielkiego sukcesu [1]. Płytę wydano 7 marca 1970 - doszła ona do 17 miejsca na liście 17 Billboardu, a ozdobiła ją fantastyczna okładka autorstwa Gail Collins, późniejszej żony Pappalardiego. Całość otwierał hymn generacji - dynamiczny Mississippi Queen z kapitalnym śpiewem Westa, a jego riff zagrany na Gibsonie Flying V szybko przeszedł do historii i wyznaczył ciężki do podrobienia limit dla licznej grupy nasladowców takich jak J.Geils Band czy Foghat. Poza znanym już Theme For An Imaginary Western o wartości materiału stanowiły głównie Never In My Life, Silver Paper, heavy-bluesowy pozytywny Sittin` On a Rainbow, jak również przepiękny For Yasgur`s Farm z małą domieszką psychodelii. Wszystko było nie lada ucztą dla maniaków Cream, Grand Funk Railroad i Hendrixa. Słabiej wypadły jedynie nazbyt złagodzone To My Friend i zaśpiewany przez Pappalardiego The Laird. Jedyną prawdziwą wadą albumu był jego czas trwania: zaledwie ponad 32 minuty. Pod koniec pierwszego roku działalności Mountain zagrał aż 132 potwierdzone występy dzieląc sceny z takimi wykonawcami jak Sly And The Family Stone, Jethro Tull, Country Joe McDonald i Bloodrock. Grupa wystąpiła też na głównej scenie Atlanta Pop Festival w lipcu 1970, a jednym z głównych punktów wieczoru było urzekające wykonanie bluesowego standardu Stormy Monday.


Okładka solowego debiutu Leslie Westa

Mountain nie spoczęli na laurach i postanowili kuć żelazo póki gorące. Do studia weszli w październiku 1970 i już w styczniu 1971 rynek ujrzał [2] z jeszcze lepszą okładką niż poprzednio. Gail Collins poza swoim wkładem graficznym wniosła również wiele tekstów i jej nazwisko widniało aż przy sześciu kawałkach. Tytuł nawiązywał do wyspy i miasteczka Nantucket, położonej u wybrzeży Massachusetts. "Nantucket Sleighride" to termin używany przez tamtejszą ludność do przekazania uczuć związanych z siedzeniem w małej łodzi ciągniętej przez trafionego harpunem wieloryba. Szybkość holowania zależała od gatunku wieloryba i zadanej mu rany. Owen Coffin, którego imię i nazwisko pojawiło się w podtytule do utworu, był młodym marynarzem w kompanii Nantucket Whaleship, którego okręt "Essex" został staranowany i zatopiony przez wściekłego kaszalota w 1820. Kiedy załoga wdrapała się na przewrócony wrak, znajdowała się tysiące mil od brzegu i musiała znaleźć jakiś sposób na przetrwanie. W rezultacie Coffin został przez kolegów zastrzelony i zjedzony, a jedynych ośmiu ocalałych znaleziono dopiero po 90 dniach (historię przekazał potomności pierwszy mat Owen Chase). Zarówno ten wspaniały podniosły utwór, jak i cała płyta połączyły wykorzystane na debiucie składniki w jeszcze bardziej efektowną i smakowitą recepturę. Pappalardi zaśpiewał tu znakomicie, wspierany dzielnie przez mruczącą gitarę Westa, delikatny melotron Knighta i perkusyjną nawałnicę w końcówce. W numerze wykorzystano szkocką melodię ludową wyrażającą smutek odległej miłości i moc przyrody. Nie można zapomnieć o wyśmienitym i drapieżnym Don`t Look Around, o którego sile decydował nie tylko wokal Lesliego, lecz również kapitalne bębnienie Lainga, bijącego silnie i w sposób nadzwyczaj urozmaicony. Po solidnym You Can`t Get Away następował liryczny Tired Angels, który podobno stał się późniejszą inspiracją dla Michaela Schenkera i Uli Johna Rotha. The Animal Trainer And The Toad nadano nieco funkujący charakter bluesowego rockera, natomiast My Lady powracał do psychodelii w formie radiowego grania lat 70-tych. Krążek kończyły fantastyczne Travellin` In The Dark oraz zelektryfikowany blues The Great Train Robbery, ukazujący geniusz 26-letniego Westa w zakresie posługiwania się techniką slide. Ostatecznie wydawnictwo okazało się dojrzalsze niż poprzednik, ale nie tak chwytliwe i rewolucyjne - choć doszło do 16 miejsca na liście Billboardu. Zabrakło również singla, który wdarłby się listy przebojów.
Wydany w listopadzie 1971 [3] był czwartą płytą (licząc solową Westa) Mountain w ciągu 28 miesięcy. Nic więc dziwnego, że formacji zabrakło tym razem werwy i pomysłów. W dodatku narkotyki zrobiły swoje i osłabiły dyscyplinę. Proces pisania utworów do pewnego stopnia załamał się, choć zespół wciąż grał przyzwoicie. Większość nowego materiału skupiała się na klasycznym rocku z gitarą Westa zdegradowaną do drugorzędnej roli i dominującym wokalem Felixa Pappalardiego - po raz pierwszy równowaga między nimi została mocno zachwiana. Tytułowy Flowers Of Evil mógł się nawet podobać, o ile ktoś w Mountain akceptował wciąż powtarzający się motyw gitarowy boogie, będący swoistym komentarzem na temat żołnierzy powracających z Wietnamu. Chwytliwy Last One Cold Kiss dryfował udanie w rejony dotąd przez ekipę Pappalardiego nie eksplorowane, natomiast Crossroader pięknie nawiązał do bluesowych początków formacji. W tym numerze West dał z siebie naprawdę wszystko, nasycając kompozycję znakomicie gitarowym duchem. Rozczarowywał za to rozwlekły i nazbyt przekombinowany Pride And Passion. Płytę dopełniały dwa nagrania z koncertu z 27 czerwca 1971 z nowojorskiego Filmore East. Pierwszym był ponad 25-minutowy Dream Sequence, na który złożyły się Roll Over Beethoven, Dreams Of Milk And Honey oraz Swan Theme - wszystkie przerywane popisami instrumentalnymi Lesliego. Drugim kawałkiem był Mississipi Queen. W efekcie wydawnictwo lepiej spełniłoby swoją rolę jako wyłącznie studyjne, gdyż nagrania ze studia wypadły generalnie blado na tle koncertowych. Wymieszanie nagrań studyjnych i koncertowych przypominało zabieg poczyniony przez Cream na Wheels Of Fire. W kwietniu 1972 światło dzienne ujrzał koncertowy [4], z tytułem nawiązującym do "Hobbita" Tolkiena. Long Red i Waiting To Take You Away pochodziły jeszcze z czasów składu West-Pappalardi-Smart, a Crossroader i ponad 17-minutowa wersja Nantucket Sleighride były bardziej współczesne. Album wydano chyba nieco na siłę i sprawiał wrażenie zarejestrowanej improwizacji. Dla fanów jednakże był to mus: usłyszeć swój ulubiony zespół w swoim żywiole występów na żywo - zwłaszcza, że jeszcze w tym samym roku formacja przestała istnieć (po raz pierwszy). West i Pappalardi mieli problemy z nadużywaniem narkotyków, ten drugi sprzeciwiał się też ciągłemu życiu w trasie. Felix powrócił do studia w roli producenta przy debiucie Bedlam (m.in. Cozy Powell), Knight całkowicie porzucił muzykę rockową i wrócił do jazzu, natomiast Leslie wraz z Corky`m połączyli siły z Jackiem Bruce`m w projekcie West Bruce & Laing.


Najlepszy skład: Steve Knight, Felix Pappalardi, Leslie West, Corky Laing

Kiedy używki i mocne charaktery doprowadziły do końca tej grupy w drugiej połowie, Leslie West nawiązał ponowny kontakt z Pappalardim w związku z reaktywacją Mountain. O formacji fani przypomnieli sobie już wcześniej przy okazji składanki The Best Of Mountain z lutego 1973, która osiągnęła złoty status. Corky Laing postanowił dać sobie kilka miesięcy wolnego na przemyślenie spraw i na japońskie tournee poleciał w jego miejsce Allan Schwartzberg. Składu dopełnił gitarzysta i organista Bob Mann (ex-Dreams). Nagrany w Osace [5] prezentował zespół ze znakomitej strony, zarówno w Theme From An Imaginary Western, Mississippi Queen, Never In My Life i Silver Paper, jak i blisko 32-minutowej wersji Nantucket Sleighride. Ten kolos ukazywał Mountain nie tylko w wyśmienitej formie, ale zachowywał oblicze z dawnych lat, którego spodziewała się zobaczyć publiczność. W utworze działo się tak wiele, że te pół godziny szybko zlatywało, przede wszystkim dzięki gitarowym dialogom duetu West-Mann. Ten sukces przekonał Lainga do powrotu w szeregi formacji, a drugim gitarzystą został w listopadzie 1973 David Perry. [6] okazał się najbardziej gitarowo zorientowaną płytą w dotychczasowej historii Mountain. Krytycy nie zostawili na płycie suchej nitki, określając ją mianem "skoku na kasę" i "symbolem braku inwencji". Porzucono całkowicie motywy bluesowe i psychodeliczne, stawiając na soczystego rocka, ale bez uprzednio znanego ciężaru. Nijako prezentowały się dwie przeróbki Whole Lotta Shakin` Goin` On Jerry`ego Lee Lewisa oraz Satisfaction The Rolling Stones. Ten materiał nie był zły, on po prostu pozostawiał słuchacza całkowicie obojętnym - nie tylko pod względem braku zapamiętywalnych riffów, ale także chwytliwych riffów. Małymi odstępstwami od tej reguły była liryczna pieśń Sister Justice oraz You Better Believe It. Powstała płyta zrealizowana bezbłędnie technicznie, ale doświadczeni muzycy nie potrafili odcisnąć na kompozycjach piętna swego geniuszu. Obaj - West i Pappalardi - wiedzieli, że to już był koniec Mountain. Ostatni koncert zespołu odbył się 31 grudnia 1974 w nowojorskim Felt Forum. Leslie szybko nagrał dwa albumy solowe, na obu zresztą bębnił Laing. Felix tymczasem w 1976 połączył siły z japońskim zespołem Creation (płyta Creation), a w 1979 wydał jedyny album solowy Don`t Worry Ma. W międzyczasie jako producent współpracował z Back Door, The Flock, Natural Gas, Jesse`m Colinem Youngiem, The Dead Boys i Hot Tuna. Nawet Corky Laing zrealizował własny krążek Makin` It On the Street w 1977.


Felix Pappalardi

Przez kolejne lata o dawnych muzykach Mountain było cicho aż do 17 kwietnia 1983. Tego dnia Gail Collins Pappalardi chwyciła Derringera kaliber 0.38 (który dostała w prezencie od Felixa miesiąc wcześniej) i oddała w stronę męża strzał, zabijając go na miejscu (pocisk trafił w kark i przebił tętnicę szyjną). Tragedia zdarzyła się w pięciopiętrowym apartamencie Pappalardich we wschodniej części Manhattanu. Muzyk miał zaledwie 42 lata, ale od długiego czasu zmagał się z narkomanią, alkoholizmem i depresją. Miał też liczne kochanki i poprzedniego wieczoru wrócił po spotkaniu z jedną z nich (Valerie Merians - córką Rona Meriansa, właściciela klubu w Woodstock). Gail zamiast zadzwonić po pomoc, skontaktowała się wpierw ze swoim prawnikiem. Detektywi znaleźli certyfikat małżeństwa porwany w koszu na śmieci. Gail oskarżono wpierw o morderstwo drugiego stopnia, z którego to zarzutu 30 kwietnia 1985 oczyszczono ją, skazując jedynie na karę 16 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Gail nie miała pieniędzy na kaucję, więc zadzwoniła do Buda Pragera (partnera biznesowego Felixa) z ofertą sprzedaży jej własnych udziałów do utworów Cream Strange Brew i World Of Pain. Otrzymała za nie 25 000 dolarów. Do końca przekonywała sędziego, że był to nieumyślny wypadek podczas instruktażu posługiwania się bronią, jakiego udzielał jej mąż. Pomocnym argumentem, którym się posłużyła był fakt, iż była pod wpływem 40 tabletek Percodanu. Przeciwko niej zeznawała żona Corky`ego, Francie Laing - stwierdziła, że Gail potrafiła posługiwać się bronią od lat. Także Leslie West nigdy nie uwierzył w tą argumentację. Zresztą ta wiadomość go przybiła już w trakcie reaktywacji Mountain - z Markiem Clarke na basie i bez organisty. Smutny był też Corky Laing, porównując Gail do Yoko Ono i twierdząc, że nie tylko przez lata sypiała z wieloma facetami (m.in. Jackiem Bruce`m), ale nawet dobierała się do niego samego.
Wydany w marcu 1985 [7] posiadał energię dawnego Mountain z dodatkiem hard rocka lat 80-tych. Wiele utworów brzmiało wręcz jak mix Nazareth, ZZ Top i Gary`ego Moore`a. Album poświęcono pamięci Felixa i jednogłośnie do dzisiaj wygrywa we wszelkich rankingach na najlepszy krążek ery bez Pappalardiego. Przeszkadzać mogła przede wszystkim częściowo zaprogramowana perkusja i było to piętno ówczesnych trendów w muzyce rozrywkowej. To unowocześnianie na siłę w nielicznych utworach nie wpłynęło korzystnie na jakość utworów. W procesie mixu jakby też wyciszono samą muzykę, a przecież ekstremalna jak na lata 70-te głośność była znakiem rozpoznawczym ich koncertów, kiedy nawałnica decybeli i furiackie partie solowe gitary Westa ogłuszały publiczność. Leslie jednakże nie stracił nic ze swojego wigoru trochę szalonego gitarzysty. Już Hard Times ostra i energetyczna gitara prowadziła numer, po czym West zaczynał śpiewać swoim surowym mocnym głosem. Spark nadano łagodniejsze oblicze, głównie za sprawą syntezatora, którego pulsowanie z trudem, ale jednak przebijało się z drugiego planu. Mimo elektroniki numer pozostal pioruńsko rytmicznym hitem o dosyć prostej i niewyszukanej melodii. Trio nie zmieniało nic ze swojego anturażu w smakowitym Bardot Damage, który powolnie i metodycznie masywnym brzmieniem wdzierał się do świadomości słuchacza hard rockowym riffem. Mountain nie zwalniał także w Shimmy On The Footlights - wybitnie gitarowym kawałku, w którym królował bezpretensjonalny rock`n`roll w przystępnej i melodyjnej luźnej atmosferze. Bujające akcenty bluesowe z wokalem a la Joe Cocker złożyły się na miły przerywnik I Love Young Girls w powodzi ostrych dźwięków. Następny Makin` It In Your Car powracał za sprawą Corky`ego Lainga na wcześniej wytyczone rockowe tory, chociaż wydawało się, iż ten utwór był słabszy od reszty poprzez odarcie go ze spektakularnych partii solowych. W Babe In The Woods dominował West kreśląc swoje gitarowe figury, a finał stanowił łagodniejszy A Little Bit Of Insanity z wygładzonym brzmieniem o sporej dozie nostalgii. Było to w zasadzie dzieło Lesliego, gdyż pozostali koledzy sprowadzeni zostali do roli sprawnych akompaniatorów. Tak skonfigurowany skład zadziałał jednak jak precyzyjna maszynka, nie siląc się na skomplikowane podziały rytmiczne czy rozbudowane frazy instrumentalne. Filarami krótkiej 34-minutowej płyty były przystępność i chwytliwość. Zespół udowodnił, że niewiele stracił ze swoich zalet, które zapewniły popularność tej rockowej formacji.
Po tym osiągnięciu formacja któryś raz z rzędu zniknęła z rynku. Wróciła dopiero w 1993 w koncertowym składzie: West, Laing, gitarzysta Elvin Bishop i basista Noel Redding (ex-Jimi Hendrix Experience, ex-Road). Jednak już w 1995 do ponownej współpracy namówiono Clarke`a, lecz bluesowo zorientowany [8] furory nie zdobył. Podobny los spotkał nagrany sześć lat później [9], na którym Lesliemu i Corky`emu pomagali gitarzysta Todd Wolfe oraz basista Chuck Hearne. W 2003 West i Laing napisali biografię "Nantucket Sleighride And Other Mountain On-The-Road Stories". W 2007 ukazała się gra komputerowa "RedOctane's Guitar Hero III" zawierająca możliwość zagrania Mississippi Queen. Mało ciekawy [10] wypełniły wyłącznie covery Boba Dylana, z których jedynie część (jak Masters Of War z udziałem Ozzy`ego Osbourne`a i Blowin` In The Wind) prezentowała się przyzwoicie. Leslie zdecydowanie przesadził z interpretacjami takich klasyków jak Mr.Tambourine Man czy Like A Rolling Stone. Przede wszystkim jednak ten album nie brzmiał jak Mountain i West swobodnie mógł sygnować go solowo. Zespół ruszył w trasę na przełomiej października i listopada 2008, supportując Joe Satrianiego.

ALBUM ŚPIEW, GITARA GITARA KLAWISZE BAS, ŚPIEW PERKUSJA
[1-3] Leslie West Steve Knight Felix Pappalardi Corky Laing
[4] Leslie West Steve Knight Felix Pappalardi Corky Laing / Norman Smart
[5] Leslie West Bob Mann Felix Pappalardi Allan Schwartzberg
[6] Leslie West David Perry - Felix Pappalardi Corky Laing
[7-8] Leslie West - Mark Clarke (-) Corky Laing
[9] Leslie West Todd Wolfe - Chuck Hearne (-) Corky Laing
[10] Leslie West Todd Wolfe Brian John Mitchell Ghames `Rev` Jones (-) Corky Laing

Mark Clarke (ex-Colosseum, ex-Uriah Heep, ex-Tempest, ex-Ken Hensley, ex-Ian Hunter),
Ghames Jones (ex-Legioned Marcher, ex-Forté, Black Symphony, ex-MSG)

Rok wydania Tytuł TOP
1970 [1] Climbing! #8
1971 [2] Nantucket Sleighride #9
1971 [3] Flowers Of Evil
1972 [4] Mountain Live: The Road Goes Ever On
1974 [5] Twin Peaks (live)
1974 [6] Avalanche #14
1985 [7] Go For Your Life
1996 [8] Man`s World
2002 [9] Mystic Fire
2007 [10] Masters Of War

          

      

Powrót do spisu treści