Angielska grupa powstała w grudniu 1977 z inicjatywy Davida Coverdale`a, byłego wokalisty Deep Purple. W składzie znaleźli się również gitarzyści: Michael Moody (ur. 30 sierpnia 1950) - znajomy wokalisty z jego solowych płyt, Bernard Marsden (ur. 7 maja 1951), przyjaciel z purpurowych czasów klawiszowiec Jon Lord, basista Neil Murray (ex-Hanson, ex-Colosseum II, ex-National Health) oraz perkusista David Dowle (ex-Brian Auger`s Oblivion Express). Po raz pierwszy na scenie formacja pojawiła się 3 marca 1978 na koncercie w Lincoln. W maju 1978 nagrano EP-kę Snakebite, na której klawiszowcem był jeszcze Pete Solley. Wydany w październiku 1978 debiut poniekąd przypominał dokonania Purpurowych w składzie z Davidem. Zespół z wyczuciem pląsał na pograniczu heavy-rocka i rhythm`n`bluesa w Take Me With You i tytułowym Trouble. Intrygująco wypadło instrumentalne boogie Belgian Tom`s Hat Trick, w której świetnie zabrzmiały gitarowe unisona, sprawiające wrażenie jam session. Duchem dawnych lat tchnęły również soulowo zabarwione ballady w postaci Love To Keep You Warm i piękny The Time Is Right For Love. Znalazło się też miejsce na ciekawostkę - frapującą przeróbkę Day Tripper The Beatles. Z drugiej strony infantylny Lie Down (A Modern Love Song) oraz kiepski flirt z soulem Free Flight zupełnie nie przekonywały. Styl gry duetu Moody-Marsden był raczej bluesowy niż rockowy, a niektóre solówki mogły być strawne jedynie dla fanów ery Coverdale`a w Purpurowych. W tamtym okresie jednak zwolennicy Deep Purple przyjęli krążek z zainteresowaniem, choć część z nich z pewnością przeżyła pewne rozczarowanie, licząc na powtórkę przynajmniej Stormbringer.
Whitesnake rozpoczęli pod koniec października trasę koncertową z Magnum. 24 listopada 1978 formacja dała show w londyńskim "Hammersmith Odeon", a nagrania z tergo wieczoru uświetnić miały potem [4]. Po zakończeniu tournee grupa przeniosła się do zamku Clearwell w Gloucester, by przygotować materiał na nowy album. Okładkę zdobiło kontrowersyjne dzieło Chrisa Achilleosa, przedstawiające nagą kobietę dosiadającą okrakiem gigantycznego węża. Skandal odbił się na karierze rysownika tak bardzo, że wycofał on się z rynku na wiele lat. Sama muzyczna zawartość mocno nie zaskakiwała, choć soczysty heavy-rock zaczął przeważać w stylistyce Białego Węża. Właśnie te dynamiczne i niezmiernie chwytliwe utwory - Medicine Man, Outlaw, Walking In The Shadow Of The Blues - zadecydowały o wartości tej płyty. Przyjemnie słuchało się również Long Way From Home, Mean Business z szaleńczą solówką Lorda oraz przeróbki Leona Russella Help Me Thro` The Day. Pozytywne wrażenie całości psuły jedynie prostacki Rock`n`Roll Woman i niezbyt atrakcyjny pod względem melodii You`n`Me. Wszystko wieńczyła nastrojowa balladowa miniaturka We Wish You Well. Coverdale dał tym razem więcej pola do popisu gitarzystom, którzy zaprezentowali sie ze znacznie lepszej strony, niż na debiucie.
Po raz pierwszy przyszłość formacji zaczęła jawić się w jaśniejszych barwach. Na koncerty wyprzedawano wszystkie bilety, a do Whitesnake dołączył nawet rutyniarz z Deep Purple - Ian Paice. W wywiadach Coverdale podkreślał, że wszystko zawdzięczał fanom, gdyż do tej pory wszelkie poczynania zespołu były kiepsko promowane oraz traktowane z całkowita pogardą przez media. W lutym 1980 ukończono mixy do nachodzącego trzeciego albumu, zatem Coverdale zdecydował się polecieć do Niemiec, by zapomnieć o wszelkich troskach w ramionach Julii Borkowski. Niespodziewanie spotkał tam Ritchie Blackmore`a, który był wściekły, że w Whitesnake grali Lord i Paice. Uważając, że w ten sposób David stara się odciąć kupony od sławy Deep Purple, gitarzysta rzucił się na Coverdale`a z pięściami. Bójka muzyków była przez kilka dni głównym tematem tamtejszej prasy brukowej. W kwietniu 1980 Whitesnake wraz z Saxon ruszyli na udaną trasę po Japonii. Wydany w tym okresie [3] zaczęła bić rekordy powodzenia. Ponownie melodyjne rockowe kompozycje przeplatały się z ostrzejszymi przebojami. Koniecznie trzeba wspomnieć Fool For Your Loving, Ready And Willing i Sweet Talker, na wyróżnienie ponadto zasługiwała piękna ballada Blindman z doskonale wydobytym melancholijnym nastrojem. Próbą siłowego grania przebojów były She`s A Woman oraz Love Man, z kolei wartość całości obniżały Black And Blue oraz soulowy Carry Your Load. Wart podkreślenia był niemal uduchowiony śpiew Davida, który temu materiałowi nadawał emocjonalnej głębi. Łatwo było przy takiej romantycznej aurze popaść w banał, tymczasem Whitesnake udało się tego uniknąć. Pomimo banalnych tekstów, przekonująco wypadła cała formacja, choć [2] wydawał się lepszy - tutaj więcej było wpływów Led Zeppelin. A jednak sztuką było nagrać krążek różnorodny, ale nie oparty na dyskusyjnym eklektyźmie.
Sukcesem okazał się koncertowy [4], będący zlepkiem trzech występów między listopadem 1978 a czerwcem 1980. Był pokaźną dawką znakomitego rzemiosła, świetnego zgrania i wyczucia. Kompozycje w większości odpowiadały oryginałom, jedynie Lovehunter rozrósł się do ponad dziesięciu minut za sprawą solowych popisów Moody`ego. Materiał wieńczyła przeróbka Deep Purple Mistreated. Nagrania do nowego dzieła studyjnego ukończono w styczniu 1981 - ukazało się ono 11 kwietnia, zyskując komercyjny sukces. Otwierający [5] kawałek tytułowy stanowił mocne uderzenie, ale przypominające proste rytmiczne dokonania The Rolling Stones. Niestety, dalej czar pryskał i album wyraźnie zdradzał kryzys twórczy narastający w zespole. Niby te same wibracje i riffy, a jednak czegoś zabrakło. Poza ogniście zagranym Hot Stuff oraz dwoma pięknymi spokojniejszymi utworami - Don`t Break My Heart Again i Lonely Days, Lonely Nights - reszta nie przykuwała wystarczającej uwagi. Czasem były to blade odbicia udanych pomysłów z [3], a czasami nawet numery wręcz kompromitujące jak Girl. Niewielkim pocieszeniem przy miałkości materiału było dobre brzmienie i niezła praca duetu Moody-Marsden. Tym razem sam głos lidera nie wystarczał.
Whitesnake zrezygnowali z występu na Wembley, dając za to pięć wyprzedanych do ostatniego miejsca koncertów w "Hammersmith Odeon". Jednocześnie niezła sprzedaż [5] spowodowała, iż ucichły pogłoski o reaktywacji Deep Purple - pomimo, że Coverdale`owi, Blackmore`owi, Lordowi, Gloverowi i Paice`owi zaproponowano do podziału cztery miliony dolarów za trzymiesięczną trasę. W październiku 1981 Whitesnake wrócili do studia, ale chociaż szybko uporali się z nagraniem wczesnych wersji [6], to jego wydanie wstrzymano. Coverdale bowiem, obserwując przy pracy swoich kolegów stwierdził, iż powodzenie rozleniwiło ich tak, że popadli w rutynę. Zebrał więc pozostałą piątkę w grudniu i oświadczył, że zawiesza działalność Białego Węża na czas nieokreślony. Na wieść o tym, Moody ogłosił odejście z zespołu, rozstano się również z dotychczasowym managerem Johnem Colettą (Coverdale był niezadowolony ze sposobu prowadzenia finansów grupy). Na przełomie następnych tygodni Coverdale`a opuścili Paice, Murray i Marsden (założył Alaska). Przy wokaliście pozostał jedynie Jon Lord. David wpierw odrzucił ofertę Tony`ego Iommiego dołączenia do Black Sabbath (po odejściu Dio), a następnie rozmawiał długo z Cozy`m Powellem, wysłannikiem Michaela Schenkera. Ostatecznie Coverdale uznał, że dołączenie do MSG nie będzie dobrym pomysłem. W zamian postanowił zwerbować do Whitesnake tego cenionego perkusistę. W sierpniu 1982 David zadzwonił jednak do Moody`ego, prosząc go o dokończenie nagrywania [6], na co gitarzysta przystał. W końcu obok tej trójki, nowe oblicze Whitesnake stworzyli Lord, gitarzysta Mel Galley (ex-Trapeze) oraz basista Colin Hogkinson. Dotychczasowe ścieżki Murray`a i Paice`a pozostały niezmienne.
Ostatecznie [6] nie sprawiał pozytywnego wrażenia. Grupa powielała swoje dotychczasowe dokonania, zjadając z premedytacją własny ogon. Raziły zabiegi aranżacyjne w postaci żałośnie brzmiących grupowych partii wokalnych w refrenach, nie wykorzystując niemal wcale siły głosu Davida. Ale nawet wśród tego przeciętniactwa znalazły się dwa przeboje: Crying In The Rain oraz Here I Go Again, choć furorę miały one zyskać dopiero w przyszłości. Absolutną porażką był za to Dancing Girls. 18 grudnia 1982 Whitesnake rozpoczęli w Southampton trasę dokoła świata i wszystko wskazywało, że dalsza kariera Białego Węża potoczy się teraz gładko. A jednak - mimo fantastycznego występu w sierpniu 1983 na festiwalu w Castle Donington - formacja zatraciła gdzieś siłę przebicia. [7] był najgorszym albumem Whitesnake w dotychczasowej historii formacji. Ekipa Coverdale`a zadowoliła się tym razem mdłymi rockowymi stereotypami i nie pomogła nawet obecność Cozy`ego Powella. Z tej płyty wiało nudą i nie rozpraszały jej szybki Slow An` Easy ani przebojowy Love Ain`t No Stranger. Chłodne przyjęcie albumu spowodowało ponowne przetasowania w składzie. Odeszli Moody, Hodgkinson i Lord - ten ostatni w związku z reaktywacją najsłynniejszego składu Deep Purple. Coverdale postanowił postawić na jednego gitarzystę, ale nie byle jakiego - nowym członkiem Whitesnake został bowiem John Sykes, znany z Tygers Of Pan Tang i Thin Lizzy. Davidowi w sukurs przyszedł ponownie Neil Murray, a za perkusją zasiadał Dunbar, już na tamten czas weteran rockowej sceny. Prace w studio w Vancouver przerwała jednak choroba gardła Coverdale`a, który musiał się poddać operacji strun głosowych. Kiedy zniechęcony tym faktem producent Mike Stone przedstawił pozostałej trójce ofertę pozyskania nowego frontmana, został z miejsca wyrzucony. Ostatecznie za konsoletą stanął Keith Olsen, którego kandydaturę poparła wytwórnia Geffen, domagająca się od Whitesnake zmiany brzmienia na mniej wymagające i gładsze, bliższe gustom amerykańskim fanom hair metalu. Koszty nagrania [8] były tak wysokie, że gdyby album przepadł na rynku, stanowiłby nieodwołalny koniec Whitesnake. Stało się jednak inaczej - kwartet ostatecznie porzucił naleciałości bluesowo-soulowe i skierował się w komercyjne rejony. W pewnym sensie byla to rynkowa kolej rzeczy, ale na tym krążku grupie udało się zgrabnie połączyć hard rockową dynamikę z chwytliwymi pop-metalowymi refrenami. Świadectwem zmian były przesiąknięte amerykańskim stylem hity w rodzaju Is This Love, Straight For The Heart czy nowe wersje Here I Go Again i Crying In The Rain. Klasą dla siebie okazał się Coverdale, którego śpiew ocierał się o wokalną akrobację, a w nieco zeppelinowym Still Of The Night zawarł w swoim głosie nadzwyczajną ekspresję. Część starych fanów co prawda odsunęła się od zespołu, ale nowych przybyło za nadto. Od siebie dużo dał również Sykes, grający znacznie bardziej metalowo, niż Moody czy Marsden. Ostatecznie płyta osiągnęła drugie miejsce na liście "Billboardu".
Rynek amerykański błyskawicznie wchłonął album, a Whitesnake rozpoczęli tam największe tournee w swojej karierze. Podczas niego David poznał nową towarzyszkę życia - gwiazdę videoklipów zespołu - Tawny Kittaen. Jednak mimo pełnych stadionów, los nie zrezygnował z komplikowania Whitesnake kariery. Nowy nabytek - holenderski gitarzysta Adrian Vandenberg - doznał kontuzji nadgarstka tuż przed rozpoczęciem pierwszych prób nagrania [9] i Coverdale sięgnął po usługi wirtuoza Steve`a Vai`a (znanego dotychczas ze współpracy z Davidem Lee Rothem). Zaprosił też do nagrania chórków Glenna Hughesa, z którym nie mógł w przeszłości dojść do porozumienia w Deep Purple, jednak narkotyki w końcu wykluczyły obecność basisty. Zmieniła się także sekcja rytmiczna, a tworzący ją Rudy Sarzo i Tommy Aldridge znani byli m.in. z grupy Ozzy`ego Osbourne`a. Krążyło sporo plotek związanych z pojawieniem się Vai`a - mówiono, że za zagranie na tej płycie dostał tyle złota ile sam ważył. Inni twierdzili, iż kontuzja Vandenberga stanowiła wybieg mający na celu ukryć fakt, że do nowego materiału był "za słaby technicznie". Wszystkie teorie umknęły jednak w cień, kiedy album w końcu ukazał się 18 listopada 1989. Płyta zawierała muzykę nieco ostrzejszą, do czego niewątpliwie przyczynił się charakterystyczny sposób gry Vai`a. Obok kompozycji przypominających starsze dokonania Whitesnake (Cheap An` Nasty, Slow Poke Music) zaprezentowano hity w postaci Fool For Your Loving i Now You`re Gone, ujmującą balladę Sailing Ships i w końcu intrygujący Judgement Day z mocno orientalną rytmiką. Krążek udowodnił, że ekipa Coverdale`a świetnie czuła się na rockowym szczycie, umacniając swoją pozycję.
Whitesnake szybko zdyskontowali sukces występując w 1990 po raz trzeci w swojej karierze na festiwalu "Monsters Of Rock". Po fantastycznie przyjętym tournee, Coverdale niespodziewanie oświadczył, że zawiesza działalność formacji, odsuwając się na jakiś czas od show-biznesu. Jednak już w 1993 wrócił niespodziewanie w duecie Coverdale/Page z ex-gitarzystą Led Zeppelin. Whitesnake zreaktywowali się w lipcu 1994, wydając składankę Greatest Hits i ruszając na koncerty w składzie Coverdale, Vandenberg, Sarzo, gitarzysta Warren DeMartini (ex-Ratt), klawiszowiec Paul Mirkovich i perkusista Denny Carmassi (ex-Coverdale/Page). [10] miał początkowo być solowym dziełem Davida - nowy materiał odchodził zdecydowanie od hard rockowego grania i wracał do bluesowo-soulowego charakteru. Vandenberg nie okazał się gitarowym wymiataczem, grając w prosty stonowany sposób. Większość numerów emanowała spokojnym klimatem i bardziej rockowo robiło się właściwie jedynie w Restless Heart, Crying i (momentami) Take Me Back Again. Mimo, że Coverdale był w świetnej formie wokalnej, a wszystko wzbogaciła prouckja na wysokim poziomie, nie można było o tej płycie powiedzieć wiele dobrego. Po jedenastu latach światło dzienne ujrzał [11] i był miłym zaskoczeniem. Utwory zagrano w sposób żywiołowy - od świetnego rockowego otwieracza Best Years poprzez Call On Me i Lay Down Your Love po Got What You Need, Whitesnake zaprezentowali hard rockową jazdę, będącą reminiscencją swych najlepszych dokonań - w czym sporą zasługę miał gitarzysta Doug Aldrich.
Zresztą ta przeszłość powróciła z pełną mocą na [14], który wypełniły covery Deep Purple w odświeżonych wersjach. Coverdale dołączył do coraz liczniejszego grona muzycznych weteranów, którzy masowo odgrzali kompozycje swoich byłych grup. w zasadzie fani nigdy nie mieli nic przeciwko pomysłowi ponownego nagrywania starych utworów - skoro te numery może coverować każdy muzyk na świecie, to czemu zabraniać tego komuś, który współtworzył te kompozycje i w zdecydowanej większości z nich zaśpiewał. W zasadzie nic, o ile w tym wszystkim był jakiś sensowny pomysł. Na tej płycie zabrakło duszy oryginalnych nagrań. Mówiąc wprost, słychać tutaj jak znakomitym zespołem byli Deep Purple w każdej swojej odsłonie. Ani jeden utwór nie dorównywał klimatem i muzycznym kunsztem pierwowzorom. Często było co prawda bardziej dynamicznie, a na pewno głośniej i gęściej pod względem aranżacyjnym. Była to z pewnością zasługa dwóch gitarzystów, tworzących przewagę natężenia dźwięku. Przy tej mocy pozbawiono ich instrumenty subtelności oryginalnych partii. Perkusja tłukła mocno, ale kompletnie bez polotu. O basie i klawiszach trudno cokolwiek napisać, bo w zasadzie prawie nie było ich słychać. Głos samego Davida również pozostawiał wiele do życzenia - wiadomo, facet miał 64 lata, więc nie brzmiał jak 40 lat temu, nawet jeśli swoim zachowaniem i wizerunkiem starał się oszukać czas. Jednak tuszowanie jego głosowych niedostatków komputerowymi efektami i nakładaniem mnóstwa ścieżek wokalnych (tworzących chórki) wypadło średnio. Przecież o fantastycznej dynamice twórczości Purpli w latach 1974-1976 stanowiły w dużej mierze wspólne wokale Coverdale`a i Hughesa. Pozbawienie utworów tego kapitalnego współbrzmienia z miejsca odbierało im połowę klimatu - zwłaszcza, jeśli w zamian słuchacz otrzymywał kilka wypolerowanych ścieżek wokalnych nałożonych na siebie tak, że tworzyły dodatkowy pogłos. Pewne pozytywy pozostawały kwestiami teoretycznymi - zespół nieco pokombinował w aranżacjach (czasami jakaś dodatkowa partia, innym razem intro, którego nie było w oryginale). W większości te przemeblowania nie wyszły materiałowi na dobre. Porywający w wersji oryginalnej Sail Away zmieniono w akustycznego smęta, w którym w dodatku wokal kompletnie nie pasował do monotonnego podkładu. Dziwiło wrzucenie na krążek Holy Man, który w oryginale zaśpiewał Glenn Hughes. Niepotrzebnie dodano okropny wstęp do Might Just Take You Life – jakby na siłę próbowano zmienić cokolwiek w każdym kawałku. Za to zmiany dużo trudniejsze do wychwycenia wyszły znacznie lepiej, jak drobne smaczki dodane do The Gypsy i Mistreated w oparciu o stare koncertowe wersje Deep Purple (ten pierwszy) i Whitesnake (ten drugi) były ciekawym, choć niezbyt wielkim urozmaiceniem tych kompozycji.

Muzycy Whitesnake udzielali się później w rozmaitych grupach:

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1-2] David Coverdale Mick Moody Bernie Marsden Jon Lord Neil Murray David Dowle
[3-5] David Coverdale Mick Moody Bernie Marsden Jon Lord Neil Murray Ian Paice
[6] David Coverdale Mick Moody Bernie Marsden / Mel Galley Jon Lord Neil Murray Ian Paice
[7] David Coverdale Mick Moody Mel Galley Jon Lord Colin Hodgkinson Cozy Powell
[8] David Coverdale John Sykes - Neil Murray Aynsley Dunbar
[9,13] David Coverdale Steve Vai Adrian Vandenberg - Rudy Sarzo Tommy Aldridge
[10] David Coverdale Adrian Vandenberg Brett Tuggle Guy Pratt Denny Carmassi
[11] David Coverdale Doug Aldrich Richard `Reb `Beach Timothy Drury Uriah Duffy Chris Frazier
[12] David Coverdale Doug Aldrich Richard `Reb `Beach - Michael Devin Brian Tichy
[13] David Coverdale Joel Hoekstra Brian Ruedy Michael Devin Tommy Aldridge
[14] David Coverdale Joel Hoekstra Richard `Reb `Beach - Michael Devin Tommy Aldridge
[15] David Coverdale Joel Hoekstra Richard `Reb `Beach Michele Luppi Michael Devin Tommy Aldridge

David Coverdale (ex-Deep Purple), Jon Lord / Ian Paice (obaj ex-Deep Purple i ex-Paice Ashton Lord), Mick Moody (ex-Tramline, ex-Juicy Lucy, ex-Snafu), Mel Galley (ex-Trapeze),
Bernie Marsden (ex-Wild Turkey, ex-Babe Ruth, ex-Paice Ashton Lord), Cozy Powell (ex-The Jeff Beck Group, ex-Bedlam, ex-Rainbow, ex-MSG),
Colin Hodgkinson (ex-Back Door), John Sykes (ex-Streetfighter, ex-Tygers Of Pan Tang, ex-Thin Lizzy), Mel Galley (ex-Trapeze),
Aynsley Dunbar (ex-John Mayall, ex-Frank Zappa, ex-David Bowie, ex-Lou Reed, ex-Mick Ronson, ex-Journey, ex-Sammy Hagar),
Rudy Sarzo (ex-Ozzy Osbourne, ex-Quiet Riot, ex-M.A.R.S.), Tommy Aldridge (ex-Black Oak Arkansas, ex-Pat Travers Band, ex-Gary Moore, ex-Ozzy Osbourne, ex-M.A.R.S.);
Adrian Vandenberg (ex-Teaser, ex-Vandenberg), Doug Aldrich (ex-Lion, ex-Bad Moon Rising, ex-Burning Rain, ex-Dio), Reb Beach (Winger, ex-Dokken, ex-The Mob),
Chris Frazier (ex-Doug Aldrich, ex-Steve Vai), Denny Carmassi (ex-Montrose, ex-Sammy Hagar, ex-St.Paradise, ex-Gamma, ex-Heart, ex-Coverdale/Page),
Brian Tichy (ex-Pride & Glory, ex-Vinnie Moore, ex-Gilby Clarke, ex-Derek Sherinian, ex-Billy Idol), Joel Hoekstra (ex-Night Ranger),
Michele Luppi (ex-Vision Divine, ex-Killing Touch, ex-Secret Sphere)

Rok wydania Tytuł TOP
1978 [1] Trouble #11
1979 [2] Lovehunter #10
1980 [3] Ready An` Willing
1980 [4] Live...In The Heart Of The City (live)
1981 [5] Come An` Get It
1982 [6] Saints & Sinners
1984 [7] Slide It In
1987 [8] Whitesnake
1989 [9] Slip Of The Tongue
1997 [10] Restless Heart
2008 [11] Good To Be Bad
2011 [12] Forevermore
2011 [13] Live At Donington 1990 (live / 2 CD)
2015 [14] The Purple Album
2019 [15] Flesh & Blood

          

          

    

Powrót do spisu treści