Amerykańska grupa założona w Los Angeles w 1973 przez Rhoadsa i Garniego jako Mach 1. Początkowo Rhandy marzył o wokaliście pokroju Alice`a Coopera, ale przyczepił się do niego Kevin DuBrow (ur. 29 października 1955) - miejscowy fotograf, który nie przyjmował odmowy. Kevin był nieustępliwy w udowadnianiu, że jest świetnym wokalistą i sprawdzi się w zespole. Gitarzysta w końcu skapitulował, gdyż zaimponował mu entuzjazm DuBrowa. Randy pokazał już swój duży gitarowy talent na pierwszych dwóch albumach (wydanych wyłącznie w Japonii). Muzykę zespołu stanowił złagodzony hard rock, wówczas jeszcze mało atrakcyjny i pozbawiony indywidualnego wyrazu (m.in. dwa covery Small Faces: Tin Soldier oraz Afterglow Of Your Love) choć z odpowiednio drapieżnym śpiewem frontmana. Na [2] jako basista wymiony został Rudy Sarzo, ale wszystkie partie tego instrumentu nagrał na tą płytę Kelly Garni, jeszcze przed wyrzuceniem z szeregów formacji (incydent z pistoletem). Jako, że muzykom nie udało się podpisać kontraktu płytowego w USA, pierwsze dwa krążki ukazały się początkowo jedynie w Japonii. To wzbudzało frustrację i napięcia wewnątrz zespołu, tym bardziej że największy rywal Van Halen radził sobie znakomicie. W 1979 zniechęcony brakiem perspektyw Randy Rhoads dołączył do ekipy Ozzy`ego Osbourne`a, przy okazji zabierając ze sobą Sarzo. W tym momencie Quiet Riot na dłuższy moment przestał formalnie istnieć.
Na początku 1982 DuBrow skontaktował się z Rhoadsem w celu uzyskania zgody na użycie nazwy Quiet Riot dla skompletowania nowego składu. Byli to: gitarzysta Carlos Cavazo, basista Chuck Wright i bębniarz Frankie Banali. Rhandy dał mu swoje błogosławieństwo - była to ostatnia rozmowa między Kevinem a Ranyd`m, gdyż 19 marca 1982 genialny gitarzysta zginął w wypadku lotniczym. Załamany śmiercią przyjaciela Rudy Sarzo opuścił zespół Osbourne`a. DuBrow jeszcze za życia Rhoadsa zaczął pisać piosenkę na jego cześć Thunderbird, która teraz nabrała zupełnie innego znaczenia. Frontman zaprosił więc zdruzgotanego basistę, by wziął udział w nagrywaniu kawałka. Natychmiast powróciła dawna chemia i Sarzo znów wylądował w szeregach Quiet Riot. W sierpniu 1982 ekipa pod okiem producenta Spencera Proffera rozpoczęła pracę nad nowym albumem. [3] ukazał się ostatecznie 11 marca 1983. Autorem okładki był Sam Emerson - zgodnie z sugestią Sarzo, fotografia nawiązywać miała do książki Aleksandra Dumasa "Człowiek W Żelaznej Masce". Modelem został sam autor, zdjęcie zaś wykonała jego żona. Quiet Riot zagrał energetyczny rock`n`roll, pełen hard rockowej mocy i adekwatny do dekady w której się ukazał. Ekipa nie wyważała żadnych drzwi i bazowała na tym co już było grane przez innych. Oparte na dynamice dociążonego AC/DC, kompozycje w rodzaju Slick Black Cadillac czy Let`s Get Crazy posiadały niesamowita nośność, zmuszając do spontanicznej zabawy. Początkowo DuBrow zaplanował, że płyta będzie się składać wyłącznie z autorskich piosenek. Został jednak przekonany przez Proffera, aby przerobić jakiś znany hit. Wokalista próbował pomysł sabotować, ale na niewiele się to zdało. Cover Slade Cum On Feel The Noize stał się największym przebojem albumu, docierając do piątego miejsca listy Billboard Hot 100 w listopadzie 1983, w znacznym stopniu decydując o sukcesie całej płyty. Drugim przebojem okjazał się Metal Health (Bang Your Head), który wspiął się na 31 miejsce na liście Billboardu. Utwór ponadto trafił na ścieżkę dźwiekową do filmu "Footloose". [3] został pierwszym albumem "heavymetalowym", który doszedł na sam szczyt Billboard 200 w USA, zrzucając z niego Synchronicity The Police i sprzedał się w ilości 10 milionów egzemplarzy na całym świecie (sześć milionów w samym USA) - tym samym torując drogę do popularności innym grupom grającym hard rock i heavy metal, zwłaszcza wytapirowanym muzykom z Los Angeles. Ostatecznie był to chichot losu - Rhoads przez kilka lat dokładał wszelkich starań, aby osiągnąć sukces i ten nadszedł dopiero w rok po jego śmierci. Zespół w dużej mierze sukces ten zawdzięczał teledyskowi do Cum On Feel The Noize oraz kanałowi muzycznemu MTV, który nadawał go dosłownie do znudzenia. Słabym punktem krążka była za to mało wyrafinowana ballada Don`t Wanna Let You Go, której początek podejrzanie przypominał Za Ostatni Grosz Budki Suflera (z 1982). Sukces przypięczętowano na trasie koncertowej z Black Sabbath, którzy promowali swój album Born Again z Gillanem.
Quiet Riot starali się pójśc za ciosem i 7 lipca 1984 wydali [4], który okazał się marną kopią poprzednika. W momencie wydania wydawało się jasne, że ekipa poszła na łatwiznę nagrywając po prostu klony hitów, które poprzednio przyniosły jej sukces. W ten sposób powstały Sign Of The Times (kopia Metal Health), power-ballada Winners Take All (kopia Thunderbird), a nawet kolejny cover Slade (Mama Weer All Crazee Now). Spencer Proffer wrócił do produkcji, więc nawet brzmieniowo krążek był kalką poprzedniego. W Party All NightStomp Your Hands, Clap Your Feet miał szybsze tempo niż standardowy kawałek Quiet Riot, ale Carvazo gitarowo się tutaj nie przyłożył. Uwagę zwracał za to wolniejszy Condition Critical, w którym cała czwórka słyszalnie bawiła się setnie, a Frankie Banali przełamywał rytm solidnym bębnieniem. Końcówka albumu to w zadadzie cztery wypełniacze, choć w Scream And Shout oraz We Were Born To Rock przewijały się zalążki fajnych pomysłów. Głównią różnicą pomiędzy [3] i [4] był przede wszystkim brak świeżości i jakichkolwiek zaskoczeń, w dodatku single z [4] nie dotarły do tak szerokiej publiczności jak poprzednie. Magazyn "Rolling Stone" zawarł na swoich łamach dwuwyrazową recenzję na temat tego krążka: "Condition terminal". Mimo kiepskiego materiału i wewnętrznych tarć w zespole, album sprzedał się w liczbie miliona egzemplarzy. Frustracja Kevina DuBrow w dążeniu do jeszcze większej sławy zaczęła urastać do takich rozmiarów, że zaczął okazywać młodszym zespołom typu Mötley Crüe wyższość na zasadzie: "Komu zawdzięczacie swój sukces?". Takie podejście spowodowało odejście Rudy`ego Sarzo w 1985 i dołączenie do formacji Chucka Wrighta, który wcześniej nagrał kilka partii basu na [3].


Od lewej: Rudy Sarzo, Kevin DuBrow, Frankie Banali, Carlos Cavazo

Zanim przystąpiono do nagrywania nowego materiału, Quiet Riot zdążył spalić za sobą wiele mostów i był w całkowitym konflikcie z wytwórnią. [5] wywoływał mieszane emocje - z jednej strony kwartet drastycznie zmienił styl i zaczął grać komercyjniej. Takie jednak były czasy i wiele zespołów wydawało krążki o złagodzonym charakterze. Już w rok później miały się ukazać takie klasyki hair metalu jak Future World Pretty Maids czy Hysteria Def Leppard. Main Attraction rozpoczynał syntezatorowy wstęp, przeradzający się potem w dość przebojowy (tandetny) numer, stanowiący jakby wyznacznik całości. W podobnej konwencji jawił się singlowy The Wild And The Young - stadionowy hymn poświęcony energii młodych (do którego zrealizowano teledysk). Irytował jedynie fakt, że zamiast autentycznej gitarowej solówki, wrzucono nagrane wcześniej loopy i powtarzane w kółko chórki. Grupa po prostu wzięła refren i zremixowała go w miejscu, gdzie powinien znaleźć się popis Cavazo, sprawiając wrażenie niemal muzyki tanecznej. oraz nieco funkujący Down And Dirty - dotyczący łatwych dziewczyn. Tutaj formacja postawiła na wszystkie cechy charakterystyczne dla hair-bandu z tamtych lat" dominacja klawiszy nad gitarami, teksty piosenek nawiązujące do miłości/seksu oraz przesadnie wypolerowaną produkcję. W sztampowej balladzie Twilight Hotel uwagę zwracały klawisze - tym razem zamiast tworzyć przesłodzony utwór, nadają utworowi upiorną i złowieszczą atmosferę, jakby słuchacz stał tuż przed opuszczonym tytułowym hotelem (zabrakło jednak gitarowego pazura). Rise Or Fall posiadał coś z Turbo Judas Priest. Ducha poprzednich dokonań przywoływał Put Up Or Shut Up, nasuwający skojarzenia z Saxon okresu Innocence Is No Excuse. Na tle pozostałych, ten utwór wnosił powiew świeżości, gdyż to niemal heavymetalowe podejście różniło się od przesadnie błyszczącej muzyki na tej płycie. Koszmarny Stomp Your Hands Clap Your Feet nie potrzebował syntezatorów, żeby brzmieć okropnie i już sam tytuł kawałka powinien przestrzegać przed jego przesłuchaniem. Udana ballada Still Of The Night poprzedzała bazujący jak zwykle na twórczości Slade The Pump, w którym DuBrow nieco imitował głos Roberta Planta. Płytę wieńczył nijaki Helping Hands w przerysowanej glam-rockowej stylistyce. Album dobrze wyprodukowano - cieszył świetnie słyszalny bas i wysunięty na pierwszy plan wokal. Dziwiło jedynie ustawienie perkusji Banaliego, która w swej monotonnej grze przypominała wręcz automat. Fani czekali na kolejne covery Slade i nie zaakceptowali nowego oblicza zespołu. Jedynymi elementami z dawnego Quiet Riot były wokale DuBrowa i chórki. Zespół bardzo starał się odzyskać fanów, ale [5] poświęcał zbyt wiele na rzecz nowomodnych brzmień. Formacja popełniła błąd dochodząc do wniosku, iż jedynym sposobem na zadowolenie publiczności było uczynienie albumu tak dopracowanym jak to tylko możliwe, co oczywiście się nie udało. Krążek poniósł komercyjną porażkę i niewątpliwy wpływ na ogólne notowania miała kiepska akcja promocyjna wytwórni Epic. Szkoda, gdyż to kopiowanie innych grup zakorzenione było w ówczesnych ramach stylistyczno-czasowych i nie mogło zaważyć na negatywnym odbiorze albumu. Powstało dzieło niedocenione i trochę zapomniane, mimo osiągnięcia 31 miejsca na liście przebojów. DuBrow zaśpiewał nieźle jak zwykle, ale podążała za nim reputacja krytyka - nazbyt szorstko (a nawet pogardliwie) wyrażął się o innych grupach glam/hair metalowych. Kevin wielokrotnie nie gryzł się w język pod względem wypowiedzi medialnych i w rezultacie sam sobie zaszkodził.
Wśród muzyków dochodziło do coraz większych spięć i zatargów, czego ostatecznym efektem było wyrzucenie DuBrowa - koniec końców współzałożyciela grupy. Na jego miejsce przyjęto wokalistę Rough Cutt - Paula Shortino. Carlos i Frankie usłyszeli jego głos w utworz Stars, wykonanym przez Hear N' Aid. Basistą został z kolei Sean McNabb. Nowa płyta wzbudziła tylko niewiele większe zainteresowanie niż poprzednik - w końcu na [6] nie zagrał żaden z założycieli zespołu. Tonacja Shortino stanowiła mix Joe Lynna Turnera (z czasów Odyssey Malmsteena) i Davida Coverdale`a - jego głos był głębszy i pozbawiony tej ckliwości, którą Dubrow z gracją wykorzystywał do ulicznych przyśpiewek. Szorstkość jego głosu i sposób w jaki z łatwością przedzierał się przez ścianę isntrumentów mógł imponować. Cavazo powrócił z większą ilością riffów, ale jego zagrywki znów nie były oryginalne, sadowią się gdzies pomiędzy Brianem May`em z Queen a Eddie`m Van Halenem (z okazjonalnymi odniesieniami do Matthiasa Jabsa ze Scorpions), co najlepiej ilustrował krótki instrumentalny Lunar Obsession, który zresztą był prawdopodobnie najbardziej metalowym elementem na tym albumie. Wyróżniał się pędzący In A Rush w stylu Legs Diamond, a I`m Falling wypadł solidnie jak na piosenkę radiową na polu znośnego rocka z końca lat 80-tych. Reszta materiału nieco dziwiła - dotychczas Quiet Riot był grupą przede wszystkim imprezową. Teraz zamiast utworów typu Party All Night, kwartet stawiał na granie nastrojowe i oparte głównie na zbluesowanym glamie. Już pierwszy singiel Stay With Me Tonight był zakotwiczony między organami Hammonda B3 (gościnnie Jimmy Waldo) i nie przypominał niczego, co ekipa kiedykolwiek wcześniej nagrała. Shortino wykorzystał tutaj pełną skalę, kończąc utwór swoją w stylu Coverdale`a, brzmiącego jednocześnie uwodzicielsko i lubieżnie, śpiewającego o "satynowych prześcieradłach". Na baczniejsza uwagę zasługiwały przede wszystkim dwie mroczniejsze ballady (Run To You oraz Don`t Wanna Be Your Fool), obie w stylu Whitesnake. W sumie najbardziej szokowało brzmienie autorstwa Spencera Proffera, który chyba przedobrzył z aż tak bluesowa produkcją - to było coś na co fani zespołu nie byli wówczas gotowi. To brzmiało jak zamerykanizowane Deep Purple lub Whitesnake właśnie i wielu fanów (lub miłośników DuBrowa) uznało [6] niesłusznie za kompletną porażkę. Temu składowi nie było dane nagrać nic innego. Brak sukcesu komercyjnego doprowadził do rozpadu Quiet Riot po krótkiej trasie koncertowej na Hawajach w 1989.
Wiosną 1991 DuBrow zadzwonił do Cavazo, pogodził się z nim i wspólnie założyli zespół Heat. Składu dopełnili basista Kenny Hillery i perkusista Pat Ashby. Już w czerwcu 1991 za bębnami zasiadł Banali, a zespół wrócił do nazwy Quiet Riot i wydał [7], będący tak naprawdę soundtrackiem do filmu "Dollman vs. Demonic Toys" w reżyserii Charlesa Banda. W kilku kawałkach zagrał perkusista Bobby Rondinelli, grupa znów przerobiła Small Faces - tym razem wybór padł na Itchycoo Park. [8] przeszedł niezauważony, a krytycy skłonni byli do docinek w stylu: "Jak można traktować poważnie zespół, którego najlepszym utworem jest cover?". Więcej uwagi przykuł [9], nagrany w najsłynniejszym składzie z pierwszej połowy lat 80-tych. Zawierał osiem nowych utworów, sześć ponownie nagranych wersji starych hitów oraz przeróbkę Highway To Hell AC/DC. Nagrany po pięcioletniej przerwie [11] spotkał się - nie pierwszy raz - z mieszanymi uczuciami. Z oryginalnego składu ostali się tylko DuBrow i Banali - ten właśnie duet zdecydował zmienić brzmienie Quiet Riot z "rockowego party" na poważniejszy hard rock. W utworze Evil Woman gościnnie zaśpiewał i zagrał na basie Glenn Hughes. W końcu wokalistą grupy został James Durbin, który zajął czwarte miejsce w X edycji American Idol.

Późniejsze losy muzyków Quiet Riot: