Międzynarodowy projekt założony przez niemieckiego gitarzystę i szkockiego basistę. Pierwsze dwa albumy (debiut nagrano z Lance`m Kingiem) to przede wszystkim melodyjny hard rock i rock, z rzadka tylko dopełniany heavy metalem. [3] był zupełnie inny - nadal bardzo melodyjny, ale w konwencji tradycyjnego heavy metalu gdzie szkoła brytyjska dominowała nad niemiecką. Tony Martin śpiewał niczym w Black Sabbath, a sekcja rytmiczna Murray-Hilgers łupała w czysto metalowej konwencji, a nad wszystkim polatuje duch Cross Purposes. Na otwarcie przyjemny rytmiczny The Raven Ride, posępniej było w kroczącym Breathe z lekko psychodelicznym refrenem. Ten zespół grał swoje w średnich tempach i Satanic Curses dopasowano idealnie do budowanego melancholijnego klimatu, a Martin nieraz zbliżał się do stylu śpiewania Dio. Płyta miała zdecydowanie swój klimat i generowano pewną baśniową atmosferę (Al Sirat: The Bridge To Paradise). Ta ekipa jednak nie byłaby sobą, gdyby nie przemyciła czegoś rockowego i tym razem to doskonale dopasowany do reszty łagodny What Would I Do z uroczym klawiszowym tłem i sabbathowymi wzmocnieniami. Zaskakująca zmiana tempa i nastroju to raczej prosty i agresywny w refrenie modern metalowy Maximum. Ten numer nie pasował do całości, ale Empire zwykle lubił takie niespodzianki sprawiać i również tym razem się z tego nie wycofał. Zresztą także I Can`t Trust Myself to lekko zbuntowany rock/metalowy numer z ciekawie potraktowanym stylem wokalu. Nie wszystkie jednak utwory charakteryzowały się dobrymi melodiami i czasem jak w Carbon Based Lifeform następowały lekkie skręty ku formom bardziej progresywnym i to nie wyszło dobrze. Changing World obdarzono niezbyt dopasowanym zbyt lekkim refrenem. Końcówka albumu zarazem ponura, wzniosła i epicka w wypełnionym ekstatycznym śpiewem The Devil Speaks, The Sinner Cries i to zdecydowanie atmosferyczna metalowa kompozycja wyrosła na bazie doświadczeń Black Sabbath z czasów Martina. Ekipa najwyższej klasy muzyków gwarantowała wysoki poziom wykonania. Munkes zagrał wiele ciekawych solówek, a oszczędna sekcja rytmiczna grała z wielkim wyczuciem. Dużo niezłych pomysłów na tradycyjny metal zostało zrealizowanych przez ludzi, którzy czuli takie granie, doświadczonych i otrzaskanych w bojach. Pod względem produkcji postawiono na świetne głębokie brzmienie gitary i rewelacyjne wręcz ustawienie wokali, przy czym w każdej niemal kompozycji rozbrzmiewa on z nieco innej perspektywy. Zdecydowanie wysoka forma Martina, a gdy on był formie to wiadomo czego się można spodziewać.
Wkrótce nadeszły zmiany: Martin i Hilgers pożegnali się z zespołem i zastąpiły ich inne metalowe gwiazdy - wokalista Doogie White i perkusista Mike Terrana. Słyszalnie numery przygotowywano pod walory głosowe Martina i ich styl nie do końca White`owi przypasował. Były to numery melodyjne, ale w znaczniej mierze powolne i melancholijne, nieco posępne i refleksyjne. Ponieważ White posiadał głos wyższy niż Martin, ujęto gitarze ciężaru i osiągnięto efekt pośredni pomiędzy melodyjnym heavy metalem o orientacji radiowej, a Sabbathem ery Martina. Dlatego właśnie Sail AwayManic Messiah nie miało takiej przekonującej mocy rażenia. Także zapewne przewidywany jako mocny akcent na zakończenie The Rulers Of The World w sabbathowym stylu raczej podsumowywał niedostatki całości niż realnie wieńczył dzieło. Z drugiej strony Doogie totalnie dewastował w wybornych spokojnych kawałkach typu Child Of The Light i A Story Told, gdzie szczególną staranność wykazał w aktorskiej ekspozycji refrenów. Było sporo melodyjnego grania nawiązującego do poprzedniej płyty, ale i pewne refreny miały styl typowy dla mocniej zagranego AOR, jak w znakomitym refrenie tytułowego Chasing Shadows. W stylistyce nawiązującej do wczesnego Rainbow zrobiono Angel And The Gambler, ale to jeden z mniej udanych numerów na tej płycie.
Ogólnie na album trafiły utwory słabsze niż na poprzednim, część z nich to dosyć mdłe heavymetalowe numery bez wyrazistej stylistyki (The Alter, Tahigwan Nights) i realnie był to po prostu mocniej zagrany średniej klasy AOR.
Wykonanie oczywiście znakomite, to tym razem mniej kreatywny jako gitarzysta okazał się Munkes, którego solówki były przeciętne (poza Child Of The Light). Terrana w tym raczej powolnym i jednostajnym graniu nie bardzo miał się czym wykazać. Brzmienie wygładzono, a dodatkowy nacisk położono na bezwzględnie doskonałą słyszalność wokalu w każdym momencie.
Byli i obecni członkowie zespołu występowali też w innych grupach:
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | BAS | PERKUSJA | KLAWISZE |
[1] | Lance King | Rolf Munkes | Neil Murray | Gerald Kloos | - |
[2] | Tony Martin | Rolf Munkes | Neil Murray | Gerald Kloos | Don Airey |
[3] | Tony Martin | Rolf Munkes | Neil Murray | André Hilgers | - |
[4] | Doogie White | Rolf Munkes | Neil Murray | Mike Terrana | - |
Lance King (ex-Gemini, ex-The King`s Machine, ex-Balance Of Power),
Neil Murray (ex-Whitesnake, ex-Gary Moore, ex-Gogmagog, ex-Forcefield, ex-Vow Wow, ex-Bernie Marsden, ex-Black Sabbath)
Tony Martin (ex-Forcefield 2, ex-Black Sabbath, Dario Mollo, ex-Misha Calvin, The Cage, Giuntini Project, Don Airey (ex-Colosseum II, ex-Rainbow, ex-Quatermass II),
André Hilgers (ex-Ninja, ex-Vanize, ex-The Sygnet, Silent Force),
Doogie White (ex-Rainbow, ex-Yngwie Malmsteen, ex-Liesegang / White, Cornerstone, ex-Praying Mantis)
Rok wydania | Tytuł |
2001 | [1] Hypnotica |
2003 | [2] Trading Souls |
2006 | [3] The Raven Ride |
2007 | [4] Chasing Shadows |