
Niemiecki zespół powstały w 1988 w Dortmundzie. Już na debiucie zaprezentował melodyjny hard`n`heavy daleki od sztampy. Największą bronią Axxis był wielooktawowy wokal Weissa (ur. 1 września 1964)), ale warta podkreślenia była także wspaniała praca gitar (zwłaszcza solówki). Bujające utwory miały w sobie sporo rycerskiego klimatu, a do najlepszych należały Living In A World, Kingdom Of The Night i Kings Made Of Steel. Znakomite ozdobniki gitarowe podnosiły wartość wolniejszych utworów w rodzaju Never Say Never. Niemcy pokazali się z dobrej strony również w dwóch interesujących balladach: pięknej Fire And Ice i nastrojowej Tears Of The Trees. Szkoda, że muzycy zdecydowali się włączyć ostatecznie do repertuaru słaby For A Song, celujący w rozgłośnie radiowe. Był to krążek niemal w całości bardzo dobry - Scorpions nie zdystansowali, ale zaczęli się liczyć na rodzimym rynku. Po kilku singlach promocyjnych zespół wydał 31 sierpnia 1990 [2]. Axxis przeniósł ciężar zdecydowanie na hard rockową, a nawet rockową chwytliwość. Nadal wielkim atutem był wspaniały wokal, bowiem same kompozycje szczególnie nie porywały. Do najjaśniejszych punktów należały bezsprzecznie The World Is Looking In Their Eyes i Save Me, udanie wypadły również ballady Touch The Rainbow, Hold You i Ships Are Sailing. Elementy rycerskości słyszalne na poprzedniku występowały tu zaledwie w śladowych ilościach. Na koncertowej [3] zagrano dotychczas niepublikowany kawałek Trash In Tibet.
Na [4] Axxis zagrał śmielej i ostrzej, ale jednocześnie mało przebojowo i zbyt pod Scorpions. "Rycząca" gitara w Against A Brick Wall brzmiała nieco oszukańczo i ponownie nasuwało się skojarzenie, że grupa stroiła się w cudze piórka. Słabo wypadł Little War, a w konwencji tak ulubionego przez MTV soft metalu odnajdował się Love Doesn`t Know Any Distance. Jedynymi kompozycjami wybijającymi się ponad powierzchnię średnizny były Brother Moon oraz kapitalny poparty videoklipem Stay Don't Leave Me, w którym można było podziwiać wieloskalowy głos Weissa. Waterdrop i Road To Never Neverland udowadniały jednak brak wyraźnie określonego kierunku. Znakomitego brzmienia nie poparto tym razem dobrymi równymi utworami. Dwa lata wystarczyły, by Axxis z niezłego zespołu hard rockowego przeistoczył się w ekipę, której nie dawało się słuchać. Na [5] Weiss i spółka postawili na nowoczesność aranżacji. W rezultacie nagrano krążek prosto zagrany i nudny, na którym zabrakło mocy. Rockowa muzyka nie miała zbyt wiele wspólnego z pierwszymi albumami Axxis. W podobnym stylu nagrano [6], choć był odrobinę lepszy od kiepskiego poprzednika. Podobały się zwłaszcza Helena i Desert Song. Te dwie perełki jednak wiosny nie czyniły, nie ukryto faktu zagubienia stylistycznego.
Zgodnie z tytułem na szczęście [7] był powrotem do czasów świetności. Axxis dali sobie spokój z eksperymentami i powrócili do tego co potrafili najlepiej - grania dość prostego, ale melodyjnego i momentami porywająco hard rockowego okraszonego niezłymi gitarami i charakterystycznym śpiewem Weissa. Otwierający Shadowman brzmiał niczym wyjęty za debiutu, a w niczym nie ustępowały mu Like A Sphinx, Heaven In Black oraz stadionowa przyśpiewka Na Na Hey Hey Kiss Him Goodbye. "Stary dobry Axxis" powrócił w świetnej formie - wreszcie było gitarowo i melodyjnie. Początek [8] zwiastował granie zbliżone ku klasycznemu heavy (Eyes Of Darkness), ale później zespół wracał przebrany w znaną już pelerynę hard rocka (When The Sun Goes Down). Jednak na płycie przewijała się swego rodzaju przeciętność grania, nie wspominając o zupełnie oderwanym od wszystkiego coverze Aphrodite`s Child The Four Horsemen. Do tej szarzyzny dostosował się nawet sam Weiss, który tak słabo dawno nie wypadł. Dostępny jedynie drogą internetową [9] zawierał muzykę nieco lżejszą (Julia, Burning Rain), choć nic nie można było zarzucić szybszemu przebojowi Moonlight oraz zagranemu na luzie All That I Want. Sporo akustycznego grania na czele z nie-elektryczna wersją Kings Made Of Steel było dowodem, że grupa miała podczas nagrywania tego materiału spory ubaw.
[10] rozpoczynał żywiołowy metalowy Angel Of Death - znów było dynamicznie i bez zbędnego "pitolenia". Axxis nieco zwalniali w pieśni Wind In The Night (Shalom), a dawna moc chóralnie odśpiewanych refrenów powracała w Lost In The Darkness. Po radiowym Dance In The Starlight następował przebojowy Battle Of Power. Zdaniem wielu nowa płyta stanowiła nawet większe dokonanie od [7]. Potężnym uderzeniem okazał się wydany 20 stycznia 2006 [11]. Krystaliczne brzmienie, gdzie słychać było wyraźnie każdy instrument, wsparło dość szybkie jak na Axxis tempo. Był to melodyjny heavy i nikt chyba nie spodziewał się po Niemcach tak równego krążka. Zróżnicowane kompozycje mieniły się rozmaitymi rodzajami melodii - obok szybkich Talisman i Tales Of Glory Island oraz klimatycznego Dance With The Dead, Axxis zaprezentował się przebojowo w średnich tempach (Take My Hand, Lady Moon).
Najwybitniejszym dziełem formacji okazał się jednak [12], wydany przez wytwórnię AFM Records 16 listopada 2007. O tym, że zespół znajdował się w dobrej formie kompozycyjnej świadczyło już intro Voices Of Destiny, stylizowane na "Carmina Burana" Carla Orffa. Po nim uderzał wyśmienity powermetalowy Doom Of Destiny, rozplanowany z dużym znawstwem i autentyczną radością grania. Porywały pasja i szczerość z jaką tym razem kwintet podszedł do zadania. Na wysokim poziomie stały dalsze hity w stylu Blood Angel, rozpoczynający się śpiewem niejakiej Lakonii Father Father oraz nieco orientalnie zorientowanego Astorii. Nie zabrakło interesującej ballady The Fire Still Burns z udziałem saksofonu, a frapujący Revolutions klimatem kojarzył się z dekadenckim klimatem francuskich knajp w podejrzanych XIX-wiecznych dzielnicach. Potężne riffy, zwiewne solówki, wybitny śpiew Weissa i przede wszystkim wszechobecna przebojowość stanowiły o sile tego albumu. Szkoda, że znakomita forma nie przełożyła się na poziom [13] - niby wszystko było jak zawsze, ale nie spięto umiejętnie w całość wszystkich elementów układanki. Warsztatowo było nieźle, ale pod względem siły przebicia, ten krążek od dwóch poprzednich dzieliła przepaść. Wystarczy wspomnieć słabe wokale żeńskie, przeładowanie niezbyt wyszukanymi elementami symfonicznymi i sztampowość materiału. W pamięć zapadały jedynie otwierający Utopia oraz patetyczny Fathers Eyes. Nie wiadomo dlaczego zdecydowano się nagrać gniot w postaci Fass Mich An. Było to przeciętne wydawnictwo nagrane przez potrafiącą grać lepszą płytę ekipę. [14] był zbiorem przeróbek, m.in. Owner Of A Lonely Heart Yes, Die Roboter Kraftwerk, Locomotive Breath Jethro Tull, a nawet My Heart Will Go On Céline Dion. [16] uświetniał 25-lecie zespołu i zawierał jubileuszowy koncert z 28 grudnia 2014 z Bochum.
Dyskografię uzupełniała EP-ka Sarajevo z 1998 zawierająca poza kawałkiem tytułowym, trzy inne wykonane w wersjach akustycznych. Axxis ma na koncie również trzy składanki: Profile - The Best Of Axxis z 1994, Collection Of Power z 2001 oraz Best Of Ballads & Acoustic Specials z 2006. André Hilgers bębnił potem w Rage, Sinner, u Hermanna Franka, Bonfire i Sonic Haven, a Alex Landenburg w Mekong Delta i Luca Turilli`s Rhapsody. Ten perkusista współpracował z Marco Wriedtem również w 21Octayne (Into The Open w 2014). Stefan Weber również dołączył do Rage i Scanner.
| ALBUM | ŚPIEW, GITARA | GITARA | KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
| [1-3] | Bernhard Weiss | Walter Pietsch | - | Werner Kleinhaus | Richard Michalski |
| [4] | Bernhard Weiss | Walter Pietsch | Harry Öllers | Werner Kleinhaus | Richard Michalski |
| [5-6] | Bernhard Weiss | Walter Pietsch | Harry Öllers | Markus Gfeller | Richard Michalski |
| [7-9] | Bernhard Weiss | Guido Wehmeyer | Harry Öllers | Udo `Kuno` Niemeyer | Richard Michalski |
| [10] | Bernhard Weiss | Guido Wehmeyer | Harry Öllers | Udo `Kuno` Niemeyer | Kosta Zafiriou |
| [11] | Bernhard Weiss | Guido Wehmeyer | Harry Öllers | Rob Schomaker | Andre Hilgers |
| [12] | Bernhard Weiss | Marco Wriedt | Harry Öllers | Rob Schomaker | André Hilgers |
| [13] | Bernhard Weiss | Marco Wriedt | Harry Öllers | Rob Schomaker | Alex Landenburg |
| [14-16] | Bernhard Weiss | Marco Wriedt | Harry Öllers | Rob Schomaker | Dirk Brand |
| [17-18] | Bernhard Weiss | Stefan Weber | Harry Öllers | Rob Schomaker | Dirk Brand |
| [19-20] | Bernhard Weiss | Matthias Degener | Harry Öllers | Rob Schomaker | Dirk Brand |
André Hilgers (ex-Ninja, ex-Vanize, ex-The Sygnet, ex-Silent Force, ex-Empire),
Rob Schomaker (ex-Regicide, ex-Cyberya), Matthias Degener (ex-Hate Force One)
| Rok wydania | Tytuł |
| 1989 | [1] Kingdom Of The Night |
| 1990 | [2] Axxis 2 |
| 1991 | [3] Access All Areas (live) |
| 1993 | [4] The Big Thrill |
| 1995 | [5] Matters Of Survival |
| 1997 | [6] Voodoo Vibes |
| 2000 | [7] Back To The Kingdom |
| 2001 | [8] Eyes Of Darkness |
| 2002 | [9] Pure & Rough |
| 2004 | [10] Time Machine |
| 2006 | [11] Paradise In Flames |
| 2007 | [12] Doom Of Destiny |
| 2009 | [13] Utopia |
| 2012 | [14] reDISCOver(ed) |
| 2014 | [15] Kingdom Of The Night 2 (2 CD) |
| 2015 | [16] 25 Years Of Rock And Power (live / 2 CD) |
| 2017 | [17] Retrolution |
| 2018 | [18] Monster Hero |
| 2020 | [19] Virus Of A Modern Time EP |
| 2024 | [20] Coming Home |



