Włoski projekt gitarzysty Aldo Giuntiniego założony w 1988 w Savonie. Zespół nagrywał sporadycznie i z kilkuletnimi przerwami. Pierwsza płyta nie zrobiła furory i po kilku latach Aldo zdecydował się zaprosić do współpracy znanego angielskiego wokalistę Tony`ego Martina. Na [2] lider zrezygnował z eskalacji własnej techniki i zachował powściągliwość. Album wypełniły po brzegi hard rock i melodyjny heavy metal z elektryzującymi riffami i solówkami w racjonalnej dawce. Aldo zapewne mógłby wgnieść słuchacza w fotel porażającymi popisami, ale skupił się na prostych i porywających kompozycjach. To był łakomy kąsek dla fanów Dio, Deep Purple, Rainbow i późnego Black Sabbath. Również [3] był klasycznym wyrażeniem brytyjskiej stylistyki metalu, inspirowanym w dużej mierze czasami, kiedy Martin śpiewał w Black Sabbath. Styl gitarowy Giuntiniego był jednak inny niż Iommiego, co udowadniały instrumentalne Memories In The Sand oraz Tutmosis IV - Tarantula, gdzie Aldo w metalową formę włożył również elementy zapożyczone z innych gatunków muzycznych. Giuntini prezentował wysokie umiejętności, zarówno przy starannie zaplanowanych solówkach, jak i partiach akustycznych. Na otwarcie albumu wrzucono niemal powermetalowy Gold Digger, natomiast wolniejszy Trouble Just Keeps Going z rozległymi chórkami i delikatnymi ornamentami gitarowymi miał charakter AOR i takie utwory z nutką nostalgii Martin też doskonale potrafił zaśpiewać. W przypadku mroczniejszego The Closest Thing To Heaven ponure riffy nasuwały sabbathowe skojarzenia. Martin jednak zaśpiewał ten kawałek zbyt delikatnie. Klasyczny dla lat 80-tych Tarot Warrior był mało oryginalny, aczkolwiek solówka Giuntiniego dodawała tutaj kolorytu. Not Connected z kolei udanie łączył melodyjny heavy w refrenie z powermetalowymi riffami, a do najlepszych utworów należał akcentowany basem melancholijny Que Es La Vida, w którym Martin swym głosem oddawał całą paletę emocji od strachu do wzniosłego uniesienia. Album był niby zróżnicowany, ale jednak bardzo spójny. To na pewno zasługa Martina, który w większości kompozycji tworzył atmosferę rycersko-epicką. Nawet w w stosunkowo ogranych motywach z Early Warning wydobywał głosem drugie dno. Dwa dynamiczne krótkie killery w niemal power/speedowej stylistyce Fool Paradise i Disfunctional Kid wystarczały, kiedy Martin włączał głosowy dopalacz. Wszystkiego dopełnił cover Black Sabbath Anno Mundi, który w zasadzie niczego nie wnosił. Zastosowano klasyczne brzmienie całości z miękkim basem, dosyć ostrą miejscami gitarą i wysuniętym wokalistą. Album był zdecydowanie gitarowy i klawisze pełniły zupełnie marginalną rolę. Powstał jeden z najlepszych albumów włoskich z tradycyjnym heavy, charakteryzujący się wysoką kulturą wykonania pod każdym względem.
Siedem lat trzeba było czekać na kolejny krążek. Tym razem Giuntini realizował jakby tylko swoją wizję muzyki, a Tony Martin był tylko wykonawcą zależnym od pomysłu Aldo na heavy metal. Krążek był dobry, ale zawierał mało rozpoznawalny włoski heavy (wypośrodkowany). Sam Martin zresztą był w przeciętnej formie i chwilami nie przypominał siebie z przeszłości, szczególnie jeśli chodzi o moc głosową wykonania. Do najlepszych zaliczały się: otwieracz Perfect Sorrow, melodyjny Born In The Underworld i nostalgiczny Shadow Of The Stone w kaszmirowej rytmice - jednak zabrakło im tego "czegoś", czym Giuntini Project czarował na płycie poprzedniej. Zwracał uwagę również refren w Bring On The Night, który mógłby się znaleźć na Tyr Black Sabbath. Nagrano też kawałki słabe, kręcące się w obszarach rock/metalu jak I Don`t Believe In Fortune, If The Dream Comes True oraz The Truth Never Lies. Dziwiło umieszczenie przeróbki How The Story Ends Megadeth, w której Martin pozował na na Mustaine`a. Powstała poniekąd monolityczna płyta z kompozycjami dojrzałymi, ale bez autentycznego metalowego zapału. Technicznie bez zarzutu granie całej ekipy, ale niezwykle ostrożne i zachowawcze. Nawet instrumentalne The Rise And Fall Of Barry Lyndon i Last Station: Nightmare nie ożywiały całości i to taki heavy metal, gdzie Tony Martin poszedł na kawę do bufetu. Doświadczony zespół zaprezentował po prostu dobry heavy metal.
Dario Patti grał The Cage (The Cage 2 w 2002 i The Third Cage w 2012), Voodoo Hill (w obu razem z Fulvio Gaslinim) i Crossbones (z Ezio Secomandim).

ALBUM ŚPIEW GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Charles Bowyer Aldo Giuntini Dario Patti Fulvio Gaslini Ezio Secomandi
[2-3] Tony Martin Aldo Giuntini Dario Patti Fulvio Gaslini Ezio Secomandi
[4] Tony Martin Aldo Giuntini Dario Patti Fulvio Gaslini Fabiano Rizzi / Roberto Gualdi

Tony Martin (ex-Black Sabbath, ex-Forcefield 2, The Cage, Empire, ex-Misha Calvinem, Phenomena, Rondinelli)

Rok wydania Tytuł
1993 [1] I
1999 [2] II
2006 [3] III
2013 [4] IV

      

Powrót do spisu treści