Słowacki zespół założony w 2007 w Senec z inicjatywy muzyków Vindex: Struhara, Kalábra, Kolusa, Königa i Tupyego. Ta ekipa postanowiła zaprosić do współpracy znanego szwedzkiego wokalistę Göran Edmana. Z dwóch pierwszych płyt lepsza była [2], której tematykę oparto o fakty historyczne dotyczące dwóch Imperiów. Edman zawsze był śpiewakiem specyficznym, którego platformę do muzycznej kariery stanowiły Eclipse i Fire And Ice nagrane u boku Malmsteena. Jego nienaganna nudna poprawność, granicząca z rzemieślniczą odtwórczością, była tam przysłoniona wirtuozerią Yngwiego. W Signum Regis takich mistrzów zabrakło, w zamian Słowacy okazali się solidnymi muzykami z aspiracjami na tworzenie sztuki rzędu wyższego opartej o neoklasykę. Uwagę zwracał jednak dopiero Purpleborn, bo do tego miejsca nie bardzo było wiadomo, czy był to metal progresywny czy też melodyjny power pozbawiony pierwiastka chwytliwości. Podobne granie z ambitnym zacięciem występowało u dziesiątek innych grup. Chłodna realizacja krążka sprawdzała się w nieco konkretniejszym One Fatal Enterprise, z niestety słabym refrenem w stylu mało ambitnego połączenia niemieckiego powermetalu ze Stratovarius. Niezły występ zaliczył jedynie basista König, starający się wychylać poza równy szereg kohorty - także w rozlazłym instrumentalnym The Underground Temple, w którym znalazło się nawet miejsce dla krótkiej solówki perkusyjnej. Solidnie za to prezentował się Oathbreaker z sympatycznymi zaśpiewami i koronkową rozgrywką gitarową w tle. Styl wokalny Edmana wyrażał niewiele, mimo wsparcia chórkami. Album zabiła ogólnie nuda, brak zapadających w pamięć melodii i wygórowane ambicje przy jednoczesnym braku wyrafinowania.
Po 2010 Kolus i König zreorganizowali skład, udało się także ponownie namówić do współpracy Edmana. Do nagrania [3] grupa zaprosiła kilku innych gości, którzy towarzyszyli im w ucieczce przez pustynię z Egiptu. Album stanowił muzyczną ilustrację Księgi Wyjścia ze Starego Testamentu, opisującej wyjście Izraelitów z Egiptu. To wciąż było granie powermetalowe, po części oparte na neoklasyczno-progresywnym fundamencie. W Enslaved zaśpiewał Thomas Winkler z Emerald do szybkich malmsteenowych temp. Sam Edman starał się jak mógł, ale nie był w wysokiej formie. Śpiewał jakby z wysiłkiem, głosem mocno zdartym. Natomiast instrumentalne wykonanie albumu nie budziło żadnych wątpliwości, a na szczególną uwagę zasługiwały riffy Kolusa. W The Promised Land całość prowadzono pięknymi klawiszami i symfonizacjami Ivo Hofmanna z czeskiego Symphonity, a główną partię wokalną wykonał po mistrzowsku Michael Vescera. Był to numer dynamiczny, zagrany w świetnym tempie i mający fantastyczne monumentalne zwieńczenie. Sygnał do wyjścia pojawiał się w Let Us Go i dawał go jako główny wokalista Amerykanin Eli Prinsen, znany z chrześcijańsko-powermetalowego The Sacrificed. Ten mocny kawałek o znakomitej melodii osłabiał jednak właśnie marnym śpiewem Prinsena w zwrotkach. W potężnym powermetalowym Wrath Of Pharaoh popis wysokich wokali dał Szwed Samuel Nyman z Manimal - w tym numerze zawarto więcej progresywności niż we wcześniejszych. W mocarnym refrenie w The Ten Plagues zaśpiewał Matt Smith z amerykańskiego Theocracy - utwór był jakby stworzony dla niego, gdyż Signum Regis zagrali pod jego oryginalną kapelę. Bez instrumentalnego Last Days In Egypt można było się w zupełności obejść - tym bardziej, że Filip był wyjątkowo powściągliwy w epatowaniu swoim kunsztem gitarowym. W Exodus bez specjalnego zaangażowania zaśpiewał Lance King - wokalistę dość niefortunnie wybrano do tego utworu, tutaj przydałby się ktoś o głosie wyższym. Odpowiedni monumentalizm wypełnił finałowy Song Of Deliverance, numer należący w pierwszej kolejności do Brazylijki Daisy Munhoz, którą wspomógł Lance King i fenomenalny po raz drugi Matt Smith. Było to zwieńczenie pełne uroczystego patetyzmu i tak ta historia się powinna zakończyć. Na krążku znalazł się też zbyteczny cover Helloween Sole Survivor, gdyż muzyka Signum Regis broniła się bez niczyjej pomocy, a zwłaszcza niemieckiej. Ciekawostką był fakt, że wersja CD zawierała także bonus Mountain Of God, który był ostatecznym posumowaniem historii Exodusu i tu w tej melodyjnej powermetalowej kompozycji zaśpiewał Marian Petranin - na tyle dobrze, że w 2014 został nowym stałym wokalistą zespołu. Za mastering odpowiadał Tommy Hansen, stawiając na brzmienie nie za mocne, ale gdzie trzeba ubarwione mięsistością gitary. Bardzo solidnie ustawiona perkusja uwypuklała interesującą technicznie grę Janculi. Płyta budziła pewne wątpliwości, głównie jeśli chodzi o najsłynniejszych wokalistów, którzy nieco zawiedli. Muzycznie jednak było pięknie, melodie wyborne, a całość konceptu zgrabna i nie przeładowana.
Na [5] Słowacy zrezygnowali z opcji koncept-albumu i zaproponowali bardziej typowy power, oparty przede wszystkim o wzorce niemieckie. Pewne uproszczenie słuchac już w Lost And Found - od razu słychać, że Petranin to był udany wybór (solidny wokalista średnich rejestrów). W gustowny sposób rozegrano łagodny The Secret Of The Sea, ale zaraz ekipa pokazała powermetalowy pazur w dumnym The Voice In The Wilderness, w którym zbliżono się stylem i mocą gitarową do Sinbreed. Ján Tupý znów dobrze się zaprezentował i jego pasaże były pełne wdzięku i lekkości. Udanie kontynuował passę mocny Prophet Of Doom - nieco epicki i po części zaaranżowany w symfonicznym stylu. The Magi to popis gitarowego kunsztu zaproszonego do studia Rogera Staffelbacha w kompozycji rytmicznej, melodyjnej i z chwytliwym refrenem. Z drapieżnego Quitters Never Win w pamięć zapadał refren - niezbyt oryginalny, ale emanujący elegancją i zdecydowaniem. Od reszty materiału odstawał za to zagrany w umiarkowanym tempie Tempter Of Evil i tu nawet Staffelbach nie mógł za wiele dodać od siebie. Za to When Freedom Fails zabrzmiał doskonale - niczym mix węgierskiego Wisdom i Sinbreed (znów), z ekspresyjnymi chórkami i heroiczną atmosferą. The Kingdom Of Heaven skręcał w kierunku klasycznego heavy metalu z nowoczesnymi riffami gitarowymi w stylu amerykańskim - odmiennie, ale wciąż interesująco. Na koniec włoski wirtuoz klawiszy Mistheria zagrał cudownie na pianinie w Bells Are Tolling - delikatnym numerze z ażurowymi tłami gitary akustycznej i klawiszy, o niemal pogrzebowym smutnym klimacie i dopiero w drugiej części kompozycja nabierała mocy, poniekąd progresywnie w epickiej manierze. Signum Regis nie odciął się zupełnie od neoklasycznych motywów o progresywnym zabarwieniu i ornamentacje tego typu występowały w większości utworów. W eksponowaniu tego doskonale służyła wyśmienita gra Filipa Kolusa. Na [8] trafiła m.in. przeróbka Angry Stand Away.
Ronnie König grał też w Symphonity - na trzeciej płycie tej ekipy śpiewał również Petranin. Göran Edman śpiewał też w AOR-owym Cry Of Dawn (Cry Of Dawn w 2016).

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Göran Edman Filip Kolus Ado Kaláber Ján Tupý Ronnie König Ludek Struhar
[2] Göran Edman Filip Kolus Ado Kaláber Ján Tupý Ronnie König Adrián Ciel
[3] Göran Edman Filip Kolus - Ronnie König Jaro Jancula
[4-6] Marian Petranin Filip Kolus Ján Tupý Ronnie König Jaro Jancula
[7-10] Jota Fortinho Filip Kolus Ján Tupý Ronnie König Jaro Jancula

Göran Edman (ex-Madison, ex-John Norum, ex-Yngwie Malmsteen, ex-Glory, ex-Brazen Abbot, ex-Johansson, ex-Kharma, ex-Xsavior, ex-Richard Andersson, ex-Time Requiem, Vindictiv, Stratosphere)

Rok wydania Tytuł
2008 [1] Signum Regis
2010 [2] The Eyes Of Power
2013 [3] Exodus
2015 [4] Through the Storm EP
2015 [5] Chapter IV: The Reckoning
2017 [6] Decennium Primum
2019 [7] The Seal Of A New World
2020 [8] Flag Of Hope EP
2022 [9] Made In Switzerland (live)
2023 [10] Undivided

          

      

Powrót do spisu treści