OKRES PIERWSZY: HENRIK BROCKMANN (1989-1993)
Duński zespół powstały w 1989 w Kopenhadze z inicjatywy urodzonego w Moskwie André Andersena. Jego ojcem był Palle Andersen (dziennikarz duńskiej gazety "Land Og Folk" rezydujący w stolicy ZSRR), a matką Gruzinka Galina Szanidze (administrator w Teatrze Jermołowa). Pierwsze szlify młodzian zdobył uczestnicząc w nagraniu demówki "Last Train" heavymetalowego Witch Cross. Młody André zapragnął jednak założyć swój własny zespół, a do wyboru nazwy zainspirował go obraz, który zobaczył w muzeum. Royal Hunt zawsze prezentowali się ze znakomitej strony technicznej - oblicze grupy zawsze tworzyły instrumenty klawiszowe, nawiązujące często do muzyki minionych wieków oraz heavy-rockowe partie gitar. Słyszalne były wpływy Malmsteena, Rainbow, Kansas i Dream Theater. Wydany 5 września 1992 debiut kreował wprost bajeczny świat akustycznych dźwięków przyprawionych fortepianem i chóralnymi partiami wokalnymi. W tym początkowym okresie działalności styl ekipy był zdecydowanie ukierunkowany na AOR, ale dzięki lekkości i wirtuozerii zapodano go w formie niemal poza-radiowej. Wstępowi do Running Wild nadano formę zlepku przypadkowych dźwięków, wśród których ktoś budził się ze snu i szukał jakiejś muzyki w stacji radiowej. Potem następowały melodie, jakich nie powstydziłby się Yngwie i refren dorównujący najbardziej chwytliwym zaśpiewom z lat 80-tych. Henrik Brockmann (ur. 24 listopada 1967) spisał się naprawdę świetnie, a jego poczynania poparto wielogłosowymi harmoniami wokalnymi, z którymi grupa zaczęła szybko być kojarzona. Autorem większości materiału był Andersen - klasycznie wykształcony pianista, który odpowiadał za klimat albumu takimi numerami jak Easy Rider. Z kolei intrygujący Flight znów kojarzył się z Malmsteenem w sferze zagrywek gitarowo-klawiszowych. Udana symfoniczna ballada Age Gone Wild wypadła dość niemiecko, niektórzy doszukali się w jednej sekwencji wręcz podobieństw do The Unforgiven Metalliki. Powrotem do dokonań szwedzkiego wirtuoza gitary był instrumentalny Martial Arts, wyjęty niemal jakby z Odyssey Yngwiego. Do muzyki poważnej nawiązywał symfoniczny One By One, a niemal heavy/power zdominował Heart Of The City. Perłą był poparty videoklipem i podejmujący próbę wkroczenia na tereny progresywne Land Of Broken Hearts - w takim stylu Royal Hunt mieli nagrać w swojej karierze jeszcze kilkadziesiąt kawałków - znów neoklasycznie i z malmsteenowymi zapożyczeniami, ale na szczególną uwagę zasługiwały aranżacje klawiszy. Freeway Jam był wesołym instrumentalnym kawałkiem z użyciem gitar akustycznych i wplecionych odgłosów miasta. Symfonia przypominała się w Kingdom Dark, w którym Brockmann śpiewał w zbliżony sposób do Michaela Vescery. Klasykiem stał się ujmujący Stranded z charakterystycznymi chórkami, przestrzennym brzmieniem i wspaniałym refrenem. Bonus w postaci Day In Day Out kojarzył się pod względem wokalnym z Europe i Journey, reszta włącznie z solówką była malmsteenowa. Kto jednak raz zagustował w tej stylistyce, stał się niewolnikiem twórczości Duńczyków na długie lata.
W tym okresie, kiedy album zdobywał popularność w Japonii, André Andersen otrzymał propozycję zastąpienia Kevina Moore`a w Dream Theater, z której nie skorzystał. Zdecydował się ponadto skupić wyłącznie na klawiszach, rekrutując gitarzystę Jacoba Kjaera (ur. 22 stycznia 1969). Nagrany z nim [2] stanowił kolejny rozdział tej samej opowieści, ale ulepszony pod względem samych kompozycji i większej śmiałości w korzystaniu z elementów muzyki klasycznej. Otwierało go intro imitujące dźwięki odtwarzane jakby ze starego analogu, a nastepnie Royal Hunt uderzali chwytliwym Wasted Time, zdominowym naturalnie przez wysunięte na pierwszy plan i odpowiedzialne niemal za wszystko klawisze. Genialny początek Ten To Life nasuwał na myśl pierwsze takty Handful Of Rain Savatage (wydanego rok później), niczym nie wyróżniał się za to przelatujący szybko On The Run. Tytułowy Clown In The Mirror przypominał schyłkowy okres działalności Queen, a głos Brockmanna niemal kopiował Freddiego Mercury`ego, choć frontman wydawał się w gorszej formie niż na debiucie. Instrumentalny Third Stage żywcem wyjęto z dokonań Malmsteena z drugiej połowy lat 80-tych, a numer oparto na brawurowym pędzie z pasjonującym pojedynkiem Andersena i Kjaera. Wstawkami z muzyki telewizyjno-rozrywkowej rozpoczynał się Bodyguard o osobliwej rytmice, w którym klawiszowiec szukał inspiracji nie tylko w kręgach rocka. Rezultat jednak był daleki od zadowalającego, gdyż chórki brzmiały jak ABBA, posuwając kompozycję niezbezpiecznie w kierunku muzyki tanecznej. Kjaer popisywał się w Legion Of The Damned - utworze raczej łagodnym, osadzonym nieco w barokowych strukturach. Ciekawy Bad Blood przyciągał uwagę nieźle zaaranżowanych partii basu, a europejskie wydanie płyty zamykał kapitalny 6-minutowy Epilogue, w majestatyczny heavy/powerowy sposób dopisując ostatni rozdział tej opowieści. Na płytę wrzucono kilka wypełniaczy, ale zespołowi dzieło ujmy nie przynosiło. W 1994 André Andersen zagrał na albumie Changes Narita, w której po raz pierwszy poznał bębniarza Allana Sörensena.
Od lewej: Jacob Kjaer, Kenneth Olsen, Steen Mogensen, Henrik Brockmann, André Andersen
OKRES DRUGI: DC COOPER (1994-1998)
Tuż po zakończeniu trasy koncertowej odszedł Brockmann. Jego posadę objął Amerykanin Donald Christopher Cooper (ur. 22 sierpnia 1965), a przyszło mu dołączyć do ekipy w ciężkich czasach dla hard rocka. Rynek opanował grunge, a wytwórnie podchodziły do starego grania ze zdwojoną ostrożnością. Na [3] bogata symfonika zwiastowała Last Goodbye i od razu okazało się, że DC Cooper swoim pastelowym głosem idealnie wpasował się do muzycznych baśni granych przez Royal Hunt. Kompozycji nadano techniczną biegłość na poziomie niemal wirtuozerskim i przypięczętowano smakowitą melodią. Przestrzenne i klarowne brzmienie utrzymywał 1348 z żeńskim chórkami, z solówką sprawiającą wrażenie improwizowanej. Gitara Kjaera pozwalała sobie na więcej w ulotnym Makin` A Mess z malmsteenowym wstępem, a piękny hymn Far Away stał się ulubieńcem japońskiej publiczności, gdyż za inspirację kawałka posłużyło trzęsienie ziemi na Honsiu. Step By Step przy pierwszym przesłuchaniu mógł sprawiać wrażenie infantylności, jednak w miarę upływu zyskiwał na czysto rozrywkowej jakości. Tajemnicze pianino zwiastowało instrumentalny Autograph z nieco dramatycznym i niepokojącym etosem. Poprawny Stay Down technicznie nie ustępował reszcie materiału, choć cechowała go mniejsza przebojowość. Give It Up stanowił raj dla muzycznych analityków, czyli słuchaczy lubujących się w wydzielaniu pewnych fragmentów utworu i dywagowaniu nad sensem ich zastosowania. Prawdziwą perłą był Time - eksponujący wyraziściej elementy muzyki dawnej, a DC Cooper wspaniale śpiewał w wyższych rejestrach, prowadząc dialogi z chórem. Jako bonus dorzucono Far Away w wersji akustycznej, w której niektóre momenty w śpiewie Coopera przypominały manierę Timo Kotipelto ze Stratovarius. Dla wielu fanów było to i wciąż jest najlepsze wydawnictwo w całej historii Royal Hunt. Także koncertowy [4] zrealizowano z godną podziwu rzetelnością i swobodą - ponad 110 minut muzyki zawierało też popisy zagrane na wszystkich instrumentach. Krążek był wspaniałą składanką podsumowującą dokonania z pierwszych trzech płyt.
Równie udany był [5], którego tytuł nawiązywał do faktu, iż Royal Hunt zawsze byli popularniejsi w Japonii i USA, niż w Europie. Duńczycy mocno zbliżyli się do progresywnego metalu, a jednocześnie słychać było zdobyte wcześniej doświadczenie w skomplikowanych aranżacjach. W tekstach wprowadzono postać Jezusa do czasów współczesnych w celu udowodnienia, że tak naprawdę przez 2000 lat nic się nie zmieniło, a jego ofiara była daremna. The Awakening startował odgłosami wiatru wiejącego w oddali, gitarami akustycznymi i klawiszami imitującymi dźwięki fletu. River Of Pain był symfoniczno-hard rockowym numerem z inklinacjami progresywnymi, świetnymi liniami melodycznymi i dobrze wyważonym tłem. DC Cooper swoim kryształowym głosem prowadził Tearing Down The World, choć utworowi zabrakło odpowiedniej dynamiki. Promowany teledyskiem Message To God rozpoczynały wstęp na pianinie i pulsujący bas Mogensena, a siedem minut skomponowano tak zmyślnie, że miało się wrażenie obcowania z czterominutowym przebojem. Złowieszczo pauzowane dźwięki zaczynały Time Will Tell, potem toczący się w sposób przewidywalny - ze średnim tempem i symfonicznym tłem. Neoklasyczny w swej wymowie Silent Scream zaskakiwał pędzącymi centralkami perkusji na wzór niemal powermetalowy. Ilustracyjna atmosfera cechowała wyciszający It`s Over, w którym wracał znany z początku płyty powiew wiatru. Ten album był daleki od niespodzianek, ale wciąż jawił się jako granie z najwyższej półki. Stylistyka rockowo-symfoniczno-hard rockowa wieńczyła pewien okres w twórczości Duńczyków - w okresie największych triumfów bowiem z zespołu odszedł DC Cooper. Przerwę przeznaczoną na poszukiwanie nowego wokalisty wykorzystał Andersen, który zagrał na debiucie Prime Time.
D.C. Cooper
OKRES TRZECI: JOHN WEST (1999-2007)
Mimo zrekrutowania tak wspaniałego wokalisty jak Amerykanin John West (ur. 29 października 1964), zespół na kolejnym krążku zatracił swój energiczny charakter, próbując połączyć własne cechy stylu ze składowymi Rainbow, Deep Purple, a nawet UFO. [8] oparto na treści książki Ray`a Bradbury`ego "Kroniki Marsjańskie", ale materiał nasycono tak dużą ilością futurystycznych syntezatorowych wstawek, że przesłoniło to pozytywny odbiór całości. [9] był najlepszym krążkiem z Westem za mikrofonem, na którym nieoczekiwanie ożyła dawna magia. Wszystko rozpoczynał Hunted z charakterystycznym dla Duńczyków rozmachem, chórkami i kapitalnym śpiewem Westa. Wolniejszy Can`t Let Go szczycił się masywniejszym refrenem, w którym aż prosiło się o większe zróżnicowanie. Piękny The Prayer stanowił właściwie popis wokalny Westa na tle smutnych kościelnych organów. Następne dwa kawałki posiadały nośne melodie: Edge Of The World - z klawiszowymi smaczkami i walcowatym motywem przewodnim oraz Burning The Sun z dialogami prowadzonymi między Kjaerem a Andersenem, pędzącym tempem i cudownym przebojowym refrenem odśpiewanym przez cały zespół. Tempo albumu siadało w Wicked Lounge z irytującym śmiechem przedłużanym na początku i wodewilową atmosferą zadymionego amerykańskiego baru. Nie powalał także instrumentalny pseudobarokowy Fifth Element z nużącą basową częścią środkową. Na szczęście z najwyższej półki pochodził podniosły Help Us God - lament do Stwórcy na tle lordowskich klawiszy oraz heavy/powerowy Game Of Fear z bogatym w dźwięki refrenem oraz impulsywnej grze basisty Mogensena. Tytułowy Eyewitness nie był w stanie jednak podsumować całość w przekonujący sposób. Partie smyczkowe nużyły, nagłe przyspieszenie nie robiło większego wrażenia, a utwór kończył się raptownie niczym płyta winylowa. Japońską edycję wzbogacały dwa bonusy: Martial Arts oraz Follow Me.
Rozpoczynający [10] Break Your Chains emanował klimatem wyjątkowo pompatycznego filmu s-f, ale sygnalizował niby podtrzymanie formy z poprzednika. Niestety, dalej już tak różowo nie było. Przede wszystkim Andersen zbytnio zdominował ten materiał, rozpoczynając klawiszami niemal każdy kawałek. Jego popisy trwały łącznie około 20 minut, a swoją siłę szczególnie eksponowały w instrumentalnych Memory Lane, SK 983 oraz Twice Around The World. Dużą część pozostałych kompozycji zaaranżowano w przebojowe, bogate i bezpretensjonalne refreny. Spokojniejsze Seven Days z hammondowymi klawiszami i Season`s Change dopełniały obrazu udanej całości. Wkrótce z Royal Hunt odeszli nie tylko West, ale również Steen Mogensen i Jacob Kjaer.
OKRES CZWARTY: MARK BOALS i POWRÓT COOPERA (2008-dziś)
Przyjście Marka Boalsa, jednego z najwybitniejszych wokalistów neoklasycznego heavy/power, wpompowało nową krew do zespołu i odświeżyło jego konwencję. Na [12] odgłosy deszczu otwierały Principles Of Paradox, do których dołączały akustyczne gitary, pianino, flet, skrzypce i wiolonczela. Ta feeria dźwięków przeistaczała się w udany numer i od razu było słychać, że Boals idealnie wkomponował się w stylistykę Duńczyków. Płyta dotyczyła rozbieżności między cywilizacją Zachodu i światem islamu, zmierzających do konfrontacji i wyniszczenia świata. Neoprogresywny symfoniczny hard rock jawił się z bardzo dobrej strony także w The First Rock. Sentymenty powracały w Exit Wound, znakomicie nawiązującym do [3], z gościnnym udziałem Doogiego White`a (m.in. ex-Rainbow, ex-Malmsteen). Smakowitą różnorodność stylistyczną wyeksponowano w High Noon At The Battlefield - bluesowej balladzie z elementami country i pop. Z kolei wokół klimatów symfonicznych orbitował Blood In Blood Out z cięższym niż zazwyczaj brzmieniem gitar. Wydawnictwo zyskiwało wraz z każdym kolejnym przesłuchaniem - zwłaszcza, że album cechował się prawdziwie rewelacyjnym krystalicznym brzmieniem. Royal Hunt nagrali jedną z najlepszych płyt w swojej karierze, niemal dorównującą dziełom sprzed ponad dekady.
[13] wpisywał się w poczet doskonałych osiągnięć muzycznych tej formacji. Ponownie była to kapitalna wycieczka w przeszłość poparta nowoczesną realizacją. Boals nigdy jeszcze nie zawiódł, tutaj jednak wzniósł się na wyżyny swojego kunsztu, wspierany wspaniałymi chórkami. To było granie genialne w swojej prostocie. Inspiracje latami 70-tymi nie zamykały się wyłącznie w stylistyce Uriah Heep - chodziło raczej o wydobycie pewnych powiązań pomiędzy wokalem, gitarą i klawiszami. Melodie były przedniej marki i nie posiadały w sobie nic z infantylności typowego AOR czy biesiadnego hard rocka. Krążek zmiótł konkurentów w sposób elegancki, ale stanowczy. Godna uwagi była gra poszczególnych instrumentalistów - tym razem nie tylko Andersena. Allan Sörensen prezentował zapierające dech w piersiach przejścia i rozwiązania rytmiczne, a Marcus Jidell z kolei czarował nowoczesnymi zagrywkami z przemyconymi inspiracjami spod znaku Ritchie Blackmore`a. Stylistycznie muzyka stała między hard rockiem, a melodyjnym skandynawskim metalem. Jej istotą były rewelacyjnie dobrane proporcje. Jedynie balladowemu The Last Leaf zabrakło klimatu pozostałych nagrań, a i sama melodia na tle innych nie jawiła się jako atrakcyjna. Głębia i selektywność tej muzyki dały podstawę do stworzenia kapitalnej wycieczki w przeszłość w nowoczesnej realizacji dźwiękowej. Wersja limitowana zawierała jako bonus instrumentalny Sixth Sense.
W połowie 2011 do Royal Hunt powrócił DC Cooper i zgodnie z zapowiedziami [14] nie był kontynuacją poprzednika. Wróciło granie z symfoniką w tle, neoklasyką i rozbudowanymi partiami instrumentalnymi. Płyta brzmiała dumnie, szlachetnie i elegancko, a jednocześnie melodyjnie i przystępnie, gdyż to co progresywne nie zmuszało rozgryzania i wielokrotnej analizy. Rycerska okładka miała niewiele wspólnego z muzyką. Przebojowy One More Day osadzono na przecięciu hard rocka i AOR. Zwracały uwagę melancholijna zaduma w niemal nokturnowym z początku Another Man Down z duetem wokalnym i heavymetalowym rozwinięciem. W An Empty Shell jak zwykle starannie dobrano elementy symfoniczne w połączeniu z motywami klasycznymi i teatralnym wokalem Coopera. Zresztą ten krążek w pewnym stopniu był widowiskiem, czuć było wręcz scenę i światła rampy, podczas gdy publiczność siedziała na widowni we frakach i wieczorowych sukniach. Delikatny Hard Rain`s Coming nieco onieśmielał hermetyzmem i chłodnym wystudiowaniem w partiach Andersena. Płytę jakby namalowano akwarelami: każda z kompozycji mieniła się na swój specyficzny sposób, aby rozkwitnąć w refrenie, jak w Half Past Loneliness z przecudownej urody solówką nowego gitarzysty Jonasa Larsena. Royal Hunt czarowali tez w popisowym 10-minutowym Show Me How To Live, w którym cała piątka dała z siebie wszystko - pozornie bez wysiłku. Monumentalne neoklasyczne rozwinięcie tej kompozycji brzmiało mistrzowsko, a przy tym absolutnie naturalne. Kończący całość Angel`s Gone wyrastał z zupełnie innej gleby i to rozwiązanie wypadło zdumiewająco. Duńczycy po raz kolejny pokłonili się muzycznemu światu w białych rękawiczkach i blasku reflektorów. Plan wykonano w stu procentach, choć krótki czas (ponad 42 minuty) mógł rozczarować. W 2012 ukazała się składanka Heart Of The City (Best Of 1992-1999).
Od lewej: Andreas Olsson, André Andersen, Andreas Johansson, D.C. Cooper, Jonas Larsen
Na [16] było już zwyczajnie: "ładnie, z rozmachem i z melodiami". Royal Hunt wciąż potrafili porwać swym symfonicznym metalem, a DC Cooper śpiewał wielobarwnie. Ten człowiek potrafił zaśpiewać wszystko - od niemal leniwych melorecytacji, aż po rejestry sięgające niebios. Płytę otwierał najlepszy w zestawie So Right, So Wrong - zróżnicowana kompozycja oferująca pełne spektrum klawiszowego rozmachu o sinusoidalnej strukturze, z wydawałoby się niechlujnie zaśpiewaną zwrotką oraz czystym mocnym refrenem z towarzyszeniem żeńskiego chórku. Szkoda, że w dalszej części krążka podobnych numerów trzeba było szukać na siłę, co nie oznaczało bynajmniej sztampy. Te utwory były po prostu pozbawione jakiegoś szczególnego blasku czy odrobiny szaleństwa. Mógł się podobać May You Never (Walk Alone) - z początku smutny w stylistyce adaggio i z dostojną klawiszową partią, z czasem przeradzającą się w zorkiestrowany dynamit. Należało tutaj pochwalić chwytliwy refren oraz niezwykłej urody klawiszowo-gitarowy dialog w drugiej części tego nagrania. Inną ozdobą albumu była podniosła ballada Until The Day, ciekawie opracowana na (niby)smyczki i okraszona dodatkowo wyborną gitarową solówką Jonasa Larsena. Udanie wypadł także podszyty folkową nutą Riches To Rags, a także kończący podstawową część, mocno zróżnicowany i naprawdę godny dobrego finału Way To Late.
[19] również wypełniły długie spokojnie poprowadzone numery nasycone w wielu miejscach elektronicznym bitem, a nie realnymi klawiszami. Znów w świetle jupiterów stał niesamowity DC Cooper, śpiewający w asyście wybornych chórków i wykonujący romantyczne i roztańczone refreny. W Fistful Of Misery za dużo metalu nie było, w zamian zaprezentowano niebywałą grację wykonania. The Last Soul Alive to Hammondy i echa RAINBOW pięknie przechodzące do tradycyjnego dla Royal Hunt łagodnego cyzelowania neoklasycznych motywów w melodyjnym metalu. Wstęp Sacrifice oparto o gitarę akustyczną i pianino, a jednak ostatecznie to nie była ballada, lecz zmetalizowane tradycyjne staro-hard rockowe granie, gdzie ataki gitarowe przeplatały się z nośnym radiowym refrenem i klawiszowymi ornamentacjami najwyższej próby. Z wielkim spokojem rozegrano malowany emocjami A Million Ways To Die z niezwykle chwytliwym refrenem. Rest In Peace wpisywał się w cykl teatralnych narastających numerów, jakimi grupa dewastowała na [13] - różnicą była atmosfera pewnego wyciszenia, by nie odbiegać od ogólnego planu muzycznego płyty. Do wszystkiego doszła solówka Larsena oparta o gitarowe patenty Blackmore`a. Album zamykał rockowo-metalowy Save Me 2 z southernowym wstępem i żeńskim wokalem Alexandry Andersen. Rockowy feeling gitary Larsena momentami niemal wyciskał łzy wzruszenia. Pod względem produkcyjnym ścieżki wokalne zbytnio cofnięto za gitarę, a ta z kolei mogłaby mieć głębsze brzmienie. Za to pozostałe instrumenty rozmieszczono w przestrzeni w inteligentny sposób.
[20] to koncept o głębokim przesłaniu - nie tylko w przedstawionej fabule. Określenie "melodyjny symfoniczny metal progresywny" wydawało się w przypadku tego krążka ubogie i niepełne. Właściwie był to rock/metalowy musical i na myśl przychodził od razu genialny Marylin angielskiego Saracen z 2011. Tutaj atmosfera przepełniona łagodnym dramatyzmem była podobna, wciągająca bez reszty od początku do końca - zmienna, ale równocześnie wszystko logicznie z siebie wzajemnie wynikało. Royal Hunt przedstawił zarówno umiejętnie podaną neoklasykę (Burn, The Eye Of Oblivion), trochę elektronicznego beatu (Hound Of The Damned) oraz wspaniałe orkiestracje budujące klimat (I Used To Walk Alone z gościnnymi wokalami Marka Boalsa i Alexandry Andersen). W tych wszystkich echach stylistyki hard rocka i melodyjnego brytyjskiego metalu lat 80-tych, grupa w każdym momencie pozostawała rozpoznawalna jako eleganckie granie własne, a wszystko podano symfonicznej oprawie - potężnej, monumentalnej i wgniatającej w ziemię patosem. Z kolei The Art Of Dying to utwór kapitalnie malowany stonowanymi emocjami. D.C. Coopera wsparł nie tylko wspomniany Boals, ale też Henrik Brockmann, Matsa Levén i Kenny Lübcke. Ostatecznie zespół dokonał rzeczy niespotykanej, nagrywając metal symfoniczny bez drugiego i trzeciego planu. Mix zdumiewał, gdyż wszystko rozgrywało się na planie pierwszym - orkiestracje, partie wokalne i solówki. Gitarzysta Jonas Larsen zadziwił nawiązując w swej grze tak wprost do Ritchiego Blackmore`a, a w tamtych czasach właściwie już czynili to tylko Japończycy. Bogactwo zagrywek klawiszowych André Andersena graniczyła momentami z barkowym przepychem, a przecież nie słuchacz nie odnosił ani przez chwilę wrażenia przeładowania tymi elementami (Black Butterflies).
[21] rozpoczynał Thorn In My Heart z porywającymi melodiamii, wysmakowanymi klawiszami, czarującą gitarą i wybornym śpiewem Coopera. Refren po prostu niesamowity i to był bogaty teatralny styl praktycznie nieosiągalny dla nikogo poza Royal Hunt. Duet Larsen-Andersen świetnie koresponodował ze sobą i dozował napięcie w manierze filmu akcji w The Key Of Insanity, w którym gościnnie pojawił się Mats Levén. Tym razem klawisze były nowoczesne i dyskretnie podkreślały kapitalną główną linię melodyczną. Kolejną historię zbudowano z różnych nastrojów, z dozą smutku, refleksji i nostalgii w Live Another Day, z rozdzierającym serce refrenem i zwiewnym w dalszych planach tworzonych przez André. Ekipa podsycajała napięcie w pełnym treści i neoklasycznych wątków instrumentalnym The Purge z ultramelodyjnymi gitarowymi solówkami o dramatycznym charakterze. Zaraz potem One More Shot - numer spokojny, wieloplanowy, a melodia główna w zasadzie w pełni do końca nie zostawała tu jasno określona (gościnnie Mark Boals za mikrofonem). 14-minutowy Scream Of Anger podzielono na dwie części - pierwsza Hit And Run to mistrzowskie instrumentalne połączenie prog-rocka i metalu symfonicznego, nabierające rozmachu w miarę rozwoju sytuacji w kinowym stylu. Część druga The Thrill Of The Chase to romantyczna melodia główna, podkreślająca ogólny klimat albumu i zaśpiewał tu Kenny Lübcke. Takie neoklasyczne zagrywki i aranżacyjne smaczki potrafił grać tylko Royal Hunt. Mało metalowy Left In The Wind zaskakiwał, ale ten melodyjny rock w manierze AOR i z udziałem Henrika Brockmanna potrafił ująć za serce. Ten utwór nasuwał skojarzenia z Marylin Saracen. W procesie mixu plany tak doskonale ustawiono, że każdego można było słuchać oddzielnie, a jednocześnie stanowiły one nierozerwalną, przenikającą się całość. Płytę wzbogaciło arcymistrzowskie wykonanie i ogromne zaangażowanie gości. Grupa ponownie nagrała coś niezwykłego, a jednocześnie dwa razy nie wchodząc do tej samej rzeki.
Byli i obecni członkowie zespołu występowali też w innych grupach:
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
[1] | Henrik Brockmann | André Andersen | Steen Mogensen | Kenneth Olsen | |
[2] | Henrik Brockmann | Jacob Kjaer | André Andersen | Steen Mogensen | Kenneth Olsen |
[3-4] | Donald Christopher `DC` Cooper | Jacob Kjaer | André Andersen | Steen Mogensen | Kenneth Olsen |
[5-6] | Donald Christopher `DC` Cooper | Jacob Kjaer | André Andersen | Steen Mogensen | Allan Sörensen |
[7-8] | John West | Jacob Kjaer | André Andersen | Steen Mogensen | Allan Sörensen |
[9] | John West | Jacob Kjaer | André Andersen | Steen Mogensen | Allan Tschicaja |
[10] | John West | Jacob Kjaer | André Andersen | Steen Mogensen | Kenneth Olsen |
[11] | John West | Marcus Jidell | André Andersen | Per Schelander | Kenneth Olsen |
[12] | Mark Boals | Marcus Jidell | André Andersen | Per Schelander | Allan Sörensen |
[13] | Mark Boals | Marcus Jidell | André Andersen | Andreas `Passmark` Olsson | Allan Sörensen |
[14-15] | Donald Christopher `DC` Cooper | Jonas Larsen | André Andersen | Andreas `Passmark` Olsson | Allan Sörensen |
[16-21] | Donald Christopher `DC` Cooper | Jonas Larsen | André Andersen | Andreas `Passmark` Olsson | Andreas Johansson |
Allan Sörensen (ex-Narita), John West (Artension), Mark Boals (ex-Yngwie Malmsteen, ex-Ring Of Fire, ex-The Codex, Seven The Hardway),
Marcus Jidell (ex-The Ring), Andreas Olsson (Stormwind, ex-Wisdom Call, ex-Harmony, Narnia, ex-Divinefire, ex-7Days, Walk Through Fire),
Jonas Larsen (ex-Stratosphere), Andreas Johansson (ex-Wisdom Call, ex-Narnia, ex-Rob Rock)
Rok wydania | Tytuł | TOP |
1992 | [1] Land Of Broken Hearts | |
1994 | [2] Clown In The Mirror | #19 |
1995 | [3] Moving Target | #23 |
1996 | [4] Live (live / 2 CD) | |
1997 | [5] Paradox | #13 |
1998 | [6] Closing The Chapter (live) | |
1999 | [7] Fear | |
2001 | [8] The Mission | |
2003 | [9] Eyewitness | #17 |
2005 | [10] Paper Blood | |
2006 | [11] 2006 Live (live / 2 CD) | |
2008 | [12] Paradox 2: Collision Course | #13 |
2010 | [13] X | #12 |
2011 | [14] Show Me How To Live | #20 |
2013 | [15] A Life To Die For | |
2015 | [16] Devil`s Dozen | |
2016 | [17] Cargo (live / 2 CD) | |
2017 | [18] 2016 (live / 2 CD) | |
2018 | [19] Cast In Stone | |
2020 | [20] Dystopia | |
2022 | [21] Dystopia 2 |