
Amerykańska grupa z Los Angeles powołana do życia przez Feinsteina w 1999. Muzyk był nie tylko kuzynem Ronniego Jamesa Dio, miał również za sobą chwalebną muzyczną przeszłość. W wieku 18 lat założył zespół The Cindells, łączący folk z twórczością Cream, The Rolling Stones i The Beatles. Następnie udzielał się w Electric Elves i Elf, po czym na jakiś czas wycofał się do swojego domu-samotni, gdzie prąd napędzał mu przepływający obok strumień. Po kilku miesiącach wrócił jednak do życia publicznego, nagrał w 1978 singiel Midnight Lady / Ship On A Stormy Sea (z Joey`em DiMaio na basie i Carlem Canedy`m za bębnami), a w końcu zdobył nawet sporą popularność z The Rods.
O ile solowy debiut nie został w ogóle zauważony, to [2] doczekał się należytego uznania. Album zawierał porywający heavy metal, porównywalny do powrotu Jacka Starra z Guardians Of The Flame. Mocno zakorzenione w latach 80-tych utwory - jak Regeneration, niemal 9-minutowy Third Wish czy fenomenalne nawiązanie do stylu Iron Maiden w Masquerade - przypomniały fanom osobę Feinsteina i potencjał jego talentu. Słychać było również echa Rainbow, Dio i Dokken. Głos Johna Westa brzmiał jak skrzyżowanie manier Joe Lynn Turnera i Dona Dokkena, świetnie operując we wszystkich skalach. Całość była odejściem od hard rockowych korzeni i skierowana ku nowoczesnemu brzmieniu europejskiego pojmowania idei klasycznego heavy. Dzięki wykorzystaniu różnych stylistyk i rozwiązań, krążek mienił się wieloma barwami, choć małymi potknięciami okazały się przeciętne Rebelution i Firefighter. Głębokie brzmienie (płytę wyprodukował Joey DeMaio) i kompetentna sekcja rytmiczna uczyniła z albumu dokonanie polecane wszystkim fanom chwytliwego heavy metalu. Krążek niczego nie odkrywał, ale mix łagodnie podanego US heavy, Riot i Dio, jak również kapitalny śpiew Westa, musiały się podobać. Była to muzyka czerpiąca z przeszłości i doświadczeń z obu brzegów Atlantyku, zagrana przez profesjonalistów doskonale wiedzących o co w tym wszystkim chodzi. Z drugiej strony, nie podejmując dalszej działalności, Feinstein okazał się zespołem zaprzepaszczonej szansy. Japońska edycja zawierała dwa bonusy: Black Azul oraz Freedom Reigns. Nate Horton dołączył do rockowej grupy Ten Man Push, a basista Jeff Howell grał w Savoy Brown, Foghat i The Cats.
[3] był właściwie solową robotą Dave`a, wykonaną z małą pomocą Hortona. Na płycie znalazł się kawałek Metal Will Never Die wykonany w składzie: Dio-Feinstein-Bordonaro-Canedy. Miał on się znaleźć pierwotnie na nowej płycie The Rods, jednak w związku ze śmiercią Dio, Feinstein zdecydował się go włączyć w program własnego krążka. Był to heavymetalowy dostojny hymn, godny pamięci i poznania. Sam Feinstein wokalnie nie czarował na płycie zanadto, jednak w tych w większości zagranych w średnim tempie numerach wypadł dobrze. Stylistycznie krążek wypełniło połączenie stylistyki brytyjskiej w duchu Judas Priest i amerykańskiego klasycznego heavy z odrobiną komercyjnego heavy-rocka, dyskretnie przemyconego tu i ówdzie. Wszystko rozpoczynały mocne Smoke On The Horizon oraz Evil In Me, z ryczącą gitarą i prostym refrenem w stylu angielskim. Nieźle prezentowały się także wolniejszy Kill The Demon i nasycony amerykańskim rockowym duchem Give Me Mercy. Z zębem zagrano Run For Your Life z kilkoma riffowymi zapożyczeniami od Iron Maiden i znakomitym refrenem o dużej chwytliwości. Resztę stanowiły utwory w nieco innej stylistyce, jak będący mieszanką bluesa, rock`n`rolla i heavy Gambler Gambler czy rockowo bujający Rock`s Boogie. Słabiej jawił się Break Down The Walls, standardowa heavymetalowa kompozycja w stylu amerykańskim. Feinstein nie stracił nic ze swej nie zachwianej pewności siebie w rozgrywaniu prostych czytelnych solówek i zamiast spodziewanego przez wielu ogranego amerykańskiego hard rocka w stylu gorszego The Rods zaprezentował zgrabny, poukładany i okraszony udanymi melodiami heavymetalowy album, udowadniając, że stara gwardia nadal miała coś w tym zakresie do powiedzenia.
Dyskografię uzupełniał wydany w 2017 album Hail And Farewell - A Tribute To Ronnie James Dio. John West śpiewał potem także u Emira Hota, w Sun Red Sun, Artlantica i Sage`s Recital. Lonnie Park grał u Chrisa Caffery`ego i na trzech płytach solowych Johna Westa. Jeff Howell zmarł 5 marca 2022.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
| [1] | David `Rock` Feinstein | Lonnie Park | Jeff Howell | Nate Horton | |
| [2] | John West | David `Rock` Feinstein | Bob Twining | Jeff Howell | Nate Horton |
| [3-4] | David `Rock` Feinstein | Nate Horton | |||
David Feinstein (ex-Elf, ex-The Rods), John West (Artension, Royal Hunt)
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 2000 | [1] One Night In The Jungle [jako DAVID ROCK FEINSTEIN] | |
| 2004 | [2] Third Wish | #7 |
| 2010 | [3] Bitten By The Beast [jako DAVID ROCK FEINSTEIN] | |
| 2013 | [4] Clash Of Armor [jako DAVID ROCK FEINSTEIN] |
