
Amerykański zespół powstały w 1980 w Nowym Jorku pozostający pod wpływem Teda Nugenta, Kiss i Deep Purple. Jego początki sięgały jednak 1978, kiedy to pod szyldem Dave Feinstein (kuzyn Ronnie Jamesa Dio) zrealizowano singiel Midnight Lady / Ship On A Stormy Sea, na którym zagrali Canedy oraz Joey DiMaio, późniejszy lider Manowar. Wydany w lipcu 1980 album Rock Hard wydano w limitowanej liczbie 1000 egzemplarzy i nie zalicza się do oficjalnej dyskografii. Nagrano go jeszcze z basistą Stephenem Starmerem, a osiem z 12 kawałkow trafiło na [1], wydany przez wytwórnię Arista. Album zawierał zawzięte i agresywne, choć mało oryginalne utwory hard rockowo-rock`n`rollowe (Power Lover, Rock Hard), często wzięte z poprzednika, ale zmixowane na nowo. O dziwo, takie kawałki jak Woman stały się potem wzorem dla niezliczonej ilości kapel hard`n`heavy ze Stanów. Pomimo dużych pokładów surowości i oszczędności w wykonaniu, płytę wypełniły interesujące melodie, trochę gniewu, a miejscami nawet pewna niezdarność. Na pierwszy wydaniu znalazły się dwa covery: Nothing Going On In The City Wild Honey oraz Ace In The Hole Roberta Fleischmanna (zaśpiewany przez basistę Bordonaro). [2] rozczarował skomercjonalizowanym brzmieniem i sprzedawał się kiepsko. Płytę przygotowano w pośpiechu pod naciskiem wytwórni, jako próbę szybkiego zdyskontowania sukcesu poprzednika. Ekipa dalej grała w hard rockowym stylu pod Deep Purple (Burned By Love) i Kiss (Waiting For Tomorrow), ale podjęła większe starania o zmetalizowanie brzmienia. Dlatego też obok typowych rockerów w stylu Too Hot To Stop czy niemal radiowego End Of The Line pojawiły się numery bardziej drapieżne w rodzaju tytułowego Wild Dogs. Zabrakło jednak jakiejkolwiek oryginalności.
Kiedy szefowie koncernu Arista niespodziewanie zerwali umowę z grupą, [3] ukazał się w barwach wytwórni Shrapnel Records w marcu 1983. Stanowił powrót do korzeni ubarwiony świetnymi popisami gitarowymi Feinsteina. Krążek stanowił stylistyczny mix hard rocka z lat 70-tych, wczesnego metalu amerykańskiego i chwytliwych melodii (Witches Brew, Streetfighter). Po zmianie barw na Roadrunner Records, The Rods zaskoczyli całkowicie wydaniem mocnego [5]. Słyszalne były nawiązania do Judas Priest (Rock Warriors, Bad Blood), do grania typowo jankeskiego (Let Them Eat Metal, She`s So Tight), jak również do stadionowego hard rocka (Got The Fire Burnin`, I`m A Rocker). Był to niezły materiał, w którym każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Jedynym mankamentem był słaby wokal Feinsteina, w odróżnieniu do jego doskonałych zagrywek. W 1984 Bordonaro i Canedy zagrali na solowych krążkach Jacka Starra (ex-Virgin Steele) i Rhetta Forrestera (ex-Riot), ponadto Canedy doprowadził w końcu do wydania płyty Thrasher.
Na [6] David Feinstein zrezygnował z obowiązków wokalisty - zdecydował, że w formule dotychczasowego grania trzeba coś zmienić, gdyż grupa wyraźnie traciła na popularności. Za mikrofonem stanął zatem Shmoulik Avigal, a bas przejął Craig Gruber. Powstał album mocniejszy i bardziej heavymetalowy, rezygnujący po części ze stadionowego rock-metalu. Sekcja rytmiczna zintensyfikowała brzmienie i już otwieracz Make Me Believe nasuwał skojarzenia z Dio z tego samego okresu, nawet pod względem fantastycznego wokalu Avigala na wzór Ronniego. Takiej muzyki jeszcze The Rods nie grali, podobnie jak i sam Feinstein nie serwował tak dynamicznych solówek. Do najbardziej energicznych numerów należał zagrany na granicy US Metalu She`s Trouble. W wolnym tempie rozegrano nastrojowy Crossfire z chórkami w tle, niczym mocną metalową balladę w stylu Black Sabbath z wczesnych lat 80-tych i bluesowym zabarwieniem. Wczesniejsze granie dla aren również się pojawiało, niestety w przeciętnym wydaniu i I`m Gonna Rock czy Born To Rock posiadały wyjątkowo trywialne refreny z wyczuwalną ociężałością. Natomiast Chains Of Love był petardą łączącą Rainbow z 80-tych i powermetalowe oblicze Riot. Głównym atutem kompozycji były wielogłosowe harmonie wokalne oraz zabójcza wręcz solówka Feinsteina w stylu Blackmore`a. Doskonale nawiązano także do przesyconego chwytliwym blues-rockiem spod znaku Whitesnake Fool For Your Love. Przeróbka Communication Breakdown Led Zeppelin wypadła za to mało stylowo i została sprowadzona do poziomu lekko komercyjnego utworu heavymetalowego. Krążek kończyło żartobliwe outro The Misuc Man zagrane wyłącznie na harmonijce ustnej. Wyborne wykonanie instrumentalne i wokalne popisy Avigala nie wystarczyły jednak do odniesienia sukcesu. W połowie wypełniona dynamicznym heavy metalem, a połowie graniem lżejszym, płyta przepadła w natłoku podobnych wydawnictw z różnych krańców Ameryki. Materiał okazał się zbyt mało przystępny dla słuchaczy rock-metalu i za mało agresywny dla miłośników wysokoenergetycznego powermetalu. W obliczu braku wymiernego sukcesu muzycy niby zespół oficjalnie rozwiązali i jeszcze w tym samym roku założyli projekt Canedy, Feinstein, Bordonaro & Caudle, który nagrał słaby krążek Hollywood. Po tym niepowodzeniu, panowie na długie lata zawiesili wspólną działalność. David w 1999 powołał do życia grupę Feinstein, a rok później uczestniczył aktywnie w nagrywaniu płyty Dio Magica.
Nagrany po 25 latach przerwy [7] był albumem szczególnym. Sam Feinstein przez wiele lat nagrywał mało, ale jego solowy krążek Bitten By The Beast z 2010 był do nowego dzieła The Rods stylistycznie zbliżony. Dla wielu była to sentymentalna wycieczka w przeszłość, gdyż trio zaproponowało muzykę jakby żywcem wyjętą z lat 80-tych. Płyta posiadała znakomite heavymetalowe otwarcie w postaci Raise Some Hell i ten kawałek jawił się jako dynamit odpalony przez panów w średnim wieku. Sam Feinstein zaśpiewał nieco gorzej niż na solowym materiale, zresztą nigdy nie był wybitnym wokalistą, za to z niezachwianą pewnością grał swoje zdecydowane solówki, będące ozdobą każdego utworu. Przykuwał uwagę zdecydowany Livin` Outside The Law z ryczącą gitarą i chwytliwą chuligańską melodią. W wolniejszych numerach nieco wiało nudą (Fight Fire With Fire, Let it Ripp), w innych miejscach nie uniknięto odniesień do stadionowego rock-metalu (Rebels Highway, I Just Wanna Rock). Carl Canedy bębnił niczym natchniony i takiej nawałnicy blach dawno nie zaprezentował. Wyborną formę basisty Bordonaro potwierdzał z kolei zarówno nieudany Madman oraz lepszy rock`n`rollowy Runnin` Wild przypominający mniej przybrudzoną wersję Motörhead. Ciekawie kończył całość Vengeance - dokładne odwzorowanie US Metalu w najczystszej postaci spod znaku Warrior. Zupełnie inny charakter posiadał The Code - ostatnie nagranie, w którym można usłyszeć głos Ronniego Jamesa Dio. Ten utwór mógł z powodzeniem znaleźć się na Dehumanizer Black Sabbath czy krążku Heaven And Hell. W ten sposób historia zatoczyła pełny krąg - Feinstein i Dio zaczynali razem, wspólnie też wykonali ten ostatni numer. Nie był to powrót triumfalny - [7] był nierówny i nieco niezdecydowany, ale które z dokonań The Rods takie nie było.
[8] nagrano w klasycznym składzie i zaprezentowany przez uznaną wytwórnię Steamhammer powinien być okazją do świętowania. Istniała oczywiście w USA grupa niezmiennie oddanych fanów, którzy zapewne czuli się spełnieni, ale istniały obiektywne kryteria oceny, które ten album dyskredytowały. Dwa elementy mające kluczowe znaczenie były po prostu dla The Rods fatalne. Pierwszy to pozbawiony mocy i wymęczony wokal Feinsteina - płaski bezbarwny śpiew z niewiarą w głosie, który zagłuszała jego własna gitara. Drugi element to zupełnie pozbawione sensownych inspiracji kompozycje - słabe, mało interesujące i absolutnie rozczarowujące po rozpoczynającym ten krążek solidnym Brotherhood Of Metal w stylu zbliżonym do estetyki niemieckiego Majesty. Potem jednak dominował koszmarny stadionowy hair metal jak ten zaproponowany w I Just Wanna Rock, albo bezradny klasyczny heavy Hell On Earth, czy też miałkie granie pod kanadyjski Thor w Tyrant King. Zastosowano za to znakomitą produkcję, przede wszystkim w sferze przestrzennej perkusji i miażdżącego basu. Carl Canedy mógłby jeszcze zawstydzić niejednego młodszego perkusistę. Słynny zespół przypomniał o sobie, ale z muzycznego punktu widzenia praktycznie niczego interesującego nie pokazał.
O poprzedniej płycie należało jak najszybciej zapomnieć i po zrekrutowaniu basisty Freddy`ego Villano przystapiono do nagrywania [10]. Krążek zadziwiał, a odmieniony Feinstein był w wybornej formie wokalnej. To był tradycyjny heavy metal - soczysty, klasyczny, idący w prostej linii od tego co w latach 80-tych wyznaczył jako standard Dio dla USA. Zapadały w pamięć szybszy Now And Forever z fantastycznymi masywnymi klawiszami Lonniego Parka oraz wolniejszy i posępniejszy w swej epickości Cry Out Loud (warta uwagi spokojna solówka gitarowa). Pewien heroizm przewijał się w rycerskim chwilami Wolves At The Door, a hołdem dla Dio był zbudowany na klasycznych riffach Can`t Slow Down. Trafiło na płytę również trochę słabszej muzyki i rock-metalowy Rattle The Cage to stadionowy heavy metal, który nie był ani reprezentatywny dla reszty materiału, ani trafnie dobrany. Także Hell Or High Water i Play It Loud z uporczywie powtarzanymi refrenami i nieco usypiającymi tempami były najwyżej przeciętne. Metal Highways to także nieco lżejsza metalowa kategoria, ale tu był odpowiedni pazur i zaraźliwy refren. Na koniec Hearts Of Steel - klasyczny heavy, bardzo uniwersalny w stylistyce. Wszystkim muzykom po prostu chciało się grać, to nie było wymęczone jak poprzednio, a Carl Canedy grał perkusyjne przejścia z taką elegancją i swobodą, że zasługiwał na oklaski na stojąco. Zastosowano mocne brzmienie dzięki pewnemu rozmyciu głębokiej gitary i basu, który tu robił gęste "doły".
W skład [9] weszły koncerty z El Paso z 1981/1982, Portsmouth z 1982, festiwalu "Headbangers" z 2009 i Cortland z 2010. Carl Canedy był pierwszym perkusistą Manowar i nagrał z tym zespołem pierwsze demo w 1981 (jako Karl Kennedy), potem został szanowanym producentem (m.in. Apollo Ra) i perkusistą sesyjnym (m.in. Jack Starr), w końcu w 2014 wydał swój solowy debiut Headbanger. Na krążku zagościli m.in. Mark Tornillo z Accept, Joe Comeau (ex-Liege Lord, ex-Overkill), Chris Caffery (ex-Savatage) i Gary Bordonaro. Shmoulik Avigal śpiewał w Moonrock, Guardians Of The Flame i Avigal (Unbroken w 2011). Wokalista zmarł 30 lipca 2020 na raka w wieku 65 lat. Craig Gruber z kolei zmarł 5 maja 2015 na raka prostaty w wieku 63 lat.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1-5] | David Feinstein | Gary Bordonaro | Carl Canedy | |
| [6] | Shmoulik Avigal | David Feinstein | Craig Gruber | Carl Canedy |
| [7-8] | David Feinstein | Gary Bordonaro | Carl Canedy | |
| [10-11] | David Feinstein | Freddy Villano | Carl Canedy | |
David Feinstein (ex-Elf), Shmoulik Avigal (ex-Picture, ex-Hammerhead, ex-Mover, ex-Horizon),
Craig Gruber (ex-Rainbow, ex-Gary Moore), Freddy Villano (ex-Rock Asylum, Altered Minds)
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 1981 | [1] The Rods | |
| 1982 | [2] Wild Dogs | |
| 1983 | [3] In The Raw | |
| 1983 | [4] Live (live) | |
| 1984 | [5] Let Them Eat Metal | |
| 1986 | [6] Heavier Than Thou | |
| 2011 | [7] Vengeance | |
| 2019 | [8] Brotherhood Of Metal | |
| 2022 | [9] Metal Will Never Die - The Official Bootleg Box Set 1981-2010 (live / 4 CD) | |
| 2024 | [10] Rattle The Cage | #5 |
| 2025 | [11] Wild Dogs Unchained |

