ROCK`N`ROLL PRZEZ CAŁĄ NOC: PIERWSZE HITY (1972-1975)
Amerykańska grupa założona w 1972 w Nowym Jorku jako Wicked Lester. Czterej tworzący ją muzycy już na początku kariery wybrali dla siebie pseudonimy artystyczne: Paul Stanley (właśc. Stanley Eisen, ur 20 stycznia 1952), Gene Simmons (właśc. Chaim Witz, ur 25 sierpnia 1949), Ace Frehley (właśc. Paul Frehley, ur. 27 kwietnia 1951) i Peter Criss (właśc. George Criscuola, ur. 20 grudnia 1945). Pierwszy występ miał miejsce 30 stycznia 1973, ale nie przyciągnął zbyt wielu osób. W tamtym okresie muzyczna scena Nowego Jorku była porównywalna do tego co działo się 10 lat wcześniej w Liverpoolu. Glam rock był obecny w powietrzu klubów i barów, a kapele takie jak New York Dolls, The Planets czy Harlots Of 42nd Street, ze swoimi wysokimi butami i świecącym wyglądem sadowiły się w centrum uwagi. Kiss mieli dużo większe oczekiwania i ćwiczyli bez końca w "pełnym robactwa i szczurów" mieszkanku na Manhattanie. W wyobrażeniach Simmonsa i Stanley`a, ich formacja miała grac "łamiący kości rock`n`roll", aby wyróżnić się od swoich rówieśników. Ego każdego z muzyków realizowało się najpełniej podczas występów klubowych. Kiedy były manager i producent Flipside, Bill Aucoin, ujrzał Kiss w hotelu "Diplomat" w sierpniu 1973 od razu wiedział, że kapela posiadała energię, którą dystrybuować mogła nawet na ogromne stadiony. Po podpisaniu kontraktu w styczniu 1974 z wytwornią Casablanca Records, Kiss wydał trzy albumy, które spotkały się z dość słabym zainteresowaniem. Pierwsze sukcesy oparto przede wszystkim na żywiołowych występach koncertowych. Muzycy nałożyli na twarze ozdobne makijaże (Stanley odgrywał Gwiezdne Dziecko, Frehley - kosmitę, Simmons - Demona, a Criss - Kota), wbili się w błyszczące kostiumy, a koncerty wzbogacili pokazami pirotechnicznymi.
Debiut był nierówny, ale zawierał 4 kompozycji, które stały się żelaznymi punktami każdej późniejszej składanki, jak również większości występów na żywo. Mowa o otwierającym ognistym Strutter, zaśpiewanym przez Simmonsa Cold Gin, cechującym się świetnymi zagrywkami gitarowymi Deuce oraz przebojowym Black Diamond z kapitalnym akustycznym początkiem. Ponad przeciętność wybijał się także mniej znany i zdominowany przez bas 100 000 Years. Pozostałe kawałki wypadły dość blado i przegrywały na starcie z wymienionymi hitami. Już w październiku tego samego roku Kiss zdecydowali się ponownie wejść do studia, gdyż podobno nie satysfakcjonowała ich liczba 75 000 sprzedanych egzemplarzy. Niestety, nowy materiał też nie okazał się niczym specjalnym, a jedyny singiel Let Me Go Rock`n`Roll szybko spadł z list przebojów. Rozpoczynający płytę Got To Choose pozostał generalnie nieznany, ale i tak brzmiał znacznie ciekawiej niż wypełniacze z pierwszego krążka. Cięższy Parasite wzbijał się już na wyższy poziom z wachlarzem ciekawych riffów i bardzo dobrą solówką. Goin` Blind był piękną balladą zaśpiewaną ponownie przez Simmonsa. Hotter Than Hell i All The Way próbowały być na siłę przebojowe, ale brakowało im hard rockowego rozmachu. Ostatnie cztery utwory również niczym specjalnym nie zachwycały i kariera Kiss stanęła pod znakiem zapytania.
Od lewej: Peter Criss, Paul Stanley, Gene Simmons (klęczy), Ace Frehley
19 marca 1975 na półki sklepowe trafił [3], zawierający sporo potencjalnych przebojówowych kawałków, ale tylko jeden z nich naprawdę się nim stał. Otwierający Room Service "kładł" mało porywający refren, w kolejnym Two Timer na wyżyny wokalne nie wspinał się z kolei Gene Simmons. Niewypałem było przydługie akustyczne intro do Rock Bottom. Na szczęście druga połowa płyty była ciekawsza. Nieźle wypadał rock`n`rollowy szlagier C`mon And Love Me, wciągający mimo swej prostoty. She intrygował ponętną melodią z ciekawymi partiami gitar, a punktem kulminacyjnym Love Her All I Can była wyśmienita solówka Frehley`a. Wszystko kończył prawdziwy Kiss-owy hymn Rock And Roll All Nite i to przede wszystkim dzięki niemu zwrócono baczniejszą uwagę na koncertowy [4], zawierający zapis występu z Detroit z 25 maja 1975 przed 12 000 słuchaczy. Sukces komercyjny przyszedł we właściwym czasie, gdyż okazało się, że wytwórnia Casablanca stanęła na skraju bankructwa. Ze sceny atakowała fala rock`n`rolla, kiedy odziani w czarno-srebrne skóry Stanley i Frehley przemierzali ją wzdłuż i wszerz. Młode dziewczyny były wniebowzięte, kiedy eksplozja pomarańczowego ognia doprowadzała je do białej gorączki, a następnie basista wysuwał swój ośmiocalowy język i wskazywał na nie. Muzycy zaczeli dostawać setki listów od małoletnich fanek z dołączonymi roznegliżowanymi zdjęciami z Polaroida. Dla wielu osób koncerty Kiss stawały się niezapomnianym doświadczeniem i w podzięce wymyślali osobiste sposoby na wyrażenie swojego uznania grupie czterech muzyków, którzy pojawiali się wśród płomieni, dymu i hard rockowego huku. Pierwsze 400 000 kopii [4] rozeszło się błyskawicznie w dwa tygodnie, następni musieli czekać 3 tygodnie na swoje egzemplarze. To był przełom, gdyż wcześniej więcej fanów przychodziło n koncerty Kiss, niż kupowało ich płyty. Mixując album skoncentrowano się, by nie ograniczać udziału publiczności do oklasków na początku i końcu utworów. Simmons uparł się, by wystep realizować takim jakim był naprawdę, z odgłosami tłumu także podczas trwania kompozycji. Założenie było takie, aby nagrywać wszystko co się dzieje na widowni. Stanley mówił w wywiadzie: "Chcieliśmy, żebyś podczas koncertu nie mógł nawet porozmawiać ze swoim sąsiadem. Jeśli chcesz pogadać, musisz wyjść, bo kiedy gramy, jesteśmy wystarczająco głośni, żebyś nie mógł słyszeć własnych myśli. Simmons dodawał: "Na scenie zbyt dużo się dzieje, żebyś mógł oderwać wzrok. Jeśli nie wstaniesz, nic nie zobaczysz, a ponieważ wszyscy przed tobą stoją, nie masz wyboru, też się podnosisz i włączasz do wspólnej zabawy". Każdy utwór na krążku posiadał moc dynamitu, a akordy i solówki wydobywały się z gitar z furią eksplodujących pocisków.
BÓG GRZMOTÓW: GLORIA I CHWAŁA (1976-1978)
[5] ukazał się 15 marca 1976 i poważnie wstrząsnął rockowym światem. Po raz pierwszy Kiss potraktowali swój materiał bardzo poważnie, o czym świadczyło choćby intro, będące czymś nowym w twórczości formacji. Detroit Rock City miażdżył niesamowitą energią i przebojowością, stając się jednym z najbardziej popularnych przebojów Kiss. King Of The Night Time World wpisywał się w kolejkę kapitalnych rockowych refrenów, ale prawdziwą klasę grupa pokazała w odśpiewanym przez Simmonsa God Of Thunder, utrzymanym w wolniejszym tempie i cechującym się niesamowitą atmosferą. Z kolei w Great Expectations pojawiały się żeńskie chórki - kawałek uwypuklał też różnicę w brzmieniu, które wcześniej było dość surowe. O ile Flaming Youth utrzymywał niezły poziom, nie można tego samego było stwierdzić o rozlazłym Sweet Pain. Mistrzostwem samym w sobie był natomiast hit Shout It Out Loud, żelazny gwóźdź występów na żywo. Był esencją stylu Kiss - z naiwnym tekstem, bez wirtuozerii i specjalnych ambicji, ale z niesamowitym refrenem. Zaskoczeniem okazała się nudnawa ballada Beth z orkiestracjami, autorstwa Petera Crissa i przez niego zaśpiewana. Częstym gościem późniejszych składanek był również Do You Love Me? z typowym jak zawsze wokalem Stanley`a. Całość kończył 85-sekundowy Rare, imitujący zakończenie koncertu. Krążek zrobił furorę także dzięki profesjonalnej produkcji Boba Ezrina, choć po zdobyciu statusu złotej płyty szybko spadł z list przebojów i odżył dopiero za sprawą singla Detroit Rock City / Beth z lipca 1976, który wspiął się na 7 miejsce w USA. Sama płyta okryła się później podwójną platyną.
Gene Simmons
Efektem wzmożonej pracy było wydanie 5 stycznia 1977 [6], z którego pochodziły dwa kolejne wielkie przeboje - Calling Dr.Love i Hard Luck Woman, ten drugi ze śpiewem Crissa. Poza tymi dwoma killerami nagrano szereg utworów, które z niewiadomych przyczyn nie zdobyły większej popularności. Take Me, Ladies Room czy Mr.Speed spełniały wszystkie warunki ku temu, być może wszystko oparło się na mocy singli. Początek I Want You brzmiał niczym Beth i dlatego kompletnie nie pasował jako otwieracz. Nieco poniżej oczekiwań wypadły także wykonany przez Crissa Baby Driver oraz Makin` Love. Płyta nie mogła się równać ze znakomitym poprzednikiem, ale kwartet zachował swój styl przebojowego hard rocka. Kolejnym przełomem okazał się [7], wydany 30 czerwca 1977, przedstawiający na okładce całą czwórkę ubóstwianą przez kobiety ze znajomymi makijażami. Przede wszystkim był pierwszym albumem Kiss, na którym zaśpiewał każdy z muzyków. Wszystko rozpoczynał rewelacyjny I Stole Your Love z intrygującym refrenem. Mniej znanym kawałkiem okazał się naprawdę udany Christine Sixteen w wykonaniu Simmonsa, ale największą niespodzianką był zaśpiewany przez Ace`a Frehley`a Shock Me, w którym zastosowano efekt gitar grających na zwolnionych obrotach. Wysoki poziom utrzymały wesołkowaty Tomorrow And Tonight, ale największą sławę zyskał tytułowy Love Gun, genialnie zaśpiewany przez Stanley`a. Szkoda, że końcówka krążka była znacznie słabsza. Poza energicznym Plaster Caster, zarówno Hooligan w wykonaniu Crissa, jak i Almost Human niezbyt pasowały do stylu Kiss. Album sprzedał się w ponad 3 milionach egzemplarzy, pokrywając się potrójną platyną.
Kiss stali się trybikiem wielkiego przemysłu - wspaniale sprzedawały się zestawy do makijaży, maski, gry planszowe i wszelkie inne gadżety. Oficyna "Marvel" wydała dwa komiksy z muzykami jako superbohaterami, a wytwórnia Hanna Barbera nakręciła w 1978 dla telewizji NBC pełnometrażowy film s-f "Kiss Meets The Phantom Of The Park". Szeregi fan-clubu "Kiss Army" błyskawicznie urosły do wielkości wyrażającej się sześciocyfrową liczbą. Mało kto mógł wówczas koncertowo dorównać tym czterem wymalowanym facetom. 18 września 1978 nastąpił precedens: tego samego dnia każdy z członków zespołu wydał solową płytę. Z tych czterech krążków największy sukces odniosło dzieło Frehley`a (m.in. przebojowy singiel New York Groove), geniusza gryfu gitarowego, technika o niespotykanych wprost umiejętnościach. Simmons z kolei zaprosił do studia imponujący zestaw gości (m.in. Cher, Donna Summer i Bob Seger), odnosząc sukces w Wielkiej Brytanii singlem Radio-active. W tym samym roku basista zakończył swój głośny romans z Cher.
STWORZENIA NOCY: CZAS EKSPERYMENTÓW (1979-1982)
Wydany po dwóch latach milczenia [9] był przez wielu fanów "ostatnią wielką płytą Kiss". Na wstępie zespół atakował hitem I Was Made For Lovin` You, który błyskawicznie stał się przebojem i jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów Kiss. Jak zwykle o jego powodzeniu zadecydowały klasyczne elementy w postaci prostej linii melodycznej, wysuniętego na pierwszy plan basu i "wpadającego w ucho" tekstu. Sprawiający balladowe wrażenie Sure Know Something w refrenie nabierał mocy, a przesterowany wokal Crissa zwracał uwagę w Dirty Livin`. Więcej mocy przydałoby się w Magic Touch, średnio wypadł też Hard Times, ratowany nieco przez niezły refren. Zupełnie nie przemawiał ostatni Save Your Love. Wśród 9 kawałków znalazły się zatem jedynie dwa naprawdę warte uwagi kawałki, reszcie zabrakło odrobiny pomysłu i świeżości. Kiss polali cały materiał pokaźną warstwą lukru, ale zrobili to ze znanym sobie wdziękiem. Tej muzyce próbowano nadać ostry hard rockowy pazur, który pokryto błyszczącą warstwą lakieru. Peter Criss popadł w takie narkotyczne otępienie, że poza tym jednym kawałkiem nie był w stanie pracować w studio nagraniowym. Wobec zaistniałej sytuacji zastąpił go przyjaciel Frehley`a - Anton Fig (ur. 8 sierpnia 1952).
[10] był ostatnim krążkiem, na której spółka kompozytorska Simmons-Stanley-Frehley trzymała się mocno. Peter Criss widniał na okładce w składzie, jednak wszystkie partie perkusji nagrał ponownie Anton Fig. Album zrywał z flirtami z muzyką disco, ale też nie przewidział nadchodzącej niczym tajfun falę heavy metalu. W zamian romans zespołu z "ładnym" popowym graniem osiągnął apogeum, a idealnym przykładem na dobry ożenek hard rocka z graniem radiowym stanowił Is That You? Z jednej strony gitarzyści grali riffy zdecydowane, ale już w refrenie robiło się nadzwyczaj słodko, za sprawą partii wokalnych w stylu Bee Gees. O wiele lepiej na listach przebojów radził sobie rzewny Shandi - pop absolutny, ale w wykonaniu Kiss chwytający za gardło. Ace Frehley zaproponował dwa utwory - Talk To Me i Two Sides Of The Coin - które trzymały dobry poziom, leżąc niedaleko od stylu jego solowego albumu. Opus magnum stanowił jednak Naked Coty - inspirowany starym kryminalnym serialem, o dość posępnym nastroju i z mocniejszym riffem. Co ciekawe, mimo zdecydowanej hard rockowej stylistyki, gitara w zwrotce pobrzmiewała dość reaggowo. Simmons śpiewał też w lżejszym She`s So European i na swój sposób romantycznym You`re All I Want. Z kolei Stanley przedstawił kilka bliźniaczo podobnych do siebie numerów, ale rewelacyjnie zaaranżowanych i przebojowych (What Makes The World Go 'Round, Tomorrow, Easy As It Seems). Muzycy udowodnili, że bez wbijania się na siłę w skórę twardych hard rockowców, potrafili tworzyć przede wszystkim przebojowe piosenki. Ta płyta spełniała prawie wszystkie kryteria "kissowości" - zestawu bezpretensjonalnych i świetnie wyprodukowanych utworów, choć bez liderującego przeboju.
W celu znalezienia odpowiedniego zastępcy Petera Crissa postanowiono podziękować Figowi (pojawił się później m.in. na płycie Steve`a Stevensa w 1989) i przeprowadzić przesłuchanie kandydatów. Eric Carr (właśc. Paul Charles Caravello, ur. 12 lipca 1950) zamieścił swoją aplikację w rzucającej się w oczy jaskrawo-pomarańczowej teczce, co okazało się szczęśliwym posunięciem. Dzień przesłuchania wyznaczono na 23 czerwca 1980 - miały wówczas być przetestowane techniczne umiejętności oraz sceniczna prezencja na bazie pięciu wskazanych utworów (Strutter, Firehouse, Is That You?, Detroit Rock City, Black Diamond). Po wyjściu z przesłuchania, Carr wziął autografy od pozostałych członków zespołu na wypadek, gdyby nigdy więcej ich nie spotkał. Jednak ich wybór padł właśnie na niego i 1 lipca 1980 Carr został oficjalnie perkusistą Kiss. Kolejnym krokiem było ukrycie twarzy za makijażem, co wiązało się również z wykreowaniem własnego charakteru. Po sprawdzeniu wielu pomysłów np. makijażu jastrzębia (Gene Simmons nazwał go "przerośniętą kurą"), Eric ostatecznie stworzył postać Lisa (The Fox). Charakterystyczną cechą Carra była ogromna fryzura, na którą zużywał dziesiątki puszek z lakierem. Ze względu na dość niski wzrost (172 cm) i silną budowę ciała, Carr był prezentowany na koncertach przez Stanley`a: "Ten mały chłopiec zbudowany jest jak mężczyzna". Bębniarz nie był typem wirtuoza, ale dysponował niesamowitym uderzeniem. Władała nim młodzieńcza inspiracja Ringo Starrem i Johnem Bonhamem. Ciekawostkę stanowił fakt, że był leworęczny, a grał na całkowicie praworęcznym zestawie.
Ugładzone typki. Od lewej: Gene Simmons, Eric Carr, Paul Stanley, Ace Frehley
16 listopada 1981 ukazał się [11], zdaniem wielu najgorszy krążek Kiss. O ile [10] nierzadko równano z błotem, to nowy album został po prostu zignorowany. Prawdopodobnie był to rezultat szoku fanów, którzy przeczytali pochlebne opinie krytyków na jego temat tego albumu - mimo, że zawierał jak to mówili "nachalne rzępolenie". To nie była zła płyta, wydano ją raczej w fatalnym momencie. Duża grupa miłośników formacji zignorowała go na tyle, iż wydawało się, że nie został nawet wydany. Nadano mu za to poziom kultowego statutu w sektorach "Kiss Army". Przede wszystkim kwartet porzucił granie prostych rock`n`rollowych piosenek o dziewczynach, a jednocześnie wytwórnia PolyGram narzuciła grupie nowego producenta Boba Ezrina, którego osoba miała zagwarantować Kiss sukces, którego tak desperacko potrzebowali. Ezrin uznał, że należało skorzystać z pomocy osób z zewnątrz, co miało wprowadzić obiektywizm i nową perspektywę do procesu tworzenia. Już wtedy Stanley sugerował, by pozbyć się makijażu, ale zadecydowano, że na razie ten element image pozostanie bez zmian. Zrezygnowano za to z wysokich obcasów, skrócono włosy i uszyto skromniejsze kostiumy. Nie jest do dziś jasne kto nadał materiałowi charakter koncepcyjny, choć niektóre źródła sugerują, że promotorem tej idei był właśnie Ezrin. Podobno [11] miał stanowić pierwszą część trzyalbumowej sagi, sam Stanley zapowiadał, że The Elder 2: War Of God`s będzie "heavymetalowym majstersztykiem" opowiadającym o konflikcie pomiędzy dobrem i złem w mitycznym świecie Morfeusza. Plan wydania materiału jako dwupłytowy został odrzucony ze względu na koszty, których PolyGram nie chciał ponieść. W tym czasie Kiss rozpoczął pracę nad kawałkiem Eskimo Sun, wyciągniętym z szuflady Simmonsa, który wkrótce przybrał postać Only You. Z kolei A World Without Heroes nagrano przy asyście Lou Reeda, który też zajął się pisaniem mroczniejszych piosenek w rodzaju Mr Blackwell. Nawet Eric Carr dorzucił swoje trzy grosze, wspomagając Simmonsa w procesie tworzenia Under The Rose. Perkusista otrzymał także więcej miesjca w instrumentalnym Escape From The Island. W pewnym okresie Kiss przenieśli się na farmę Ezrina, by kontynuować nagrywanie, ale Frehley został w domu i tym samym powstrzymał się od konkretnego wkładu w pracę nad albumem. Decyzja o zatrudnieniu producenta prawdopodobnie przelała czarę frustracji gitarzysty. Album otwierało nietypowe intro Fanfare, zaaranżowane na średniowieczną modłę przy udziale rogu. Ten element orkiestry i mnisich chórów był najbardziej zaskakujący, podobnie jak balladowy cover Tony`ego Powersa Odyssey. Końcowy I odzwierciedlał rozdrażnienie Gene`a związane z trybem życia Frehley`a, mającego problemy z alkoholem. Ostatecznie Ezrin musiał zebrać to wszystko w jedną całość - mimo, że ilość przeróżnych zmixowanych masterów przerósł ilością te z przeszłości, ponadto było kilka wersji albumu w zapasie. Ace sugerował, żeby jedna z taśm zawierała jego surowe solówki, które jednak samowolnie zostały wycięte przez Ezrina. Chociaż muzyka była bardzo bezpośrednia i przejrzysta, historia była niejasna dla wielu słuchaczy, a nowe dzieło zyskało w większości negatywne oceny. [11] dotarł jedynie do 75 miejsca amerykańskich list, co bylo najgorszym notowaniem Kiss od 7 lat. Kapela była rozczarowana i odwołała promocyjne tournee. Z punktu widzenia muzyków kulminacja lat ciężkiej pracy obróciła się w nicość. I właśnie wtedy postanowił odejść Ace Frehley - krążyła sławna historia o tym, że gdy gitarzysta usłyszał końcowy mix albumu, cisnął taśmą o ścianę. Prawda jednak była też taka, że wówczas Ace nie czuł już pokrewieństwa z grupą. Jego prywatne życie było poza jakąkolwiek kontrolą, a w samym zespole jego poglądy zawsze ignorowano. Po odejściu Crissa nie miał szans, by w czymkolwiek demokratycznie przegłosować Paula i Gene`a. Kiss zgodzili się jeszcze wystąpić w telewizyjnym programie "Solid Gold", w styczniu 1982 pojawili się w "ABC Fridays", grając The Oath, A World Without Heroes oraz I. W lutym 1982 formacja grała z playbacku ze Studia 54 poprzez satelitę dla Festivalu San Remo, gdzie miała otrzymać nagrodę. Ku zaskoczeniu wszystkim, Kiss pokazało się jako trio Stanley-Simmons-Carr, gdyż Ace po prostu "odszedł bez pozwolenia" i nie zawracał sobie głowy by się pojawić. Ostatecznie krążek okazał się finansowym fiaskiem, sprzedając się poniżej 100 000 kopii w Japonii i Australii w czasie pierwszych trzech miesięcy. Podczas, gdy [9] i [10] zraniły image Kiss w oczach fanów, to [11] prawie zniszczył zespół. Reakcja amerykańskiej publiczności ocierała się o wspomnianą ignorancję i to w czasie, kiedy konkurencyjne kapele podejmowały rękawicę. Gdyby Paul i Gene słuchali opinii Erica i Ace`a, sprawy mogły potoczyć się inaczej.
Podczas, kiedy Frehley wraz z Figiem kompletowali skład Frehley`s Comet, w Kiss gorączkowo trwały poszukiwania nowego gitarzysty. Brano pod uwagę nawet Eddie Van Halena. Ostatecznie do formacji dołączył Vincent John Cusano (ur. 6 sierpnia 1952), który przybrał pseudonim Vinnie Vincent oraz charakter i makijaż Egipskiego Wojownika (The Egyptian Ankh Warrior). Na okładce [12] widniał jeszcze Ace Frehley, co wynikało z postanowień kontraktu. Płytę otwierał niezły Creatures Of The Night, w którym na gitarze prowadzącej zagrał Steve Ferris. Słyszalny był powrót do hard rockowego brzmienia, a tą wiarygodność poparto naprawdę szczerą radością grania. Niezbyt interesującym riffem nasycono śpiewany przez Simmonsa Saint And Sinner, a solówka Vincenta nasuwała skojarzenia z muzyką hawajską. O niebo lepszym rockerem był wykonany przez Stanley`a Keep Me Comin` z energetycznymi zagrywkami gitar, choć niezbyt dopracowanymi melodycznie chórkami i pewnymi echami Aerosmith. Dość zaskakującym współkompozytorem Rock And Roll Hell okazał się Bryan Adams - powstał w ten sposób utwór mało przebojowy, mimo usilnie stawiającego na chwytliwość refrenu. Kawałek przypominał późniejsze dokonania Alice`a Coopera z drugiej połowy lat 80-tych. Żwawy Danger wzbogacono o świetne zwrotki, przyćmiewające nawet refreny. Z wyjątkiem stadionowego początku, I Love It Loud jawił się jako najlepszy numer albumu. Dużo wykrzyczanej energii w chórkach idealnie sąsiadowało ze śpiewem Simmonsa i te atuty uwypuklał także zgrabnie nakręcony teledysk. W jedynej balladzie I Still Love You na basie zagrał - ni z tego, ni z owego - Eric Carr. Autorem zarówno tego numeru, jak i następnego Killer był Vinnie Vincent. Skoczne tempo tego drugiego tworzyło dyskusyjną przebojowość. Lepiej wypadł wolniejszy War Machine, któremu nadano raczej mroczny klimat, stąd i postawienie Simmonsa za mikrofonem wydawało się trafne. W rezultacie powstał album najbardziej zbliżony do szeroko rozumianego metalu, jaki Kiss dotychczas nagrali.
POLIŻ TO: MASKI ZOSTAJĄ ZRZUCONE (1983-1985)
Spadek popularności wśród dawnych fanów nastąpił 18 września 1983, kiedy podczas telewizyjnego występu w MTV, muzycy publicznie wystąpili bez makijaży. Poza zmianą image, [13] proponował wyraźny skręt stylistyczny i powrót do podstaw. Mocny riff Exciter wgniatał w ziemię - Vinnie Vincent nie brał zakładników i ten motyw wykorzystał później Dimebag Darrell w Cowboys From Hell Pantery. Płytę selektywnie wyprodukowano, w tle świetnie pogrywał bas Simmonsa, kapitalne rytmy nabijał Carr, nawet wokal Stanley`a brzmiał niczym nawiedzony. W Young And Wasted Simmons wspinał się na wyżyny swoich wokalnych możliwości, muzyk kapitalnie też rozpędzał swoim instrumentem motoryczny Fits Like A Glove. Złowieszczy Not For The Innocent oparto na ciężkich gitarach i mrocznym głosie Gene`a. Wszystko oczywiście było odpowiednio kissowo-przebojowe, z przyjemnie prostymi refrenami. Singlowy Lick It Up był swego czasu wielkim hitem w MTV, gdyż skumulowano w nim całą rozpustną filozofię zespołu, choć zwracał uwagę brak gitarowej solówki. W videoklipie promującym muzycy trafiali na perwersyjną ucztę pełną dzikich kobiet, musztardy i ketchupu. Jednostajny kroczący rytm nadano All Hell`s Breakin` Loose ze smakowitym refrenem i wykrzyczaną zwrotką. Zapowiedzią konwencji następnej płyty był A Million To One - otwarte drzwi do pełnych blichtru lat 80-tych, ze Stanley`em w swoim żywiole. Po raz raz kolejny Vincent potwierdzał, że to właściwie jego kunszt lekko i sprawnie wprowadził Kiss w nową dekadę. Dwie ostatnie kompozycje na płycie to dzieła Simmonsa. Dance All Over Your Face był ponurym rockerem z mocnym refrenem, a And On The 8th Day wpisywał się na listę wielkich hymnów ku chwale rock`n`rolla. To była właściwie ostatnia tak równa płyta Kiss na długie lata, bez jednego zbędnego utworu. Zrzucając maski, ci faceci jakby na nowo posiedli wszystkie moce wszechświata, by grać porywającą muzykę, na tamte czasy zwaną na wyrost metalem. Podczas tournee pojawiły się jednak kłopoty z Vincentem, który nie zamierzał rezygnować ze swoich rozbudowanych popisów, trwających od 5 do 8 minut. Zdarzało się, że pozostała trójka stała bezczynnie na scenie, czekając aż gitarzysta skończy. Wydawało się, że Vinnie próbuje stać się drugim Randy`m Rhoadsem czy Jake`m E. Lee. W styczniu 1984 podczas koncertu w Los Angeles, Vinnie grał dalej mimo wyraźnych protestów Stanley`a. Doprowadziło to potem do szarpaniny między oboma muzykami, których musieli rozdzielać Simmons i Carr. Podczas marcowego występu w Quebec, w chwili kiedy Kiss zamykali podstawowy set, Vincent rozpoczął nagle eksplodujące solo, powodując tym razem wściekłość całej trójki. Kiedy w dwa tygodnie później tournee się zakończyło, gitarzystę wyrzucono z hukiem. Założył on potem Vinnie Vincent Invasion. W sierpniu 2008 ukazała się składanka Kiss My Ankh: A Tribute To Vinnie Vincent. W 2009 Vinnie pozwał Kiss i telewizję A&E za wykorzystanie bez pozwolenia jego wizerunku scenicznego w jednym z odcinków "Gene Simmons Family Jewels". Z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się, że Vincent wówczas uratował Kiss i że (poza Carrem) był jedynym muzykiem grupy, któremu na czymkolwiek zależało. W rezultacie wzbudził tylko zazdrość Stanley`a będąc w centrum uwagi i musiał odejść.
Od lewej: Gene Simmons, Eric Carr, Paul Stanley, Mark St.John
Następcą Vincenta został Mark Leslie Norton (ur. 7 lutego 1956), który przybrał pseudonim Mark St.John. Już [14] miał pokazać, że nowy nabytek grał sprawnie, ale nie był w stanie dorównać Vinniemu. O ile do tej pory Kiss poczynali sobie w miarę ostro, to znacznym zmetalizowaniem brzmienia cechował się tylko I`ve Had Enough To. Duet Simmons-Stanley robił wszystko, by nie zostać w tyle i dotrzymać tempa młodej konkurencji. Chwytliwa prostota biła z Heaven`s On Fire, w którym Stanley o wiele odważniej pozwalał sobie eksponować swój głos, wchodząc w nieprzyzwoicie wysokie rejestry. Dobry poziom trzymał jeszcze Burn Bitch Burn Simmonsa ze świetnym refrenem, ale już Get All You Can Take Stanley`a stanowił rzecz absolutnie przeciętną. Blade Lonely Is The Hunter i Under The Gun sprowadzały się do wokalnego skrzeku, pędu na dwie stopy i bezsensownych jak na tą grupę pościgów gitarowych. Sytuację gigantów ratował częściowo stylowy Thrills In The Night, w którym nikt się spieszył, nadając refrenowi wszelkie cechy własnego stylu. Niestety While The City Sleeps i kończący album Murder In High Heels raziły bezpłciowością i pozostawiały słuchacza zupełnie obojętnym. Z pewnością utalentowany St.John nie pomógł w takim stopniu jakby mógł Simmonsowi i Stanley`owi w stworzeniu atrakcyjnego materiału. Ten wypadek przy pracy był dowodem na siłowe zmetalizowanie i nieudaną roszadę personalną. Kiedy u St.Johna zdiagnozowano zespół Reitera (reaktywne zapalenie stawów), okazało się, że gitarzysta nie był w stanie ruszyć w tournee (zagrał jedynie na
dwóch koncertach), 8 grudnia 1984 zastapił go Bruce Kulick (ur. 12 grudnia 1953). Mark St.John zresztą borykał się z problemami zdrowotnymi do końca swego życia, nagrał album ze swoim projektem White Tiger w 1986, w kolejnych latach próbował różnych sposobów powrotu na scenę (współpraca z Peterem Crissem, Mark St.John Project, instrumentalny krążek solowy Magic Bullet Theory w 2003), w końcu jednak wycofał się z życia muzycznego. Mark St.John zmarł 5 kwietnia 2007 w wyniku krwotocznego udaru mózgu (spowodowanego przedawkowaniem metamfetaminy) w wieku 51 lat.
[15] był znacznie lepszą kontynuacją poprzednika. Kompozycje przebojowe zaczęły przeważać nad wypełniaczami, pojawiły się nawet przebłyski polotu. Wydawało się, że między Kulickiem a pozostałą trójką od razu pojawiła się chemia. Mocne wejście w postaci King Of The Mountain rozpoczynał perkusyjny popis Carra - to był Kiss, którego chciało się słuchać. Przebojowo i chóralnie było też w Who Wants To Be Lonely, niejako doskonała definicja co w połowie lat 80-tych uważano w mediach za "metal". O atrakcyjności krążka świadczył hit Tears Are Falling, w którym piękną i nieco rozmarzoną melodię osadzono na mocnym jednostajnym rytmie bębnów i wyważonej solówce Kulicka. Do miana kolejnego ewidentnego przeboju pretendował też Uh! All Night. Gene Simmons w późniejszym wywiadzie udzielonym pismu "Classic Rock" dość chłodno wypowiadał się o tej płycie - podkreślił wręcz, że jego wkład w powstanie materiału był zaledwie mentalny. Pomimo to napisany i zaśpiewany przez niego quasi-autobiograficzny Trial By Fire zahaczał o rozbujany rock`n`roll, który wieszczył nadejście [17] cztery lata później. Any Way You Slice It bronił się bluesową końcówką, ale już I`m Alive i Love`s A Deadly Weapon przybierały znaną już i niepokojącą formę metalowych galopad, co nigdy Kiss nie wychodziło najlepiej. Atutem płyty było brzmienie, dalekie od soundu "tępej żylety" z [14]. Producenci postawili tym razem na przebojowość - podstawowy wyznacznik Kiss. Mimo swoich minusów, płyta zdawała się zapowiadać lepsze czasy. Bruce Kulick w intrygujący sposób połączył szlachetny styl Frehley`a z fajerwerkami Vincenta, pomagając znacząco w powstaniu albumu solidnego, gdzie wzloty przeważały nad upadkami.
SZALONE NOCE: PUPILE MTV (1986-1994)
Kiedy trasa promocyjna zakończyła się w kwietniu 1986, muzycy zdecydowali o przerwie. Po 10 miesiącach relaksu kwartet spotkał się w Los Angeles z producentem Ronem Nevisonem w celu omówienia detali dotyczących nagrywania [16]. Podczas pisania materiału na ten album, Stanley wytknął Simmonsowi jego brak zaangażowania w ogólną działalność Kiss. Na szczęście basista zrozumiał ten punkt widzenia. Crazy Crazy Nights otwierał zgrabny riff, gotowy do zaprezentowania sie na środku stadionu z tysiącami fanów. Nawet głos Stanley`a był pełen radości. W I`ll Fight Hell To Hold You najmocniejszą stroną był popis umiejętności Kulicka, choć nieźle wypadł także początek podbarwiony klawiszami w wykonaniu Phila Ashley`a i zbliżenie się do klimatu AOR w stylu Survivor. Gdyby kompozycja ukazała się 5 lat wcześniej, mogłaby być wielkim hitem. Przy powstaniu Bang Bang You palce maczał Desmond Child - kawałek przypominał nagrania Kiss z poprzedniej dekady, w czym duża zasługa nadzwyczaj prostej gry Carra. Ponownie numer ratował Kulick i można by się zastanawić, co ten zespół wówczas by zrobił bez tego gitarzysty. Konotacje z twórczością Van Halen przedstawiał No, No, No, a Hell Or High Water nawiązywał do dokonań T.Rex z lat 70-tych, ze sporą dawką glamu. Formę kolejnego AOR-owego przeboju przybierał również silnie nasycony klawiszami My Way. Bruce Kulick prezentował solówkę na wzór Derry`ego Grehana z Honeymoon Suite w When Your Walls Come Down. Desmond pojawiał się raz jeszcze w Reason To Live i tym razem odwalał kawał naprawdę dobrej roboty. Gitara stawiała tutaj bardziej na kontekst wyszukanego bluesa, a obecne w tle klawisze emanowały romantyczną atmosferą. Lekkostrawny Turn On The Night Stanley napisał przy współudziale Diane Warren. Powstał jeszcze jeden kawałek nastawiony na podbój stacji radiowych, przypominając niektóre piosenki Bonnie Tyler i innych popwych gwiazd tego okresu. Zgrabny riff otwierał Thief In The Night, ale muzycy nie utrzymali tego mocnego wejścia i album konczył niestety bezbarwny numer ze zwrotkami, którym było nawet daleko do przeciętności. Największą zaletą [16] był wachlarz wspaniałych solówek Kulicka, jak również komercyjne podejście grupy w dopasowaniu się do okresu, w którym przyszło jej grać. Kiss ruszyli w światową trasę po Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Francji, a nawet Japonii (w której ostatni raz byli w 1978). Nastepnie kwartet zagrał zbiór klasycznych hitów w różnych małych klubach w Nowym Jorku i Londynie, by uczcić 15-lecie istnienia. W sierpniu 1988 zespół po raz pierwszy zawitał na festiwal "Monsters Of Rock". W listopadzie tego samego roku ukazała się kompilacja Smashes, Trashes & Hits, zawierająca dwa niepublikowane numery - Let`s Put The X In Sex oraz (You Make Me) Rock Hard.
[17] zamykał lata 80-te i stanowił najbardziej nielubianą płytę Kiss, zarówno wśród ich fanów, jak i recenzentów. W 1989 wyszła cała masa kapitalnych płyt, z którymi ciężko było weteranom konkurować. Pozbyto się klawiszy, przez co dzieło wydawało się mniej komercyjne. Zabrakło także przebojów, a przy tym nie zrezygnowano z eksperymentowania. Rise To It otwierały kowbojskie akustyki i Kiss popadali tutaj w stylistykę Poison czy Cinderelli. Późniejszy rock`n`rollowy refren na szczęście częściowo ratował ten utwór wraz z techniczną solówką Kulicka. Następujący po nim Betrayed z Simmonsem za mikrofonem plasował się ze dwie klasy niżej. Bliżej mu było do utworów zespołu z lat 70-tych, pomimo że jego brzmienie było od nich lepsze. Najsłabiej wypadły partie perkusji Carra, ale zapewne zrobiono to celowo, aby kojarzyły się z klasykami kapeli. Hide Your Heart był potencjalnym hitem autorstwa Desmonda Childa - ten kawałek wykonywała później Bonnie Tyler, a bliźniacze melodie znalazły się w jednym z utworów Richiego Sambory na jego pierwszym solowym albumie. Od rasowego hard rockowego riffu zaczynał się Prisoner Of Love, chociaż przyozdobiono go niezbyt udanymi krótkimi solówkami w stylu Twisted Sister. Wyśmienicie jawił się Read My Body, choć niepotrzebnie wrzucono instrumenty perkusyjne na początku, nie pokuszono się za to o większe dopieszczenie linii wokalnych, brzmiacych chwilami jak rapowanie, zupełnie jakby Kiss chcieli podążać za Aerosmith i ich Walk This Way. Rock`n`rollowy Love`s A Snap In The Face raził jednostajnością i ta próba w stylistyce pop nie wypadła okazale. Przebojowo za to robiło się w balladzie Forever - dość sztampowej, lecz z intrygującą solówką Kulicka na gitarze akustycznej i wzorcowo zaśpiewanym refrenem przez Stanley`a. Prosty strukturalnie i melodyjnie Silver Spoon nie był zapamiętywalny w żadnym zakresie, a Cadillac Dreams nawiązywal w pewien sposób do późnych lat 60-tych, a nawet częściowo do klasyki heavy-rocka w stylu Led Zeppelin. Większy potencjał zawarto w King Of Hearts, choć zabrakło silnego refrenu. Z kolei humorystyczny The Street Giveth And The Street Taketh Away skomponowano przy pomocy Tommy`ego Thayera, który został stałym członkiem Kiss w 2002. Desmond Child ponownie wkraczał przy You Love Me To Hate You, lecz tym razem się nie popisywał - był za wolny i odarto go z emocji. Eric Carr zaśpiewał w Little Caesar i pod tym względem spokojnie dorównał swoim kolegom. Zamykał krążek Boomerang, w którym ciężko było o plusy. Kompozycja sprawiała wrażenie skleconej na kolanie i odegranej bez aranżacyjnego ładu. Z 15 numerów w zestawie niespełna połowa prezentowała pozytywną wartość. Trudno było nie oprzeć się wrażeniu, że płytę zbudowano z wypełniaczy i piosenek niedopracowanych, do których zupełnie przypadkowo dołożono kilka hitów. Ten krążek polecany był jedynie na własne ryzyko słuchającego.
Paul Stanley
W tydzień po Walentynkach 1991, Eric Carr poczuł się źle, podejrzewając zapalenie płuc. Badania wykazały rzadko spotykany złośliwy nowotwór serca. Na przełomie maja i lipca nastąpiły przerzuty do płuc. Po wyniszczającej hemioterapii, dzięki rodzinie i niesamowitej sile woli, Eric wrócił jeszcze na jakiś czas do normalnego życia. Nie brał jednak udziału w nagrywaniu nowego albumu Kiss - za bębnami usiadł Eric Singer (właśc. Eric Doyle Mensinger, ur. 12 maja 1958). Wówczas nie było mowy o jakiejkolwiek zmianie perkusisty na stałe. Potwierdzał to udział Carra w sesji do teledysku God Gave Rock And Roll To You w dniach 27-28 lipca. 14 września bębniarz pokazał się jeszcze na uroczystości MTV Video Music Awards, ale było to jego ostatnie oficjalne publiczne wystąpienie. W dwa dni później stan zdrowia Carra znacznie się pogorszył - dostał pierwszego z dwóch krwotoków w mózgu, co spowodowało zapadnięcie w śpiączkę. Eric Carr zmarł w niedzielę, 24 listopada 1991, w Bellvue Hospital i został pochowany na cmentarzu Cedar Hill Mausoleum w Middlehope, na północ od Nowego Jorku. Na nagrobku pod napisem Caravello umieszczono inskrypcję "Eric Carr 1950-1991". Rodzina stwierdziła, że właśnie pod tym pseudonimem był znany i tak właśnie miał zostać zapamiętany.
Nagrany z Singerem [18] poświęcono pamięci Erica. Ponad dwuletnia przerwa dobrze wpłynęła na świeżość materiału, poprawiła się też produkcja, którą powierzono znanemu już Bobowi Ezrinowi. Mimo tych zalet sprzedaż płyty stała na podobnym poziomie co kiepski poprzednik. A jednak w maju 1992, wobec naporu muzyki grunge, półmilionowy nakład i tak był nie lada wyczynem. Unholy kojarzył się z Trash i Hey Stoopid Alice`a Coopera. Ten skomponowany przez Simmonsa i Vinniego Vincenta numer idealnie otwierał nowy krążek, a głos basisty wsparły utrzymane na nutę lat 80 -tych chórki. Solówkę Kulick najprawdopodobniej zaimprowizował, ale pasowała ona do mrocznego klimatu. Wstęp Take It Off nasycono niesamowitą energią - tym razem śpiewał Stanley, a jedynym elementem rażącym były aranżacje perkusji stylizowane na lata 70-te. Pospolicie za to wypadł Tough Love, z wokalem stylizowanym na młodego Ozzy`ego Osbourne`a i pełnym "dziwnych" dźwięków popisem Kulicka. W Spit Simmons i Stanley wymieniali się na zmianę mikrofonami - Gene starał się śpiewać na wzór funkujących czarnoskórych wokalistów, Panowie serwowali cover Roda Argenta God Gave Rock & Roll To You 2 i dobrze, że zarzucono kilka progresywnych elementów obecnych w oryginale. Heart Of Chrome powstał przy współpracy Vincenta i Ezrina - stylistycznie odbiegał trochę od dokonań Kiss, poza liniami wokalnymi i typowymi chórkami. Bliżej mu było do dokonań Alice`a Coopera z czasów Constrictor i Raise Your Fist And Yell. Z kolei podobieństw do niektórych numerów Warrant i L.A Guns można było doszukać się w Thou Shalt Not - numerze niczym z rockowego party, którego nie powstydziłoby się też Poison. Oparty na akustykach Every Time I Look At You, z gitarą prowadzącą Dicka Wagnera. Na szczęście ballady nadmiernie nie przesłodzono. Wspólne dzieło Simmonsa i Ezrina Paralyzed potrafiło rozbujać, chociaż wczesniej zespół nagrał dziesiątki podobnych kawałków. W tym przypadku sprawdzała się zasada: lepszy odgrzany kotlet niż wyszukany zapychacz. Takim był właśnie I Just Wanna, wyjątkowo rażący rock`n`rollowym prymitywizmem. Dodatkowo w środkowej części kwartet próbował nieudolnie naśladować chóralne patenty Queen. Krążek kończył znakomity Carr Jam 1981 - przerobiona nieco demówka z popisami Erica z czasów, gdy dołączył on do kapeli. Modyfikacją w stosunku do oryginalnego nagrania była podmiana partii gitar, ze ścieżek Frehley`a na te w wykonaniu Kulicka. Zawarto tu sporo perkusyjnych pomysłów i aż dziw brał, że formacja nie zamieściła tego na którymś ze starszych krążków (główny motyw z tej demówki wykorzystał Ace w Breakout na debiucie Frehley`s Comet). [18] był odpowiednią rekompensatą za nie do końca przemyślany [17]. Na tamten moment Kiss miał na swym koncie 70 milionów sprzedanych płyt. Paul Stanley pozwolił sobie na chwilę relaksu, śpiewając gościnnie w Can`t Fight Love House Of Lords na płycie Demons Down. Na koncertowym [19] grupę wspomógł klawiszowiec Derek Sherinian, z kolei [20] rejestrował akustyczny występ w MTV z 9 sierpnia 1995, podczas którego gościnnie wystąpili Frehley i Criss.
CYRK PSYCHOLI: REUNION I CZASY WSPÓŁCZESNE (1995-dziś)
Wchodząc do studia nagraniowego w celu realizacji [21], muzykami targały wątpliwości. Rozważali jak blisko powinni eksperymentować z mocniejszym i alternatywnym brzmieniem. Sugestie z występu unplugged dały do zrozumienia, że fani oczekują powrotu oryginalnego składu. Ostatecznie nowa płyta pełna była sprzeczności. W listopadzie 1995 Kiss byli gotowi nagrywać z Ezrinem, jednak ostatecznie zdecydowali się na Toby`ego Wrighta, który asystował Bobowi w przeszłości. Stało się jesne, że Simmons i Stanley coraz konkretniej kroczyli w stronę nowomodnej stylistyki. Rozeszły się plotki, jakoby Master & Slave miał trafić na soundtrack "Ucieczki Z Los Angeles" i że trwały negocjacje, by umieścić dwa utwory na ścieżce dźwiękowej do "Spawn". Nic z tego nie wyszło. W listopadzie 1996 Simmons otwarcie wyznał, że decyzja wydania (lub nie) płyty leży po stronie wytwórni płytowej. Ostatecznie płyta była dzieckiem Bruce`a Kulicka - nie tylko współtwórcy 9 kawałków, ale też wykonawcy większości ścieżek gitarowych. Album wydano 28 października 1997, niemal w 2 lata po jego ukończeniu. Był mocno "zbootlegowany", cyrkulując pomiędzy fanami od marca 1995. Do końca nie wiadomo kto doprowadził do przecieku albumu. Gene Simmons był wściekły - tracił kasę, podczas gdy albumu oficjalnie nie wydano, a na rynku krążyło co najmniej 5 niezależnych bootlegów ze zdjęciami, nie wspominając o fanach, którzy wymieniali się kopiami w internecie.
Sprawy biegły szybko. Na 38 gali wręczenia nagród Grammy, 28 lutego 1996, raper Tupac Shakur oznajmił powrót składu Stanley-Frehley-Simmons-Criss. 16 kwietnia zespół zorganizował konferencję prasową na pokładzie statku USS "Intrepid". 28 czerwca panowie rozpoczeli światowe tournee w Detroit, przed blisko 40 000 fanami. Trasa trwała 11 miesięcy, zawierała 192 występy i dała zysk w wysokości 43.6 milionów dolarów. 22 września 1998 ukazał się kapitalny [22], dochodząc do pierwszego miejsca w Australii i Szwecji, drugiego w Kanadzie, trzeciego w USA. Na materiał złozyło się 10 zróżnicowanych kompozycji, w których wokalnie udzielała się cała czwórka. Wszystko rozpoczynał wyśmienity tytułowy Psycho Circus - potężna hard rockowa kompozycja zaśpiewana przez Stanley`a, z ognistym popisem Frehley`a i wyciszoną częścią środkową. Po mocnym początku następował Within, zaśpiewany dla odmiany przez Simmonsa - wyjątkowo niemelodyjny, ale daleki od bezbarwności. I Pledge Allegiance To The State Of Rock`n`Roll przypominał pierwotny Kiss ery rock`n`rolla. Ace Frehley podszedł do mikrofonu w Into The Void, przypominającym nawet nieco dokonania Frehley`s Comet. Piosenkowa ballada We Are One nie stwarzałą wrażenia lukrowatości, a atomowe uderzenie w postaci You Wanted The Best, w którym śpiewali wszyscy, stanowiło oczywisty ukłon w stronę AC/DC. Klasycznie hard rockowy Raise Your Glasses posiadał nadzwyczaj chwytliwy, pełen witalności refren. Dla miłośników AOR spod znaku REO Speedwagon podano kiepską pościelówę I Finally Found My Way ze śpiewem Petera Crissa i orkiestrową aranżacją. Ciekawą zagrywką rozpoczynał się Dreamin` - soczysty hard rock kojarzący się z późną twórczością Kiss. Spinał wszystko klamrą (pojawiał się cytat z tytułowego Psycho Circus) zdecydowanie za krótki Journey Of 1000 Years, którego przestrzenny temat można było pociągnąć jeszcze parę minut. Świetny powrót po latach i kto wie czy nie najlepszy album zespołu w całej dyskografii. Podsumowaniem tego nadzwyczaj owocnego etapu działalności było dołączenie do Hollywood Walk Of Fame 11 sierpnia 1999.
Reunion 1998: Gene Simmons, Paul Stanley, Peter Criss, Ace Frehley
[23] był zapisem koncertu z udziałem orkiestry z Melbourne z 28 lutego 2003. Wówczas już w zespole nie było już Petera Crissa, ktory odszedł 31 stycznia 2001 niezadowolony z kwoty honorarium. Na wylocie był także Ace Frehley, nie związany już kontraktem, który opuścił szeregi Kiss ostatecznie 6 marca 2002. Jedym z ostatnich wystepów oryginalnego składu było wykonanie Rock And Roll All Nite na ceremonii zakończenia zimowej olimpiady w Salt Lake City. Do Kiss powrócił Eric Singer, a gitarę powierzono Tommy`emu Thayerowi (ex-Black N'Blue). 15 kwietnia 2003 zmarł Sean Delaney, pierwszy road-manager grupy. W latach 2005-2006 Kiss zagrali tylko pięć koncertów, z czego cztery podczas krótkiej trasy po Japonii "Rising Sun Tour" oraz w 2005 na "Rockin` The Corps Concert" wraz z innymi grupami dla żołnierzy amerykańskich walczących w Iraku. Większość czasu muzycy poświęcali jednak swoim hobby - Stanley zabrał się za malowanie obrazów, a Simmons za nagrywanie seriali ("Rock School" i "Family Jewels"). Pod koniec listopada 2005 Stanley poślubił wieloletnią przyjaciółkę Erin Sutton.
[24] zwiastował ciężki riff Modern Day Delilah stanowiący niezłe nawiązanie do otwierającego [18] Unholy. Stanley wykonał ten numer głosem niższym niż zwykle, zachrypniętym i naznaczony latami rock`n`rollowego doświadczenia. Stworzony według sprawdzonym wzorców Never Enough, natomiast Russian Roulette ukazywał dobrą formę Simmonsa w hard rockowym melodyjnym rockerze o zwartej aranżacji i fajnym refrenie. Luźno brzmiący Yes I Know (Nobody`s Perfect) zabierał słuchaczy w miłą podróż do lat 70-tych, a sam numer śmiało mógłby zagościć na [7]. Absolutnym killerem był hymnowy Stand - niby poskładany z elementów dla Kiss specyficznych i wyeksploatowanych, ale za to mistrzowsko wykonanych: mistrzowski dialog Stanley-Simmons, doskonały refren plus obłędne zwolnienie, gdzie zespół popisał się doskonale zaaranżowanymi harmoniami wokalnymi. Po raz drugi atmosferę [18] przywoływał Danger US, a masywny I`m An Animal nawiązywał w prostej linii do monumentalnego God Of Thunder. Żeby tradycji stało się zadość, do mikrofonu zaproszono również resztę zespołu, co dało nadspodziewanie piorunujący rezultat. Zaśpiewany przez Erica Singera All For The Glory stanowił jeden z najlepszych numerów na płycie - perkusista zaskoczył dysponując świetnym rockowym głosem, który doskonale odnalazł sie w połączeniu z kompozycją o niezwykle wyraźnym refrenie. Wykonany przez przez Tommy`ego Thayera When The Lightning Strikes także mógł się podobać. Jedynym poważnym minusem krążka był brak ballady, niektórym też nie przypadła do gustu próba wejścia w skórę Ace`a Frehley`a przez Thayera. Ogólnie jednak, wydany po 11 latach przerwy album nie mógł okazać się zły. Ekskluzywna edycja poszerzona została o dodatkowy CD, który wcześniej ukazał się w Japonii jako Jigoku Retsuden. Te bonusy nużyły - słuchanie 60-latków jeszcze raz siłujących się ze swoimi młodzieńczymi przebojami w studio, nie należało do najmilszych doświadczeń. Plusem za to było DVD z sześcioma koncertowymi wykonaniami niezapomnianych przebojów.
Gene Simmons cieszył się zawsze dużym powodzeniem u kobiet ze względu na charakterystyczny długi język, który stał się rozpoznawalnym elementem basisty podczas koncertów. Jego liczne romanse stawiały go prawdopodobnie w czołówce statystyk podobnych mu idoli świata muzyki. Eric Singer bębnił u Alice`a Coopera i w Avantasii. Bruce Kullick zaangażował się w projekt Dreams In The Witch House, z którym wydał w 2013 album A Lovecraftian Rock Opera, oparty na literaturze grozy H.P. Lovercrafta. Na płycie wystąpili m.in. wokalistka Jody Ashworth (znana z Trans-Siberian Orchestra), Nalle Pahlsson i Johan Koleberg (znani z Therion), gitarzysta W.A.S.P. Douglas Blair Lucek, śpiewak z Brodway`u Alaine Kashian oraz szwedzki kompozytor musicali Chris Laney. Bob zmarł 29 maja 2020 w wieku 70 lat. Eric Singer grał w Stream, na Brutal Planet Alice`a Coopera i w Avantasii.
ALBUM | ŚPIEW, GITARA RYTMICZNA | GITARA PROWADZĄCA | BAS, ŚPIEW | PERKUSJA |
[1-8] | Paul Stanley | Ace Frehley | Gene Simmons | Peter Criss |
[9-10] | Paul Stanley | Ace Frehley | Gene Simmons | Anton Fig |
[11] | Paul Stanley | Ace Frehley | Gene Simmons | Paul `Eric Carr` Caravello |
[12-13] | Paul Stanley | Vincent `Vinnie Vincent` Cusano | Gene Simmons | Paul `Eric Carr` Caravello |
[14] | Paul Stanley | Mark `St.John` Norton | Gene Simmons | Paul `Eric Carr` Caravello |
[15-17] | Paul Stanley | Bruce Kulick | Gene Simmons | Paul `Eric Carr` Caravello |
[18-21] | Paul Stanley | Bruce Kulick | Gene Simmons | Eric Singer |
[22] | Paul Stanley | Ace Frehley | Gene Simmons | Peter Criss |
[23-25] | Paul Stanley | Tommy Thayer | Gene Simmons | Eric Singer |
Peter Criss (ex-Chelsea), Eric Singer (ex-Black Sabbath, ex-Badlands), Tommy Thayer (ex-Black N'Blue)
Rok wydania | Tytuł | TOP |
1974 | [1] Kiss | #26 |
1974 | [2] Hotter Than Hell | #17 |
1975 | [3] Dressed To Kill | #25 |
1975 | [4] Alive! (live) | |
1976 | [5] Destroyer | #9 |
1976 | [6] Rock And Roll Over | #22 |
1977 | [7] Love Gun | #9 |
1977 | [8] Alive 2 (live) | |
1979 | [9] Dynasty | #24 |
1980 | [10] Unmasked | |
1981 | [11] Music From The Elder | |
1982 | [12] Creatures Of The Night | |
1983 | [13] Lick It Up | |
1984 | [14] Animalize | |
1985 | [15] Asylum | |
1987 | [16] Crazy Nights | |
1989 | [17] Hot In The Shade | |
1992 | [18] Revenge | |
1993 | [19] Alive 3 (live) | |
1994 | [20] MTV Unplugged (live) | |
1997 | [21] Carnival Of Souls | |
1998 | [22] Psycho Circus | |
2002 | [23] Alive 4 (live / 2 CD) | |
2009 | [24] Sonic Boom | |
2012 | [25] Monster |