Norweska grupa założona w 1982 w Trondheim przez Ronniego LeTekro (właśc. Rolf Agrim Tekro, ur. 5 października 1963). Sympatię rodzimej publiczności zaskarbiła sobie w 1983 singlem Harley-Davidson pochodzącym z zaśpiewanego w języku ojczystym debiutu (wydanego pół roku wcześniej). Po zrekrutowaniu amerykańskiego wokalisty Tony`ego Harnella (ur. 18 września 1962, we wkładce występującego jako Tony Hansen) i basisty Morty`ego Blacka, przystąpiono do nagrywania świetnego [2], który odniósł sukces w Japonii (tylko tam wydano go z oryginalną okładką przedstawiającą dwie rysunkowe półnagie kobiety) i USA. Większość utworów pochodziła z demówek nagranych jeszcze z Danem Ingebritsenem za mikrofonem. Otwierający Seven Seas zdawał się z początku nawiązywać do poprzednika - po szumie morza ruszał właściwy kawałek, w którym Harnell śpiewał dość wysoko, ale jeszcze nie na maximum swoich możliwości. Ten melodyjny hard`n`heavy posiadał specyficzną melodyjność, mogącą spodobać się zarówno fanom ostrzejszych brzmień, jak i zwolnnikom radiowej komercji. Rewelacyjnie wypadł motyw perkusyjno-basowy przed solówką gitarową podchodzącą pod Eddiego Van Halena. Ten styl był bardzo wyrazisty, a wszystko poparto klarowną jak na tamte czasy w Skandynawii produkcją. Bardziej metalowy charakter miał Ready To Leave w stylu Yngwie Malmsteena, a Klassik Romance to 58-sekundowa instrumentalna miniatura w stylu neoklasycznym. Last Summer`s Evil oparto na zgrabnym hard rockowym riffie, ale głos Harnella tutaj brzmiał jakby z innej bajki - w odwrotności do delikatnej ballady Without Your Love, wcale nie kryjącej się z zamiarem odniesienia sukcesu komercyjnego. Do mitologii nordyckiej nawiązywał kapitalny Tor With The Hammer z bojowymi chórkami w refrenie na wzór biesiadnego podpitego towarzystwa, a rasowo hard rockowy Break The Ice zwracał uwagę pirotechnicznymi popisami LeTekro. Wielu zastanawiało się czemu w okresie swojej szczytowej formy Ronnie nie nagrał solowego albumu, jak to wówczas czyniło wielu wioślarzy. U.S.A. nadano tak wyeksploatowany motyw, że kojarzyć się mógł zarówno z naszym TSA, amerykańskim W.A.S.P., a nawet pewnymi motywami belgijskiego Crossfire. TNT atakowali heavy/powerowo w Deadly Metal z ekstatycznymi okrzykami Harnella, tej samej klasy numerem był hymnowy Knights Of The Thunder z obowiązkowym odgłosem uderzenia pioruna. Album zamykał bonusowy balladowy Eddie, ujmująco kojarzący się z Rainbow i Dio. Płyta bardzo dobra, choć Norwegowie wciaż poszukiwali własnej drogi, stąd duża rozpiętość stylistyczna od AOR po heavy/power. W dodtku nawet z bonusem album trwał tylko ponad 34 minuty i przydałoby się jeszcze coś na koniec.
Formacja skrystalizowała swoją muzykę na [3], o czym świadczył już refren Everyone`s A Star, choć drażnić mogły wysokie zaśpiewy Harnella. Do tej kompozycji, jak i łagodniejszego 10 000 Lovers (In One) nakręcono teledyski. Mniej porywał As Far As The Eye Can See z nazbyt szybkim tempem i wysuniętą sekcją rytmiczną. W 74-sekundowym instrumentalnym Sapphire LeTekro składał hołd kanonom muzyki poważnej, z klawiszami zaaranżowanym na klawesyn (gościnnie Bard Svendsen). Szybkie staccato gitarzysty mogło nasuwać skojarzenia z niektórymi przebiegami po gryfie wykonywanymi przez Paula Gilberta z czasów Racer X. Dla kontrastu Child`s Play stanowiło oazę spokoju, lecz ta ballada nie wybijała się ponad ogólny standard. 50-sekundowy przerywnik na gitarze akustycznej Smooth Syncopation zwiastował przebojowy Listen To Your Heart, niejako zwiastujący styl obrany przez zespół na [4]. W solówce LeTekro grał niczym młodszy brat Malmsteena i Chrisa Impellitteri. Ciekawy riff otwierał Desperate Night z intrygująco zaaranżowaną zwrotką i śpiewem Harnella na wzór późniejszych wokali Görana Edmana z czasów Yngwiego. TNT nie zapomnieli o swej słabości do AOR i w tej stonowanej konwencji nagrali Northern Lights, a galopująca perkusja i "rozbrykana" gitara stanowiły o sile metalowego Tell No Tales. Ekipa Ronniego nagrała album spełniający wszystie standardy dobrego hard rockowego wydawnictwa, choć z pewnością prosiło się o więcej niż niespełna 31 minut materiału.
Okładka [2] zakazana w Europie i USA.
[4] otwierało ciekawe intro z przesterowaną gitarą, po którym następował chwytliwy Caught Between The Tigers ze specyficzną solówką Le Tekro. Harnell śpiewał naturalniej, nie wykorzystując na szczęście maksymalnie wysokich rejestrów swego głosu. Strukturę pół-balladowego Tonight I`m Falling osadzono w dynamicznych rytmach i klawiszowych archaicznych dodatkach. Pianino rozpoczynało nadzwyczaj spokojny End Of The Line, przeznaczony z pewnością dla damskiej części publiczności. Przebojowy Intuition oparto na niezbyt skomplikowanym riffie napędowym, a cała jego siła tkwiła w artykulacji. Ronni perfekcyjnie opanował tworzenie rzeczy prostych, a jednak robiących wrażenie. Ciekawie zaaranżowana zwrotka i rewelacyjne chórki nie licowały niestety z nijakim refrenem w Forever Shine On, a Learn To Love swoją piosenkową konwencją podrabiał Van Halen - nie po raz pierwszy zresztą w karierze TNT. Żartobliwą miniaturę Ordinary Lover zaaranżowano w stylu wodewilowo-musicalowym (niczym David Lee Roth solowo), a rolę głównego wokalisty przejmował sam LeTekro. Kolejnym wzorcowym utworem lat 80-tych mógł być Take Me Down (Fallen Angel), a krążek kończył rozwlekły Wisdom. W porównaniu z płytą poprzednią, długość poszczególnych utworów wzrosła, jednocześnie styl jeszcze bardziej złagodniał, niebezpiecznie zbliżając się do pop-metalu.
Moda na melodyjne granie przemijała, a zespół nie znalazł nowej grupy fanów także z [6] - jedynie Japonia pozostała wierna, ale nie wystarczyło to, aby zapobiec rozpadowi TNT, który to nastąpił rok po wydaniu płyty. Przy jej odsłuchu odnosiło się wrażenie, że w tej ekipie wówczas wciąż drzemał potencjał i że historia mogła potoczyć się w zupełnie inny sposób. Przede wszystkim witała kiczowata okładka sugerująca jakoby formacja grała muzykę dla nastolatków, co prawdą nie było, ale niesmak pozostawał. Na szczęście zawartość muzyczna była już znacznie lepsza i choć w bezpośredni sposób nie nawiązywała do wcześniejszych dokonań, to jednak nie odcinała się od nich. Małe przetasowanie w składzie wyszło grupie na dobre, gdyż nowy perkusista John Macaluso wprowadził sporo ożywienia w zakresie rytmiki. Downhill Racer z początku wydawał się być radośnie brzmiącą niezobowiązującą kompozycją w stylistyce skandynawskiego AOR, ale klimat ulegał dość poważnej zmianie, oddając palmę pierwszeństwa gitarze. Wymęczony Hard To Say Goodbye nie sprawiał dobrego wrażenia i obojętnym pozostawiały nawet chórki w refrenach. Cierpliwość wynagradzał Mother Warned Me - mocny utwór z prostym chwytliwym riffem oraz drapieżnym krzykiem Harnella. Lionheart był wzruszającą balladą z przejmującą melodią i przemawiającymi emocjonalnie refrenami. Liczne zmiany tempa i chłodny norweski riff nie potrafiły wykrzesać z Purple Mountain`s Majesty większego zaangażowania. Słabo wypadł żartobliwy Easy Street w stylu grania cyrkowo-kabaretowego, a perkusja grała zdecydowanie za wolno w stosunku do szarżującego głosu Harnella w spokojniejszym All You Need. To był krążek daleki od prawdziwej przebojowości, wrzucono na niego zbyt wiele numerów zwyczajnie nudnych, zagranych bez odpowiedniego pomysłu i wyczucia. Niepowodzenie artystyczne przełożyło się na komercyjne fiasko, które doprowadziło do zawieszenia działalności TNT na pięć lat. W tym okresie jedynym przejawem działalności muzyków, było wystąpienie Ronniego LeTekro i Morty`ego Blacka (a także Daga Stokke) na płycie Wonderland piosenkarki Embee Normann.
W 1997 formacja zeszła się w składzie niezmienionym do poprzedniego, ale efekt tej współpracy był daleki od zadowalającego. [7] rozpoczynał tytułowy Firefly, brzmiący niepokojąco nowocześnie. Nawet jednak zagrywki gitarowe LeTekro, jakby zarejestrowane podczas garażowej sesji, były akceptowalne w porównaniu do fatalnego śpiewu Harnella i zalatujących psychodelią chórków. Angels Ride potwierdzał, że muzycy TNT zmienili swoje gusta muzyczne i zostawili lata 80-te daleko za sobą. Wyjątkowo mdło wypadła ballada Tripping na wzór boysbandu bawiącego się w AOR i ten szok nie mijał nawet przy przyzwoitym Somebody Told You z odpowiednią dawką żywiołowości i nieco lepszymi wokalami frontmana. Wciąż jednak słuchacz miał do czynienia z balansującymi na krawędzi fałszu solówkami, nazbyt zakręconą atmosferą oraz dziwnymi zmianami tempa. Heaven`s Gone przypominał o hard rockowych korzeniach zespołu i ta średnizna na tle beznadziejnej reszty materiału jawiła się niemal jako hit. Już jednak Sunless Star i Cool It powracały na drogę forsownych stylistycznych eksperymentów. Ten album był męczarnią, a przetrwać ją mogli tylko najdzielniejsi z dzielnych. Aż żal było patrzeć jak ekipa ze Skandynawii reaktywowała się tylko po to, aby dobić własną legendę. Najwcześniej zrozumiał to John Macaluso, przechodząc do Riot. Reszta muzyków jednak brnęła w zaparte i w zasadzie nie wiadomo było w jakim celu TNT powrócili z niebytu. Nagrany ze wspomnianym już klawiszowcem Dagem Stokke [8] na szczęście nie był tak tragoczny jak poprzednik, ale daleko mu było do poziomu nawet średniego. Krążek najlepiej charakteryzował Just Like God - kawałek nudny i wyposażony w dziwne aranżacje. Kiedy bowiem nadchodził czas na refren, grupa przyspieszała i starała się maskować brak pomysłów pseudo-agresywnym zacięciem. Wide Awake stanowił niby-powrót do starego grania, ale brzmiał wyjątkowo nienaturalnie z przeciąganymi na siłę wokalizami Harnella. No Such Thing i Crushing Down odwoływały się do spuścizny lat 90-tych i źle pojętej nowoczesności. Na szczęście TNT nie przekraczali pewnej granicy, którą wielokrotnie przełamywali na poprzedniku. Nudą wiało od balladowego Fantasia Espanola, reszta prezentowała się nijako. Ostatecznie powstała kolejna płyta TNT, o której dawni fani woleli zapomnieć.
Tony Harnell
Po drugiej już pięcioletniej przerwie w działalności, TNT nagrał dwie bezbarwne płyty, które nie zyskały uznania krytków. Dopiero zmiana wokalisty na Tony`ego Millsa (znanego z Shy i Siam) pozwoliła formacji ponownie rozwinąć skrzydła. Obiecujący początek [11] w postaci A Constitution zwiastował hard rock, przypominający nieco Tyketto z czasów Shine. Za sprawą głosu Millsa nasuwały się czasy, w których największe sukcesy odnosił Mark Bolan ze swoim T.Rex. Pierwsze riffy Substitute zapowiadały dobry kawałek, zepsuty jednak przez zwrotki sprawiające wrażenie dorobionych na siłę. LeTekro grał bardzo oszczędnie - nawet jak na czasy, kiedy wyśrubowane solówki nie były czymś powszechnym. Are You Blind? otwierał rozwlekły (choć uroczy) motyw, by wkrótce przejść w kopiowanie riffu Are You Gonna Go My Way Lenny`ego Kravitza. Za to w Something Special aż roiło się od gitarowych i wokalnych aranżacji w stylu Extreme, z wszechobecną nutą zabawy funkowej. Ten klimat relaksu podtrzymywał Now We`re Talking, wykorzystujący jako receptę na dobry kawałek mieszankę kilku stylów, w tym archaicznego grania spod znaku The Who oraz partii recytowanych na wzór Rollins Band. Wild Life dla odmiany mógłby spokojnie znaleźć się w repertuarze Davida Lee Rotha, a w wokalu Millsa słychać było echa tonacji Grahama Bonnetta z czasów Alcatrazz. Środek numery brzmiał niczym żywcem wyjęty z nurtu radiowego rocka, z dominującymi wpływami brit-popu. Niezbyt udanie wypadły: Fountain Of Love z damskimi zaspiewami oraz nieco wodewilowy June - podobne musicalowe piosenki zazwyczaj wykonywano o jesieni i deszczu. Znacznie lepszy Can`t Go On Without kojarzy się z dokonaniami Firehouse z okresu po Category 5 do Prime Time. TNT niepotrzebnie upchnęli też urozmaicenia w stylu pieśni średniowiecznych bardów w Milestone River, a świetnemu muzycznemu dowcipowi Let`s Party nadano charakter pianinowego skeczu z epoki kina niemego, a Tony Mills głosem prezentera wymieniał wszystkie osoby występujące na płycie włącznie z gośćmi, inżynierami i producentem, przy okazji zapraszając na internetową stronę zespołu. Ci, którzy spodziewali się materiału tragicznego, mogli być mile zaskoczeni. Album podobał się zwłaszcza tym, którzy nie traktowali hard rocka jako gatunkowego monolitu i lubili eksperymenty, utrzymane na szczęście tym razem w dobrym smaku.
Pierwsze zetknięcie z [13] mogło nie być pozytywne, a fani musieli uzbroić się w sporą dozę tolerancji. Krążek zyskiwał jednak sporo z każdym kolejnym przesłuchaniem i podchodził przede wszystkim zwolennikom poprzedniej płyty. Hello Hello był ciepłą mieszanką stylów Beach Boys i The Beatles - znacznie lepiej TNT wypadali w ewidentnie żartobliwym Peter Sellers Blues, z początku kopiującym niemal nuta w nutę słynny temat z "Różowej Pantery". W Baby`s Got Rhythm zwracały uwagę zagrywki z riffem pod Jump In The Fire Metalliki, ale efekt psuły soulowe chórki, natomiast cięższy riff w końcu pojawiał się w Tango Girl, poparty intrygującym wokalem Millsa, choć i tutaj muzycy nie mogli się oprzeć wykorzystaniu akustycznej gitary stylizowanej na kulturę iberyjską. W brit-popowo/musicalowej konwencji utrzymano niemrawą balladę Me And Dad, za to do czasów Harnella nawiązywać próbował tytułowy Atlantis - intencje powrotu stylistycznego jednak pryskały przy mało wyrazistej grze LeTekro. Musical powracał w Taste Of Honey z solówką pod Satrianiego, a obiecujący hard rock startował Bottle Of Wine - szybko jednak wkraczało granie funkowe w stylu najgorszych utworów Extreme. Victor Borge popisywał się grą na pulsującym basie w The Missing Kind, ale co z tego skoro ta kompozycja z powodzeniem mogła znaleźć się na płycie U2. W gusta fanów hair metalu trafiał zapewne radosny Love Of My Life, lekkostrawnie przypominając klimatem Sleeping With You z repertuaru Firehouse. Eksperymenty odstawiono na bok w ostatnim Had It, Lost It, Found It, w którym Norwegowie bardziej się zmobilizowali, a Mills śpiewał niczym Harnell. TNT nagrali kolejną płytę kontrowersyjną i pełną niedomówień, do której niezbyt chcieli się przyznawać fani z dawnych lat.
Samo brzmienie [14] było cięższe i ostrzejsze od dwóch poprzednich albumów, z samą zawartością znów było różnie. Do początków kariery nawiązywał hard rockowy Engine z elementami nawet heavymetalalowymi i świetną solówką wracającego do formy Ronniego. Tony Mills zaśpiewał za to nijako, jakby bez zaangażowania na sposób znany z lat 2007-2008 i na szczęście wracał do formy w Refugee, łączącym hard rock z AOR. Lepiej niż przyzwoicie prezentował Ship In The Night, przyprawiający o uśmiech fanów dokonań Millsa w Shy i State Of Rock. Bohaterem krążka był jednak LeTekro, który dawno w riffach i solówkach nie prezentował tak wybornej formy. W dowcipnym Take It Like A Man - Woman! zawarto sporo rytmiki charakterystycznej dla debiutu Van Halen, jak również sposobu rozgrywania W.A.S.P. Mieszane odczucia wywoływał Barracuda, głównie ze względu na nieciekawe ścieżki wokalne Millsa, wykazującego w przekroju całego materiału nadzwyczaj nierówną formę. Balladowo-neoklasyczney wstęp zwiastował miniaturkę A Signature On A Demon`s Self-Portrait, szybko "wpadał w ucho" przebojowy Don`t Misunderstand Me, przywołujący skojarzenia z czasów [4] - przyjemne w odbiorze granie plasujące się gdzieś pomiędzy melodyjnym hard rockiem a AOR. W smakowitym A Farewell To Arms kłaniał się zdynamizowany hard rock ciążący ku klasycznemu metalowi na wzór pamiętnego Tell No Tales. Mierne granie z poprzedniej płyty wracało w musicalowo-półballadowym Someone Else, w którym Mills wracał do broadway`owskiej maniery śpiewania, niekoniecznie muszącej się podobać rockowej publiczności. Atmosfera wigilijna zaskakiwała w balladzie God Natt Marie, a europejskie wydanie zamykał bonus w postaci na nowo nagranej wersji Harley Davidson z debiutu. Na taki krążek długo czekali fani TNT, z całym multum udanych melodii i przemyślanych aranżacji.
Członkowie TNT udzielali się w rozmaitych zespołach i projektach:
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | BAS | PERKUSJA | KLAWISZE |
[1] | Dag Ingebritsen | Rolf `Ronni` Le Tekro | Steinar Eikum | Morten `Diedel` Dahl | - |
[2-3] | Tony Harnell | Rolf `Ronni` Le Tekro | Morten `Morty Black` Skaget | Morten `Diedel` Dahl | - |
[4-5] | Tony Harnell | Rolf `Ronni` Le Tekro | Morten `Morty Black` Skaget | Kenneth Odiin | - |
[6-7] | Tony Harnell | Rolf `Ronni` Le Tekro | Morten `Morty Black` Skaget | John Macaluso | - |
[8-10] | Tony Harnell | Rolf `Ronni` Le Tekro | Morten `Morty Black` Skaget | Frode Lamoy | Dag Stokke |
[11-12] | Tony Mills | Rolf `Ronni` Le Tekro | Victor Borge | Frode Lamoy | Dag Stokke |
[13] | Tony Mills | Rolf `Ronni` Le Tekro | Victor Borge | Frode Lamoy | - |
[14] | Tony Mills | Rolf `Ronni` Le Tekro | Victor Borge | Morten `Diedel` Dahl | - |
[15] | Baol Bardot Bulsara | Rolf `Ronni` Le Tekro | Ove Husemoen | Morten `Diedel` Dahl | - |
[16] | Tony Harnell | Rolf `Ronni` Le Tekro | Ove Husemoen | Morten `Diedel` Dahl | Roger Gilton |
John Macaluso (ex-Powermad, ex-Alex Masi), Tony Mills (ex-Shy, ex-Siam), Victor Borge (ex-Khold, Tulus)
Rok wydania | Tytuł |
1982 | [1] TNT |
1984 | [2] Knights Of The New Thunder |
1987 | [3] Tell No Tales |
1989 | [4] Intuition |
1992 | [5] Three Nights In Tokyo (live) |
1992 | [6] Realized Fantasies |
1997 | [7] Firefly |
1999 | [8] Transistor |
2004 | [9] My Religion |
2005 | [10] All The Way To The Sun |
2006 | [11] Live In Madrid (live) |
2007 | [12] The New Territory |
2008 | [13] Atlantis |
2010 | [14] A Farewell To Arms |
2018 | [15] XIII |
2019 | [16] Encore - Live In Milano (live) |