Norweska grupa założona przez Jörna Lande (ur. 31 maja 1968) w 2000 w miejscowości Rjukan. Po podpisaniu z wytwórnią Frontiers nagrano debiut zawierający pięć własnych kompozycji łączących hard rock z AOR oraz pięć coverów: Edge Of The Blade Journey, Break It Up Foreigner, The Day The Earth Caught Fire City Boy, Burn Deep Purple oraz Just The Same Jefferson Starship. Na tym dość udanym materiale zagościło wielu zaproszonych muzyków, m.in. Tore Moren, Ralph Santolla, Ronni Le Tekro z TNT, Tore Ostby (ex-Conception) oraz klawiszowiec Dag Stokke (zmarł w 2011). Lande wkrótce zadziwił świat produktywnością i faktem, że potrafił znajdować czas na próby studyjne nawet podczas tras koncertowych. Na [2] na pierwszy plan wysuwał się głos Jörna, nasuwający skojarzenia z młodym Davidem Coverdale`m. W tytułowym Worldchanger ze świetnym melodyjnym refrenem można było doszukać się nawet pewnych elementów progresywnych. Niespełna 3-minutowy Christine zagrano z nadzwyczajną pasją, natomiast Glow In The Dark i Sunset Station cechowały mięsiste riffy Morena. Krążek do dziś przez wielu maniaków metalu uważany jest za najwybitniejsze osiągnięcie Lande.
W końcu fani zwrócili na Jörna baczniejszą uwagę po jego występach w Ark i na The Devil`s Hall Of Fame Beyond Twilight. Niektórzy poprzez delikatny romans z prog-metalem oskarżali artystę o popadnięcie w czeluść komercji, ale po prawdzie Lande pozostał wierny prostemu, melodyjnemu i bezkompromisowemu hard rockowi. Producenci szybko zorientowali się, że gdziekolwiek pojawiało się nazwisko wokalisty, zainteresowanie słuchaczy intrygująco wzrastało. Był to jeden z czynników, dlaczego debiut Masterplan osiągnął tak fenomenalny sukces, stojąc jednocześnie na najwyższym poziomie artystycznym. Cztery pierwsze utwory [3], z brawurowym Young Forever na czele, klasyfikowały płytę do miana doskonałej, dalej jednak było nieco gorzej. Zabrakło pomysłów na lepsze melodie, nawet w balladzie Behind The Clown, która nie dorastała do pięt House Of Cards z [2], Shadowland Beyond Twilight czy Missing You Ark. Tak naprawdę z przymrużeniem oka można było stwierdzić, że ten album po części nabrał charakteru retrospektywnego. Stało się tak po wymieszaniu klimatów Vagabond (One Day Will Put Out The Sun, Through Day And Night), Beyond Twilight (Living With Wolves) oraz Millenium (bonusowy Big). Na płytę wrzucono dodatek multimedialny w postaci teledysku Living With Wolves. Warto wspomnieć, że na okładce wydania europejskiego Jörn dzierżył w dłoni flagę norweską - pod rynek amerykański ten szczegół niesmacznie zmieniono. W 2005 wokalista nagrał pierwszą płytę projektu Allen / Lande, w którym śpiewał z Russellem Allenem z Symphony X.
Z czasem pojawiło się pytanie czy nagrywanie właściwie takich samych płyt z przewidywalną muzyką miało sens - jednak fani nigdy nie zarzucili Norwegowi wydawniczego przesytu ani nie oskarżali go o nieuczciwe zagrania i skok na kasę. Dlatego również [4] wypełnił melodyjny hard rock z chwytliwymi refrenami, lecz tym razem o zaledwie poprawnym charakterze. Niezły refren w najlepszym na krążku Blacksong, chwytliwe zagrywki w Stormcrow oraz słodki End Of Time nie były w stanie wynieść tego wydawnictwa ponad poziom rzemieślniczy. Jörn jak zawsze śpiewał świetnie na tle kapitalnej produkcji, ale zawiodły same kompozycje, w których namolnie powtarzały się "landowe" schematy i szablony, którymi przesiąkł nawet cover Thin Lizzy Are You Ready?. W styczniu 2007 ukazała się kompilacja The Gathering, na którą złożył się mix utworów z płyt solowych plus po jednym utworze z repertuaru Ark i Hourglass (na klawiszach Don Airey). Lwią część materiału nagrano na nowo lub przearanżowano, w tym My Own Way z gościnnym udziałem Magnusa Karlssona i Jamie Salazara. Z kolei [5] zawierał 10 przeróbek ze świata hard rocka i heavy-rocka. Kipiący energią On And On MSG pochodził jeszcze z czasów Millenium, a klasyk Whitesnake Fool For Your Loving zwracał uwagę ognistymi solówkami Morena i Lofstada. Cold Sweat z repertuaru Thin Lizzy zachwycał mistrzowskim wykonaniem, a hołdem ery Dio był Lonely Is The Word / Letters From Earth Black Sabbath. Dzięki nowoczesnemu masteringowi nowe oblicze zyskał Burn Deep Purple, a Kill The King Rainbow jak zawsze wciskał w glebę. Naked City Kiss mocno "umetalowiono", natomiast japońską edycję wzbogacał Run To You Bryana Adamsa.
[6] rejestrował pierwszy w karierze koncert Jörna w USA podczas festiwalu "ProgPower USA VII" w Atlancie z 16 września 2006. [7] lekko rozczarowywał, gdyż miarą jego przeciętności była kompletna przewidywalność oraz kalkowanie wszystkiego co już Lande nagrał. Na tym albumie znalazło się wszystko za co fani kochali lub nienawidzili Jörna. Ten oczywiście śpiewał jak natchniony, z całą ekspresją i zaangażowaniem na tle nie zwalniającej sekcji rytmicznej. Największą wadą płyty były nijakie melodie, a przecież one zawsze stanowiły klucz w tej stylistyce. Gdyby wrzucono tutaj więcej numerów w rodzaju wzniosłego War Of The World, materiał z pewnością zyskałby na świeżości, a tak nie nagrano nawet ballady - w którą można było zamienić chociaż uroczo rozpoczynający się Soul Of The Wind. Wokalny stadionowy zaśpiew z Promises niebezpiecznie zbliżał się do słynnego przeboju Johnny B The Hooters. Wydawało się, że w końcu Lande rozmienił się na drobne, śpiewając na dziesiątkach płyt i uczestnicząc w niezliczonej ilości projektów. Naturalnie muzyk był szczery w tym co robił, ale kryzys twórczy musiał kiedyś nadejść. Zresztą udowadniał to czas trwania krążka - aby przekroczyć standardowe 45 minut, grupa posunęła się do umieszczenia 6-minutowego coveru Beyond Twilight Hellfire. Nadszedł czas na odświeżenie formuły, gdyż Jörn zaczął dreptać w miejscu.
Zwrot ku czemuś nowemu nie nastąpił jednak również na [8] - do 35 minut podstawowego zestawu dodano dwa covery: dość zaskakujący I Walk Alone Tarji oraz The Sun Goes Down Thin Lizzy. Ten ostatni stanowił paradoks: kawałek bonusowy okazał się najdłuższym i najlepszym kawałkiem na płycie. Prawdopodobnie stało się tak, gdyż jako jedyny utwór śmiało wychodził poza sztampę i zastaną konwencję. Jörn nie szarżował w nim wokalnie, był wyciszony i stonowany, a jego głos uzupełniły niesamowite klawisze Tommy`ego Hansena i ujmująca gitarowa solówka. O pierwszych czterech kompozycjach można było powiedzieć to samo, co mawia się o bezbramkowych meczach piłkarskich, czyli po prostu stwierdzić, że się odbyły. Niewiele po nich zostawało w pamięci i dopiero od City In Between robiło się zdecydowanie ciekawiej. Kompozycje nabierały nośności, z udanymi stadionowymi refrenami i melodiami. Brylowały w tej konwencji zwłaszcza Rock And Roll Angel, World Gone Mad i I Walk Alone. Było to za mało by przykuć uwagę na dłużej i płytę należało polecić tylko bezgranicznym fanom.
Słuchając [9] targały fanem metalu sprzeczne uczucia. Z jednej strony album stanowił hołd dla wielkiego artysty, z drugiej mógł sprawiać wrażenie chęci szybkiego zarobienia przez wytwórnię i wykonawcę. Ponadto zdumiewało tempo realizacji - Ronnie James Dio zmarł 16 maja 2010, a płytę wydano już 2 lipca. Niezależnie od intencji nagrano kawał solidnie zagranego i zaśpiewanego hard`n`heavy. Co istotniejsze, było to najlepsze wokalne dokonanie Jörna od czasów [2]. Przez ostatnie lata nawet najbardziej zagorzali fani odnosili wrażenie, że Lande wypalał się i stylistycznie zabrnął w ślepy zaułek. Teraz udowodnił, że miał w sobie jeszcze wiele energii i charyzmy. Obok prawdziwych klasyków, w tym połowy materiału z Holy Diver, zrealizowano kilka utworów wartych przypomnienia, jak Push, Lord Of The Last Day, Night People czy Sunset Superman. Największą uwagę skupiał jednak jedyny utwór własny - poparty zresztą videoklipem Song For Ronnie James. Zbudowano go na zmiennych nastrojach - raz akustycznej gitarze i delikatnych klawiszowych tłach, innym razem atakowały szarpane riffy i przepełniony pasją wokal. Dla fanów Norwega pozycja obowiązkowa, a dla maniaków Dio - pozytywna ciekawostka. Poparty DVD [10] rejestrował występ Lande na "Sweden Rock Festival" z 10 czerwca 2011 przed 22 000 miłośników metalu. W porównaniu do poprzedniej koncertówki [6] zmienili się gitarzysta i basista, oba krążki różniły się także wykonanymi kompozycjami. Powtórzono tylko We Brought The Angels Down, Blacksong i Are You Ready, skupiając się raczej na nowym materiale, a prawdziwym rodzynkiem był Tangur Knivur z [2]. Całości dopełniły solówki: dwie gitarowe i jedna perkusyjna. O ile obu CD słuchało się przyjemnie, to wydane w formie bonusu DVD pozostawiało wiele do życzenia: mała ilość kamer, schematyczne ujęcia, brak zbliżeń i średnia jakość obrazu, tuszowana zabawami w stylu większego nasycenia kolorów.
[11] zaczynał się łagodnie i nostalgicznie w My Road i na szczęście nie przypominał nieudanego krążka Time To Be King Masterplan z 2010, który emanował nadzwyczajnym smutkiem, ale tak naprawdę - smęceniem. Mix Coverdale`a i Dio stanowił ciężki brytyjsko-rockowy Bring Heavy Rock To The Land, zagrany w średnim tempie i ze znakomitym klimatem. Dynamiczny A Thousand Cuts również nawiązywał do tonacji lidera Whitesnake, ale tym razem Jörn zrezygnował z rockowej progresji. Niespodzianką był cover Ride Like The Wind Christophera Crossa, spopularyzowany w 1988 przez Saxon, ale radość tonował przeciętny heavymetalowo rozegrany rockowy Chains Around You, nazbyt podobny do setek innych podobnych kawałków. Dio ponownie wyłaniał się w łagodnym śpiewie Lande we wstępie do The World I See, który balladową pieśnią był tylko po części, gdyż posępne gitarowe apokaliptyczne solówki nadawały mu charakter monumentalny. Black Morning jawił się jako luźna rockowa kompozycja w typowym dla Lande "jasnym stylu", ale zarówno tutaj, jak i w I Came To Rock zatracano konkretność melodii i nieszczególnie szczęśliwie dopasowano do siebie poszczególne wątki. Bonusowy Live And Let Fly był utworem zupełnie bez historii. Jörnowi towarzyszył zespół dobrych muzyków doskonale rozumiejących jego intencje. Album jednak powracał do konwencji odtwórczej, z wyjątkiem kilku chwil przebudzenia Tore Morena. Lande jako producent posiadł dar kształtowania ultraprzejrzystego i soczystego brzmienia, ale jako kompozytor stracił talent do fascynowania mas, popadając w totalną rutynę. Ten schemat stał się nadzyczaj przewidywalny na obszarach Coverdale-Dio, gdzie daleko było do magii [2]. Sam głos już nie wystarczał, by rzucić słuchacza na kolana. Kontowersyjny [12] zawierał znane już numery w wersjach nagranych ponownie z orkiestrą symfoniczną.
Na [13] było dosyć mrocznie, chłodno i ponuro, w stylu Black Sabbath z Dehumanizer i tak brzmiał Overload, nieznacznie tylko ocieplony fragmentami masterplanowego refrenu. Stylizacja Lande na Dio była na tej płycie słyszalna i rockowy śpiew z bluesowym odcieniem a la Coverdale był niemal nieuchwytny. Pewne rzeczy wymuszał także na słuchaczu styl gry nowego gitarzysty Tronda Holtera, mocno pod Iommiego, ale też power/doomu z solówkami w stylu apokaliptycznym. Tak też to szło w umiarkowanych tempach Cancer Demon i Traveller - ten drugi stanowił dysonans z mechanicznie odegranymi twardymi zwrotkami i lżejszym refrenem. Stylistyka Masterplan powracała w Window Maker ze specyficznie rozmarzonym refrenem. W zasadzie płyta z takimi kompozycjami byłaby bardziej interesująca niż z takimi, jakie tu się pojawiały na początku i potem ponownie od Carry The Black (brzmiący niczym późny Dio). Z kolei Legend Man był klasycznie heavymetalowy, ale raczej powtarzalny w zagrywkach, niczym dokonania Jörna z poprzedniej dekady. Nowocześniejsza aranżacja pojawiała się w Rev On, choć częściowo numer psuło wykorzystanie pewnych patentów grunge i muzyki alternatywnej. Dobrze zaśpiewane i zagrane kawałki w rodzaju Monsoon tym razem nie zapadały w pamięć. Na koniec coś zdecydowaneego i The Man Who Was King to potężny wolny numer ze wspaniałym refrenem, z Jörnem bez masek i najbardziej poruszającym - najbliższym temu co mu zawsze w duszy grało, czyli David Coverdale. To był numer monumentalny i dostojny - z tych, gdzie się z napięciem czekało na kolejny refren. Szkoda, że tej inwencji starczyło, by zdewastować tylko ten jeden raz. Tommy Hansen nadał krązkowi brzmienie klarowne, mocne, z wyeksponowanymi w oddzielnych planach instrumentami i postawionym na czele Lande. Powstał solidny metal bez błysku i może dobrze, że The Man Who Was King umieszczono na końcu - na początku bowiem rozbudziłby nadmierne nadzieje. [15] Jörn zrealizował z muzykami Primal Fear.
W 2021 Jörn ponownie zreformował skład swojego zespołu. Pozostał Jovino, ale innych Niemców zastąpiono Norwegami. Co ważniejsze wrócił na dobre Tore Moren, którego wkład w sukces grupy w pierwszych latach działalności był niezaprzeczalny. Bas przejął Włoch Nicola Mazzucconi. Sam Lande na [18] był w nieco słabszej dyspozycji głosowej, ale kompozycyjnie to płyta ciekawa i udana. Tu i ódzie występowały echa [2] - zarówni pod względem aranżacji, jaki i ogólnej atmosfery. Jörn zupełnie odszedł od sztampowego rock/metalu z elementami tuzinkowego hard rocka i album brzmiał poważnie. Tytułowy Over The Horizon Radar w średnim tempie zyskiwał przy bliższym poznaniu i to w sumie jeden z lepszych refrenów w duchu Masterplan. Ekipa zaskakiwała bogactwem pomysłów skupionych w jednym utworze i My Rock And Roll stanowił przykład ambitnego utworu o niezwykłym klimacie i kilku zwrotach muzycznej akcji o cechach muzycznego teatru. Najwięcej Masterplan zawarto w majestatycznym i okrytym smutkiem Dead London i w podobnie spokojnym tempie rozegrano łagodny One Man War. Najbardziej poruszał za to poetycki Winds Of Home z oszczędną grą instrumentalistów. Melodyjny i posępny progresywny heavy/power dominował w Black Phoenix i Special Edition - podbnych norweskich numerów na albumach Jörna nie było od 2012. Niespodzianka w Ode To The Black Nightshade, bo w takiego minstrela Lande jeszcze się nie wcielał, choć refren nie pozostawiał wątpliwości, że to nie power/folk z zamkowych sal. Powrót do melodyjnego progresywnego heavy w In The Dirt w klasycznych tempach Masterplan słuchacz witał z dużą sympatią. W Believer pobrzmiewały echa popu lat 80-tych, co kontrastowało z mocnymi metalowymi gitarami. W wersji rozszerzonej zawarto Faith Bloody Faith z singla z 2021 i bez tego utworu obraz muzycznych dokonań Jörna z tamtego okresu nie byłby pełny. Poziom wykonania instrumentalnego rzecz jasna światowy i nad tym dyskutować nie wypadało. Album o zwartej formule, z drugiej strony jednak opartej o różne ciekawe muzyczne inspiracje.
Muzycy Jörn udzielali się też w rozmaitych grupach:
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
[1] | Jörn Lande | różni | Sid Ringsby | John Macaluso / Willy Bendiksen | |
[2] | Jörn Lande | Tore Moren | Sid Ringsby | Jan Axel `Hellhammer` Blomberg | |
[3] | Jörn Lande | Jörn Viggo Lofstad | Magnus Rosén | Stian Kristoffersen | |
[4] | Jörn Lande | Tore Moren | Jörn Viggo Lofstad | Morten `Morty Black` Skaget | Willy Bendiksen |
[5] | Jörn Lande | różni | |||
[6] | Jörn Lande | Tore Moren | Jörn Viggo Lofstad | Steinar Krokmo | Willy Bendiksen |
[7] | Jörn Lande | Tore Moren | Jörn Viggo Lofstad | Sid Ringsby | Willy Bendiksen |
[8] | Jörn Lande | Tore Moren | Jimmy Iversen | Sid Ringsby | Willy Bendiksen |
[9] | Jörn Lande | Tore Moren | Jörn Viggo Lofstad / Igor Gianola / Tor Erik Myhre | różni | Willy Bendiksen |
[10-11] | Jörn Lande | Tore Moren | Tor Erik Myhre | Nic Angileri | Willy Bendiksen |
[13] | Jörn Lande | Trond Holter | Jimmy Iversen | Bernt Jansen | Willy Bendiksen |
[14] | Jörn Lande | Trond Holter | Jimmy Iversen | Thomas Bekkevold | Francesco Jovino |
[15] | Jörn Lande | Alex Beyrodt | Mat Sinner | Francesco Jovino | |
[16] | Jörn Lande | Tore Moren | Sid Ringsby | Francesco Jovino | |
[17] | Jörn Lande | różni | Sid Ringsby | Francesco Jovino | |
[18] | Jörn Lande | Tore Moren | Adrian Sunde Bjerketvedt | Nicola Mazzucconi | Francesco Jovino |
Jörn Lande (ex-Mundanus Imperium, ex-The Snakes, ex-Vagabond, Ark, ex-Millenium), Willy Bendiksen (Host, ex-The Snakes), Jörn Viggo Lofstad (Pagan`s Mind),
Magnus Rosén (ex-Keegan, Hammerfall), Stian Kristoffersen (Pagan`s Mind, ex-Dimension F3H, Firewind), Morty Black (ex-TNT), Bernt Jansen (ex-Artch)
Francesco Jovino (ex-Moonstone Project, U.D.O., ex-Edge Of Forever, ex-Hardline, Primal Fear), Nicola Mazzucconi (ex-Moonstone Project, ex-Edge Of Forever, Sunstorm, Shining Black, Labyrinth)
Rok wydania | Tytuł |
2000 | [1 Starfire |
2001 | [2] Worldchanger |
2004 | [3] Out To Every Nation |
2006 | [4] The Duke |
2007 | [5] Unlocking The Past |
2007 | [6] Live In America (live / 2 CD) |
2008 | [7] Lonely Are The Brave |
2009 | [8] Spirit Black |
2010 | [9] Dio |
2011 | [10] Live In Black (live / 2 CD) |
2012 | [11] Bring Heavy Rock To The Land |
2013 | [12] Symphonic (kompilacja) |
2013 | [13] Traveller |
2016 | [14] Heavy Rock Radio |
2017 | [15] Life On Death Road |
2019 | [16] Live On Death Road (live / 2 CD) |
2019 | [17] Heavy Rock Radio 2 |
2022 | [18] Over The Horizon Radar |