Amerykańska formacja powstała w 1998 w Bostonie. W przypadku Firewind na początku zacierały się granice między projektem, a pełnoprawnym zespołem. Pierwszą rzeczą, która zwracała uwagę była doskonała gra Gusa G. (I Will Fight Alone, Warrior, cover Scorpions Pictured Life). Stylistycznie [1] przypominał europejski powermetal, bazujący na dokonaniach tuzów lat 80-tych. Solidność, konsekwencja aranżacyjna oraz znakomity wokalista zagwarantowały płycie pewną popularność. [3] przyniósł zmianę wokalisty - w głosie pochodzącego ze Sri Lanki Somapali pobrzmiewały echa Klausa Meine ze Scorpions i niekiedy Dio. Gitara Gusa brzmiała co prawda świetnie, częstując słuchaczy wieloma rasowymi riffami i niezgorszymi solówkami, ale jakoś nie miało to tym razem siły przebicia. Materiału nie przesłodzono, ale trochę on się dłużył - zabrakło tego niewypowiedzianego elementu, który przyciągałby na dłużej. Na singlu umieszczono kompozycję Tyranny, zdecydowanie najlepszą na krążku. Pierwsze pięć numerów robiło spore wrażenie, głównie dzięki grze Boba Katsionisa, jednak druga połowa albumu wyraźnie przynudzała. Nie dotyczyło to znakomitej zamykającej wydawnictwo ballady The Land Of Eternity. Gościnnie w dwóch numerach zagrali James Murphy i Marty Friedman, choć ich gra dużego wrażenia nie robiła.
[4] również nie był jakimś wielkim osiągnięciem i dopiero [5] powrócił do przebojowego heavy/power, jakiego fani oczekiwali. Into The Fire, Mercenary Man czy Circle Of Life urzekały siłą przebicia. Znalazło się miejsce na solidne riffy, niemal speedowe przyspieszenia, nieco hardrockowego luzu, a nad wszystkim królował świetny wokal Papathanasio. O ile na poprzedniku wokalista ten nie błyszczał, tutaj pokazał wielką klasę, śpiewając lekko i melodyjnie. Staranność w przygotowaniu muzyki na [7] przy pierwszym kontakcie była zdumiewająca. Dopieszczenie najdrobniejszych szczegółów stała się dla muzyków niemal celem samym w sobie, podobnie jak dobór kompozycji podchodzącym pod gusta każdego. Przy głębszej analizie jednak okazywało się, że bbyła to muzykę tyleż widowiskową, co i pusta w swym wyrachowaniu do granic możliwości. Aranżacjom przyświecał jakby jeden wzorzec - heavymetalowo zachowawcze melodie w zwrotkach, melodyjne refreny ocierające się o hard rockowe stadionowe wzorce - wszystko wzbogacone przez zbyt sterylne popisy Gusa. Czasem w tym wszystkim próbował się przebić z czymś ciekawszym Katsionis. Firewind zaprezentował się jako ekipa raczej wzniosłych chórków niż klawiszowych zagrywek, choć niektóre kawałki mogły budzić zdziwienie. W zwrotkach Heading For The Dawn Papathanasio powracał do neoklasycznego stylu z Majestic czy Meduza, ale refren był juz zarazem podobny do wszystkiego i do niczego. Cold As Ice podejmował próbę rozegrania czegoś bardziej emocjonującego, ale kończyło się na akustycznym wejściu. Zamiast heavy/power w melodyjnej odmianie zaproponowano brzmiący nieszczerze melodic metal.
Wiadomo było, że tak doświadczona ekipa w ramach obranej konwencji nigdy nie nagra płyty złej, ale [8] niczym się nie wyróżniał. Co więcej, przy głębszej analizie okazywał się krążkiem wielu zmarnowanych pomysłów. Płytę pilotował singlowy Wall Of Sound - melodyjny heavy/power metal bez historii, ratowany rutyną wykonawczą i niczym więcej. Przelatywały beznamiętnie ujmujący wokal Apollo, pirotechnika Gusa i czarodziejskie klawisze Katsionisa. W Losing My Mind kłaniał się wczesny okres twórczości z Fredrickem, głównie w zakresie rytmiki. W tym utworze również pojawiała się niekonsekwencja, gdyż refren nadzwyczaj złagodzono do letniego melodic heavy metalu. Tak zbudowano też Few Against Many, choć ten mógł imponować umiejętnie podaną energią i doskonale dopasowanymi fragmentami łagodnymi z chórkami oraz solówkami Gusa. Formacja jakby nieco się rozkręcała po przeciętnym początku, lecz The Undying Fire mógłby mieć bardziej efektowny refren, a szybki Another Dimension mógłby być go całkowicie pozbawiony, bo ta część stanowiła najgorszy słodki zlepek jaki zgotował Firewind od lat, w dodatku z bezsensowną i chaotyczną częścią instrumentalną. Glorious w znacznej mierze nawiązywał do melodyjnego heavy z [7], ale przy chwytliwej melodii niepotrzebnie występowały heavy/powerowe udziwnione ornamentacje psujące efekt bujającego refrenu. Nieźle wypadała za to poetycko poruszająca ballada Edge Of A Dream, zarówno w wokalnej interpretacji Apollo, "rozpaczającej" gitarze Gusa oraz smyczkach gościnnie zaproszonych tutaj Finów z Apocalyptica. Mało to było metalowe, ale dopracowane we wszelkich szczegółach. Long Gone Tomorrow wpisywał się w wachlarz melodyjnego heavy/power bez historii, który był przekleństwem tego zespołu od początku powstania. Dodatkowo wykorzystano bez większego uzasadnienia motyw orientalny w progresywnym sosie, który mógłby stać się fundamentem odrębnej kompozycji. Płytę zamykał fatalny No Heroes, No Sinners - ni to balladowy, ni heavy, ogólnie nieudany (również w wersji akustycznej wciśniętej na limitowanym wydaniu). Katsionisa niewiele było na całym krążku, Papathanasio śpiewał już lepiej (choćby w Evil Masquerade), a część solówek Gusa spełniało rolę drugorzędną do ogranych już riffów. Za to nowy nabytek, perkusista Nunez, okazał się osobą pełną chęci do gry, czego nie można było jednoznacznie stwierdzić o pozostałych członkach grupy.

Muzycy Firewind udzielali się później w rozmaitych grupach:

ALBUM ŚPIEW GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Stephen Fredrick Kostas `Gus G.` Karamitroudis Kostas `Konstantine` Exarhakis Brian Harris
[2] Stephen Fredrick Kostas `Gus G.` Karamitroudis Petros Christo Stian Kristoffersen
[3] Chitral `Chity` Somapala Kostas `Gus G.` Karamitroudis Bob Katsionis Petros Christo Stian Kristoffersen
[4-6] Apollo Papathanasio Kostas `Gus G.` Karamitroudis Bob Katsionis Petros Christo Mark Cross
[7] Apollo Papathanasio Kostas `Gus G.` Karamitroudis Bob Katsionis Petros Christo Michael Ehré
[8-9] Apollo Papathanasio Kostas `Gus G.` Karamitroudis Bob Katsionis Petros Christo Jo Nunez
[10] Henning Basse Kostas `Gus G.` Karamitroudis Bob Katsionis Petros Christo Jo Nunez
[11-13] Herbie Langhans Kostas `Gus G.` Karamitroudis Petros Christo Jo Nunez

Stephen Fredrick (ex-Spike, ex-Billy The Kid, ex-Kenziner), Kostas Exarhakis (ex-Medieval Death),
Brian Harris (ex-Kenziner, ex-Vainglory, ex-Zanister), Gus G. (Dream Evil, Mystic Prophecy, Nightrage),
Stian Kristoffersen (Pagan`s Mind, ex-Dimension F3H), Chity Somapala (ex-Court Jester, ex-Avalon, ex-Moonlight Agony),
Apollo Papathanasio (ex-Majestic, Meduza, Sandalinas, Time Requiem, Evil Masquerade), Mark Cross (ex-Nightfall, ex-Metalium, ex-Helloween, ex-At Vance, ex-Winters Bane),
Bob Katsionis (ex-Casus Belli), Michael Ehré (ex-Metalium, Love Might Kill), Jo Nunez ((ex-About:Blank, Nightrage, ex-Suicide Of Demons),
Henning Basse (ex-Bourbon Street, ex-Metalium, ex-Sons Of Seasons, ex-Hypnoside, ex-Orpheus Blade),
Herbie Langhans (ex-The Preachers, Seventh Avenue, ex-Sinbreed, ex-Beyond The Bridge, ex-Whispers In Crimson, Symphonity, Radiant, Voodoo Circle)


Rok wydania Tytuł
2002 [1] Between Heaven And Hell
2003 [2] Burning Earth
2005 [3] Forged By Fire
2006 [4] Allegiance
2008 [5] The Premonition
2008 [6] Live Premonition (live / 2 CD)
2010 [7] Days Of Defiance
2012 [8] Few Against Many
2013 [9] Apotheosis - Live 2012 (live)
2017 [10] Immortals
2020 [11] Firewind
2023 [12] Still Raging: Live At Principal Club Theater (live / 2 CD)
2024 [13] Stand United

          

          

Powrót do spisu treści