
Szwedzki zespół powstały w 2017 z inicjatywy gitarzysty Larsa Enga. Stopniowo przygotowywał on materiał na płytę, skupiając wokół siebie muzyków także mało znanych. Najważniejszą sprawą było pozyskanie odpowiedniego wokalisty i tu z pomocą przyszedł Niemiec Langhans. Tytuły płyt bywają czasem nietrafne, ale tym razem słuchacz otrzymywał dokładnie to co zostało napisane na okładce. Ekipa przedstawiła coś czego w szwedzkim heavy/power nie było już dawno - albumu tak gatunkowo zwartego, zagranego z taką pasją i nieustanną serią kapitalnych melodii. Langhans zawsze był bardzo dobrym śpiewakiem, ale tu błysnął niczym na fenomenalnym Master Creator Sinbreed. Te płyty miały zresztą ze sobą wiele wspólnego i w pewnym stopniu The Lighbringer Of Sweden zbliżali się do stylistyki niemieckiej wypracowanej przez wczesny Primal Fear. Już w średnio-szybkim Fallen Angels następował zmasowany atak gitar nie odpuszczający ani przez sekundę, wsparty wspaniałym refrenem w heroicznym stylu. Tu nie było miejsca na dziwactwa i tworzenie skomplikowanych aranżacji dla samego ich tworzenia, tylko czytelna w każdym momencie muzyka, oparta na najtwardszych fundamentach klasycznego pojmowania heavy i powermetalu. One By One rozpoczynał się leniwie, lecz potem wszystko narastało i majestatyczna potęga kompozycji była zniewalająca. Dynamiczny Skeletor znany był z roku poprzedniego z singla w wersji digital. Znalazło się miejsce na piękną romantyczną pieśń The Beast Inside Of Me w manierze The Ferrymen i pełen drapieżnej potęgi wokal Herbiego przesycono rockowym feelingiem najwyższej próby. Nie zabrakło typowego melodyjnego szwedzkiego power i w tej sferze wspaniale prezentował porywający Into The Night ze świetną gitarową solówką oraz pełen pędu Save Us. Pod koniec krążka pojawiał się drugi przeszywający łagodny utwór Heaven Has Fallen, w którym solówkę gościnnie zagrał Niklas Dahlin z Insanii. On jeszcze raz wystąpił w zamykającym album Shadows Of The Night - kapitalnym numerze o niesamowitym ładunku metalowej przebojowości w mrocznym stylu Lords Of Black. Sekcja rytmiczna zagrała wybornie i z ogromnym spokojem, gitarowe popisy były znakomite, pełne treści i przemyślane w każdym momencie. Herbie Langhans trzymał to wszystko w garści wokalami stanowiącymi ścisłą czołówkę w kategorii heavy/power. Jego głos ustawiono centralnie w procesie mixu i Fredrik Nordström zrealizował ten album wyśmienicie.
[2] zaczynał się dwóma zapierających dech w piersiach bojowych numerami: The Beast Is Rising i Free The Angels. Walorami tych kawałków były wbijające się w mózg słuchacza melodie i wyborne zagrywki nowego duetu gitarowego, który tworzyli teraz Lars Eng i Carsten Stepanowicz (kolega Langhansa z Sonic Haven). Herbie od jakiegoś czasu był na fali, która tutaj przybierała formę tsunami. Ekipa nie odpuszczała w heroicznym Heroes Of The Past z epickim mega-refrenem. Nie zabrakło też dramatycznego Strike Back poświęconego ofiarom wojny na Ukrainie. Nieco oddechu od niebłaganego natarcia heavy/power dawał rozbudowany majetatyczny pół-balladowy Where The Eagles Fly, odegrany bardziej w stylu niemieckim niż szwedzkim, niczym Accept z Tornillo. Piękny utwór z uroczymi partiami wokalnymi i gustownymi gitarami akustycznymi w świetnie dobranych momentach. W mrocznym Lucifer moc narasta, majestat stawał się faktem, a melodia po raz kolejny hipnotycznie wciągała, choć może podobne motywy już były u Primal Fear. Miarowo i spokojniej w cięższym gitarowo i nieco radiowym Back From The Dead, choć to komercyjne podejście na szczęście w żadnym momencie nie opuszczało obszaru heavy/power. The Caveman zbudowano na nieco innych zasadach i tu więcej było heavy-rocka i na szczęście w refrenie grupa nie przegięła z łatwiejszą melodią. Nieco zróżnicowania gatunkowego tej płycie nie zaszkodziło, bo zrealizowano to w perfekcyjny sposób. Na koniec szybki i na swój sposób triumfalny Fly Away - pomniejszy hit w kategorii encyklopedycznie pojmowanego heavy/power i lepszego refrenu na zakończenie trudno było sobie wymarzyć. Odpowiedzialny za mix i mastering Fredrik Nordström włożył w realizację materiału wszystkie swoje umiejętności i to słychać. Wyborne brzmienie pośrednie między szwedzkim i niemieckim, mocno przypominające Sinbreed z Master Creator.
Herbie Langhans śpiewał też w Sonic Haven i Steel Rhino.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Herbie Langhans | Jonas Andersson | Lars Eng | Johan Bergquist | Tobbe Jonsson |
| [2] | Herbie Langhans | Carsten Stepanowicz | Lars Eng | Johan Bergquist | Tobbe Jonsson |
Herbie Langhans (ex-The Preachers, Seventh Avenue, ex-Sinbreed, ex-Beyond The Bridge, ex-Whispers In Crimson, Symphonity, Radiant, Voodoo Circle, Firewind),
Carsten Stepanowicz (Vike Tare, Black Radar, Radiant, Sonic Haven)
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 2020 | [1] Rise Of The Beast | #5 |
| 2023 | [2] The New World Order | #26 |
