Amerykański zespół założony w 1984 w Cincinnati. Zawsze był najważniejszą grupą Davida Chastaina, który liderował jeszcze CJSS i Zanister. Muzyka grupy orbitowała wokół klasycznego heavy, a na debiucie dominowały szybkie solówki i agresywny wokal charyzmatycznej Leather Leone. Otwierający Black Knight to niezła prosta kompozycja oparta na powtarzającym się riffie przewodnim i okraszona znakomitą solówką lidera. Szybki When The Battle`s Over z melodyjnym refrenem zdradzał pewne odniesienia do klasycznego metalu europejskiego, ale w drugiej części gubił tą chwytliwość na rzecz agresywności. Mystery Of Illusion intrygował nietypowym rozpoczęciem, potem jednak przechodził w kombinowanie gitarowe i pewien czar zawarty w głównym motywie pryskał, choć po części wszystko ratowała neoklasyczna końcówka. Po niezbyt ciekawym power/speedowym I`ve Seen Tomorrow następowało wyciszenie w postaci balladowego Endlessly z pewną dozą dramatyzmu. W I Fear No Evil Chastain wykorzystał motyw rosyjskiej muzyki tradycyjnej, niezłym klimatem cechował się również ciężki Night Of The Gods. David wykonał na płycie świetną robotę, słabo natomiast spisał się bębniarz Fred Coury. W We Shall Overcome pojawiały się motywy zaczerpnięte z Iron Miaden i ten numer był w obranej konwencji bardzo udany, także w obrębie solówek Davida. Zagrany w w średnich tempach i zamykający album The Winds Of Change posiadał momenty znakomite i wydawało się, że Leather Leone zaśpiewałą najlepiej na całej płycie. Ogólnie znakomita robota Chastaina oraz dość irytujący wokal Leone, psujący ogólne wrażenie całości. Wokalne zadęcie na heavymetalową agresję wypadło mało udanie, do tego doszły niespecjalne umiejętności oddania klimatu jaki Chastain próbował wyczarować. Brzmienie albumu dobre, nie odbiegające od prezentowanego na innych amerykańskich krążkach z tego okresu. Metalowy album jakich wiele, wyróżniający się tylko obecnością kobiety za mikrofonem.
[2] kontynuował podjęty styl, ale był nierówny pod względem jakości kompozycji. Energetyczny heavymetalowy otwieracz Ruler Of The Wasteland z pierwiastkami neoklasycznymi jeszcze nie zapowiadał średniactwa. Pędzący One Day To Live psuł kiepski refren, a The King Has The Power brzmiał niczym wymęczony studyjny odrzut. Rozczarowywał Fighting To Stay Alive z rockowym śpiewem Leone i hard rockową konstrukcją wrzuconą bez pomysłu. W większości numerów także popisy Chastaina wydawąły się nie przystawać zupełnie do charakteru granej muzyki. Rozgłos zyskał natomiast Angel Of Mercy utrzymany w tradycji amerykańskiego heavy, w podobnej konwencji przedstawiono There Will Be Justice z odpowiednim metalowym pazurem i mocarną solówką na raty. Nieco epickości i wewnętrznej siły dorzucono do The Battle Of Nevermore, w którym atmosferę wyjątkowo mistrzowsko serwowano przez grę Chastaina. Living In A Dreamworld intrygująco rozpoczynała perkusja, ale numer przekształcał się potem w natarczywą młóckę. Podobnie rzecz miała się z Children Of Eden, w którym uporczywy motyw przewodni zaczynał szybko wkurzać. Ken Mary wniósł nieco ożywienia w warstwę dynamiczną muzyki, Chastain zaprezentował bardziej zróżnicowane solówki na wspaniałym poziomie, ale znów krążek kulał w sferze wokalnej. Leather zdecydowała się zaśpiewać agresywniej, co brzmiało raczej komicznie niż artystycznie. Album udowadniał, że Chastain nadal nie był w stanie przygotować wystarczająco ciekawego materiału, aby kilka perełek nie ginęło w oceanie przeciętności.
Wielkich zmian nie przynosił [3], na którym wciąż dominował klasyczny heavy metal, zabarwiony w niektórych miejscach zapożyczeniami z innych gatunków muzycznych. Otwierający [3] We Must Carry On pełen był karkołomnych neoklasycznych wyczynów gitarzysty, ale tracił w wyrazie na typowych ogranych motywach i sztampowym refrenie. Paradise dawał już zdecydowanie więcej przestrzeni popisom wokalnym Leone - akurat w tym utworze jej mocny i zadziorny głos mógł wydawać się w tamtych czasach definicją damskiego metalowego wokalu. W It`s Too Late Yesterday pobrzmiewały echa Judas Priest, lecz mało konkretna melodia szybko się łamała. Instrumentalny 827 rozczarowywał brakiem konkretnego pomysłu i spełniał rolę wypełniacza. The Wicked Are Restless budził początkowo skojarzenia z twórczością wczesnego Malmsteena, ale w zasadzie był to numer po prostu odegrany bez pomysłu wiodącego. The 7th Of Never to przeciętny numer w typie klasycznego amerykańskiego heavy pomimo wrażenia ostrej szarży, a podobną topornością w obrębie stylu emanował Feel His Magic - ta kompozycja zaczynała się obiecująco, ale w głównej części ponownie zdradzała toporność w obrębie stylu. Znakomita i znów nieco połamana solówka Davida stanowiłą ostatecznie najjaśniejszy punktem tego numeru. Foreveremore był jakby z innej bajki, posiadał zarówno świetną konstrukcję, jak i doskonałą podniosłą melodię. Absolutny numer jeden na tym albumie pełnym kiepskich pomysłów. Krążek cechowała twarda produkcja - mogąca odstraszyć tych, którzy spodziewali się ckliwych melodiii lukrowanych aranżacji. Leone nadal brakowało wokalnego warsztatu, szczególnie przy próbach śpiewania chrypką, mającą sprawić wrażenie agresywności. Na szczęście lidera wspomogła solidna sekcja rytmiczna, wiedząca o co chodziło Davidowi w tych nieraz nagłych zmianach tempa i klimatu.
[4] w pierwotnym zamyśle miał być trzecim krążkiem CJSS, który zawsze był bardziej przystępnym projektem Chastaina. Całości nadano nieco komercyjny szlif, materiał był ewidentnie lżejszy i mniej skomplikowany aranżacyjnie (Chains Of Love), a jednak mógł się podobać. Wyróżniały się: potężny hym w stylu Iron Maiden The Voice Of The Cult oraz Child Of Evermore, w którego riffach przodowało staccato na tle kroczącego tempa. Ciekawym refrenem zaskakiwał Soldiers Of The Flame podszyty solówką a la Ritchie Blackmore, a swoistą dozę teatralności niósł w sobie ostatni Take Me Home. Znalazło się jednak potknięcie w postaci Live Hard przy próbie wejścia na tereny Jag Panzer. Generalnie wszystkie mankamenty z poprzednich płyt pojawiały się ponownie, choć w mniejszych proporcjach. Podsumowujący pierwszy okres działalności [5] nagrano z nową sekcją rytmiczną - basista David Harbour i perkusista John Luke Hébert znakomicie rozumieli się z Chastainem. The Mountain Whispers rozpoczynał wszystko w średnich tempach i ten heavy metal z elementami power niczym specjalnym się nie wyróżniał. Kolejny natomiat For Those Who Dare wypadł znakomicie i do maximum wykorzystał duży ładunek neoklasyki jaki miał się ujawnić na późniejszych płytach Zanister. Ponury Please Set Us Free ciekawił mimo swoich sześciu minut, ale następujący po nim I Am The Rain znów był typową dla Chastain heavy-łupaniną niskich lotów i zakończenie tego numeru przynosiło ulgę, bo nawet sam David niczego interesującego tu nie pokazał. Spora doza dramatyzmu sprawiła, iż Night Of Anger intrygował, a emocje zbudowano tutaj w sposób nadzwyczaj umiejętny. Po słabym coverze Heart Barracuda uwagę słuchacza przykuwał Light In The Dark - kawałek zaczynał się wyśmienicie w stylistyce epickiej ballady, choć potem niepotrzebnie schodzi na drogę przeciętnego heavy/power. Po zupełnie pozbawionym własnej tożsamości Secrets Of The Damned lepiej brzmiał Not Much Breathing i ten kawałek posiadał pewien nastrój pomimo stosunkowo prostych rozwiązań (za to solówka kapitalna). Once Before miał być numerem klimatycznym i klawiszowy wstęp w wykonaniu samego Davida dawał nadzieję na nietuzinkowy utwór. Świetne zagrywki basowe i gitara z początku bardzo udane, ale potem znów typowo - nerwowy rytm i główny riff zaczynał męczyć w pewnym momencie. Powstał album bardziej złożony niż poprzednie, bliższy stylistyce heavy/power niż klasycznego heavy. Tradycyjnie wokal kładł większość kompozycji i wysiłek włożony w stworzenie oryginalnego dzieła często szedl na marne. Chastain jako producent spisał się nieźle, bo brzmienie było dobre mimo niektórych surowych momentów - za to sekcja rytmiczna ustawiona znakomicie, słychać wiele interesujących smaczków basu i perkusji. Po nagraniu tego albumu David Chastain na kilka lat poniechał dalszego rozwoju tego projektu i wskrzesił go dopiero pięć lat później z nową wokalistką Kate French. Nagrane z nią płyty jednak nie przekonywały - z jednej strony były zbyt nowoczesne, z drugiej sam gitarzysta poszedł w kierunku zupełnie niezrozumiałym, porzucając wirtuozerskie zagrywki i skupiając się na riffowaniu. Całe szczęście formacja częściowo odbudowała reputację niezłym [8] - tytułowy In An Outrage brzmiał jak za starych dobrych czasów ze wspaniałą harmonią, zadziornym wokalem i świetną melodią. Szkoda, że album nie był równy - niemal połowa płyty była toporna i zwyczajnie nudna, mało było wzniosłych momentów jak rozpoczynający się akustycznie Souls The Sun. Więcej wspólnego z klasyką lat 80-tych miał album Kings Of The World CJSS czy nawet Zanister.
Dyskografię uzupełnia składanka Chastainium z kwietnia 2017.

Byli i obecni członkowie zespołu występowali też w innych grupach:

ALBUM ŚPIEW GITARA, KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Catherine `Leather` Leone David Chastain Mike Skimmerhorn Fred Coury
[2-4] Catherine `Leather` Leone David Chastain Mike Skimmerhorn Ken Mary
[5] Catherine `Leather` Leone David Chastain David Harbour John Luke Hébert
[6] Kate French David Chastain Kate French Dennis Lesh
[7] Kate French David Chastain Kevin Kekes Dennis Lesh
[8] Kate French David Chastain David `Starr` Stubbs Larry Howe
[9-10] Catherine `Leather` Leone David Chastain Mike Skimmerhorn Stian Kristoffersen

David Chastain / Mike Skimmerhorn (obaj ex-Spike), Leather Leone (ex-Rude Girl, ex-Malibu Barbi),
Ken Mary (ex-TKO, ex-Fifth Angel), David Harbour / John Luke Hébert (obaj Manta Ray), Dennis Lesh (ex-Trouble, ex-Stygian), Kevin Kekes (ex-Damien, ex-Bones Damage),
David Starr (ex-Lääz Rockit, ex-Vicious Rumors), Larry Howe (Vicious Rumors), Stian Kristoffersen (Pagan`s Mind, ex-Dimension F3H, ex-Firewind, ex-Jörn, ex-Kinrick)


Rok wydania Tytuł
1985 [1] Mystery Of Illusion
1986 [2] Ruler Of The Wasteland
1987 [3] The 7th Of Never
1988 [4] The Voice Of The Cult
1990 [5] For Those Who Dare
1995 [6] Sick Society
1997 [7] In Dementia
2004 [8] In An Outrage
2013 [9] Surrender To No One
2015 [10] We Bleed Metal

          

      

Powrót do spisu treści