Amerykańska grupa powstała w kalifornijskim Santa Rosa w 1979. Zadebiutowała kasetą "Demo I" w 1982, zawierającą tylko dwa kawałki: In Fire oraz One Way Ticket. Nagrano ją w składzie: St.Pierre, Thorpe. gitarzysta Jim Cassero, basista Jeff Barnacle i perkusista Jim Lang. Kolejną taśmę "Demo II" rozprowadzono w rok później - trafiły na nią trzy nagrania: Steeler, inna wersja In Fire i I Can Live Forever. Poza St.Pierre`m i Thorpe`m zrealizowali ją: gitarzysta Chuck Moomey, basista Jeff Barnacle oraz bębniarz Don Selzer. Umieszczenie nagrania Ultimate Death na składance "U.S. Metal 3" w 1983 nie poprawiło sytuacji młodych muzyków. Na kolejnej kompilacji tego cyklu w 1984 Vicious Rumors zamieścili znają już kompozycję One Way Ticket, która w końcu zwróciła uwagę szefów wytwórni Shrapnel. Na debiutancką płytę przyszło czekać następny rok (25 maja 1985), a punktem zwrotnym było przyjście do zespołu młodego gitarzysty Vinnie Moore`a, który początkowo miał stanowić wsparcie Geoffa Thorpe`a, jednak szybko stał się główną gwiazdą. Formacji sprzyjało szczęście, ponieważ debiut trafił w dobry czas w USA na heavy/power. Był to także czas prawdy, bo niemal równolegle pojawiły się inne znakomite grupy i to ich poziom wyznaczył skalę porównawczą. Vicious Rumors znaleźli się jednak wśród najlepszych - gitarowe szarże, świetny wokal i dynamiczna sekcja rytmiczna przyczyniły się do traktowania [1] jako sztandarowego wyrażenia gatunku z tamtego okresu. Wokalista Gary St.Pierre nie należał może do najlepszych ze względu na średnią moc głosu, ale w wysokich partiach radził sobie wyśmienicie. Co więcej nie musiał się mocno się wysilać, aby przebić się przez przez zagrywki obu gitar. W energicznych riffach Thorpe`a oraz niemal wirtuozerskich solówkach Moore`a czaiło się znakomite wyczucie konwencji. To czyniło ten metal bardzo atrakcyjnym mimo dość przeciętnych melodii. Najlepiej wypadły kawałki najszybsze w stylu Ride (Into The Sun) i speedowy Murder, a także momenty, kiedy dokładano posępnego mroku (March Or Die) oraz nawet zeppelinowską psychodelię (Domestic Bliss). Słabiej zaś kwintet czuł się w graniu klasycznego rycerskiego heavy, za co przykład służyć mógł tytułowy Soldiers Of The Night. Dużo emocji budziły też utwory umieszczone w środku stawki - zwarte szybkie killery z finezyjnymi pojedynkami gitarowymi jak Blitz The World oraz obdarzony wyjątkowo melodyjnym początkiem In Fire. Album posiadał klasyczne zakończenie w postaci pulsującego gitarami Blistering Winds, interesujący był także solowy popis Vinnie Moore`a w instrumentalnym Invader. Gdyby nie obecność tego gitarzysty, ten album byłyby jedynie "dobrym" debiutem głównego nurtu heavy/power/speedu, gdyż trudno było jednoznacznie określić styl Vicious Rumors. W sferze produkcji wydawnictwo nie odbiegało od norm tamtych czasów, choć zwracała uwagę nieco cichsza sekcja rytmiczna, bas o rockowym bardziej brzmieniu i wysublimowane ustawienie gitary Moore`a w solówkach. Ten ostatni wkróce opuścił zespół, aby poświęcić się karierze solowej, odbiegającej w znacznej mierze od muzyki metalowej i dopiero po wielu latach znalazł się w składach UFO i Red Zone Rider.
Formacja jednak szybko otrząsnęła się i po zatrudnieniu nowego wokalisty Carla Alberta, nagrała [2], który zdecydowanie przebił debiut. Partie gitarowe może nie cechowały się subtelnością Moore`a, ale nie zabrakło im wirtuozerii. Przy utrzymaniu agresji, jednocześnie grupa postawiła na większą melodyjność kompozycji. Albert okazał się wokalistą zadziwiającym i jednym z najlepszych amerykańskich frontmanów US Power o niesamowitej nośności głosu, ogromnym zasięgu, wybornej barwie oraz wielkim wyczuciu. W kilku nagraniach (tytułowy Digital Dictator) można doszukać się nawiązań do wczesnego Queensryche. W Towns On Fire i nasuwającym skojarzenia z debiutem Exxplorer Worlds And Machines cały zespół zagrał jak znakomicie naoliwiona maszyna, natomiast w typowo heavymetalowym Out Of The Shadows zaproponowano próbę lekkiego skierowania na tory metalowego mainstreamu. Nieznany dotychczas szerzej gitarzysta Mark McGee zagrał nadspodziewanie dobrze i jego dialogi z Thorpe`m były znakomite. Na albumie znalazły się cztery kompozycje wybitne. Potężny power/speed/thrashowy Minute To Kill posiadał motorykę zbliżoną do stylu Metal Church. Kapitalnie zagrany w niecałe trzy minuty ponury The Crest posiadał podskórną przebojowość, natomiast encyklopedyczny US powerowy R.L.H. (Rock Like Hell) dewastował krzyczanymi chórkami i doskonale rozwiązaną linią melodyczną. W sam środek krążka wrzucono prawdziwą perłę - fenomenalny Lady Took A Chance, bez wątpienia jeden z najwspanialszych numerów US Metalu jakie kiedykolwiek powstały. Vicious Rumors udowodnili tym utworem, że nie trzeba ani wielkich temp, ani gitarowej akrobatyki, by stworzyć numer hipnotyzujący i wprowadzający tłumy w trans. Na niezwykłe wyżyny wokalne wzniósł się tutaj Carl Albert, momentalnie przechodząc do historii. Oryginalne wydanie Roadrunner brzmiało niespecjalnie - dość głucho, z płasko ustawionymi gitarami i nieciekawą perkusją. Dopiero zremasterowana edycja z 2009 zmieniła ten stan rzeczy. Tą płytą kwintet wkroczyl na absolutny granitowy piedestał.
Pomimo zmiany wytwórni na Atlantic Records, [3] stanowił kontynuację kierunku jaki formacja obrała na poprzednim wydawnictwie. Grupę jakoś ominęło trzęsienie ziemi związane z upadkiem sceny heavy/power w USA - popularność tej ekipy była nadal duża, a płyty sprzedawały się dobrze. Uważny słuchacz jednakże potrafił wychwycić nieznaczne ukierunkowanie na mainstream, także w łagodniejszej formie wokalnego przekazu Alberta. Było mniej drapieżnie w gitarach, choć solówki nadal wyśmienite. Tylko rock/metalowe refreny jak ten w Don`t Wait For Me nie znamionowały zbyt wysokiej klasy. Mroczniejsze granie w World Church to wahanie pomiędzy klasycznym US Metalem a flirtem z Alice Cooperem. Dopiero w On The Edge album nabierał nieco konkretniejszych barw w dynamicznych rwanych riffach i gwałtownym (niemal thrashowym) ataku perkusji Howe`a - nic super ekscytującego, ale przynajmniej rasowo. Ship Of Fools był zdecydowanie heavymetalowy i mocno przypominał styl Black Sabbath ery Martina - tyle, że specyficzne i mało nasycone gitarowo brzmienie nieco niweczyło efekt budowania dusznej melancholijnej atmosfery. Muzycy próbowali na tej płycie różnych rzeczy i połączeń, korzystając z różnych źródeł. Również heavy z elementami epickimi w dobrym (ale nie wyróżniającym się niczym) Down To The Temple oraz typowych patentów speed metalu w zadziornym (lecz wtórnym) Hellraiser. Kompletnie rozczarowywała instrumentalna miniatura Electric Twilight, w której zamiast eksplozji gitarowej pirotechniki grano prog-rockowe plumkanie na akustykach. Zabrakło na krążku czegoś co by budziło entuzjazm i tak przeciętnie to wszystko kończył heavy/powerowy Axe And Smash z akcentami heroicznymi i płaskim chóralnym refrenem. Vicious Rumors zaprezentowali się nieźle na tle dobrej produkcji, lecz zabrakło choćby jednego utworu, który by tu podgrzewał atmosferę. Płytę promowano na trasie koncertowej po USA i Europie wspólnie z Death Angel i Forbidden.
Od lewej: Dave Starr, Mark McGee, Carl Albert, Larry Howe, Geoff Thorpe
Dzięki [4] powrócono do mocniejszego US powermetalowego grania, tym razem w thrashowej estetyce. Moc gitarowego riffu zdecydowanie postawiono ponad melodię, a już na pewno ponad heroiczny charakter grania typowego dla lat 80-tych. Sporym zaskoczeniem okazały się także wokale, w wielu numerach brzmiące nadzwyczaj zadziorne. Nie zniknęły porównania do Dio czy Tate`a (Savior From Anger, Strange Behavior), ale Albert zbliżył się również do skali Mike’a Howe`a z Metal Church (Abandoned, You Only Live Twice). Te wszystkie zalety nie ukryły jednak faktu, że był to krążek zachowawczy - tak jakby śpiew miał maskować ubóstwo pomysłów na oryginalne riffy, a solówki tworzyć przerywniki dla ogólnej muzycznej monotonii. Zespół grał niby dynamicznie, ale to było tak naprawdę żywsze rozgrywanie riffów, które Metallica porzuciła po And Justice For All. Szybszy US Power z większą dozą melodii w refrenach ocierał się o niekreślony stylistycznie Raise Your Hands. Obiecująco zaczynał się od perkusyjnego natarcia Six Stepsisters, ale potem poza pełnym ekspresji atakiem dwóch gitar i wyborną Larry`ego Howe`a nic się ciekawego nie działo. Słabe były odskoki w kierunku klasycznego heavy w bezbarwnym Children z okropnymi chórkami czy Dust To Dust mogący być odrzutem z płyty Dio z drugiej połowy lat 80-tych. Dawny heroiczny US Power powracał w solidnym, ale mało porywającym Mastermind, w którym rozczarowywała może nie sama melodia refrenu, ale jego zupełnie bezbarwne wykonanie. Nagrano również utwór w stylu nieco mocniejszej ballady When Love Comes Down i to taka próba zaistnienia w radio z czymś, co powinno zostawić się grupom rock/metalu stadionowego - choć samo wykonanie było staranne, podobnie jak kunsztowne gitarowe ornamentacje. Mastering to ponownie dzieło Howie Weinberga i jeśli poddać analizie co zrobił dla Celtic Frost rok wcześniej na Vanity / Nemesis, to tutaj zastosował typowe i zachowawcze brzmienie amerykańskiego thrashu, ze średnio głośną sekcją rytmiczną i stalowymi gitarami o ograniczonej głębi. Powstał krążek swojej epoki, ale mnóstwo lokalnych grup amerykańskich już tak grało lub grało bardzo podobnie w latach 90-tych. Wkrótce u Thorpe’a stwierdzono poważną chorobę - przeszedł on skomplikowaną operację obu rąk, która jednak nie dawała stu procent pewności, że jeszcze kiedykolwiek będzie grał na gitarze. Operacja wykluczyła go z gry na całe dziewięć miesięcy. Grupa postanowiła zawiesić na ten czas działalność i poczekać, aż lider wróci do zdrowia. Szefowie wytwórni Atlantic jednak nie byli tak cierpliwi i zerwali kontrakt z zespołem. Było to dziwne posunięcie z ich strony - nawet biorąc pod uwagę, że dwa ostatnie albumy nie były wystarczająco komercyjne, by kupowała je szersza grupa odbiorców na co z pewnością liczyła wytwórnia. Kiedy tylko Thorpe odzyskał siły, z miejsca rozpoczął poszukiwanie wydawcy dla kolejnych płyt. Ostatecznie podpisał umowę z niemiecką Rising Sun oraz w Japonii z Alfa Music.
Wpierw w 1994 ukazała się EP-ka The Voice, zawierająca dwa covery. Paul Quinn z Saxon zaśpiewał razem z Albertem Communication Breakdown Led Zeppelin. Poza tym formacja nagrała wyborną demoniczną wersję Paint In Black The Rolling Stones. W tym samym roku wydano [6], którym Vicious Rumors wyraźnie zaskoczyli swych fanów. Już dźwięki otwierającego Against The Grain z nisko strojonymi gitarami, wskazywały na zwrot stylistyczny w stronę modnego wówczas groove metalu. Potwierdzeniem tego faktu był również All Rights Reserved oraz Thinking Of You. Całe szczęście pozostałe utwory odbiegały od wymienionych i nacechowane były ambitniejszymi pasażami gitarowymi. W rezultacie powstało dzieło niezwykle subtelne - urzekały zwłaszcza dwuczęściowy Thunder & Rain i nieco mocniejszy No Fate. Sercem krążka okazał się niezykle interesujący Ministry OF Fear. Zespół ruszył w trasę koncertową po Europie z Accept, a także ponownie zawitał na festiwal "Dynamo Open Air". Po zakończeniu tournee muzycy poprosili szefów wytwórni Rising Sun o wydanie specjalnej limitowanej wersji [6] z dwoma bonusami w postaci wspomnianych coverów. Grupa rozpoczęła pisanie nowego materiału, znacznie cięższego i bardziej agresywnego od dotychczasowych dokonań. [7 był to w szczególności albumem Alberta, który napisał większość kawałków. Niestety, wokalista nie doczekał końcowego efektu - 22 kwietnia 1995 zginął tragicznie w wypadku samochodowym w wieku niespełna 32 lat. W 1995 ukazał się nieoficjalnie A Tribute To Carl Albert - European Bootleg, który nagrano podczas ostatniej trasy, jaką odbyto z Carlem. Jego dotychczasowe obowiązki przejął sam Geoff Thorpe. [7] uzyskał przychylne recenzje w metalowej prasie, zwłaszcza niemieckiej. Jednak część fanów nie była zadowolona z kierunku, jaki obrał zespół. Vicious Rumors zwrócili się już totalnie w stronę groove, powstał brudny i trudny do przełknięcia przez sympatyków klasycznego metalu krążek. Styl zdominowały ciężkie kompozycje zagrane raczej w średnich tempach, nisko strojone gitary, niskim również wokalem Thorpe`a oraz thrashowymi pierwiastkami. Jedynym niezmiennym elementem twórczości pozostały wyborne solówki. Podobać się mógł na pewno mroczny Concentration z rwanym riffem oraz Chopping Block z intrygującym podkładem gitar, jednak jako całość płyta wypadała blado.
Z nowym wokalistą Brianem O`Connorem nagrano [8], ukazujący jeszcze cięższe i nowoczesne oblicze formacji. Krążek zdominowały mocne riffy, piękne solówki Thorpe`a i Smytha oraz wzmagająca odczucie ciężkości praca sekcji. Powstała znów mroczna i raczej wolna płyta z kilkoma szybszymi thrashującymi fragmentami. Zwolennicy klasycznego metalu znów byli niezadowoleni, ponieważ groove zawładnął bez reszty Thorpe`m i spółką. Chwilami Vicious Rumors zbliżali się do stylistyki zapoczątkowanej przez Panterę (Fear Of God). O`Conner potrafił zaśpiewać melodyjnie, ale przeważały drapieżne nisko śpiewane partie. Uwagę zwracały nieliczne nastrojowe fragmenty jak Kill The Day czy instrumentalna Barcelona. Płytę promowano na trasie koncertowej z Blind Guardian, a Vicious Rumors zebrali znakomite recenzje swoich występów we wszystkich liczących się magazynach europejskich. Niestety skład zespołu nie utrzymał się zbyt długo - wpierw z kapelą pożegnał się O`Conner, potem odeszli Howe i Sisco, a w końcu Smyth dołączył do Testament, pozostawiając Thorpe`a samego. Lider nie zawiesił jednak gitary na kołku i zrealizował [9] z pomocą nowych muzyków. Thorpe postanowił tym razem nagrać klasycznie metalowy album. Zamiar ten całkiem nieźle się powiódł, ponieważ powstał równy przyzwoity krążek zawierający sporą dawkę zadziornego heavy/power z zanikającymi pomału elementami groove. Nie zabrakło wyszlifowanych solówek, wolniejszych kompozycji opartych na ciężkich riffach oraz śpiewu Morgana Thorna, przypominającego na myśl Bruce`a Dickinsona. Można było nawet odnieść wrażenie, że Vicious Rumors podążyli ścieżką solowych płyt frontmana Iron Maiden. Na wyróżnienie zasługiwały March Of The Damned i Liquify. Amerykanie ruszyli w tournee wiosną 2001 wraz z Rage. Na początku 2002 Thorpe i reszta wzięli udział w trasie z Blaze i Savatage, zagrali także na "Wacken Open Air" w Niemczech. Geoff Thorpe pojawił się gościnnie na nowym singlu Lake Of Memory grupy 7th Order, który pojawił się w stacjach radiowych 7 sierpnia 2003. Niedługo po tym Geoff uległ groźnie wyglądającemu wypadkowi, w wyniku czego odniósł obrażenia pleców.
W maju 2005 wydano rerospekcyjne DVD Crushing The World. Do kapeli wrócili Starr i Howe, 4 listopada dołączył także oficjalnie nieoczekiwanie "metalowy spadachroniarz" James Rivera. Solówki w pięciu kawałkach nagrał również Brad Gillis, znany z koncertowego Speak Of The Devil Ozzy`ego Osbourne`a oraz Night Ranger. Na [10] Rivera wniósł prawdziwego metalowego ducha, dokładając szeroką gamę wokali. Krążek zapowiadany był jako "mroczniejsza i bardziej agresywna wersja [2]" i po części rzeczywiście tak było. Jednak album oczywiście zawierał więcej nowocześniejszych dźwięków, poza tym okazał się znacznie cięższy i lepiej wyprodukowany niż jego sławny poprzednik. Z uwagi na wokale Rivery niedaleko temu krążkowi było do dokonań Seven Witches, z czasów, gdy James tam śpiewał. Thorpe przygotował na ten album materiał w stylu umiarkowanie melodyjnego heavy/power, z melodiami nieco nowocześniejszymi niż te z lat 80-tych, ale jednak bardziej do nich nawiązującymi niż estetyka chociażby [9]. Rzecz jasna była to muzyka skierowana przede wszystkim do słuchacza oczekującego amerykańskiego heavy/power z pewną dozą sympatycznego metalowego gitarowego bałaganu. Poza ogólnie udanym zestawem numerów, trafiło tu kilka utworów najwyższych lotów z niesamowitymi solówkami Thorpe'a, jak to apokaliptyczne z Mr.Miracle czy też w zdecydowanie zagranym Inmortal. Na pewno także posępny tytułowy Warball z majestatycznym refrenem wyrastał na mini-killera tej płyty. Potęga amerykańskiego heavy/power ujawniała się w Crossthreaded, przy czym nie tylko w refrenie. Nawet taki prosty Wheels Of Madness został zrobiony z dużą dbałością o atrakcyjność przekazu gitar. Nie udała się z pewnością bezbarwna akustyczna ballada Windows Of Memory, zupełnie nie pasująca do ogólnej gitarowej nawałnicy. Najwięcej ekstatycznych wokali Rivery słychać było w dramatycznym A Ghost Within. Wartość albumu podnosił mastering Juana Urteagi, który stworzył brzmienie głębokie i nowoczesne, korzystając z doświadczeń nabytych przy pracy nad metalem bardziej ekstremalnym, bo takim się głównie wcześniej zajmował. Grupa w październiku i listopadzie 2006 promowała wydawnictwo na trasie "World War Tour", supportowana przez Beyond Fear. Nie było nic zaskakującego w tym, że Thorpe nie zdołał utrzymać tego składu i Vicious Rumors realnie przestał on funkcjonować w 2007. Rivera skoncentrował się na reaktywacji Helstar, a gitarzyści poszli swoją drogą.
Przez lata w obozie Vicious Rumors było cicho. Nowy frontman Brian Allen okazał się na [11] dobrym wokalistą, potrafiącym zaśpiewać wysoko, ostro i chwilami "robił" niemal za trzecią gitarę. Sama muzyka nie różniła się zbytnio od poprzednich dokonań - jedynie refreny - zawierające sporo łagodniejszych momentów - były bardziej melodyjne. Szybsze utwory posiadały nie tylko domieszkę thrashowej rytmiki, ale także coś z klasycznego amerykańskiego heavy lat 80-tych (Rite Of Devastation). Podobał się przede wszystkim energetyczny Razorback Blade, z kapitalnymi gitarowymi natarciami i podwójnymi wokalami. Takich utworów było jednak mało, a Larry Howe nie miał za wiele możliwości do podkręcania temp, choć robił co mógł - zwłaszcza w momentach, gdzie gitary były dość statyczne mimo pozornej dynamiki (Deal With The Devil). Pomieszanie różnych pomysłów dało rezultat w postaci Pearl Of Wisdom, w którym refren zupełnie nie pasował do grania poniekąd mrocznego i lekko pokręconego. Najsłabiej wypadł jednak All I Want Is You - kompozycja poniżej poziomu oczekiwań i możliwości Vicious Rumors - monotonny i pozbawiony mocy kawałek udający heavy/power w melodyjnej odmianie. Złe wrażenie zacierał w znacznym stopniu krótki, ale agresywnie treściwy Axe To Grind, stanowiący powrót do najstarszego okresu twórczości z ciekawymi thrashowymi chórkami i zaskakująco rozbudowanymi solówkami gitarowymi. Płycie nadano brzmienie tradycyjne, bez podrasowania wszystkiego studyjną sztucznością. Album jednak nie był wystarczająco równy, aby uznać go za bardzo dobry - denerwowały przede wszystkim mielizny i utwory, w których kwintet dostawał lekkiej zadyszki.
Muzycy Vicious Rumors udzielali się później w rozmaitych grupach:
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
[1] | Gary St.Pierre | Geoff Thorpe | Vinnie Moore | David `Starr` Stubbs | Larry Howe |
[2-5] | Carl Albert | Geoff Thorpe | Mark McGee | David `Starr` Stubbs | Larry Howe |
[6] | Carl Albert | Geoff Thorpe | Mark McGee | Tommy Sisco | Larry Howe |
[7] | Geoff Thorpe | Steve Smyth | Tommy Sisco | Larry Howe | |
[8] | Brian O'Conner | Geoff Thorpe | Steve Smyth | Tommy Sisco | Larry Howe |
[9] | Morgan `Thorn` Gerk | Geoff Thorpe | Ira Black | Chris `Cornbread` Lombardo | Atma Anur |
[10] | James Rivera | Geoff Thorpe | Thaen Rasmussen / Brad Gillis | David `Starr` Stubbs | Larry Howe |
[11] | Brian Allen | Geoff Thorpe | Kiyoshi Morgan | Stephen Goodwin | Larry Howe |
[12] | Brian Allen | Geoff Thorpe | Thaen Rasmussen | Stephen Goodwin | Larry Howe |
[13] | Brian Allen | Geoff Thorpe | Bob Capka | Stephen Goodwin | Larry Howe |
[14] | Nick Holleman | Geoff Thorpe | Bob Capka | Tilen Hudrap | Larry Howe |
[15] | Nick Holleman | Geoff Thorpe | Thaen Rasmussen | Tilen Hudrap | Larry Howe |
[16] | Nick Courtney | Geoff Thorpe | Gunnar DüGrey | Cody Green | Larry Howe |
Gary St.Pierre (ex-Hawaii), David Starr (ex-Lääz Rockit), Carl Albert (ex-Ruffians, ex-Scratch, ex-Villain),
Mark McGee (ex-Now), Tommy Sisco (ex-Villain/USA), Atma Anur (ex-Cacophony, ex-Tony MacAlpine, ex-Richie Kotzen),
James Rivera (ex-Helstar, ex-Daggers Edge, ex-Vigilante, ex-Destiny`s End, ex-Distant Thunder, ex-Seven Witches, ex-Killing Machine),
Thaen Rasmussen (ex-Anvil Chorus), Brad Gillis (Night Ranger, ex-Ozzy Osbourne), Brian Allen (ex-Last Empire), Stephen Goodwin (ex-Aaron Pearson),
Tilen Hudrap (ex-Thraw, ex-Paradox), Nick Courtney (ex-Gladius)
Rok wydania | Tytuł | TOP |
1985 | [1] Soldiers Of The Night | #27 |
1988 | [2] Digital Dictator | #15 |
1990 | [3] Vicious Rumors | #29 |
1991 | [4] Welcome To The Ball | |
1992 | [5] Plug In And Hang On - Live In Tokyo (live) | |
1994 | [6] Word Of Mouth | |
1996 | [7] Something Burning | |
1998 | [8] Cyberchrist | |
2000 | [9] Sadistic Symphony | |
2006 | [10] Warball | #29 |
2011 | [11] Razorback Killers | |
2012 | [12] Live You To Death (live) | |
2013 | [13] Electric Punishment | |
2014 | [14] Live You To Death 2 - American Punishment (live) | |
2016 | [15] Concussion Protocol | |
2020 | [16] Celebration Decay |