Amerykańska formacja powstała w 1984 w San Francisco. Zadebiutowała w 1986 demówką "Pray For Death". Wyprodukowany przez znanego gitarzystę Ronniego Montrose`a, debiut był jedną z pierwszych jasno wyrażonych manifestacji power/thrashu, gdzie proste wysokoenergetyczne granie wzbogacono o powermetalowe elementy wypracowane w połowie lat 80-tych w USA. W jakiś sposób w samej konstrukcji ten album nawiązywał do pierwszych płyt Metalliki i Anthrax, jednak młodzieńczy bunt zastąpiono tu elegancją wykonania i dopracowaniem technicznym. Dodatkowo pewne sprawy potraktowano z lekkim przymrużeniem oka, jak umieszczenie agresywnej wersji glam-rockowego Sweet Set Me Free czy w pompatycznym rozpoczęciu Death By Hanging. W tytułowym Breaking The Silence Heathen zbliżał się wręcz do debiutu Exodus, choć wysoki wokal Godfrey`a i masywne powermetalowe riffy w przejściach czyniły tę muzykę swoistą i charakterystyczną. Uwagę jednak najbardziej zwracały solówki o zegarmistrzowskiej precyzji i dialogi gitarowe duetu Altus-Piercy - oni wygrywali tu prawdziwe cuda czasem nawet w samym układzie głównych riffów (Goblin`s Blade). Mniej przekonująco wypadły za to: mroczny Open The Grave i Pray For Death z dwukanałowym wokalem. Album poparto ostrą produkcją, choć brzmienie nie rozdzierało nieboskłonu - główną wadą była zbyt cicha perkusja. Płyty nie doceniono wystarczająco w tamtym czasie, poniekąd z powodu niezbyt dobrej promocji. Problemy personalne zespołu pogłębiły ten stan i tak naprawdę wartość tego krążka doceniona została znacznie później. W 1988 muzycy namówili do współpracy Paula Baloffa (ex-Exodus, ex-Piranha) - wynikiem tej jednodniowej sesji nagraniowej było demo "Hypnotized / Mercy Is No Virtue". Wkrótce jednak mający problemy z alkoholizmem Baloff wrócił do Piranha, a jego miejsce zajął David Wayne z Metal Church - jednak niczego w końcu z zespołem ne nagrał.
Nowa płyta rodziła się więc w bólach - co prawda wrócił David Godfrey, ale nowy basista Randy Laird zginął w wypadku samochodowym 21 września 1991 w Sacramoento (miał 22 lata). Jego miejsce zajął (jako muzyk sesyjny) Marc Biedermann. Już w czasie sesji nagraniowych Doug Piercy oświadczył, że odchodzi i ostatnie partie gitarowe w Prisoners Of Fate i Guitarmony nagrał mało znany Thaen Rasmussen. Pomimo tych wszystkich kataklizmów , [2] okazał się albumem jedynym w swoim rodzaju, niezwykłym i absolutnie kultowym. Była to niejako wysublimowana techniczna odpowiedzź na And Justice For All Metalliki. Tej monumentalnej płyty nie można traktować jako zbioru odrębnych kompozycji, ani jako jednolitej całości. Duszna, niepokojąca, momentami psychodeliczna atmosfera, siła i rozwaga rozgrywania poszczególnych kompozycji, brylantowa gra gitarzystów, realna przystępność kompozycji i wyrazistość melodii stanowiły o wielkości dzieła. White śpiewał niczym zupełnie inny wokalista, stojąc pewnie ponad stalową ścianą gitar, hipnotyzujący tłumy swym imponującym głosem. Album nieustannie zdumiewał zarówno w kawałkach szybkich i wolnych, w niebłaganym thrashu i w wysublimowanym progresywnym heavy/speedzie. Biederman i Minter z kolei zrobili coś niezwykłego - po prostu oddali rytmiczne pole gitarom. Bas i perkusja tylko akcentowała i podgrywała popisom Piercy`ego i Altusa. Muzycy potrafili zmiażdżyć i przy okazji nigdzie się nie spieszyć w Heathen`s Song, beztrosko umieścić wyśmienitą wersję Kill The King Rainbow oraz spowodować u fana opad szczęki przy wejściu solówki w Morbid Curiosity. Album w sferze produkcyjnej to dziecko Kalifornii - mix w San Francisco i mastering w Hollywood. Zrobiono wszystko jak należy - gitary lekko stłumiono i minimalnie cofnięto dla zrównania ich z sekcją rytmiczną. Głos White`a idealnie klarowny i pod wieloma względami bardziej wpasowałby się w stylistykę heavymetalową (kłaniały się maniery Williama McKay`a z Griffin i Johna Busha z Armored Saint). Z pewnością krążek mógł spodobać się tym, którzy polubili Never Neverland Annihilator, Think This Toxik czy For Whose Advantage Xentrix. Można spotkać sięz opiniami, że kwintet w każdej kompozycji z [2] zawarł więcej, niż niejeden zespół grający podobną muzykę na całej płycie. Pomimo wspięcia się na wyżyny artystyczne, grupie nie było dane było stać się gwiazdą - podczas tournee w czerwcu 1992 ekipa wystąpiła u boku Sepultury, Sacred Reich i Turbo w Poznaniu i Jastrzębiu Zdroju. Niestety, na skutek konfliktów między muzykami, formacja rozpadła się w 1992.
Ekipa zreaktywowała się w 2002, dając kilka koncertów. [3] można sobie spokojnie podarować - wydawnictwo zawierało cztery covery (Queen, Thin Lizzy, Tygers Of Pan Tang i Sweet Savage), jeden nowy kawałek In Memory Of... oraz demówki kawałków z [2]. Natomiast powrót po blisko 20 latach z [4] był jednym z najbardziej sensacyjnych. Od razu słyszalny był brak Douga Piercy`ego, zatem na fenomenalne duety z Lee Altusem nie było liczyć. Ciekawą postacią nowego składu był Jon Torres - basista nigdy do końca artystycznie nie spełniony, a także jako goście Steve DiGiorgio i Gary Holt, którzy pojawili się w kilku kompozycjach. Płytę trudno było uznać za odkrywczą - muzyka miała w sobie więcej z Exodus niż samego Heathen i nawet wokal Davida stanowił pochodną tonacji Souzy. Rytmika i agresywny styl riffów wskazywały jak wspomniano na Exodus, ale pojawiały się smaczki jak grający na sitarze w Dying Season DiGiorgio. Potężnie, ale jednoczesnie zachowawczo brzmiały power/thrashowe Arrows Of Agony, Fade Away i Bloodcult - w tym ostatnim sporo było z twórczości Testament. Naturalnie jakiś rys kompozycji własnych pozostał i na pewno określony styl melodii był rozpoznawalny w Control By Chaos. Zamiłowanie do technicznie rozegranych i rozbudowanych form znalazło ujście w ponad 11-minutowym No Stone Unturned, gdzie poszczególni muzycy rozgrywały akordy w rwanym tempie (fantastyczny bas DiGiorgio), a najbardziej interesująco wypadły fragmenty refrenów z rewelacyjnymi motywami melodycznymi. Natomiast wolna partia pozbawiona cech thrashowych była mało interesująca, a w dalszej części to głównie Metallica z And Justice For All. A Hero`s Welcome zaaranżowano jako heroiczną balladę w stylu Metal Church w bardziej klasycznej metalowej i był to numer zupełnie nieprzystający do reszty. Łagodny gitarowy wstęp do Red Tears Of Disgrace zwodził, a dalej zespół ostro atakował potężnymi gang-chórkami. Jacob Hansen zagwarantował pancerne brzmienie pod Exodus czy młodziezowy Bonded By Blood. Wtórnie, niemniej technicznie i według pewnego planu.
Po dekadzie milczenia na rynek trafił [5], nagrany z nową sekcją rytmiczną. Zespół nie wyszedł poza obszar bezpiecznego thrash metalu, choćzagranego na wysokim poziomie. Podobnie jak na [4], samego Heathen z dwóch pierwszych płyt było mało, nacisk położono na stylistykę Exodus z obu płyt Exhibit. Ten thrash "nowej generacji", która już od co najmniej 15 lat nie była niczym nowym znalazł swoje wierne grono fanów oczekujących niecierpliwie na kolejny album Exodus. Riffy były potężne, wręcz kruszące, w wielu miejscach wsparte doskonałymi zagrywkami zaproszonych gitarzystów, ale raczej przewidywalne, powszechne i już rozegrane wcześniej. Oczywiście grupa nadała w kilku kompozycjach swój własny rozpoznawalny rys, nieco oddalony od głównej linii mocnego mechanicznego thrashu z Bay Area. Niezbyt to wyszło w przypadku miałkiego heavymetalowego klimatycznego Shrine Of Apathy, natomiast instrumentalny A Fine Red Mist brzmiał wybornie i w pewnym sensie stanowił nowoczesną kontynuację Guitarmony. Pojedynki i duety gitarowe wzbudzała naturalnie zachwyt, ale wszystko miejscowiło się zbyt blisko Exodus, by mówić o jakiejś twórczej oryginalności jako Heathen. Jeden raz pojawiał się przebłysk geniuszu w opcji exodusowej w fenomenalnym Blood To Be Let - numerze tętniącym energią i wreszcie z wyśmienitą melodią, a na deser Lee Altus serwował najlepszą gitarową solówkę z całego albumu (ze słyszalnymi echami stylu Alexa Skolnicka, zwłaszcza w drugiej części). W innych utworach trochę klimatu skutecznie zduszono thrashową riffową nawałnicą, choć znów należało podkreślić znakomitą gitarową robotę. David White śpiewał czystym głosem z wielką mocą emisji i podziwiać należało jego swobodę w górowaniu nad dewastującym miejscami gitarowym tornado. Kolejnym atutem płyty było znakomite brzmienie, choć ponownie w deseń Exodus.
Członkowie zespołu występowali też w innych grupach:
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
[1] | Dave `White` Godfrey | Doug Piercy | Lee Altus | Mike Jastremski | Carl Sacco |
[2] | Dave `White` Godfrey | Doug Piercy | Lee Altus | Marc Biedermann | Darren Minter |
[3] | Dave `White` Godfrey | Ira Black | Lee Altus | Marc Biedermann | Darren Minter |
[4] | Dave `White` Godfrey | Kragen Lum | Lee Altus | Jon Torres | Darren Minter |
[5-6] | Dave `White` Godfrey | Kragen Lum | Lee Altus | Jason Mirza | Jim DeMaria |
Dave Godfrey (ex-Blind Illusion) Doug Piercy (ex-Anvil Chorus), Mike Jastremski (ex-Griffin), Marc Biedermann (ex-Blind Illusion),
Ira Black (ex-Vicious Rumors), Jon Torres (ex-Warning SF, ex-Ulysses Siren, ex-Pleasure And Pain, ex-I4NI, ex-The Lord Weird Slough Feg),
Kragen Lum (Prototype), Jason Mirza (ex-Psychosis), Jim DeMaria (ex-Riphouse, ex-Generation Kill, Toxik)
Rok wydania | Tytuł | TOP |
1987 | [1] Breaking The Silence | |
1991 | [2] Victims Of Deception | #5 |
2004 | [3] Recovered (kompilacja) | |
2009 | [4] The Evolution Of Chaos | |
2020 | [5] Empire Of The Blind | |
2025 | [6] Bleed The World (live) |