Szwedzka grupa powstała w 2021 w Sztokholmie. Debiutancka płyta zaczynała się kapitalnie - od epickiego Into The Void w umiarkowanie wolnym tempie, pełnego metalowego monumentalizmu i ze świetną melodią. Klasyczny heavy metal w najszlachetniejszej postaci, wynikający z najstarszych tradycji Judas Priest, a przy tym jakże odległy od sztucznego grania Steelwing chociażby. Trio umiało stworzyć refleksyjny i nostalgiczny klimat, nie tracąc zarazem mocy w potężnym Fields Of Fire ze spokojnym refrenem. Marcus Von Boisman nie udzielał się wcześniej w metalowych grupach, a szkoda, bo posiadał głos dalekosiężny, z zadziorem i stworzony po prostu do heavy metalu. Jednocześnie esencją albumu była fenomenalna gra Magnusa Henrikssona - pełna finezji i wywołująca wzruszenie w gitarowych solówkach. Mocarne partie perkusyjne Skölda tworzyły archetypowe, a jednocześnie krzepiące w ryczącej gitarze i nieśpiesznym tempie, brzmienie Chains Of Metal. Hymnowy true refren tworzył aurę metalowego święta. Szybciej i ostrzej w Blood On Steel, który przypominał gitarowe natarcia szwedzkiego Air Raid. Ekipa swobodnie zmieniała nastrój na łagodniejszy w rozmarzonym When Metal Meets The Beast, ani przez chwilę nie tracąc cech tradycyjnego heavy. Niby powszednimi riffami rozpoczynał się Steel My Heart, ale udanie to rozwinięto w dumnym refrenie i osiągano efekt środkami prostymi, dając ostatecznie próbkę szczerego grania metalu w najbardziej tradycyjnej postaci, przy czym po części w tradycji amerykańskiej. Balladowy Standing At The Gates Of Hell zyskiwał w pełnym ciepła refrenie i wybuchowej solówce, pełnej rockowego żaru. Metal Attack na zakończenie bardziej uniwersalny z cechami zdecydowanie zagranego stadionowego metalu zza Oceanu, a z drugiej stylistyki wyrastającej z klasycznej tradycji brytyjskiej. Mix i mastering wykonał amerykański inżynier dźwięku Matt Korr i była to wzorcowa produkcja tradycyjnego heavy metalu.
Na [2] trio ponownie przedstawiło zestaw zwartych, niedługich i nasyconych heavymetalową przebojowością kompozycji. Rytmicznie w stylu niemieckiego Majesty rozpoczynał się Hell Can Wait, a zaraz potem Killer Machine - tym razem kawałek przesłodzony i z ogranym refrenem. Podobnych chwytów formacja nie stosowała na debiucie. Potem lekki i przesycony hard rockiem Burn na wzór The Unity. Ballada trafiała się szybko i z The Dark emanował świetny patos i żar emocji z lat 80-tych, pomimo dość prostego schematu. Ten minimalizm sprawdzał się również zadziornym Another Kind Of Thunder - numerze mieszczącym się w granicach definicji melodyjnego heavy/power, do tego dorzucono neoklasyczna solówkę. Numer trochę przypominał późniejsze dokonania rodaków z Air Raid. Dość blado wypadł Love Hunter - heavy metal bez głębszej historii i z trochę zawstydzającym refrenem. Dalej Turn Off The Lights czy Mean Machine - oba z kwadratowymi niemieckimi refrenami jakich wiele niestety. Ciekawił natomiast Aim And Kill z echami aranżacyjnych stylizacji gitarowych z lat 90-tych (industrial) i zostały one w umiejętny sposób powiązane z teutońskim heavy. Stand Up Stand Tall to kopia dokonań The Ferrymen, ale Von Boisman nie posiadał takiej wokalnej siły przekonywania co Ronnie Romero. O epickiej stronie heavy metalu grupa przypominała sobie dopiero na koniec w Power Of Evil - solidny utwór z refrenem w stylu najwcześniejszego Dream Evil. Erik Martensson z Eclipse wykonał mastering ostrożny, bez odchyłu na nadmiernie ciężkie gitary, ani w zbyt rockowe. W ten sposób powstało brzmienie środka, godzący różne gusta. Płytę skierowano do szerszej publiczności i to się cały czas nasuwało na myśl - zabrakło jednak hitów jakie podnosiły ciśnienie na pierwszej płycie.

ALBUM ŚPIEW GITARA, BAS PERKUSJA
[1-2] Marcus Von Boisman Magnus Henriksson Lars `Larry Shield` Sköld

Marcus Von Boisman (ex-Dry Dive, ex-The Windupdeads, ex-Stormen), Magnus Henriksson (Eclipse, W.E.T., ex-Toby Hitchcock, ex-Jimi Jamison),
Lars Sköld (ex-Tiamat, ex-Leif Edling, ex-Avatarium)


Rok wydania Tytuł TOP
2021 [1] Knights Of The Realm #26
2024 [2] Darker Than Leather

  

Powrót do spisu treści