Grecka grupa założona w 1990 w Atenach, która niemal każdą płytę nagrała z innym wokalistą. Zadebiutowała trzema demówkami: "Try To Live" w 1991, "The Die Is Cast" w 1993 oraz "Promo`95" w 1995. Pierwszy album zawierał kompozycje wzorowane głównie na heavy powermetalu amerykańskim. Część utworów zbliżono do stylistyki Jag Panzer i Omen, ale akurat Homicide, Classics Never Die i Fire To The Fraud nie były najwyższej klasy. Dziwiło umieszczenie na krążku rachitycznego i bezbarwnego Born Again, który negatywnie kontrastował ze znakomitym Faster Than Thunder z esencją heavy/speed metalu lat 80-tych i maidenowymi ozdobnikami. Stathis Stathatos w wielu numerach naśladował udanie sposób śpiewania Erica Adamsa z Manowar. Te echa ekipy DiMaio emanowały również z pełnego energii Sense Of Metal, brzmiącego niczym wyciągniętego z sesji Sign Of The Hammer. Nawet wolniejszy For Us Metal Is Enough wypadł udanie, choć może sam refren nie był tak nośny. Fly Into A Perfect Dream był dobrym pomysłem na romantyczną epicka kompozycję, ale zabrakło tu umiejętności - pianino było marne, śpiew Stathatosa toporny, a towarzysząca mu Liana Papalexi wypadła nieprofesjonalnie. Jasnym światłem lśnił tylko Domenico Bonassi, który tu zagrał przepięknie na oboju w części finałowej. Klasyczny dla greckiego powermetalu dumny i surowy Say It Again stanowił jakby wzór dla innych grup z Hellady, które zaczęły grać epicki power metal kilka lat później. Najlepsze wrażenie robił gitarzysta Giorgos Sofronas i w jego wykonaniu można tu usłyszeć sporo udanych solówek. Płycie nadano brzmienie niezbyt wyraziste i dosyć ubogie, co wynikało ze skromnych środków na produkcję.
[2] miał charakter epickiej (choć luźno wewnętrznie powiązanej) opowieści o roku 1821, kiedy narodowy zryw powstańczy doprowadził do odzyskania niepodległości Grecji po wiekach tureckiego panowania. Po intro atakował melodyjny i raczej typowy dla lżejszych odmian powermetalu The Greek Revolution Begins. Nowy wokalista Mihalis Pagonis wypdał niczym mix Joakima Brodéna z Sabaton, Rippera Owensa oraz Ronniego Jamesa Dio - tym potężnym i chropowatym głosem mógł rozbijać średnio opancerzone obiekty. Free Like An Eagle rozpoczynał się mocarnym okrzykiem i ten jak najbardziej klasyczny heavy/power wzmocniono ryczącymi gitarami. Uwagę zwracała solówka - zresztą nie tylko w tym utworze gitarzyści często sięgali do motywów helleńskich w połączeniu z czytelnymi melodyjnymi partiami. Charakter epicki całości podkreślał Faces In The Sky - kawałek podniosły i majestatyczny z delikatnym podkładem gitarowym. Utrzymany w balladowym stylu Two Eyes In The Dark przepełniono epickim smutkiem - na szczęście Pagonis mieszał zbyt wysoki jak dla niego wokal ze zwrotek z miażdżeniem w refrenach, które wypadły tu wspaniale i pełne patosu. Surowy The Firebrands z ciekawym etnicznym wstępem zawierał wyśmienity gitarowy dialog pełen nietypowych rozwiązań na tle prostego basu. W najbardziej klasycznym greckim stylu rozegrano Red Sea i gitara akustyczna na tle szumu morza stanowiła wstęp do ostrego heavy/powerowego God`s Will z echami stylu zespołów amerykańskich i nieustępliwością Paragon. Delikatniejszy Cry For The Glorious Town wypełnił gniewny wokal i epicka podniosłość, choć ogólne wrażenie lekko psuły nie najlepsze chórki. Płytę dostojnie kończył Heroes Fight Like The Greeks, zagrany ciężko i zdecydowanie z bardzo agresywnym wokalem Pagonisa - ładne liryczne zwieńczenie kończyło opowieść o greckiej walce o niepodległość. Twarde brzmienie eksponowało ogromną siłą rażenia gitar i wpasowanym wokalistą będącym połową potencjału bojowego całego zespołu. Jak się jednak okazało i on wkrótce odszedł - szkoda, gdyż był to najlepszy album Marauder.
Zespół odradzał się w różnych zestawieniach i w 2008 pojawił się skład z nową sekcją rytmiczną i wokalistą Alexandrosem Kostarakosem. Po raz kolejny ten heavy/power był dosyć mocny gitarowo. Te amerykańskie tradycje z pewnymi akcentami greckiej epiki były jednak na pewno mniejsze niż na [2]. Najwięcej punktów stycznych zahaczało o twórczość Jag Panzer (I Am The One, Born To Rock, The End Of A Madman) oraz rodzimego podejścia Phantom Lord. Melodie niezłe, ale nic tu się nie wybijało ponad tylko dobry poziom, a klimat słabo zaakcentowano. Kostarakos nie był Pagonisem, choć stosował różne chwyty typowe dla wokalistów zza Oceanu, zabrakło mu jednak charyzmy. Najlepiej prezentowały się dynamiczne i najszybciej zagrane painkillerowe numery, takie jak Face The Mirror z lżejszymi heroicznymi refrenami. Odważnie poczynający sobie perkusista Grigoris Vlachos poniekąd wymuszał ekspresywną grę gitarzystów w doskonałych solówkach. Wolniej grający Marauder niczym do siebie nie przekonywał w przeciętnym heavymetalowym Naya, choć refren miał zadatki na mega przebojowy, gdyby nie toporne wykonanie. Podszyty epickim hard rockiem Faraway przyciągał doskonałymi partiami basu, ale sama melodia była taka sobie. Z kolei The Beast Is On The Highway posiadał wiele z niemieckiego heavy/power (druga płyta Rebellion), z nie do końca sensownym wykorzystaniem stylistyki hard`n`heavymetalowej w refrenie. Tło symfoniczne i sentymentalizm Until We Fall przypominały styl podobnych kompozycji Manowar o podniosłym pompatycznym charakterze, ale w ogólnym klimacie ten utwór nie znajdował uzasadnienia. Z całą pewnością jednak była to na pewno najstaranniej przygotowana kompozycja z tego albumu. Przeciętne chórki w zasadzie przybierały formę prostego krzyczanego wsparcia wokalisty w refrenach. Sam Kostarakos nierówny, od denerwującego rzemiosła po wysokiej klasy artyzm. Produkcja miejscami wyborna, ale zbyt zróżnicowana dla poszczególnych kompozycji. Nieco eklektyzmu stworzyło sporo jasnych światełek w tunelu w wielu numerach.
[5] również zawierał heavy/power o cechach epickich odegranych w stylistyce amerykańskiej. W warstwie lirycznej muzycy wykorzystali więcej bezpośrednich nawiązań do prawdziwych wydarzeń historycznych. Pod tym względem zbliżono się do [2], ale same melodie zawierały mniej wzniosłości i dramatyzmu niż mogłyby na to wskazywać tytuły kompozycji. Pod tym względem wyróżniał się Alexander - łagodny numer zbliżony do klasycznego heavy. Przy ostrych tonach gitar galopował surowszy Black Gold, w którym Kostarakos nie po raz pierwszy okazywał się wokalistą nierównym, śpiewającym w wielu miejscach bez mocy i dosyć "płasko". Niezbyt udanie zaaranżowano również rażące nieporadnością chórki. Obaj gitarzyści nie błyszczeli formą i sporo z tego co grali, mogliby wykonać bardziej zdecydowanie. Z tego powodu zarówno World War II i Crusader zabrzmiały mało przekonująco. Na przeciwnym biegunie leżał za to The Great War, gdzie rytmiczna heavy/powerowa maszyna pracowała bez zarzutu w konwencji Primal Fear w chwytliwym refrenie. Na pewno najbliższy greckiemu metalowi epickiemu był Warriors, choć utwór fragmentami schodził na pozycje niemieckiej interpretacji true heavy, z rozległym i miękkim refrenem. Na granicy kiczu balansował zbyt płaczliwy Mother. Sekcja rytmiczna jak zwykle bardzo solidna - czytelny bas Paralisa wspierał bez przerwy obu gitarzystów, a perkusja Vlachosa także na dobrym poziomie, choć z trudem przebijająca się przez ścianę gitar. Ostatecznie Marauder zaprezentował płytę z melodyjnym heavy/power o cechach epickich, ale nie na tyle, aby zelektryzować fanów helleńskiej stylistyki. Martwiła przede wszystkim co najwyżej średnia forma muzyków.
[6] nagrano z nowym wokalistą z Krety Nikosem Antwnogiannakisem, posiadającym głos mocny i wyrazisty. Słychać chęć dorównania greckiej czołówce, która stała się elitarna i już proste opowieści o honorze i hoplitach nie wystarczały by do niej dołączyć. To nie udawało się również w Son Of Thunder i Metal Warriors, w których zawarto co prawda wszelkie elementy klasyki (monumentalne zwolnienia, gitary akustyczne, dramatyczne wokale), ale te numery nie miały realnego epickiego klimatu. W prostszym Spread Your Wings grano melodyjny rytmiczny powermetal na stylu InnerWish i Wardrum i ta kompozycja byłaby jeszcze lepsza, gdyby wrzucono ostrzejszy refren w melodyjnym stylu, bez skrętu w rejony rock/metalowe. Trudno zaliczyć do grania epickiego takie numery jak zrobiony w stylu motocyklowego stylu Gun Barrel Tooth`n`Nail, który bujał umiarkowanie, za to brzmiał absolutnie w stylu niemieckim. Ciężki i powolny heavy/powerowy Dark Legion cechował refren pod Sabaton, ale zupełnie się on gubił w topornej retoryce gitarowej. Marauder chciał brzmieć po swojemu i odmiennie od innych zespołów, ale nie wiadomo czemu postawił akurat na twarde germańskie granie. Predators nasuwał skojarzenia z hiszpańskim Vhäldemar i był zadziorny w zasadniczej melodii, ale tak naprawdę to refren ratował ten kawałek od powszedniości. W greckim stylu zrealizowano wyłącznie The Fal - numer udany, z autentycznie bojowym refrenem i podniosłą true-częścią instrumentalną. Zresztą podobnie jak zagrany w dostojnym tempie Shadowman, z zapadająca w pamięć dumną melodią i doskonałym śpiewem Antwnogiannakisa - wokalista miał spory potencjał w głosie, którego chyba Marauder nie wykorzystał należycie.
Gregory Vlachos dołączył do Battleroar. Nikos Antonoyiannakis dołączył do amerykańskiej legendy Omen w celu zarejestrowania EP-ki Alive w 2018 i Darklon (The Redeemer w 2023).

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1] Stathis Stathatos George Sofronas Andreas Tsaousis George Karapapazoglou Manos Matsos
[2] Mihalis Pagonis George Sofronas Andreas Tsaousis Kostas Vagiotis Manos Matsos
[3] Mihalis Smeros George Sofronas Andreas Tsaousis Kostas Vagiotis Manos Matsos
[4-5] Alexandros Kostarakos George Sofronas Andreas Tsaousis Thodoris Paralis Grigoris Vlachos
[6] Nikos Antwnogiannakis George Sofronas Andreas Tsaousis Thodoris Paralis Grigoris Vlachos
[8] Tassos Krokodilos George Sofronas Andreas Tsaousis Thodoris Paralis Nick Samios

Manos Matsos (ex-Guardian Angel), Mihalis Smeros (Fortress Under Siege),
Tassos Krokodilos (ex-Hybrid, ex-Secret Illusion, ex-Blind Justice, ex-Hesperian Opus, Spitfire)

Rok wydania Tytuł
1997 [1] Sense Of Metal
2000 [2] 1821
2004 [3] Life?
2008 [4] Face The Mirror
2012 [5] Elegy Of Blood
2016 [6] Bullethead
2020 [7] The Demo Tapes 1991-1993 (kompilacja)
2023 [8] Metal Constructions VII

          

  

Powrót do spisu treści