
Australijska grupa heavymetalowa założona w 1993 w Melbourne przez braci Stojcevskich. Ponieważ o wydawcę w Australii było w tym czasie trudno, pierwszy album zaprezentowano jako wydawnictwo własne. Pegazus podjął próbę połączenia US Power z Judas Priest i NWOBHM. Średnio to wyszło w epickich próbach w Apache Warriors, ale z kolei Bastards Of War surowy w zwrotkach i wyjątkowo chwytliwy w chóralnym refrenie był bardzo dobry. Speed Demo miał w sobie sporo z Diamond Head i Angel Witch - tutaj po raz pierwszy większy talent ukazał gitarzysta Johnny Stojcevski. Ogólnie słychać zaangażowanie całego zespołu, a Justin Fleming okazał się solidym frontmanem o mocnym głosie i dużym wyczuciu melodii. Smakowicie wypadł Cry For The Angel - melancholijny heavy metal z odważnymi pochodami basowymi Kinga i interesującymi przejściami perkusyjnymi Robbiego Stojcevskiego. Trafiło też tu sporo bezbarwnego powermetalu w rodzaju Pain Is My Friend z punkowym refrenem, Pegasus, Our Father And The Holy Ghost i King Of The Jungle. Typowo rockowe inspiracje lat 70-tych słychać natomiast w łagodnym Free As A Bird oraz byłskali kłem buntu w niepokornym rock/metalowym Past Life o glamowych korzeniach. Muzycznym credo był I`m On Fire - siedem minut dynamicznego heavy/power grania w tradycji brytyjskiej z rozpoznawalnym refrenem, ostrymi zagrywkami solowymi gitarzysty i ogólną metalową werwą, aczkolwiek bez szczególnej finezji. Produkcja była zaskakująco dobra - znakomicie zrealizowany bas, perkusja przypominająca ustawienie tą z angielskiego Blitzkrieg i czytelne ustawienie lekko wysuniętego do przodu wokalu. Kwartet zdobył w Australii sporą popularność i wywarł duży wpływ na kształtowanie się tamtejszej sceny heavy i powermetalowej. W 1996 Fleming odszedł z zespołu, a jego miejsce zajął utalentowany długowłosy wokalista Daniel Cecati (ur. 15 marca 1972).
To właśnie Cecati swoim nieskazitelnie czystym i nierzadko wysokim głosem nadał [2] cech oryginalności. Niezbyt szybka, ale diabelnie melodyjna i urzekająca wiarą muzyków w to co robili płyta znalazła spore grono oddanych fanów w Europie. Trafił tu typowy dla Australii konglomerat amerykańskiego heavy i powermetalu oraz brytyjskiego klasycznego heavy nacechowanego melodyką NWOBHM. Otwarcie w postaci rycerskiego Wings Of Steel było znakomite i tak kilka lat później grało niemieckie Majesty. Długą solówkę gitarową Johnny Stojcevski osadził jednak w stylistyce amerykańskiej. Zdecydowanie brytyjsko wybrzmiały: wsparty krzyczanymi chórkami Cry Out z ciętymi riffami NWOBHM i nieskomplikowaną melodią oraz The Werewolf - osadzony w konwencji ekip z Newcastle (Satan, Raven). Interesująco prezentował się ciężko obudowany riffami powolny i epicko podany Braveheart. W pięknej pieśni Mother Earth Cecati pokazał klasę w łagodnym rockowym wokalu. Szkoda, że numer w dalszej części jawił się jako mało kreatywny heavy metal, oparty na kilku granych w kółko riffach. Najdłuższy Enchanted World cierpiał na nadmiar drobnych wartości i pewnego niefortunnego wykorzystania aranżacji typowej raczej dla Iron Maiden, a druga część trochę niespójnie łączyła patetyczny heavy i gwałtowne atakami sekcji rytmicznej. Cecati zaśpiewa jednak fenomenalnie, a gitarowy popis nieźle dopowiadał opowiadaną przez frontmana historię. W Witches Hex nawiązano do monumentalnych kompozycji Manilla Road w wolnym tempie, wykorzystując zmiany tempa, delikatne interludium i pomysłowość gitarzysty w budowaniu interesującego solo. Zakończeniem była heroiczna ballada Destiny, po części nasuwająca skojarzenia z Courage Manowar. Pegazus okrzepł, po części dzięki fenomenalnemu wokaliście. Być może ten album pozostałby lokalną ciekawostką z Melbourne, ale wkrótce wydała go ponownie wytwórnia Metal Blade, wzbudzając zainteresowanie w USA i Europie.
Wkrótce zespołem zainteresował się koncern Nuclear Blast i dzięki wsparciu tej wytwórni formacja zagrała na dwóch prestiżowych festiwalach: "Wacken Open Air" i "Rock Hard", po czym ruszyła na trasę "Templar Crusade Tour" z Hammerfall, Primal Fear i Labyrinth. Wydany 1 listopada 1999 [3] stanowił kontynuację podjętego stylu. W składzie pojawił się basista Cory Betts. Całość otwierał Metal Forever - typowy true metal w stylu średnio-szybkich zagranych numerów MANOWAR. Był to kawałek bez błysku, ale z pewnością godził gusta fanów metalu ze wszystkich kontynentów. Zresztą zespół starał się brzmieć uniwersalnie i znaleźć różnych fanów na świecie. Znakomicie natomiast prezentował się epicki heavymetalowy hymn The Crusade, w którym nie raziło zupełnie wielokrotnie wykorzystanie tych samych motywów w drugiej części. Queen Evil dość blady z początku, przeistaczał się w refrenie w naprawdę udany pompatyczny utwór. Danny Cecati śpiewał wybornie, ale czasem musiał się mierzyć z kompozycjami trywialnymi jak tytułowy Breaking The Chains, w którym zwracały uwagę tylko maidenowe motywy w połowie. Sensowniej i naturalniej zabrzmiał natomiast mocarny heavymetalowy Tears Of The Angels. Więcej można by się było spodziewać po najdłuższym Chariots Of The Gods, jednak miarowe tempo, przeciętna linia melodyczna oraz nadspodziewanie lekki rockowy refren spychał ten numer na plan dalszy tego albumu. Ponieważ debiut Pegazus był mało znany, postanowiono uzupełnić krążek nowymi wersjami Bastards Of War oraz Apache Warriors - w wersjach Cecatiego oba wypadły atrakcyjniej. Do wersji digipack dorzucono bonus w postaci coveru Helloween A Little Time. Pod względem produkcji płyta była więcej niż dobra, a głównym producentem był Mat Sinner - przez to pojawiały się liczne skojarzenia z heavy/power niemieckim, czyli mocna perkusja, głębokie gitary i zdecydowanie zaznaczony bas.
Wkrótce doszło do scysji między Cecatim, a liderem grupy - Johnny`m Stojcevskim, na wskutek którego wokalista odszedł z Pegazus, dołączając wpierw do powermetalowego Anarion (nie zagrzał tam długo miejsca), a następnie do prog-metalowego Eyefear. Miejsce za mikrofonem zajął Rob Thompson i to on zaśpiewał na [4], wydanym 11 marca 2002. Podczas sesji nagraniowej szeregi formacji opuścił basista Cory Betts, jednak ostatecznie zgodził się pozostać w zespole, aby ukończyć krążek. Głos Thompsona różnił się od poprzednika i dlatego wymagał zupełnie innej muzycznej oprawy. Pegazus jawił się na nowym albumie jako grupa grająca ciężej, mroczniej, wręcz brytyjsko zapatrzona w lata 80-te. Niektórzy nawet dosłuchiwali się wpływów Judas Priest z okresu Ram It Down, jednak były to określenia nad wyrost. Najlepszym numerem bezsprzecznie był tytułowy The Headless Horsemen, w którym zazębiły się heavymetalowe rycerskie zwrotki i hard rockowy refren. Kompozycja przede wszystkim nadrabiała efektownymi zagrywkami gitarowymi Stojcevskiego. Nightstalker podchodził pod mocniej zagrany stadionowy amerykański heavy, ale lepiej wypadł niezbyt szybki A Call To Arms, z wyraźnie zaznaczoną melodią i chóralnymi refrenami. Kiedy natomiast Australijczycy próbowali kłaść nacisk na rycerski power, utworom brakowało zdecydowanie energetyczności, jak w przypadku The Patriot czy Dragon Slayer. Formacja dobrze pokazała się w kawałkach bardziej podniosłych i pod tym względem Look To The Stars nie odbiegał zbytnio od najlepszych dokonań z przeszłości. Po pędzącym Forever Chasing Rainbows z bogatym wachlarzem riffów, następowały wypełniacze w postaci nijakich Victim oraz Neon Angel. Był to jedynie hard rock "udający" metal. Na koniec wrzucono hołd dla Thin Lizzy Ballad Of A Thin Man, którego tekst zbudowano z tytułów utworów kapeli Phila Lynotta. Niektóre egzemplarze albumu kończył mało interesujący cover Accept Restless And Wild. Na uwagę zasługiwała hiperaktywna sekcja rytmiczna - Betts był właściwie wtedy poza zespołem, ale starał się jak mógł. Sporo krytyki dotknęło wokalu Thompsona, ale facet zrobił wystarczajaco dużo w tej nieco pokrętnej konwencji rycerskiego heavy/power w europejskim stylu. Materiał był nierówny i zapewne skrócenie go o kilka kompozycji wyszłoby mu na lepsze. Wkrótce kariera formacji stanęła w miejscu, a Corey Betts przeszedł wpierw do Black Majesty, a następnie do progresywno-metalowego Neue Regel (In A Word w 2004). Tymczasem Pegazus nie pomógł nawet koncertowy [5], zawierający występ na festiwalu "The Headbanger`s Ball 2" w Melbourne. Ekipa zawiesiła działalność.
Po wielu latach nagrano [6] - nie tylko ze swoim pierwszym wokalistą Justinem Flemingiem, ale też z Bettsem. Na tej płycie, oczekiwanej z niecierpliwością przez dawnych fanów, Pegazus zwrócił się ku najbardziej tradycyjnym formom klasycznego heavy - ku graniu typowo brytyjskiemu, ale w tej kategorii nie zaprezentował nic interesującego. Na okładce twardziel na pegazomotorze przemierzał galaktykę, lecz w kosmosie nikt nie słyszał grzmotu tego choppera. Przeważały elementy twórczości Judas Priest z wczesnych lat 80-tych, ale w słabych melodiach i niekiedy zupełnie pozbawionych pomysłu refrenach. Nie można było w tym przypadku ani smakować klimatu, ani zachwycać się dynamiką, rycerskością, ani nawet udanymi balladami. Był to zbiór ogranych do bólu riffów, setki razy już lepiej wykorzystanych przez innych i tak już prezentował się otwieracz Metal Messiah. Nuda i tuzinkowość wypełniły krążek - o ile Fleming w miarę przekonywał kopiując Halforda w zwrotkach, to w refrenach zupełnie uchodziło z niego powietrze. Cała energia takich kompozycji jak We Live To Rock czy Eye For An Eye była jedynie pozorowana. Johnny Stojcevski zapomniał jak się gra dobre solówki, a bezradność w refrenie Ghost Rider niemal rozbrajała. Nowocześniejsze trendy pojawiły się w End Of The World, ale dobrze, że grupa nie poszła dalej tą drogą, bo wówczas porażka byłaby totalna. Kiepską całość zamykał bonus w postaci rozszerzonej wersji Old Skool Metal Dayz z udziałem znanych z Manowar gitarzystów: Rossa The Bossa i Davida Shankle`a. Było to najsłabsze dzieło Australijczyków - wskazujące, że ten zespół nie miał nic do powiedzenia i potwierdzające kryzys metalu w Australii.
Hanny Mohamed również grał w Black Majesty (jako gitarzysta). Danny Cecati śpiewał też w Wicked Smile.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Justin Fleming | Johnny Stojcevski | Dave King | Robbie Stojcevski |
| [2] | Danny Cecati | Johnny Stojcevski | Dave King | Robbie Stojcevski |
| [3] | Danny Cecati | Johnny Stojcevski | Cory Betts | Robbie Stojcevski |
| [4] | Rob Thompson | Johnny Stojcevski | Cory Betts | Robbie Stojcevski |
| [5] | Rob Thompson | Johnny Stojcevski | Hanny Mohamed | Bernie Goldstein |
| [6] | Justin Fleming | Johnny Stojcevski | Cory Betts | Ange Sotiro |
| Rok wydania | Tytuł |
| 1995 | [1] Pegazus |
| 1997 | [2] Wings Of Destiny |
| 1999 | [3] Breaking The Chains |
| 2002 | [4] The Headless Horsemen |
| 2003 | [5] Live! Thunder Down Under (live) |
| 2011 | [6] In Metal We Trust |
