Amerykański kwintet założony w 1981 w Seattle jako The Mob (kaseta "Demo" nagrana latem 1982). Geoff Tate (ur. 14 stycznia 1959, ex-Myth) pracował wcześniej w fabryce maszyn rolniczych, ale zachęcony przez ojca podjął się założenia kapeli rockowej. Debiutancka EP-ka nie zwracała raczej uwagi poza intrygującym Queen Of The Reich. Całość była wyraźnie inspirowana dokonaniami Iron Maiden, także w warstwie wokalnej. Poza niezłym utworem tytułowym ciekawie zapowiadał się Blinded, ale jego wrażenie psuła niedopracowana końcówka. Pod względem kopiowania Dickinsona i spółki nie najlepiej wypadł Nightrider z niepotrzebnie wolnym wstępem oraz niekontrolowanym wrzaskiem Tate`a, a najsłabszą kompozycją wydawał się łagodny The Lady Wore Black. Zremasterowana wersja CD z 2003 zawierała 10 bonusów z koncertu w Tokio 8 marca 1984. [2] był konceptem dotyczącym niszczenia środowiska naturalnego i zagłady ludzkości na wskutek jej lekkomyślnych działań. Temat wydawał się oklepany, ale gdy dysponowało się takimi środkami rażenia jak Queensryche, nic nie było oczywiste. Geoff Tate jawił się jako intrygujący wokalista, z głosem o niemal nieograniczonej skali przekazywania emocji. Ballada No Sanctuary stała się przejmującym wyznaniem o samotności, zakłamaniu świata i braku własnego miejsca. Pomimo dużego zróżnicowania utworów, całość zachowała spójny charakter, choć tylko niemal 10-minutowy przesiąknięty goryczą Road To Madness i Take Hold Of The Flame odpowiadać mogły oczekiwaniom tych, którzy znali umiejętności młodych muzyków. Reszta była nadzwyczaj spokojna i nastrojowa, oparta nierzadko o partie gitar akustycznych i dyskretnie wkomponowanych klawiszach. Ekipa pozwalała sobie na ambicjonalne wycieczki w nieznane, zarówno poprzez dodawanie spokojniejszych nastrojowych fragmentów czy też przełamywanie utworu nowym wątkiem, który następnie był rozbudowywany i traktowany na równi z poprzednim. Jednocześnie gra gitarzysty Chrisa DeGarmo znajdowała sie gdzieś na pograniczu wyrazistej riffowo a momentami też ciężkiej estetyki metalowej, jak i zabaw brzmieniem znanych z dokonań Rush. W sferze partii instrumentalnych nie zabrakło pomysłowych długich solówek (na tym etapie noszących jeszcze w sobie wpływy gry Adriana Smitha z Iron Maiden) jak i ciekawych zagrywek sekcji rytmicznej w tym głębokiego basu Eddiego Jacksona, który nie bał się w swojej grze wychodzić przed szereg. Płytę rozpoczynał energetyczny The Warning w średnim tempie, niezwyklew wyrazistego w refrenach z chórkami i dość połamaną rytmiką. Marszowy En Force przejawiał skłonności do ambitnego metalu, którego poszukujący charakter objawiał się w spokojniejszym nieszablonowym finale. Dla odmiany szybkie i prosto odegrane Deliverance oraz N M 156 stawiały na heavy metal spod znaku Iron Maiden, zagrany jednak z elementami mrocznego refleksyjnego klimatu. Tą atmosferę najlepiej oddano w epickim No Sanctuary, będącym świetnie zaśpiewaną przez Tate`a balladą, który to format w kolejnych latach stać się miał znakiem rozpoznawczym Queensrycheu. Dość melancholijnie startował Take Hold Of The Flame, jednak z czasem struktura tego numeru się zagęszczała ku cięższemu i jednocześnie chwytliwemu metalowi "progresywnemu". Po latach ten album przez wielu fanów bywał traktowany jako wprowadzenie do właściwego stylu Queensryche, ale było to podejście mocno krzywdzące. Ten krążek niewiele bowiem ustępował (o ile w ogóle) późniejszym wydawnictwom formacji. Już tutaj bowiem kwintet ukazał oryginalny styl, zapisany w formie świetnych utworów.
[3] okazał się płytą nowatorską z niepowtarzalnym klimatem, charakteryzującą się inteligentnym wykorzystaniem nowoczesnej techniki (The Needle Lies, Breaking The Silence). Podziw budziła perfekcja muzyków (interesujące dialogi gitar i subtelne klawisze w gościnnym wykonaniu Neila Kernona), ale w centrum uwagi zawsze znajdował się głos Tate`a, charakteryzujący się swobodą w wielu skalach. Większość albumu wypełniły żywe piosenki (Walk In The Shadows), ale pojawiły się również oparte na wcześniejszych patentach ballady (London, I Will Remember). Dość ciekawie prezentował się cover Dalbello Gonna Get Close To You, nieco w stylistyce Petera Gabriela. W rezultacie powstał album ważny, w dużej mierze definiujący styl grupy w sensie rozumienia Queensryche jako osobliwego zjawiska w metalu. Niestety, muzycy próbowali się w niezrozumiały sposób wizualnie podejść pod gusta fanów pudel-metalu, co udowadniał videoklip do Gonna Get Close To You. W stusunku do poprzednika znacznie poprawiło się brzmienie - teraz przestrzenne, wyrafinowane i zimne, za które odpowiedzialny był Kernon. Z racji późniejszych dokonań przyszło z rozbiegu nazywać tą płytę jako progresywną, ale wtedy był to po prostu heavy metal (z pierwiastkami progresywnymi bliższymi liniowemu graniu Rush), daleki jeszcze od kombinacji i przejść Fates Warning choćby.
Rok 1988 przyniósł wychwalany przez wielu [4], na której Queensryche szukali inspiracji w dokonaniach gigantów rocka progresywnego, prezentując materiał bogato zaaranżowany i urozmaicony formalnie, połączony w fabularny cykl. Teksty przedstawiały wizję świata przyszłości bez politycznych i technologicznych barier. Snuły historię młodego chłopaka zwerbowanego do podziemnej lewicowej organizacji. Jej członkowie robią nowicjuszowi wodę z mózgu, wykorzystując go do najbardziej nikczemnych czynów. Ta dramatyczna opowieść z wątkiem miłosnym w tle kończyła się dla głównego bohatera umieszczeniem w szpitalu psychiatrycznym. Zwracało uwagę doskonałe brzmienie płyty, nad którym czuwał Peter Collins (współpraca m.in. z Rush i Gary`m Moore`m). Ten dość trudny w odbiorze krążek charakteryzował się niesamowitą siłą wyrazu, energią i przestrzenią (drapieżnie hard rockowy Revolution Calling, heavymetalowy Spreading The Disease, podniosły The Mission, przebojowy Eyes Of A Stranger). Osiągnięto specyficzne wrażenie zdławionej agresji poprzez przesterowanie gitar DeGarmo i Wiltona. W pamięci pozostawał przede wszystkim blisko 11-minutowy Suite Sister Mary z pełnymi dramatyzmu partiami wokalnymi w wykonaniu Pameli Moore oraz mrocznymi wstawkami kościelnego chóru. Do dziś ta muzyka nie zestarzała się ani trochę, a poziom płyty stał przez wiele lat na poziomie niedostępnym dla większości kapel. Dla wielu było to największe artystyczne dokonanie Queensryche, ale wpływ tego albumu został przez lata zdecydowanie wyolbrzymiony.
W lata 90-te formacja weszła przebojem. Miała ugruntowaną pozycję na rynku i zdecydowała się wykonać ukłon w stronę szerszej publiczności. Muzycy uczynili to jednak na [5] bardzo umiejętnie, nie tracąc cech charakterystycznych własnego wypracowanego brzmienia, pełnego błyskotliwych zagrywek i porywającego melodyjnością. Nie było to miejsca na słabsze numery czy jakieś wypełniacze. We wstępie do skłaniającego się ku hard rockowej stylistyce Best I Can skorzystano z usług dziecięcego chóru. Geoff Tate jak zwykle potrafił w niebanalny sposób prowadzić linię melodyczną, idealnie dopasuwając swoją skalę głosu do muzyki. Nietuzinkowość The Thin Line określał ciekawy riff, brzmiący jakby był grany na wiolonczeli, w Jet City Woman z kolei uwagę zwracał przedrefren i przestrzenna solówka Chrisa DeGarmo. Pseudo-bluesowe zagrywki wzbogaciły Della Brown, fantastycznie wypadł Another Rainy Night (Without You) - niemal poezja pisana dźwiękiem z cudownym refrenem. Nie odbiegający zbytnio od hard rocka lat 80-tych tytułowy Empire dotyczył walk między dzielnicami, handlu narkotykami, nielegalnych interesów i najlepszym przyjacielu gangstera - karabinu AK-47. Udanie napięcie budowały wplecione w środek numeru mówione wstawki. Napięcie opadało znacznie przeciętnym Resistance, w którym wokal Geoffa tracił na ekspresyjności. We wspaniałej balladzie Silent Lucidity partie poszczególnych instrumentów zostały proporcjonalnie wyważone, przez co żaden nie wybijał się na pierwszy plan i wszystko tworzyło idealną harmonię. Kolejny hard rockowy akcent pojawiał się w Hand On Heart z ciekawie zaaranżowaną sekcją rytmiczną. Szkoda, że ten bardzo dobry materiał szpeciła fatalna okładka, jedna z najgorszych w historii metalu. Ku zdumieniu wszystkich, krążek rozszedł się w ilości trzech milionów egzemplarzy. Sukces zdyskontowano nagraniem ballady Real World na ścieżkę dźwiękową filmu "Bohater Ostatniej Akcji". Grupa koncertowała w Polsce na Stadionie Śląskim 13 sierpnia 1991 u boku Metalliki i AC/DC, ale było to wydarzenie żenujące. Nie dość, że Queensryche mieli fatalne nagłośnienie i dudniąca sekcja rytmiczna skutecznie zagłuszała praktycznie wszystko, to jeszcze część publiczności obrzuciła zespół butelkami (podobno na widok pogardzanych wówczas klawiszy).
Po czteroletniej przerwie muzycy postanowili w końcu o sobie przypomnieć nowym wydawnictwem studyjnym. Można się zastanawiać nad tak długą absencją, w końcu pierwsze nagrania na [7] były gotowe już w 1992. Płyta odbiegała znacznie od poprzednich dokonań - początkowo wydawało się to normą, bowiem Queensryche z płyty na płytę starali się wprowadzać jakieś innowacje, ale tym razem zawędrowali w progresywne rejony. Jedyną rzeczą niezmienną okazał się wokal Geoffa, a ten pokazywał na co go stać nawet w najdziwniejszych kawałkach. Podejrzane dziwne hinduskie motywy pobrzmiewajace w tle zwiastowały mało melodyjny I Am I, nie kojarzący się nawet z hard rockiem. Damaged posiadał w sobie wiele z klimatów I Hear Black Overkill, w łagodniejsze tony uderzały za to Out Of Mind oraz Bridge. Pierwszy opowiadał o przytułku dla ludzi umysłowo chorych i próbował stworzyć atmosferę obłędu, drugi rozjaśniał nastrój gitarą akustyczną. Długiemu i rozbudowanemu Promised Land daleko było do Suite Sister Mary, natomiast zupełnie zbędny był industrialny potworek Disconnected. W wysmakowanej smutnej balladzie Lady Jane na szczęście Queensryche nie zapragnęli brzmieć na siłę nowocześnie, a w My Global Mind pojawiał się miejscami ducha znany z [4]. W melancholijnym One More Time zawarto doskonałą gitarową solówkę i nawet przebojową melodię, a album zamykał urzekający Someone Else? - podobno ulubiona kompozycja Tate`a z osobistym poruszającym tekstem i fortepianem. Podobnie jak [3] powstała w dużej mierze nastrojowa płyta, tyle że w 1986 skorzystano z hard rocka, tutaj zdecydowano się na alternatywne brzmienie, momentami faktycznie industrialne.
[8] powstawał w złej atmosferze, a w studio Chris DeGarmo coraz mniej dogadywał się z kolegami, zwłaszcza Geoffem. Na wskutek tego wewnętrznego napięcia, [8] nie miał zupełnie nic z magnetyzmu poprzedników. Szybsze kawałki w rodzaju Get A Life czy Reach bez nadrzędnej idei wymieszano z nastrojowymi (Saved). Nieporozumieniem okazał się również zaśpiewany przez DeGarmo All I Want. Płyta znamionowała trzęsienie ziemi, które miało wkrótce na łonie grupy nastąpić. Upadek amerykańskiego oddziału EMI spowodował, że pozbawiony promocji krążek przepadł na rynku. Nastąpiła zmiana managera, odszedł w końcu DeGarmo, zastapiony przez szerzej nieznanego Kelly`ego Gray`a. Sytuacja nie sprzyjała nagraniu dobrego albumu, jednak [8] nie był taki zły. Brzmiał zarówno klasycznie jak i nowocześnie - w odwrotności do innych dokonań Queensryche nie powstawał żmudnie fragment po fragmencie, ale był wynikiem poszukiwań w trakcie wspólnego jammowania. W 2000 EMI wydała bez zgody muzyków Greatest Hits z dwoma bonusami: Someone Else i Chasing Blue Sky. Z roku na rok kwintet cieszył się coraz mniejszą popularnością, tracąc raptownie rolę lidera w swej stylistyce na scenie metalowej. Kiedy Tate i DeGarmo doszli ponownie do porozumienia, przywrócili Queensryche do życia i nagrali [11] - najgorszą płytę w całej dyskografii zespołu, będącą wynikiem totalnego zagubienia stylistycznego, braku pomysłów i przede wszystkim lekkości grania. Słaby poziom ekipy odzwierciedlał źle wyprodukowany koncertowy [12]. Rozczarowywał również [13], pomimo gościnnych występów Ronniego Jamesa Dio w roli Doktora X oraz Pameli Moore jako Siostry Mary. To już nie było to samo co oryginał i nawet w małym stopniu nie spełniało oczekiwań coraz bardziej zniecierpliwionych fanów. [15] stanowił zbiór coverow, m.in. Queen, Petera Gabriela i Black Sabbath.
Cztery lata przerwy Geoff Tate wykorzystał ponoć na przeprowadzenie wywiadu środowiskowego wśród amerykańskich żołnierzy w związku z kolejnym konceptem, którego wynikiem był [16]. Celem było ukazanie sztuki wojennej z punktu widzenia żołnierza, z pominięciem wszelkiej polityki. Geoff przeprowadził wywiady z bohaterami od II wojny światowej przez Wietnam aż po Zatokę Perską. W Sliver przewijał się przyzwoity riff, zawodził za to wokal, z kolei mówione wstawki w Unafraid odrzucały od tego numeru - na wskutek przyciszenia muzyki powstawało wrażenie, jakby w jednym pokoju ktoś słuchał muzyki, a w drugim ktoś inny oglądał stary film w telewizji. O grunge ocierał się Hundred Mile Stare - był to utwór zarejestrowany po najmniejszej linii oporu, poniżej umiejętności muzyków tworzących tę formację. Lepiej sprawy miały się w przypadku At 30 000 Feet i do tej piosenki trudno było mieć większe zastrzeżenia. Podobać się mógł także A Dead Man`s Words ze względu na specyficzny i tajemniczy klimat. Szczególnej wirtuozerii tu nie było, ale kompozycja nadrabiała solidnym pomysłem i przyzwoitym wykonaniem. Spadek formy następował znów w The Killer, utworze najzwyczajniej w świecie przeciętnym, a pod koniec Middle Of Hell Tate sięgał po trąbkę, tworząc łagodny jazz. Geoff zawalił sprawę w nudnym country`owym If I Were King, a jednostajność utworu po prostu usypiała. Wigor powracał w Man Down z bardziej dynamicznymi gitarami i jakby ożywionym Tate`m. Na koniec ballada Remember Me i ci co oczekiwali czegoś na miarę pamiętnego Silent Lucidity musieli się srodze zawieść. Zbieranie materiału przez cztery lata zostało czasem zmarnowanym i nic nie dały ani kampanie marketingowe ani ciepłe przyjęcie ze strony krytyków. Przyjemne brzmienie nie sprzyjało w odbiorze [17], gdyż kawałki jawiły się jako oklepane, identyczne i wyprane z emocji. Raziła schematyczność, brak pomysłów i wszechogarniająca nuda.
W 2013 nowym frontmanem formacji został Todd La Torre, który w latach 2010-2013 śpiewał w Crimson Glory. [20] był trzecim krążkiem nagranym z nim i jawił się jako najlepsze dokonanie Queensryche od czasów [7]. Postawiono na połączenie współczesności z czasami największej świetności grupy, wszystko na tle dość ostrych gitar. La Torre dawał sporo od siebie, aniżeli starał się być drugim Tate`em. To ciekawe, że wraz z odejściem kolejnego współzałożyciela, ekipa coraz bardziej wracała do swojego muzycznego rodowodu. Nie znaczyło to jednak, że Rockenfield był słabym ogniwem grupy - wręcz przeciwnie - ale był to nurtujący paradoks. Na szczęście Amerykanie nie parafrazowali swojej twórczości – wydali autonomiczne dzieło, z własną tożsamością i poetyką, na dodatek podtrzymujące zwyżkową tendencję dwóch poprzednich albumów.
Ekipa na [21] kreśliła krajobraz społeczeństwa zatracającego się w fałszywych wartościach i ideologiach, cyfrowo zniekształconej rzeczywistości, jednocześnie snując opowieści o samotnych jednostkach nie potrafiących odnaleźć się w codzienności. Zresztą nie bez powodu samo logo zespołu (osadzone w centrum okładki) zostało przebudowane na model DNA. To dość czytelna metafora zmian, jakie w ludzkości sukcesywnie postępowały. Za perkusją pojawił się Casey Grillo (ex-Kamelot) i potwierdził swoją żywiołowy naturę. Dodatkowo miejsce Parkera Lundgrena zajął wracający do składu Mike Stone. Materiał trafił do producenckich rąk Christophera Harrisa, z którym formacja współpracowała od [19] i pod względem realizatorskim to było mistrzostwo świata. Muzyka utrzymała poziom poprzednika, choć po kilku odsłuchach album sprawia wrażenie bezbarwnego i pozbawionego klarownej wizji. Najsłabiej prezentowały się trzy pierwsze utwory In Extremis, Chapters oraz Lost In Sorrow – które bezskutecznie starały się znaleźć jakiś wspólny mianownik (coś z pogranicza [5] i [7]). Gdzieniegdzie trafiła się ckliwa balladka (Forest) czy niezbyt udany cover Billy`ego Idola Rebel Yell. Na szczęście Queensryche chętnie wracał do swoich heavymetalowych korzeni co przenikało Sicdeth oraz Tormentum, które obowiązkowo wieńczyły polifoniczne solówki Wiltona i Stone`a. Nie zabrakło bardziej przestrzennych kompozycji prowadzonych przez subtelne partie basu Eddiego Jacksona (Nocturnal Light, Out Of The Black). W mroczniejsze rewiry muzycy zabierali słuchacza w Realms i Hold On z częściowo piosenkowymi aranżacjami. Wizytówką albumu okazał się Behind The Wall – dramatyczny numer wyśmienicie zaśpiewany przez La Torre. Pomimo kiepskiego początku ostatecznie krążek bronił się jako całość, oferując odświeżające rozwiązania melodyczne i słuszne refleksje nad obecną rzeczywistością.
Queensryche wywarł wielki wpływ na grupy grające w podobnym stylu, cieszące się sporą estymą wśród fanów metalu w rodzaju Alias, Apocalypse, Heir Apparent, Drive, Recon, Screamer, Hittman, Lethal, Siam, Dead Calm, Scarlet Rayne, Sacred Warrior, Power Syndrome, Taramis, Titan Force, Wyred i Zions Abyss. Do tej puli można zaliczyć zespoły mniej znane (Lazarus, Ricochet, Mindscape, En Force, australijski Hyperion, Syrus, Eye Of The Storm, Z-Lot-Z) i grające bardziej współcześnie (Apollo Ra, Divine Regale, Throes Of Sanity, Jacobs Dream, Paganize, Talizman).

Byli i obecni członkowie Queensryche występowali też w innych grupach:

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1-8] Geoff Tate Chris DeGarmo Michael Wilton Eddie Jackson Scott Rockenfield
[9-10] Geoff Tate Kelly Gray Michael Wilton Eddie Jackson Scott Rockenfield
[11] Geoff Tate Chris DeGarmo / Mike Stone Michael Wilton Eddie Jackson Scott Rockenfield
[12-15] Geoff Tate Mike Stone Michael Wilton Eddie Jackson Scott Rockenfield
[16-17] Geoff Tate Michael Wilton Eddie Jackson Scott Rockenfield
[18-19] Todd La Torre Parker Lundgren Michael Wilton Eddie Jackson Scott Rockenfield
[20] Todd La Torre Parker Lundgren Michael Wilton Eddie Jackson Todd La Torre
[21] Todd La Torre Mike Stone Michael Wilton Eddie Jackson Casey Grillo

Mike Stone (ex-Craig Goldy`s Ritual), Casey Grillo (ex-Kamelot, ex-Almah, ex-Pamela Moore)

Rok wydania Tytuł TOP
1983 [1] Queensryche EP
1984 [2] The Warning #7
1986 [3] Rage For Order #28
1988 [4] Operation: Mindcrime #20
1990 [5] Empire #30
1991 [6] Operation: Livecrime (live)
1994 [7] Promised Land
1997 [8] Hear In The Now Frontier
1999 [9] Q2K
2001 [10] Live Evolution (live / 2 CD)
2003 [11] Tribe
2004 [12] The Art Of Live (live)
2006 [13] Operation: Mindcrime 2
2007 [14] Mindcrime At The Moore (live / 2 CD)
2007 [15] Take Cover
2009 [16] American Soldier
2011 [17] Dedicated To Chaos
2013 [18] Queensryche
2015 [19] Condition Hüman
2019 [20] The Verdict #27
2022 [21] Digital Noise Alliance

          

          

          

    

Powrót do spisu treści