Szwedzki zespół deathmetalowy założony w 1989 w Kungsängen po zawieszeniu działalności Nihilist. Unleashed uważany jest - obok Dismember, Entombed i Grave - za jednego z protoplastów skandynawskiego death metalu. Debiut wypełnił mroczny ciężki death ze specyficznym suchym brzmieniem. Zaskakiwało 46-sekundowe nastrojowe intro Where No Life Dwells zagrane na gitarze akustycznej - po tej krótkiej partii delikatnych dźwięków słuchacz szybko wpadał w oko cyklonu jakim był Dead Forever (perkusyjne talerze przywodziły na myśl szczęk mieczy). Niezwykle motoryczny Before The Creation Time brzmiał niczym tętent ciężkiej konnicy i oprócz pierwotnej surowości, znalazło się miejsce dla wolniejszych złowrogich partii. Zagmatwanym wstępem rozpoczynał się For They Shall Be Slain, którego atutem były niepokojące riffy i jeszcze bardziej złowieszcza solówka na koniec. Zresztą popisy gitarowe ograniczono do minimum, a Hedlund ryczał brutalnie na modłę swoich amerykańskich kolegów po fachu. Grozę podtrzymywał If They Had Eyes ze smolistymi ultra-ciężkimi riffami i zapowiedzią nadchodzącej nawałnicy, co idealnie współgrało z mroźną okładką autorstwa Axela Hermanna. Swego rodzaju rozmyte brzmienie korzystnie wpłynęło na siarczyście mroźny debiut i dewastujący Unleashed stanowił numer niemal wzorcowy dla gatunku. Płytę wieńczył najdłuższy na krążku Where Life Ends - rozkręcający się od powolnego doomowego riffu do standardowego deathowego tempa, pełen kotłującego się gniewu i namacalnego mroku. Nie był to szczyt możliwości Unleashed co zresztą formacja szybko udowodniła, ale z pewnością to wydawnictwo stanowiło jeden z najlepszych debiutów w gatunku, a Wikingowie rozpoczęli żmudną walkę o swój rozpoznawalny styl, który starali się pielęgnować w przyszłości.
Na [2] jeszcze przyspieszono, zrezygnowano też z pewnej mozolności, która cechowała niektóre utwory z płyty poprzedniej. Zastosowane zwolnienia nadawały muzyce charakteru, dzięki czemu materiał nie nudził się po dwóch przesłuchaniach. Podobały się The Final Silence, A Life Beyond i Crush The Skull. Znalazło się również miejsce dla kawałków, na których oprzeć się miał późniejszy styl Unleashed, jak Onward Into Countless Battles czy The Immortals - oba utrzymane w średnim tempie z lekko punkową perkusją i rwanymi riffami. Kulminacyjne piekło wzniecały gitary w Bloodbath – wyjątkowo krwawej łaźni, gdzie ogłuszający ciężar gitar przyćmiewał nawet perkusję Andersa. Utwór siał spustoszenie pomimo raczej średnio-wolnego tempa, ale to początkowe patroszenie prostym riffem, w końcu przeradzało się w uderzenie zimnego ołowianego riffu. Tym sposobem Szwedzi przeskoczyli jakościowo pierwszy album - powstało dzieło dojrzałe, przemyślane, aczkolwiek nie pozbawione spontaniczności i pierwotnej agresji. Na pewno duży wpływ na to miało poprawienie brzmienia, które było idealne wywarzone i uwypuklone. Jako bonus dorzucono cover Venom Countess Bathory.
Z zupełnie innej strony grupa zaprezentowała się na [4]. Generalnie album brzmiał jak dokonania Dismember, a wypełniły go utwory o bardzo prostej strukturze. Zabrakło zmian temp i instrumentalnych popisów, postawiono na spontaniczność i aranżacyjny prymitywizm. Hedlund zmienił manierę wokalną na wykrzykiwanie słów, choć wciąż był to zreformowany growling. Z mętnej całości wybijały się wściekły I Am God, Forever Goodbeye (2045) oraz instrumentalny Across The Open Sea z wykorzystaniem ambientowych wstawek i organów pod koniec. Średnio wypadł natomiast cover Judas Priest Breaking The Law. W wywiadach Hedlund przedstawiał swoje aspiracje, by tworzyć muzykę bardziej zróżnicowaną bez popadania w naśladownictwo znanych wzorców - nie udało się tego tutaj dokonać. To niby dumne przestrzeganie ideałów przyczyniło się do wypłynięcia drakkaru na otwarte morze prymitywizmu, co stanowiło artystyczny krok w tył. Najlepszym przykładem tego był In The Northern Lands, który bezczelnie przekracza wszelkie granice surowizny, na czele z prostym jak drut krótkim pasażem na basie. Na okładce [5] po raz pierwszy ukazał się Młot Thora, który miał towarzyszyć okładkom Unleashed z prawie regularną częstotliwością. Brzmienie nabrało masywności, a same kompozycje stały się bardziej złożone niż na poprzedniku. Dziwiło kilka całkowicie wolnych numerów, wręcz ocierających się o doom jak Hail To New Age z powtarzającym się marszowym riffem oraz Precious Land. Dla zachowania równowagi krążek wypełniło typowe szwedzie "grzanie" (In The Name Of God, Berserk). Płycie niestety brakowało polotu, była zaledwie poprawna.
Zdaniem wielu, [7] był wspaniałym odrodzeniem zespołu, który dotychczas lekko zatracał się w zamkniętej formule. Wreszcie Unleashed odnaleźli swój styl. Bardziej chwytliwy styl wypełnił przede wszystkim wojowniczy wrzask Hedlunda, ale też częstsze niż dotychczas solówki niemal rockowy duch. W 1996 Unleashed rozpadli się i wrócili dopiero po pięciu latach udaną [8], którą rozpoczynał świetny Don`t Want To Be Born. Dalej było tylko lepiej - Hell`s Unleashed z fenomenalną melodią, nawiązujący wręcz do Judas Priest Demoneater, Dissection Leftovers z wolnym akustycznymo intrem oraz skandowany Mrs.Minister. [9] jeszcze bardziej dopracowano, a Unleashed zaprezentowali death metal w wydaniu najdzwyczaj melodyjnym, przesiąkniętym na wskroś historiami o wikingach i mitologii nordyckiej. Fani pokochali zwłaszcza kończący całość The Longships Are Coming, utrzymany w średnim tempie, "zabijający" feelingiem i mocą. Kolejne dwa albumy był równie dobre.
Warto podkreślić, że Unleashed nigdy nie wykazywali zainteresowania krwawymi opowieściami pełnymi przemocy, dokonując w zamian odkrycia na wzór Bathory - znajdując twórczy bodziec w przedchrześcijańskim pogaństwie. Znaczącą ilość kompozycji poświęcono tematom związanym ze staroskandynawskimi wierzeniami i erą wikingów. Na koncertach Hedlund ciskał płomiennymi deklaracjami konieczności unicestwienia chrześcijańskiej religii ludzi słabych, a wszyscy muzycy nosili z dumą amulety w kształcie Mjollnira (młota Thora). Czasami Hedlund schodził ze sceny dzierżąc olbrzymi róg napełniony miodem, pił z niego, a następnie część wylewał ku chwale fanów. Fredrik Lindgren założył Terra Firma (Terra Firma w 1998 oraz Harms Way w 2001). Lindgren zmarł 5 stycznia 2025 w wieku 58 lat. Fredrik Folkare grał w Necrophobic, Firespawn (Shadow Realms w 2015, The Reprobate w 2017 i Abominate w 2019), Dead Kosmonaut (Expect Nothing w 2017, EP-ka Rekviem w 2019 i Gravitas w 2020) oraz brzmiącym niczym późny Rainbow Sign Of The Wolf (Sign Of The Wolf w 2025).

ALBUM ŚPIEW, BAS GITARA GITARA PERKUSJA
[1-7] Johnny Hedlund Fredrik Lindgren Tomas `Masgard` Olsson Anders Schultz
[8-17] Johnny Hedlund Fredrik Folkare Tomas `Masgard` Olsson Anders Schultz

Johnny Hedlund (ex-Nihilist), Fredrik Folkare (Eclipse)

Rok wydania Tytuł
1991 [1] Where No Life Dwells
1992 [2] Shadows In The Deep
1993 [3] Live In Vienna`93 (live)
1993 [4] Across The Open Sea
1995 [5] Victory
1996 [6] Eastern Blood - Hail To Poland (live)
1997 [7] Warrior
2002 [8] Hell`s Unleashed
2004 [9] Sworn Allegiance
2006 [10] Midvinterblot
2008 [11] Hammer Battalion
2010 [12] As Yggdrasil Trembles
2012 [13] Odalheim
2015 [14] Dawn Of The Nine
2018 [15] The Hunt For White Christ
2021 [16] No Sign Of Life
2025 [17] Fire Upon Your Lands

          

          

        

Powrót do spisu treści