Angielska grupa deathmetalowa założona w 1987 w Telford. Od debiutu na kilometr zalatywało stylem charakterystycznym dla dokonań sceny florydzkiej. Niemcy mieli doskonały Morgoth, Szwedzi - Seance, Francuzi - Mercyless, a na Wyspach Brytyjskich padło właśnie na Cancer. Płyta bez dwóch zdań zawierała brutalny i stuprocentowo amerykański death, zmixowany w studio Morrisound i z gościnnym udziałem Johna Tardy`ego z Obituary w Die Die. To granie niczym nie zaskakiwało, a niektórych mogło zniechęcić wtórnością, z kolei innym mogły się spodobać karkołomne tempa, żywe rytmy, należyty ciężar i charcząco-szczekający wokal Walkera. Wystarczały dwa przesłuchania, żeby zapamiętać przynajmniej połowę z kawałków. Zespół zmienił swoje oblicze dopiero po dołączeniu gitarzysty Jamesa Murphy`ego. Nagrany z nim [2] udowodnił spore postępy kompozytorsko-techniczne, przy jednoczesnym naturalnym rozwoju. Glenn Benton z Deicide wystąpił gościnnie w otwierającym Hung, Drawn And Quartered. Murphy jednak nie chciał się przeprowadzać do Anglii i na początku 1994 odszedł, zakładając Disincarnate (grał jeszcze w Konkhra, Death i Testament).
Każdy miłośnik poprzednich krążków Cancer w mig mógł wychwycić, że na [3] czegoś zabrakło, choć pozornie materiał nie odbiegał znacząco od [2]. Kwartet powtórzył wypracowane wcześniej schematy, jednak pchnął je mocno w stronę thrashu, przez co płyta zyskała na dynamice i ogólnej chwytliwości, ale straciła na pożądanych w death metalu brutalności i ciężarze. Wszystko stylistycznie wydawało się lokować gdzieś pomiędzy nagranymi w podobnym czasie płytami Messiah i Thanatos. Pod względem feelingu uwydatniała się ponadto chęć pokazania umiejętności, jakby muzycy mieli coś do udowodnienia po odejściu Murphy`ego. Z punktu widzenia maniaka deathu był to krok wstecz, ale gdyby odsunąć na bok ten zarzut, w większości nowego albumu słuchało się chętnie i bezproblemowo. W 1996 Cancer rozpadł się, by podjąć ponowną działalność wiosną 2004. [5] zawierał trzy nowe utwory - Oil, Witch Hunt i Dethroned Emperor oraz dwa remixy.

James Murphy (ex-Obituary)