Szwedzka grupa założona w 1989 w Sztokholmie. Zadebiutowała kasetą "But Life Goes On" w 1989. [1] został okrzyknięty objawieniem death metalu, co było głównie zasługą niepokojącej demonicznej aury i skomplikowanych aranżacji (Left Hand Path, Morbid Devourment). Oczywiście dopełniały one podstaw gatunku: prędkości, ciężaru, rzężących gitar i brutalnego wokalu. Co ciekawe, płyta sprawiała mylne wrażenie pod względem ilości muzyki na niej zawartej. Trwała niespełna 40 minut, ale zespół zdołał w tym czasie upchać masę różnych efektów dźwiękowych. Kawałki były bogate w naprawdę ciekawe rozjeżdżające jak walec riffy, masę efektownych solówek oraz zapierające dech w piersiach przejścia perkusyjne Anderssona, zmieniające się od równych miarowych temp do zabójczych przejść oraz łamanych metrum. Po latach sami muzycy zaskakująco przyznali, iż debiut był dziełem nieprzemyślanym i zbyt stereotypowym. Być może stanowisko to wynikało z tego, że niemal połowa utworów pochodziła z czasów Nihilist. [2] zawierał kompozycje ciekawsze, bardziej skomplikowane i efektowniejsze brzmieniowo dzięki samplom oraz znakomitemu połączeniu thrashu, punka i death metalu. To co zaskakiwało najbardziej to fakt, że album pod względem bezkompromisowości mógł konkurować z nastawionymi na czystą brutalność zespołami amerykańskimi. Główną rolę odgrywały krótkie i proste riffy, przy okazjonalnych zwolnieniach mogące kojarzyć się z thrashem połowy lat 80-tych. Zwracała uwagę punkowa spontaniczność i energia, mimo doskonale znanego niskiego brzmienia, charakterystycznego dla szwedzkiej sceny. Krążek promowali Entombed na trasie z Cathedral i Carcass. [3] był uzupełnieniem poprzednika - odegrany w miarowym tempie Dusk zwracał uwagę interesująca solówką, doskonale komponującą się z nieco topornym i monotematycznym wydźwiękiem samego utworu. Kontrastował z nim szybki Shreds Of Flesh.
Wyjątkową próbą ożywienia death metalu był [4], który podzielił fanów Entombed. Album był trudny w odbiorze, a krytycy określili nowy styl jako death`n`roll. Oznaczało to deathowe riffy w rockowych kawałkach, rockowe solówki w deathowych, odrobinę hardcore`owej motoryki, sporo thrashu i kilka elementów bluesowych. Gra basu Larsa Rosenberga swoim natężeniem i wyraźnym brzmieniem nasuwała skojarzenia z brytyjskim Bolt Thrower. Krążek osadzono w średnio-wolnych tempach, a wspomniane zbrutalizowane rock`n`rollowe riffy należało traktować jako sytuację niecodzienną, ale jak najbardziej logiczną. Wystarczyła bowiem jedynie odrobina poczucia humoru i odpowiedni wskaźnik tolerancji, by taki stan rzeczy przyjąć jako plus w ewolucji stylistycznej grupy. Pojawiło się więcej luzu w muzyce, która nie była już tak mroczna i nienawistna. Takie kawałki jak Heaven`s Die czy Demon Contempt charakteryzowały się chwytliwością i większą melodyjnością w porównaniu z poprzednikami. Petrov skończył z growlem i przerzucił się na dziwne wrzaski brzmiące bardziej rockowo niż deathmetalowo. Jedynym słabym punktem wydawał się słaby cover punkowego Stiff Little Fingers State Of Emergency). Niestety, [5] nie był udanym kontynuatorem obranego stylu. Wciąż czuć było punkowy pijacki feeling, ale zniknęła gdzieś ogólna wizja muzyki. Za mało było w tym mocy i ciężaru, a za dużo żartu i swobodnej atmosfery południowego USA. Należało szanować, iż zespół poszedł w nieco innym kierunku i odważył się przejść z siarczystego deathu do imprezowego death`n`rolla, ale fani nie odebrali krążka pozytywnie. W dodatku sama konstrukcja płyty była nieco chaotyczna, kawałki poukładano w sposób mało logiczny i niespójny. Szybkie punkowe kompozycje wymieszano z wolnymi, zbliżonymi do hard rocka i doomu numerami. Instrumentalnie było ciekawie i wystarczająco zróżnicowanie, ale okazało się, że pojedyncze ciekawe pomysły nie były w stanie złożyć się na dobry wydźwięk ogółu.
[6] był jeszcze gorszy - witał słuchacza okładką, mogącą z powodzeniem mogłaby zdobić płytę jakiejś hardcore`owej załogi. Szybko okazywało się, iż za nijaką okładką szła miałka muzyka. Utwory nagrano w nudnych tempach na tle mdłych riffów. Album przeznaczono dla sympatyków amerykańskiego southern/hard rocka, fanatycy brutalnego grania nie mieli tu czego szukać. Sympatycznym przerywnikiem był [7], zawierający głównie covery. Rozpiętość wykonawców była doprawdy imponująca. Panowie przekopali się przez wiele lat muzyki rozrywkowej zaczynając od The Ballad Of Hollis Brown Boba Dylana, poprzez mroczny Black Juju Alice`a Coopera, melodyjny Tear It Loose Twisted Sister, a skończyli na Satan niesławnych The Dwarves. Jako smakołyk dodano autorski Vices By Proxy. [9] kontynuował przygodę z death`n`rollem - porzucono jednakże hard rockowy cień, a przywalono konkretnym uderzeniem. Byłaby to płyta naprawdę udana gdyby nie fakt, że klimat stopniowo opadał, zamiast rosnąć lub utrzymywać się na tym samym pułapie.
Udany [10] udowadniał, że nie trzeba grać łupanki, by nagrać energiczne i ostre metalowe dzieło. Entombed zdążyli przyzwyczaić swoich fanów do naprzemiennej konstrukcji swoich kolejnych płyt i nie inaczej było w tym przypadku. Szybkie i agresywne numery wymieszano ze spokojniejszymi i pokazującymi wręcz inklinacje do kombinowania. Wcześniej mogło to drażnić, ale przy okazji tego krążka można było docenić fantazję tego pomysłu. Dzięki takiemu posunięciu słuchacz nie skupiał się tylko i wyłącznie na jednej sferze albumu, a smakował obie w równomiernych proporcjach. Kolejnym plusem było brzmienie - brudne, niskie, odpowiednio chropowate i nierówne. Muzykę nazwano "death metalowym Motörhead" - nie było to techniczne granie, brak było zawiłych zagrywek i karkołomnych wyczynów. Postawiono w zamian na spontaniczność i rock`n`roll. Luzacki zachrypnięty krzyk Petrova przypominał trochę Lemmy`ego, w wydaniu oczywiście bardziej deathowym. Otwierający Chief Rebel Angel nasuwał skojarzenia z Unleashed ze swym marszowym, rwanym riffem i chórami w tle. Znalazło się miejsce dla przebojowego Out Of Heaven ze skandowanym refrenem oraz wściekłego Young Man Nihilist z ciężkimi partiami gitar. [11] był kolekcją przeróbek kapel bardziej i mniej znanych. Z ciekawszych trzeba wymienić March Of The S.O.D S.O.D, One Track Mind Motörhead, God Of Thunder Kiss, 21st Century Schizoid Man King Crimson, Bursting Out Venom i Under The Sun Black Sabbath.
Z [12] w pozytywnym znaczeniu biło prostactwem, rynsztokiem i zastałą wodą. Dzięki charakterystycznemu brzmieniu płyta nabrała klimatu jakiego mogły jej pozazdrościć inne zespoły. Zachowując niezdrowy feeling udało się muzykom zarejestrować wszystkie instrumenty w sposób słyszalny i niegryzący się z innymi. Niemal wszystkie utwory toczyły się wolno, nadając całości nieco paranormalnego klimatu. Te "żółwie tempa wbijały się do głowy" wprawiając słuchacza niemal w stan hipnozy. Ciekawostką była fortepianowa miniatura Intermission - niby nie pasująca do całości, a jednak robiąca wrażenie i pozostawiająca po sobie ślad. Z tej płyty emanował metalowy ogień. [14] również prezentował się z dobrej strony - otwierający Serpent Saints dosłownie wbijał w ziemię. Później było tak samo dobrze albo nawet lepiej. Zero ciśnienia, to było jedynie schematyczne tłuczenie od samego początku do końca. Przyjemność towarzyszyła dosłownie przy każdej sekundzie odsłuchu nowego albumu Szwedów. Zamiast powolnych usypiających kompozycji, nowy krążek zawierał siarczysty death`n`roll.
Byli i obecni członkowie zespołu występowali też w innych grupach:
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
[1] | Lars-Göran Petrov | Alex Hellid | Ulf `Monster` Cederlund | Nicke Andersson | |
[2-3] | Lars-Göran Petrov | Ulf `Monster` Cederlund | Lars Rosenberg | Nicke Andersson | |
[4,8] | Lars-Göran Petrov | Alex Hellid | Ulf `Monster` Cederlund | Lars Rosenberg | Nicke Andersson |
[5] | Lars-Göran Petrov | Alex Hellid | Ulf `Monster` Cederlund | Jörgen Sandström | Nicke Andersson |
[6-7,9-13] | Lars-Göran Petrov | Alex Hellid | Ulf `Monster` Cederlund | Jörgen Sandström | Peter Stjärnvind |
[14] | Lars-Göran Petrov | Alex Hellid | Nico Elgstrand | Olle Dahlstedt | |
[15-16] | Lars-Göran Petrov | Nico Elgstrand | Victor Brandt | Olle Dahlstedt | |
[17] | Lars-Göran Petrov | Nico Elgstrand | Guilherme Miranda | Victor Brandt | Olle Dahlstedt |
Lars Petrov / Alex Hellid / Ulf Cederlund / Nicke Andersson (wszyscy ex-Nihilist),
Lars Rosenberg (ex-Carbonized), Jörgen Sandström (ex-Grave), Peter Stjärnvind (ex-Merciless, ex-Unanimated)
Rok wydania | Tytuł | TOP |
1990 | [1] Left Hand Path | |
1991 | [2] Clandestine | |
1992 | [3] Stanger Aeons EP | |
1993 | [4] Wolverine Blues | #24 |
1997 | [5] To Ride, Shoot Straight And Speak The Truth! | |
1998 | [6] Same Difference | |
1999 | [7] Black Juju EP | |
1998 | [8] Monkey Puss - Live In London (live`92) | |
2000 | [9] Uprising | |
2001 | [10] Morning Star | |
2002 | [11] Sons Of Satan, Praise The Lord (2 CD / kompilacja) | |
2003 | [12] Inferno | |
2005 | [13] Unreal State (live) | |
2007 | [14] Serpent Saints - The Ten Amendments | |
2014 | [15] Back To The Front [jako ENTOMBED AD] | |
2016 | [16] Dead Dawn [jako ENTOMBED AD] | |
2019 | [17] Bowels Of Earth [jako ENTOMBED AD] |