
Angielski zespół założony w 1990 w Bradford. Na wczesny styl ekipy złożyły się masywne ciężkie gitary oraz czysty wokal Matraversa. Seria demówek ("Lamentations" w 1991, "MCMXCII" w 1992, "Promo 93" w 1993 oraz "Ragnarok" w 1994) pozwoliła na podpisanie kontraktu z krajową wytwórnią Candlelight Records. Debiut stanowił kompromis pomiędzy doomem w najbardziej klasycznej postaci, a brytyjską tradycją metalowych riffów i stylu kompozycji. Neither Time Nor Tide oraz Only The Strong już na początku wprawiały w nastrój delikatnej melancholii, ale bez nadmiernej depresji. Absolutne wyciszenie w instrumentalnym Empty Lies The Oaken Throne było dobrym posunięciem przed kapitalnym Last Wish. Interesujący The Man Who Lost The Sun oparto na linii basu - zastosowano tutaj nietypowe środki wokalnego wyrazu: od melorecytacji poprzez ryki, aż do rozwinięcia w stylu Solitude Aeturnus. Powstał niezły album poparty wzorcową produkcją. Ciekawa sprawa wiązała się z brzmieniem - niby Solstice był doomowy, ale zarazem pozbawiony typowej ołowianej ociężałości innych zespołów tego gatunku. [2] zawierał m.in. cover Manowar Gloves Of Metal.
Potem zespołowi się wiodło gorzej - odeszło trzech muzyków, co zmusiło Walkera i Netherwooda do ponownego kompletowania składu. Miało to swoje odbicie w [3], cechującym się lżejszym eterycznym brzmieniem. Ingram dysponował wysokim głosem, ale wykonywał kawałki z przejęciem i wręcz mistycznym uduchowieniem. Ten średniowieczny klimat odświeżył nieco konwencję Solstice ku "promiennemu doomowi" - melodyjnemu i przestrzennemu, choć wciąż gitarowo ascetycznemu. Zespół mocnie przycisnął jedynie w Cromlech i już w następnym dwuczęściowym monumentalnym New Dark Age II / Legion XIII powracał do wyciszenia, którego zwieńczeniem był psalm na wzór mnichów. Udanie wypadły także akustyczne miniaturki o natchnionym klimacie. Wyborne wykonanie i znakomite kompozycje złożyły się ostatecznie na magnum opus brytyjskiego doomu. Grupa rozpadła się w kwietniu 2002, kiedy Walker zdecydował się powołać do życia Isen Torr, jak również założyć wytwórnię Miskatonic Foundation.
Na nową płytę studyjną trzeba było czekać blisko 20 lat. Rozpaczliwe gitary Walkera i Whittakera rozpoczynały To Sol A Thane i od razu Solstice wracał w klasycznych tempach wraz z potężną dawką epickości. Nie można było jednak uciec od porównań, a Paul Kearns to nie Morris Ingram. Nowy wokalista nie panował nad mocą power/doomowej ściany - był słyszalny, lecz zarazem zbyt wtopiony w ścianę instrumentów. Ulotne interludium Beheld A Man Of Straw dawało frontmanowi szansę, by się wykazać walorami głosowymi. Tak się jednak nie stało i tej przepięknej melodii nie wzbogacił głos unoszący do nieba. Blisko 9-minutowy tytułowy White Horse Hill na szczęście niszczył epickim podejściem i tu trzeba było muzykom wybaczyć wszelkie wpadki przy dumnie poprowadzonym motywie głównym. For All Days And For None zaczynał się delikatnie w lekko transowym baśniowym stylu. Dobrze wyeksponowany Keans tym razem nieźle trzymał wszystko pod kontrolą swym głosem i z niecierpliwością czekało się na rozwinięcie, które nie nadchodziło - początkowa zagrywka była jednocześnie końcem, choć finał z dzwonami i szumem morza obiecywał więcej. Blisko 13-minutowy ociekający patosem Under Waves Lie Our Dead stawiał na dostojne riffowanie z kapitalnie rozmieszczonymi akcentami gitar i perkusji. Kearns był jednak za słaby na ten monumentalizm - być może w typowo doomowym zespole, w lżejszym brzmieniu gitar byłby archetypowy i wpasowany. W Solstice jednakże moc i siła riffów go przytłaczała, spychając na plan dalszy. Trudno uwierzyć, że taki był pierwotny zamysł Richa Walkera. Kolejnym mankamentem tego kolosa była gitarowe solówki, które nie zachwycały. Brzmieniowo było dobrze, choć sekcja rytmiczna sprawiała wrażenia pochodzącej z poprzedniego stulecia. Zespół powrócił w czasie, gdy epicki doom wniósł się na wyżyny dzięki choćby Doomsword, Dantesco czy Doomraiser - na tym tle ten krążek był po prostu porządny i nic ponadto. Sprawiał wrażenie przestarzałej w samej idei odrzucającej pewną otwartość na jeszcze większą dawkę epickich motywów, której nie bały zaimplementować inne zespoły.
Dyskografię Solstice uzupełniają: split z The Lord Weird Slough Feg z 2002 (ponownie cover Manowar) oraz dwupłytowa składanka Only The Strong z 2008 (m.in. przeróbka Saint Vitus Mindfood.
Późniejsze losy członków zespołu:
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Simon Matravers | Richard Walker | Gian `John Piras` Pyres | Lee Netherwood | Lennaert Roomer |
| [2] | Simon Matravers | Richard Walker | Gian `John Piras` Pyres | Lee Netherwood | Shaun Steels |
| [3] | Morris Ingram | Richard Walker | Hamish Glencross | Lee Netherwood | Rick Budby |
| [4] | Paul Kearns | Richard Walker | Andy Whittaker | Ian `Buxton | James Ashbey |
| [5] | Paul Kearns | Richard Walker | Andy Whittaker | Ian Buxton | Rick Budby |
Lee Netherwood (ex-Diekriest, ex-Karrion), Hamish Glencross (ex-Seer`s Tear), Rick Budby (ex-Civilised Society, ex-Karrion), Paul Kearns (ex-The Fifth Dominion, ex-Arcane Sun),
Andy Whittaker (The Lamp Of Thoth), Ian Buxton (ex-Chorus of Ruin, Lazarus Blackstar, Monolith Cult), James Ashbey (Craven Idol, Deceptor)
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 1994 | [1] Lamentations | #7 |
| 1996 | [2] Halcyon EP | |
| 1998 | [3] New Dark Age | #14 |
| 2013 | [4] Death`s Crown Is Victory EP | |
| 2018 | [5] White Horse Hill |
