Amerykańska grupa założona w 1988 w Long Island (Nowy Jork). Zafascynowani nagraniami Morbid Angel, Napalm Death, Entombed i Pestilence, muzycy zaprezentowali światu własną wersję death metalu na demówce "Reincremated" z lipca 1990. Producentem [2] był Scott Burns, przez co nagrania upodobniły się do innych wydawnictw przy których współpracował, ale dla wielu fanów krążek stał się pozycją bardzo ważną. Przedstawiono death wyjątkowo urozmaicony - nie stroniący co prawda od typowej nawalanki, ale z wieloma umiejętnie zaaranżowanymi zwolnieniami oraz mieleniem w średnich tempach. Lepsze wrażenie robiły ponownie nagrane numery z EP-ki jak Infecting The Crypts czy Mass Obliteration. Studio Morrisound zastosowało brzmienie stosunkowo niskie i wystarczająco czytelne, a przy tym odpowiednio zbasowane. Utwory zwracały uwagę przemyślaną strukturą, a muzycy sprawnie operowali zmianami tempa, unikając tym samym niepotrzebnej nudy. Przede wszystkim jednak zaakcentowano próbę stworzenia własnej tożsamości w dość ograniczonej stylistyce. Frank Mullen darł się niskim growlem na granicy czytelności, wpadając niekiedy w przyjemnie brutalny bulgot lub nieco wyższe wrzaski.
O wiele trudniejszy do oceny był [3] - nie przez swoją eksperymentalność czy jakieś wyprzedzenie swoich czasów. Album po prostu został doszczętnie i bezlitośnie "dojechany" przez brzmienie. Dźwięk był płaski, przytłumiony i momentami nieczytelny – całość sprawiała wrażenie nagranej w garażu na setkę i bez masteringu. Z tego powodu spora grupa miłośników death metalu przez lata ostentacyjnie ignorowała płytę, traktując ją jako swoistą dziurę w dyskografii. Człowiekiem, który za to wszystko odpowiadał był Paul Bagin ze studia Noise Lab. Inna sprawa, że wytwónia Roadrunner poskąpiła pieniędzy na lepsze warunki, a później zrezygnowano z jakichkolwiek poprawek, chcąc album jak najszybciej rzucić na rynek i trzepać kasę przy minimalnych wkładach własnych na fali dobrze przyjętego debiutu. Sama muzyka robiła dobre wrażenie, stając się bardziej techniczna, złożona, odrobinę melodyjna, a przy tym nadal brutalna. Pojawiły się zaskakująco charakterystyczne riffy, dzikie solówki i nowe pomysły na zaaranżowanie wolniejszych partii. Ciekawa sprawa miała się z basem Chrisa Richardsa - paradoksalnie to właśnie ten instrument jako jedyny zyskał na brzmieniowej mizerii. Szczególnie godne polecenia były Anomalistic Offerings, Ornaments Of Decrepancy i Epitaph Of The Credulous.
Zdecydowanie najciekawszy był [4] - Amerykanie nagrali krążek niezwykle brutalny, masywny, zaawansowany technicznie, a przy tym tylko odrobinę melodyjny. Każda sekunda tego materiału wgniatała w fotel, choćby chorobliwie technicznymi zawijasami w Depths Of Depravity czy seriami blastów i przyspieszeń w Torn Into Enthrallment. Kwintet doskonale radził sobie sobie z miażdżącym kości mozolnym walcowaniem, pokazywał też klasę w przypadku gęstego wygrzewu na najwyższych obrotach (którego wbrew pozorom nie było tutaj aż tak wiele). Fantastycznie zaprezentował się Frank Mullen – jego pochrząkiwania i bulgoty na żadnym wcześniejszym wydawnictwie nie robiły aż takiego wrażenia (niekiedy można wychwycić pojedyncze słowa tekstów). Mnogość zakręconych riffów i zmian rytmiki przykuwały uwagę na dłużej, świetnie wypadły także schizofreniczne solówki Cerrito i Hobbsa. Na szczęście chciwcy z Roadrunner tym razem wysłały zespół do Morrisound, aby przy pomocy Scotta Burnsa przygotować prawdziwą perełkę. Producent ponownie nadał Suffocation brzmienie mocne, przejrzyste i ze specyficznym "dołem". W efekcie nawet w najbardziej zagmatwanych partiach można było spokojnie wychwycić najdrobniejsze smaczki. Na koniec wrzucono Breeding The Spawn z [3], tym razem znakomicie wyprodukowany i tutaj nie odbiegający od reszty płyty. Wraz z [4] przyszedł długo wyczekiwany sukces komercyjny, a Suffocation wypełnili sale koncertowe w USA, Kanadzie, Meksyku i Europie.
[5] była znów bardzo intensywna, prawdopodobnie najszybsza z wszystkich wydawnictw ekipy. W ciągu niespełna 17 minut tych pięć kompozycji osiągało apogeum ekstremalnego deathu. Nagrano cztery zupełnie nowe kawałki i nową wersję Catatonii z debiutanckiej EP-ki. Za perkusją zasiadł Dave Culross i ta zmiana wyszła kapeli na dobre. Piekielnie szybkie blasty idealnie zgrały się z gęstymi gitarami i najgłębszym growlingiem Mullena. Niestety, mała wytwórnia Vulture Records nie potrafiłą zapewnić wydawnictwu odpowiedniej promocji. Na wskutek tego płyta nie spotkała się z należytym odzewem, co doprowadziło do powstania kryzysu wewnątrz zespołu. Gnębiona konfliktami grupa ogłosiła zakończenie działalności na początku 2000. Ku uciesze fanów, w 2003 Suffocation zagrali koncerty na kilku dużych festiwalach. W połowie roku zespół udostępnił nowy utwór Deceit. Videoklip do tego kawałka pojawił się w telewizji, choć w tym czasie Suffocation nie mieli podpisanego kontraktu, więc nie mógli liczyć na konkretne wsparcie finansowe. Wytwórnią do której zwrócili się muzycy było zaufane Relapse.
[6] zrealizowano tylko w czteroosobowym składzie. Obok Mullena do składu powrócił Mike Smith, basem zajął się również gitarzysta Terrance Hobbs i jedynym nowym nabytkiem okazał się Guy Marchais. Końcowy wynik był niezły, choć nie powalający. To było granie typowe dla Suffocaton, lecz nie do końca przystosowane do nowych realiów. Zrezygnowano z obezwładniającej brutalności, w miejsce której zaproponowano sporo melodii. Smith nie dorównał energetycznością Culrossowi, w dodatku do wszystkiego doszło nazbyt czyste i wyjątkowo przejrzyste brzmienie, ujawniające niestety brak mocy w warstwie wokalnej. Jednak i na tym krążku zawarto niezłe numery w rodzaju Demise Of The Clone oraz Subconsciously Enslaved. Przy pierwszym przesłuchu [8] wydawał się zawierać podobne pomysły, które pojawiły się na poprzedniku, lecz tym razem muzycy niemal z aptekarską dokładnością wymierzyli proporcje między melodyjnością, techniką, szybkością, a ich firmową brutalnością, dzięki czemu powstał interesujący różnorodny materiał. Nie tylko chodziło o zmienność w wymiarze całego albumu, ale przede wszystkim o rytmiczną zmienność w obrębie jednego utworu. Sztandarowym przykładem były Creed Of The Infidel oraz Bind Torture Kill. Miłą niespodzianką był zamykający album Prelude To Repulsion znany z [3], tutaj w nowej wersji.
Większość fanów spodziewało się, że po wyjątkowo szybkim i chwytliwym krążku, także na [9] Suffocation pójdą dalej w tym kierunku, skupiając się już wyłącznie na dopieszczaniu szczegółów. Tymczasem grupa udowodniła, że wciąż potrafiła czymś zaskoczyć, prezentując album najmniej oczywisty i przewidywalny. Nie chodziła nawet o stosowane tempa, co bardziej o wielopłaszczyznowość muzyki. Patrząc z daleka i przez palce, nowy materiał sprowadzał się po prostu do technicznej sieczki, jednak próba ogarnięcia wszystkiego za jednym zamachem była skazana na niepowodzenie. Utwory posiadały drugie dno, stworzono również mylne wrażenie o częstym braku spójności między pracą sekcji rytmicznej a gitarami. Tak jakby Smith i Boyer grali swoje, nie przejmując się zbytnio riffami duetu Hobbs-Marchais. Ponad podziałami stał tylko Mullen, wyrównując te instrumentalne szaleństwa odpowiednim growlingem. Ostatecznie udało się wypracować niezły kompromis pomiędzy totalną selektywnością [6], a soczystością [8] - zachowując w ten sposób ciężar i nie tracąc niczego z przejrzystości. Również [10] należało opisać zarowno jako inny, jak i w swoim rozpoznawalnym stylu. Powrócił Dave Culross i jego potencjał do maniakalnego blastowania nie został zaprzepaszczony. Już tego powodu płyta była znacznie szybsza od poprzednika, maniakalna i bezwzględna. Uczucie uproszczenia wywoływały bardziej klasyczne aranżacje, które tym razem nie wychodziły poza deathowy kanon oraz tony dość chwytliwych riffow i klimatycznych solówek. Przy tych zabójczych szybkościach, zadziwiającej technice i niezwykłej brutalności, nie zapomniano o odświeżeniu starego szlagieru - tym razem padło na Beginning Of Sorrow z [3].
Josh Barohn grał później w Autopsy, Dave Culross w Gorgasm i Hate Plow, a Doug Cerrito w Hate Eternal.

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1-2] Frank Mullen Doug Cerrito Terrance Hobbs Josh Barohn Mike Smith
[3] Frank Mullen Doug Cerrito Terrance Hobbs Chris Richards Mike Smith
[4] Frank Mullen Doug Cerrito Terrance Hobbs Chris Richards Doug Bohn
[5] Frank Mullen Doug Cerrito Terrance Hobbs Chris Richards Dave Culross
[6] Frank Mullen Guy Marchais Terrance Hobbs Mike Smith
[7-9] Frank Mullen Guy Marchais Terrance Hobbs Derek Boyer Mike Smith
[10] Frank Mullen Guy Marchais Terrance Hobbs Derek Boyer Dave Culross
[11-12] Frank Mullen Charlie Errigo Terrance Hobbs Derek Boyer Eric Morotti
[13] Ricky Myers Charlie Errigo Terrance Hobbs Derek Boyer Eric Morotti

Dave Culross (ex-Malevolent Creation, ex-Incantation), Guy Marchais (ex-Pyrexia), Ricky Myers (ex-Disgorge, ex-Sarcolytic)

Rok wydania Tytuł
1991 [1] Human Waste EP
1991 [2] Effigy Of The Forgotten
1993 [3] Breeding The Spawn
1995 [4] Pierced From Within
1998 [5] Despise The Sun EP
2004 [6] Souls To Deny
2005 [7] The Close Of A Chapter (live)
2006 [8] Suffocation
2009 [9] Blood Oath
2013 [10] Pinnacle Of Bedlam
2017 [11] ...Of The Dark Light
2021 [12] Live In North America (live)
2023 [13] Hymns From The Apocrypha

          

          

Powrót do spisu treści