Francuski jednosobowy projekt powstały w 2022 po przekształceniu z J'ai Si Froid z inicjatywy Marie, występującej pod pseudonimem Brouillard. W Vertige Marie postanowiła dać upust pragnieniu wolności łącząc atmosferyczny black metal o dużej dozie melodyjności z monochromatycznymi krajobrazami i ekstrawaganckim romantyzmem. Nad tym wszystkim hulał górski wiatr, a wśród zapomnianych lasów trzaskał w nocy między ogień wędrowca, mający chronić go przez mrozem i pokrywającym wszystko śniegiem. W tekstach pojawiały się pytania egzystenjalne typu: "Jak żyć pełnią życia, nie żałując?, "Co po sobie zostawię i jakie wspomnienia zabiorę ze sobą?" czy "Jeśli chcesz się ze mną związać, idź w moje ślady i spróbuj przeżyć wielką przygodę". W utworze Les Solitaires artystka skorzystała z wiersza "Pasjanse" Renée Vivien, ekscentrycznej angielskiej poetki-lesbijki mówiącej po francusku, która zmarła w listopadzie 1909 w wieku 32 lat na skutek zapalenia płuc oraz problemów z alkoholem i anoreksją. Vivien mocno dotknęły zdrady kobiet z którymi romansowała i wówczas sięgała nawet do narkotyków i sadomasochistyczno-fetyszowych fantazji. Oto fragment "Pasjansów": "Ci których płaszcze mają fałdy całunów, zasmakuj boskiej przyjemności bycia samemu [...] ci którzy szukają wieczornego spokoju i całunów, znają upojenie samotnością." Intrygujące inspiracje przełożyły się na ciekawe muzyczne interpretacje. Marie dała w Vertige prawdziwy popis wokalny - fani znali już jej udręczone blackowe wycie z innych zespołów, ale w La Peur Des Regrets ukazała swoje możliwości śpiewając czysto i melodeklamując dlaczego nie mogła już znieść kontaktu z ludźmi. Ale to także głos, który wnosił apel o przetrwanie w Les Grands Precipices - wymawiany najpierw z kontrolą i spokojem, później wykrzykujący na tle fortepianu całe nieszczęście, ból i rozpacz, które zbyt długo pozostawały w środku. Wiele momentów na tym albumie brzmiało prawdiwie dramatycznie jak akustyczne pasaże, leniwe melodie czy dźwięk rogu. Te wzbogacające płytę elementy, nawet jeśli były rzadkie, nieuchronnie pozostawały w umyśle słuchacza i dopełniały kapitalnie wysublimowaną atmosferę.
Po prawdzie, wszystko co zawierało się w muzycznej i wizualnej filozofii Vertige, było obecne na zdjęciu zdobiącym okładkę płyty. Przedstawiało ono Marie podczas wędrówki po górach. Śnieg to mały ukłon w stronę J'ai Si Froid, ale różnicę stanowiła postawa głównej bohaterki, zdającej się skandować hasło na szczycie góry, jakby chciała za pomocą echa rozprzestrzenić swój głos po dolinach znajdujących się poniżej za pomocą myśliwskiego rogu. Na tym polegała złożoność tego krążka, który wydawał się być powstałym z głębokiej potrzeby samotności. Zachmurzone niebo zwiastujące nadchodzącą śnieżycę obrazowało ponurą stronę albumu. Ogólnie był to obraz symbolizujący odwagę i zapał do wzniesienia ku niebu nieba standardów wszystkich niezrozumianych przez społeczeństwo samotników. Vertige utrwalało po części spuściznę J'ai Si Froid i rezultatem były długie utwory z przytłaczającą atmosferą (symbolizujące uciążliwość drogi zmierzającej na szczyt), tworzoną przez liniowe riffy gitary, przerywane bardzo melodyjnymi momentami w drugiej linii i powolną grą perkusji (spełniającą niejako rolę metronomu). Włączenie szybkiej gwałtownej perkusji po prostu zepsułoby zaplanowaną dynamikę. Ten klimatyczny black robił niezwykłe wrażenie również dzięki wszechogarniającemu chłodowi brzmienia, jednak bez popadania w przykładową surowość Burzum. Kilka numerów (zwłaszcza Vertige i wspomniany już Les Grands Precipices) było bardziej ambientowych, a La Balade De L'éterle był kawałkiem instrumentalnym. Całość była urzekająca i wręcz hipnotyzująca, a liniowy minimalizm narzucał niepokojącą atmosferę i to wyrażenie ogromu cierpienia nie pozwalało pozostać obojętnym. Marie zaoferowała muzykę olśniewającą majestatem, a kilka wstępów na gitarach akustycznych dodawało numerom dodatkowych pokładów depresji i smutku.
Produkcją płyty zajął się Déha z Maladie - Belg, który coraz częściej stawał się punktem odniesienia dla wielu undergroundowych blackowych projektów. Marie mogła się więc pochwalić, że powierzyła mix i mastering osobie, która się na tym znała. Déha postawił na zajęcie przestrzeni graniczące z perfekcją i maksymalnie rozszerzył pole dźwiękowe instrumentów. Gitara była ostra jak brzytwa, bas szalenie sprężysty i gęsty, a wokale umieszczono tuż za instrumentalną ścianą i nie sprawiały wrażenia lo-fi. Brzmienie po prostu idealnie wspierało przesłanie samej muzyki - bardzo osobistej zresztą. Ten black metal nie był zimny jak zazwyczaj, ale raczej orzeźwiający i skierowany na wektor energii do życia. Wizja Brouillard na temat własnego uzależnienia od samotności potrafiła całkowicie wciągnąć, gdyż to osamotnienie istniało poza granicami społecznymi i mogło prowadzić do mizantropizmu. W związku z czym misją Marie było zjednoczenie ludzi pod jednym sztandarem, podczas gdy black metal zwykle dzielił - tutaj prawdziwym manifestem był epicki hymn Aux Incompris Des Incomplets. Teksty utworów były niezwykle bogate w sposób pisarski, bez popadania w hiperboliczne akcenty, nigdy nie wpadając w metaforę i przybierając formę krótkich zdań. Te wersy Marie tworzyła w celu wyrażenia samej siebie i wykrzyczenia cierpienia, starając się podzielić ze słuchaczem właśnie tymi emocjami. Materiał dotyczył całkowitego szczęścia wynikającym z bycia samotnym i wyemancypowania się od wszelkiej towarzyskości, aby poczuć się lepiej. Podczas, kiedy Brouillard odzwierciedlało zagubienie we mgle, Sphere - przemierzanie kosmicznej pustki, a Transcending Rites - potrzebę podróży pomiędzy wymiarami, to Vertige oferował coś intymnego i jednoczącego wokół tej zbawczej samotności, która orzeźwiała i stawała się niemal życiową potrzebą uniknięcia śmierci w społeczeństwie śmiertelników. Warto było odkryć przede wszystkim treść albumu, bo chęć życia połączona z potrzebą odnalezienia się w całkowitej samotności wśród górskich szczytów mogło przyprawić o zawrót głowy każdego tchórza. Przecież każdy człowiek dochodzi do momentu, kiedy odczuwa naturalną i subiektywną potrzebę odizolowania się, odnalezienia czy też odtworzenia siebie i w ten sposób osiągnięcia stanu dobrego samopoczucia, chwilowo z dala od interakcji społecznych. Wiele osób nie zwraca uwagi na tę podstawową potrzebę odrodzenia się poprzez izolację i popada w swego rodzaju depresję - a przecież samotność nie musi być zła, gdyż samowystarczalność wielu ludziom w zupełności wystarcza. Marie właśnie przekzywała taki obraz, przechadzając się po górskich przełęczach, ignorując kompletnie świat zewnętrzny i poszukując raczej dogodnego miejsca na wieczorne ognisko, niż przejmując się światowymi problemami religijno-społecznymi.
Marie udzielała się również w blackowych Sphere, Transcending Rites i Alukta. Płyty tych projektów ukazały się nakładem wytwórni Transcendance, którą założyła Marie, a która zrzeszała też takie ekipy jak A La Fin De L'Univers, Drache, Hordous czy Lykta.

ALBUM ŚPIEW, WSZYSTKIE INSTRUMENTY
[1] Marie `Brouillard`

Marie (Brouillard, ex-J'ai Si Froid)

Rok wydania Tytuł
2022 [1] Aux Solitaires

Powrót do spisu treści