Holenderska grupa deathmetalowa założona w 1987 w Oldenzaal. Zadebiutowała trzema taśmami demo: "Carnage Remains", "Enter The Domain" (obie w 1988) i "Crush The Cenotpah" w 1989. Debiut wydano nakładem wytwórni Century Media - po krótkiej uwerturze The Quest Of Absurdity następowała porcja wściekle agresywnej muzyki i łomotliwego brzmienia. W czasach, kiedy coraz większy rozgłos zyskiwał techniczny death metal spod znaku Morbid Angel czy Deicide, Holendrzy postawili na prostotę brzmienia, skupiając się na wydobyciu ze swych instrumentów maksymalnego miażdżącego kości ciężaru. Nieraz zahaczano o thrashowe (Vermin) czy wręcz doomowe tempa (tytułowy ponad 9-minutowy The Rack). Niejednokrotnie zwolnienia przechodziły w jeszcze bardziej zamulające zwolnienia, natomiast przyspieszenia miały świadomie charakter nieco chaotycznych i nieokiełznanych (The Sickening Dwell), ale i tak ginęły one w morzu dołowania dźwiękiem. Pojawiające się okazjonalnie klawisze wygładzały materiał i potęgowały duszną atmosferę. Pod koniec 1991 formacja ruszyła na europejską trasę u boku Entombed. Wiosną powtórzyła tournee na kontynencie, tym razem z Benediction i Bolt Thrower (w drodze z Drezna do Chemnirz rozbiła się ciężarówka wioząca sprzęt Asphyx, a w wypadku zginął Spike - członek ekipy technicznej). W skład [2] weszły nowe wersje utworów znanych już z demówek.
Do nagrania [3] Holendrzy mieli przystąpić w skorygowanym składzie – odejść miał van Drunen, ale w trakcie sesji nagraniowej spisał się na tyle dobrze, że postanowiono wykorzystać nagrane przez niego partie. To była słuszna decyzja, bo jego rozpaczliwe wokale były niewątpliwie ozdobą tego krążka. Wprawdzie dzikością nie dorównywały one tym z debiutu, jednak były na tyle mocne i patologiczne, że musiały się podobać. Równie dobrze prezentowało się brzmienie – potężniejsze i słyszalnie bliższe szwedzkiej szkole (choćby Grave). Przy pierwszym odsłuchu wydawało się, że doszło do wielu stylistycznych zmian, ale tak naprawdę rdzeń pozostał nienaruszony. Album z całą pewnością przemyślano lepiej od poprzednika, bardziej dopracowano w szczegółach (ambitne niuanse w MS Bismarck i The Incarnation Of Lust) i pewniej wykonano. Muzycy sprawniej opanowali instrumenty, więc częściej pozwalali sobie na szybkie partie, nie stronili także od komplikowania riffów ponad wcześniejsze standardy. Za chęć rozwoju należało grupę pochwalić, lecz cały progres sprowadzał się do kwestii technicznych, nie kompozycyjnych. Na [3] bowiem Holendrzy nie zaproponowali niczego nowego i w głównej mierze skupili się na powielaniu wykorzystanych już wcześniej patentów i to w sposób ocierający się nieraz o autoplagiat. W konsekwencji tej zachowawczości, Asphyx stworzyli materiał dość wtórny i niezaprzeczalnie schematyczny, choć całkiem przyjemny w odbiorze. Oprócz świeżości zabrakło przytłaczającego klimatu debiutu i jego nie do końca kontrolowanego szaleństwa w szybkich fragmentach. Teksty dotyczyły refleksji na temat władzy kościoła nad człowiekiem (Food For The Ignorant), zmęczenia polityką (Serenade In Lead), szaleństwa wojny (Asphyx - Forgotten War) oraz groźby samozagłady świata (Last One On Earth).
Do nagrań [4] przystąpiono w drastycznie odmienionym składzie. Van Drunena zgodnie z wcześniejszym planem zastąpił Ron van Pol, zaś Bob Bagchus stracił posadę na rzecz Sandera Van Hoofa. Te personalne przetasowania musiały w jakiś sposób odbić się na muzyce i faktycznie płyta znacznie różniła się od poprzedników. Podstawowa różnica dotyczyła mocniejszego zaakcentowania elementów doom metalu – wolne tempa występowały w większym nasyceniu, a towarzyszły im odpowiednio miażdżące riffy i prawdziwie grobowa atmosfera, gdzieniegdzie doprawiona chórami i klawiszami. To co na wcześniejszych albumach było raczej dodatkiem i urozmaiceniem, na tym krążku stanowiło poważny procent trwającego godzinę materiału. Dla zachowania równowagi i dynamiki, trio zadbało również o sporo rytmicznych galopów, niekiedy nawet dość szybkich. Nieźle dobrano proporcje między doom i death metalem, dzięki czemu materiał wydawał się bardziej różnorodny niż na poprzedniku. Przykładem tego był piekielnie ociężały Prelude Of The Unhonoured Funeral przechodzący w wielowątkowy Depths Of Eternity. W wielu fragmentach pojawiły się znajome riffy (’Til Death Do Us Apart, Initiation Into The Ossuary) czy charakterystyczne przeciągnięte solówki w typie "klasyczny Asphyx". Obok tych jakże rozpoznawalnych rozwiązań wrzucono tu również i takie, które do zespołu niespecjalnie pasowąły (solówka w Thoughts Of An Atheist) albo zbytnio odchodziły od wypracowanej formuły i nieco zaburzały odbiór całości (brzmiący niczym Benediction Incarcerated Chimaeras). Po prostu chodziło o pewne ubytki w sferze tożsamości. Ron van Pol całkiem sprawnie wywiązał się z powierzonych obowiązków, ale to nie była ta sama liga co Van Drunen. Głos nowego frontmana raczej przypominał Chrisa Reiferta - Van Drunen pewnie zaśpiewałby tu lepiej, niemniej to tylko domysły. Album odznaczał się selektywnym i wgniatającym brzmieniem, stawiające na połączenie pracującej w niskich rejestrach gitary i mającej dużo przestrzeni perkusji. Asphyx podołali zadaniu, tworząc dobry doom/deathowy krążek. Materiał zdominowała tym razem tematyka śmierci, a całość wzbogaciła gra na klawiszach Heiko Hanke.
Album nie sprzedał się jednak najlepiej i zespół zrezygnował ostatecznie z udziału we wspólnej trasy z Bolt Thrower i Cemetary. Z muzykami kontraktowymi zamierzano promować krążek na trasie z Grave i Rotting Christ, ale wypadek samochodowy Loomansa (muzyk zginął 15 sierpnia 1998, jego auto zatrzymało się na torach kolejowych i zostało roztrzaskane przez przejeżdżający pociąg), pokrzyżował te plany. Wkrótce grupa rozpadła się, a Daniels, Bagchus i Gubbels założyli Soulburn, z którym nagrali Feeding On Angels w 1998. Epizod był jednopłytowy, do tego średnio przekonywający i nic dziwnego, że muzycy szybko wrócili do starej nazwy i dawnego grania na [7]. Trwało to krótko, bo tarcia wewnątrz kapeli położyły kres zabawie - jedynym plusem był fakt wydania tego świeżego studyjnego materiału. Płyta przywracała wiarę w klasyczny death i ten powiew cudownej starości czuć było od pierwszych sekund Summoning The Storm. Muzyka była prosta, brzmienie ciężkie, a zwolnienia oczywiście powalające. Nawet głos Gubbelsa niekiedy podchodził pod dawne wyziewy Martina Van Drunena. Nawet pomimo dorzucenia akustycznej miniatury 06/06/2006, nie udało się rozciągnąć czasu tej płyty, która trwała zaledwie ponad 29 minuty. Stylistycznie krążkowi było zdecydowanie bliżej do debiutu niż [3].
W 2009 zespół powrócił w składzie z Van Drunenem i nazwa [8] doskonale oddawała muzyczną filozofię Asphyx. Liczyło się tylko brudne i ociężałe granie, które od początku z nowoczesnością, eklektyzmem i poszukiwaniami nie miało nic wspólnego. Materiał posiadał odpowiednią siłę niszczącą, bez zbędnego kombinowania czy udziwnień. Tym razem jednakże zabrakło tych nieprzeniknionych dołów, którymi Holendrzy dobijali skuteznie w swych początkach. Sposób budowania utworów mógł się kojarzyć z [3], który w porównaniu z debiutem był znacznie precyzyjniej ociosany. Martin wypluwałc płuca w typowy dla siebie sposób, bez żadnej zadyszki. Wyjątkowo przyjemnie mieliły gitary, zapędzające się niekiedy w riffach w bardzo klasyczne rejony (Black Hole Storm, Riflegun Redeemer, Cape Horn). Album kończył instrumentalny The Saw, The Torture, The Pain, majestatycznie wygaszający ogień po wygranej bitwie. Brzmienie obrobił Dan Swanö w swoim studio Unisound. Postał zacny krążek doświadczonych muzyków, którzy w dziedzinie walcowatego i brutalnego grania właściwie nie mieli sobie równych.
Dyskografię uzupełniają wydany w 2008 singiel Death The Brutal Way / Os Abysmi Vel Daath, z których ten drugi utwór był coverem Celtic Frost, jak również podwójna kompilacja Depths Of Eternity z 2009.

Późniejsze losy członków zespołu:

ALBUM ŚPIEW BAS GITARA PERKUSJA
[1-2] Martin Van Drunen Eric Daniels Bob Bagchus
[3] Martin Van Drunen Ron Van Pol Eric Daniels Bob Bagchus
[4] Ron Van Pol Eric Daniels Roel `Sander Van Hoof` Sanders
[5] Theo Loomans Ronnie Van Der Wey Bob Bagchus
[6] Theo Loomans Eric Daniels Bob Bagchus
[7] Wannes Gubbles Eric Daniels Bob Bagchus
[8] Martin Van Drunen Wannes Gubbels Paul Baayens Bob Bagchus
[9-10] Martin Van Drunen Alwin Zuur Paul Baayens Bob Bagchus
[11-12] Martin Van Drunen Alwin Zuur Paul Baayens Stefan Hüskens

Martin Van Drunen (ex-Pestilence), Paul Baayens (ex-Cremation, Thanatos),
Stefan Hüskens (ex-Metal Inquisitor, Desaster, Decayed, ex-Deathfist, Carnal Ghoul)


Rok wydania Tytuł
1991 [1] The Rack
1992 [2] Crush The Cenotaph EP
1992 [3] Last One On Earth
1994 [4] Asphyx
1996 [5] God Cries
1996 [6] Embrace The Death (kompilacja)
2000 [7] On The Wings Of Inferno
2009 [8] Death...The Brutal Way
2010 [9] Live Death Doom (live / 2 CD)
2012 [10] Deathhammer
2016 [11] Incoming Death
2021 [12] Necroceros

          

          

Powrót do spisu treści