Niemiecki zespół założony przez Toma Angelrippera (właśc. Thomas Such, ur. 19 lutego 1963) w Gelsenkirchen (Zagłębie Ruhry) w 1982. Zadebiutował kasetami nagranymi własnym kosztem: "Witching Metal" w 1983 i "Victims Of Death" w 1984, by wkrótce podpisać kontrakt z wytwórnią Steamhammer. Pierwsze trzy wydawnictwa zawierały mętny speed metal z okultystyczno-satanistycznymi tekstami, podobny do wczesnego Celtic Frost. Podążając śladami Destruction, wraz z rówieśnikami z Kreator i Iron Angel, Sodom stworzył nową falę niemieckiego thrashu pochodzącą praktycznie z jednego megamiasta. Na wydanym 5 maja 1984 debiucie słychać fascynacje Venom, z tak popularną wówczas "estetyką brudu" na czele. Mimo prymitywnego głuchego brzmienia, zawarto też pewną dozę melodyjności w takich kawałkach jak Outbreak Of Evil czy Blasphemer. Z kolei Sepulchral Voice ukazywał zdolność Sodom do budowania nieco bardziej złożonych aranżacji. O ile muzyka z EP-ki może do dzisiaj się podobać (w tamtych czasach był to debiut agresywniejszy nawet od Slayer), to teksty nie przetrwały próby czasu. Nie chodzi nawet o poglądy Angelńppera, lecz o samo ich przedstawianie. Za przykład mógł posłużyć wspomniany Blasphemer: "I turn the cross upside down and read Satanic Bible with fucking grown, my life begins at midnight twelve, masturbate to kill myself".
Na [2] pojawiły się pierwsze zmiany stylu. Sodom rozbudował aranżacje pozostając jednak wierny młodzieńczym fascynacjom. Obok szybkich kawałków w starym stylu jak Nuctemeron i Witchhammer, pojawiły się numery bardziej złożone, z ciężkimi sabbathowymi riffami jak Proselytism Real czy Obsessed By Cruelty. Stopniowej poprawie uległa gra perkusisty Witchhuntera, który zagęścił swoje partie. Płyta była jednak mniej przystępna i bardziej ponura od debiutu. Poniekąd przypominało to pod tym względem drogę obraną przez Slayer na Hell Awaits i Bathory na The Return. Prawdziwa rewolucja nastapiła za to w jakości tekstów - satanizm poparty został wiedzą okultystyczną, licznymi cytatami z Biblii oraz dzieł Crowley`a - był mniej biuźnierczy, za to bardziej nastrojowy. Nigdy potem w tekstach Sodom nie znalazło się takie nagromadzenie mało znanych terminów i archaizmów. Aby nie popadać jednak w zbytnie wyrafinowanie, Angelripper uraczył fanów szczegółowymi opisami stosunków seksualnych z otyłymi i perwersyjnymi babami w Volcanic Slut. Płyta miała dwie wersje. Pierwsze (rzadsze) dostępne było tylko na analogu i zawierało dodatkowe intro oraz bonus After The Deluge, w którym na gitarze zagrał gościnnie Uwe `Assator` Christophers. Brzmienie analogu bliższe było black metalowi, natomiast wydanie kompaktowe z 1988 poddano zbytniej obróbce, co zaowocowało utratą niepowtarzalnego piwnicznego nastroju.
[3] stanowił przez długi czas obiekt pożądania kolekcjonerów (w końcu dołączono ją do kompaktowego wydania [4]) za sprawą trzech nigdzie indziej nie publikowanych nagrań: Sodomy And Lust, Conqueror i My Atonement. Na EP-ce zespół odszedł od niesprecyzowanego do końca speed metalu na rzecz agresywniejszego i bardziej złożonego thrashu. Riffy stały się intensywniejsze, zapowiadając nadejście [4]. Na tym albumie brzmienie w końcu nabrało soczystości, rozmachu i przestrzeni. Dominującą pozycję zdobył sobie bas Angelrippera pełniąc często rolę równorzędną wobec gitary jak w Conjuration. Zmienił się również wokal - nagrano go z echem, co wzmocniło demoniczność wrzasku Toma. Zmiany tempa nie były już przypadkowe i chaotyczne jak na [2], niesłychanie wzmocniając dynamikę jak w Nuclear Winter czy Enchanted Land. Od tamtego czasu Niemcy często umieszczali na płytach covery swoich ulubieńców. Tradycję zapoczątkował Iron Fist Motörhead. Przeróbka była na tyle dobra, że wydatnie przyczyniła się do poprawy sprzedaży płyty. Krążek przyniósł także pierwszy "przebój" w postaci Bombenhagel z wielokrotnie powtarzaną basową zagrywką i hymnem Niemiec granym jako solówką. Sodom wkrótce został oskarżony, z jednej strony o znieważenie symboli narodowych, zaś z drugiej strony odezwali się rozdygotani niemieccy dziennikarze z oskarżeniami o nazizm, gdyż od tamtego czasu z hymnu zaczęły stosować kapele neonazistowskie w stylu Storkraft. Album ujawnił również zainteresowania militarne Angelrippera - przykładowo Persecution Mania opisywał przeżycia weterana wojny wietnamskiej.
Wydanie [5] - kiedy grupa miała na koncie zaledwie dwie duże płyty - mogło wydawać się zabiegiem nieprzemyślanym. Jednak Sodom udawodnili, że świetnie czuli się na scenie, co słychać po reakcji publiczności. Same utwory odegrano poprawnie. Fani już po dziesięciu minutach trwania koncertu domagali się zagrania Bombenhagel skandując nazwę przeboju przez pozostały czas wystepu. W amatorskich zapowiedziach Angelrippera słychać zabawną mieszankę angielskiego i niemieckiego. Oryginalna okładka przedstawiała orgię z czasów rzymskich - została ona ocenzurowana z powodu rzekomej obsceniczności i zamieniona na opakowanie zastępcze z czarną wkładką. 21 stycznia 1989 Sodom zagrał jak główna gwiazda na drugiej edycji katowickiego "Metal Battle" przed 10 000 fanów. Od wydania ostatniego krążka studyjnego upłynęły dwa lata. W tym czasie najwięksi konkurenci - Kreator - poczynili spore postępy. Sodom był więc zobligowany do maksymalnego wysiłku i 1 czerwca 1989 wydał swoje najsłynniejsze dzieło. Na [6] trio z Zagłębia Ruhry wspięło się na swoje wyżyny. Wyraźnej poprawie uległy solówki oraz gra Witchhuntera, który stosował oryginalne przejścia. Same riffy miejscami szły w stronę Ameryki, nie tracąc przy tym charakterystycznych europejskich korzeni i agresji. Płyta była bardzo zróżnicowana. W Remember The Fallen, nawiązującym do klasycznego metalu, po raz pierwszy Angelripper zdecydował się zaśpiewać czysto. Z kolei prościutki Ausgebombt nawiązywał do lekko punkujących tradycji Bombenhagel. Pełen kontrastów Magic Dragon zaczynał się ciężko, z werblem wzmocnionym echem, by z czasem przyspieszyć i pod koniec osiągnąć apogeum prędkości. Kawałek dotyczył uśpionego obozu Vietcongu i nalotu Amerykanów na niego. Zresztą połowę tekstów poświęcono wojnie. Sprzedaż krążka pozwoliła muzykom wreszcie zarobić porządne pieniądze, a Angelripper porzucił pracę w kopalni.
Skład z [9]. Od lewej: Tom Angelripper, Andreas Brings, Christian Dudek
Kiedy Frank Gosdzik odszedł do Kreator, w jego miejsce zatrudniono Michaela Hoffmana. [7] był bardziej przystępny od poprzednika, jednak po części zrezygnowano z zastosowanego poprzednio masywnego brzmienia. Słychać znakomitą formę całej trójki. Nastąpiło dalsze rozwarstwienie w obrębie albumu - obok klasycznych thrashowych numerów (Bloodtrails, An Eye For An Eye) nagrano kolejną porcję luzu (Stalinorgel) oraz zupełne zaskoczenie w postaci heavymetalowego hymnu Ressurection. Mieszanki dopełniły dwa znakomite covery - Cold Sweat Thin Lizzy i Turn Your Head Around Tank. Ogólnie zatem przemieszczenie akcentów przesunęło się w stronę głównego metalowego nurtu. Niektórzy zarzucali nawet Sodom, że zaczynali brzmieć niczym Motörhead. Tesktowo w normie - Capture The Flag był kolejnym obrazkiem wojny wietnamskiej, a Bloodtrails nawiązywał do toczącego się właśnie konfliktu w Zatoce Perskiej. W założeniu muzyków, [9] miał być powrótem do agresji znanej z [6]. Członkowie zespołu wzięli sobie do serca zarzuty pod ich adresem i faktycznie: krążek wypełnił przeważnie szybki thrash, wpadający momentami w death jak w The Crippler. Były jednak (jak zawsze) pewne odstępstwa od tej reguły. One Step Over The Line czy Reincarnation wpadały to utwory wolniejsze, miarowe i pełne ponurych melodii. Pomimo gwałtownej brutalizacji muzyki, płyta nie straciła precyzji, jaką udało się formacji uzyskać na dwóch poprzednich albumach.
Odejście Witchhuntera spowodowało pogorszenie poziomu artystycznego Sodom. Muzyka przedstawiona na [11] stała się dużo prostsza, zaś brzmienie brudniejsze. Materiał zdominowały szybkie, krótkie i momentami nieczytelne utwory, nie pozbawione jednak sporego rozmachu. Do najlepszych momentów należały Silence Is Consent oraz Sodomized. Mimo oczywistych symptomów kryzysu, płyta nadawała się do słuchania. Teksty nawiązywały do różnego typu dewiacji i zboczeń seksualnych. Od fetyszyzmu w Die Stumme Ursel, poprzez koprofilię w Eat Me, po zwyrodniały sadyzm w Sodomized. Do tej tematyki nawiązywała też okładka, po raz kolejny ocenzurowana, którą "zdobił" portret zaszlachtowanego zboczeńca. Koncertową [12] wydano już w okresie spadku popularności zespołu. Posiadała ona jednak pewne zalety. Pierwszą z nich była niebagatelna ilość aż 23 kawałków, drugą - niepublikowane nigdzie indziej utwory, napisane w czasie sesji [11], a zaprezentowane tu w wersji koncertowej. Mowa o Fratricide i Gone To Glory. Wadą płyty był sam set, w przeważającej większości składający się z kawałków z [11], wypierając utwory starsze. [13] był najgorszym krążkiem Sodom, nagrany w zgodzie z hasłem: "aby mocniej, ciężej i szybciej". Zespół totalnie się zagubił i stracił chęć grania. W swym dążeniu do ekstremum, Niemcy nagrali muzykę przeraźliwie nudną. Utwory brzmiały jakby pisane były na siłę, bez jakiejkolwiek myśli przewodniej. Brzmienie basu było frapująco wysokie, a gitar - wyjątkowo nieciekawe. Nawet wysokie wrzaski Angelrippera wykazywały braki charyzmy. Jedyny ciekawymi fragmentami były: motörheadowy Gathering Of Minds oraz Shadows Of Damnation z ciekawym energetycznym riffem.
Bardzo nierówną płytą był [14], który miał pomóc Sodom w odbiciu się od artystycznego dna. Całość rozpoczynał obiecujący Frozen Screams nawiązujący stylem do [6]. Po dobrym Fuck The Police następowała mieszanina punk-metalu (Gisela, Polytoxomaniac), nowych trendów (Till Death Do Us Unite) i mało porywającego thrashu. Może było to wydawnictwo lepsze od poprzednika, z bardziej przemyślanymi riffami i nie denerwującym już tak wokalem, ale mimo wszystko zawierało jedynie półśrodki, nie będące w stanie przywrócić dawnej chwały. Po latach błędów i wypaczeń Sodom powrócił w chwale wydając [15]. Tom Angelripper zdecydował się na dwie radykalne zmiany - wywalił ze słownika grupy słowa choćby minimalnie przypominające termin "punk" oraz postawił na prawdziwą przemyślaną i wyjątkowo trafną brutalność. Krążek obfitował w wysokooktanowy thrash, momentami okraszony deathowymi zagrywkami. Jedyny zgrzyt następował w Tombstone, irytującym nowoczesnym rwanym riffem. Temat wojny przycichł na rzecz szerokiego asortymentu patologii, jednak intro inspirowane filmem "Ludzie Honoru" zapowiadało powrót starych fascynacji. Do płyty dołączono dodatkowy CD "Homage To The Gods", na której grupy death i blackmetalowe (Cradle Of Filth, Krisiun, Dark Funeral, Brutal Truth) przerabiały kawałki Sodom.
Po względnym sukcesie [15] Angelripper i spółka nie mogli pozwolić sobie na zniżkę formy. Nagranie identycznego materiału nie wchodziło w grę. Dlatego też [16] był albumem wolniejszym i przystępniejszym. Nigdy dotąd na żadnej płycie Sodom nie znalazło się tyle utworów stawiających na melodię i ponury nastrój (Napalm In The Morning, Marines). Wolne tempa oblano jadem znanym z dawnych płyt. Resztę krążka stanowił thrash porównywalny do tego znanego z [15], z odmiennym jednak podejściem do gitary basowej. Tym razem instrument Toma nastrojono bardzo nisko i nigdy dotąd nie ograniczał się w takim stopniu do swej podstawowej w ostrzejszym metalu roli, jaką jest głównie wypełnianie brzmienia gitar. Pod względem tekstowym był to koncept-album - Sodom opowiadał o śmierci na polu bitwy (Jumping On The Mine), morderczej pasji zabijania (I Am The War), a w sposób szczególny nawiązał ponownie do wojny w Wietnamie. Wspomniany Napalm In The Morning z odgłosem helikopterów i pamiętnym cytatem amerykańskiego oficera: "Kocham woń napalmu o poranku. To pachnie jak zwycięstwo" na początku utworu zainspirował film "Czas Apokalipsy".
Po niespecjalnie ciekawym [18], Sodom zdecydowali się po raz kolejny nagrać stary materiał. Specjalnie na to wydawnictwo Angelripper zebrał kolegów z którymi nagrał debiutancką EP-kę co w połączeniu ze staroświecką produkcją sprawiło, że w XXI wieku powstał album, który brzmiał jakby był rodem wyjęty z lat 80-tych. Co najważniejsze, całość brzmiała niezwykle naturalnie i słuchając nie odnosiło się wrażenia, że zostało to zrobione na siłę. Na [19] zawarto siedem niepublikowanych nigdzie wcześniej utworów. "Nowo-stare" kawałki były niczym miód dla uszu każdego kto uwielbiał tamten okres w historii zespołu. Znów pojawiły się te same banalnie proste riffy i prostacka sekcja rytmiczna. Był to wehikuł czasu, który pozwalał wyobrazić sobie jak mógł wyglądac debiut Sodom, gdyby zamiast EP-ki ukazała się wtedy długogrająca płyta.
Dyskografię uzupełnia składanka Ten Black Years z 1996, DVD Lords Of Depravity 1 z 2005 oraz nagranie 1000 Days In Sodom na tribute dla Venom In The Name Of Satan. Pod koniec 2001 Sodom koncertował w Polsce razem z Destruction i Kreatorem.
Byli i obecni członkowie zespołu występowali też w innych grupach:
ALBUM | ŚPIEW, BAS | GITARA | GITARA | PERKUSJA |
[1] | Tom Angelripper | Josef `Grave Violator` Dominik | Christian `Witchhunter` Dudek | |
[2] | Tom Angelripper | Michael `Destructor` Wulf | Christian `Witchhunter` Dudek | |
[3-6] | Tom Angelripper | Frank `Blackfire` Gosdzik | Christian `Witchhunter` Dudek | |
[7-8] | Tom Angelripper | Michael Hoffman | Christian `Witchhunter` Dudek | |
[9] | Tom Angelripper | Andreas `Riff Randall` Brings | Christian `Witchhunter` Dudek | |
[10-12] | Tom Angelripper | Andreas `Riff Randall` Brings | Guido `Atomic Steiff` Richter | |
[13] | Tom Angelripper | Dirk `Strahli` Strahlmeier | Guido `Atomic Steiff` Richter | |
[14-20] | Tom Angelripper | Bernd `Bernemann` Kost | Konrad `Bobby` Schottkowski | |
[21-22] | Tom Angelripper | Bernd `Bernemann` Kost | Markus `Makka` Freiwald | |
[23-24] | Tom Angelripper | Frank `Blackfire` Gosdzik | Yorck Segatz | Stefan `Husky` Hüskens |
[25-27] | Tom Angelripper | Frank `Blackfire` Gosdzik | Yorck Segatz | Toni Merkel |
Michael Hoffman (ex-Assassin), Atomic Steif (ex-Living Death, ex-Violent Force, ex-Sacred Chao),
Bernd Kost / Bobby Schottkowski (ex-Crows), Markus Freiwald (ex-Despair, ex-Voodoocult, ex-Flaming Anger),
Stefan Hüskens (ex-Metal Inquisitor, Desaster, Decayed, ex-Deathfist, Carnal Ghoul, Asphyx), Toni Merkel (Sabiendas , ex-Interstellar Genocide, ex-Pestlegion)
Rok wydania | Tytuł |
1985 | [1] In The Sign Of Evil EP |
1986 | [2] Obsessed By Cruelty |
1987 | [3] Expurse Of Sodomy EP |
1987 | [4] Persecution Mania |
1988 | [5] Mortal Way Of Live (live) |
1989 | [6] Agent Orange |
1990 | [7] Better Off Dead |
1991 | [8] The Saw Is The Law EP |
1992 | [9] Tapping The Vein |
1993 | [10] Aber Bitte Mit Sahne EP |
1994 | [11] Get What You Deserve |
1994 | [12] Marooned Live (live) |
1995 | [13] Masquerade In Blood |
1997 | [14] `Til Death Do Us Unite |
1999 | [15] Code Red |
2001 | [16] M-16 |
2003 | [17] One Night In Bangkok (live / 2 CD) |
2006 | [18] Sodom |
2007 | [19] The Final Sign Of Evil |
2010 | [20] In War And Pieces |
2013 | [21] Epitome Of Torture |
2016 | [22] Decision Day |
2018 | [23] Partisan EP |
2019 | [24] Out Of The Frontline Trench EP |
2020 | [25] Genesis XIX |
2021 | [26] Bombenhagel EP |
2025 | [27] The Arsonist |