POCZĄTKI (1980-1983)

Lars Ulrich (ur. 26 grudnia 1963) był Duńczykiem, który miał pójść w ślady swojego słynnego ojca. Przez pierwszych 17 lat swojego życia praktykował z powodzeniem tenis ziemny. W 1973 mając 10 lat poszedł na swój pierwszy w życiu koncert hard rockowy, by zobaczyć Deep Purple w Kopenhadze. Zrobił on na nim tak wielkie wrażenie, że zaczął zbierać wszystkie płyty różnych zespołów od Black Sabbath po Thin Lizzy. Pod koniec 1976 dziadkowie podarowali Larsowi pierwszy zestaw perkusyjny, na którym chłopak rozpoczął próby naśladowania Iana Paice`a. Właśnie wtedy brytyjski heavy metal zaczął znaczyć w życiu Ulricha więcej niż tenis. Lars zachłysnął się NWOBHM, a do jego ulubionych grup należały Sweet Savage, Diamond Head, Iron Maiden, Blitzkrieg i Trespass. Nic więc dziwnego, że swego rodzaju tragedią była dla niego decyzja rodziców o przeniesieniu się do Newport Beach niedaleko Los Angeles. Chodziło o to, by Lars mógł się skoncentrować na tenisie. Młody Ulrich musiał sprzedać swoją perkusję, ale gdy tylko zadomowił się na nowym miejscu, od razu kupił sobie następną. Heavy metal był jeszcze czymś mało znanym na Zachodnim Wybrzeżu, ale zaczynała się już na niego moda w Nowym Jorku, gdzie karierę właśnie rozpoczynały Riot i Twisted Sister. W okolicach Larsa najcięższą muzykę grali Van Halen oraz Yesterday And Today. Nie chcąc stracić kontaktu z tym co dzieje się w Europie, Lars starał się kupować wszystkie osiągalne podziemne single, które mógł zamówić lub dostać przez przyjaciół. Wkrótce stał się sławny na swój sposób jako autorytet znający się na NWOBHM. W 1980 codziennie katował siebie i sąsiadów Diamond Head, którzy sami sfinansowali swój debiutancki album. Lars był tak zafascynowany Diamond Head, że poleciał do Anglii, by zobaczyć ich koncert. Spotkał się nawet z wokalistą Seanem Harrisem i spędził miesiąc w towarzystwie ulubionego zespołu. Przy okazji pojechał do Kopenhagi, by odwiedzić swych krewnych i poznał tam Mercyful Fate. Już wtedy myślał tylko o muzyce rockowej i po powrocie do Los Angeles postanowił założyć własny zespół o europejskim brzmieniu. Do swojego zespołu Anvil Chorus zaprosił go gitarzysta Kurdt Vanderhoof. Na nieszczęście Anvil Chorus grali próby w San Francisco, a jako że Lars nie chciał opuścić Los Angeles nic z tego zaproszenia nie wyszło (Anvil Chorus przekształcił się potem w Metal Church). Później Lars zdecydował się na małe ogłoszenie w kalifornijskiej gazecie "The Recycler". Na tej samej stronie, na której ukazało się jego ogłoszenie znajdowało się inne zamieszczone przez Jamesa Alana Hetfielda (ur. 3 sierpnia 1963). James pochodził z Norwalk i grał wówczas w Leather Charm, który założył po krótkiej współpracy z grupą Obsession. Lars i James spotkali się na wspólnym jam session i szybko stali się przyjaciółmi. Lars puszczał Jamesowi swoje wszystkie płyty, a ten zaczął interesować się brytyjską muzyką. Teraz najważniejsze stało się znalezienie odpowiedniej nazwy. Do głowy przychodziły im jednak wytarte nazwy typu Blitzer, Grinder oraz Red Vette do chwili, gdy Ron Quintana wspomniał o swoim nowym piśmie "Metallica". Ron musiał zmienić nazwę pisma na "Metal Mania", bo Lars zwyczajnie ukradł mu jego pomysł. James wymyślił dobre logo, które przez długie lata miało być używane na płytach i koszulkach.
Na samym początku powstawania amerykańskiego metalu był jeszcze jeden facet, który doskonale wiedział co się święci - Brian Slagel. Powołał on do życia pismo "New Heavy Metal Review" oraz własną wytwórnię Metal Blade, chcąc wydawać kompilacyjne płyty metalowych zespołów z okolic Los Angeles. Ta kompilacja nosiła tytuł "Metal Massacre" i umieszczono na niej nagrania nieznanych szerzej kapel jak Steeler, Malice, Bitch, Cirith Ungol i Demon Flight. Slager zarezerwował na tej płycie miejsce na jeszcze jeden zespół. Chodziło o Metallikę, ale zespół ciągle jeszcze nie był kompletny. Gdy nadszedł ostateczny termin nagrania, Ulrich i Hetfield zdecydowali się dokonać tego nagrania we dwóch, przy czym James zaśpiewał oraz zagrał na gitarze i basie. Zrealizowano wówczas trzy utwory na czterośladowym magnetofonie - Hit The Lights, cover Sweet Savage Killing Time i przeróbkę Savage Let It Loose. W międzyczasie pozyskali zdolnego czarnego gitarzystę Lloyda Granta, który wykonał wszystkie solówki. Grant nie został jednak członkiem zespołu, jako że Lars i James nie potrafili z nim pracować. Lloyd później założył zespół Defcon, w którym był także gitarzysta Patrick Scott, który przez pierwsze dwa lata obsługiwał światła na koncertach Metalliki.
Wprawdzie te nagrania były amatorskie, a James walczył w tym czasie z wirusem gardła, to Slagel zdecydował się zamieścić Hit The Lights na "Metal Massacre 1". O tym, jak bardzo nieznana była wówczas grupa świadczy okładka, na której wyraźnie napisano "Mettallica". Po nagraniu tych utworów Lloyd opuścił zespół, a w styczniu 1982 zastąpił go gadatliwy przyjaciel Jamesa, Dave Mustaine, który odpowiedział na ogłoszenie w gazecie. Na basie zaczął grać Ron McGovney, który wówczas mieszkał razem z Hetfieldem i to właśnie James nauczył go gry na tym instrumencie. Jednak Metallica nadal nie mogła znaleźć gitarzysty rytmicznego więc James, który na pierwszych koncertach tylko śpiewał, zdecydował się na tę rolę. Zanim ukazała się "Metal Massacre" formacji udało się dołożyć trochę partii Mustaine`a do tego co nagrał Lloyd. 14 marca ekipa wystąpiła w Radio City, a 26 marca w Woodstock. Dzień później zagrali w Los Angeles w klubie "Whiskey A Go-Go" supportując Saxon. Metallica wzbudziła ogromny entuzjazm, aczkolwiek zespół zagrał wiele cudzych utworów z repertuaru Diamond Head, Savage i Sweet Savage. Szał był spowodowany tym, że prawdopodobnie publiczność nie znała tych utworów i uważała je za kompozycje Metalliki. Wkrótce potem zespół miał wystąpić wraz z Krokus, ale w ostatniej chwili Szwajcarzy zrezygnowali i Metallica stała się jego główną atrakcją małego klubowego koncertu. W tym samym czasie w Los Angeles eksplodował pozerski glam rock - wszyscy plądrowali wówczas kosmetyczki i odwiedzali salony piękności, bo ogromne wrażenie robiły Ratt i Mötley Crüe. Nic więc dziwnego, że większość ludzi nie była szczególnie zainteresowana tym co miała do powiedzenia Metallica. W kwietniu 1982 zespół nagrał kolejne cztery utwory demo na tym samym czterośladzie. Tym razem zarejestrowano lepszą wersję Hit The Lights, The Mechanix, Jump In The Fire oraz Motorbreath. Ten pierwszy kawałek pojawił się na dodruku "Metal Massacre 1". Wspomniana taśma demo wznieciła prawdziwy pożar w podziemnym światku i zasiała ziarna przyszłej rewolucji. 28 maja Metallica otwierała koncert w "Concert Factory" w Los Angeles. Obok niej na scenie pojawili się Leatherwolf, August Redmoon oraz Roxy Rollers. Był to jeden z nielicznych występów Metalliki w pięcioosobowym składzie: Ulrich grał na perkusji, McGovney na basie, Mustaine na gitarze, Hetfield śpiewał, a Jeff Warner (później w Black`n`Blue) grał na gitarze rytmicznej. Problemy zaczęły się, gdy Jeff chciał grać solówki na zmianę z Dave`m, który się na to nie zgodził. Skończyło się na tym, że Jeff wyleciał z zespołu, bo Lars i James uważali, że "kiepsko wyglądał na scenie". Jednocześnie wytwórnia High Velocity zwróciła się z propozycją wydania EP-ki zawierającej utwory z kasety demo, lecz zespół odrzucił tę ofertę. Drugi krok w kierunku sławy Metallica uczyniła w lipcu 1982 dokonując nagrania demo "No Life Till Leather". Oprócz ponownie nagranych wymienionych już utworów znalazły się na niej Seek And Destroy, Metal Militia i Phantom Lord. Taśma odniosła wielki sukces, choć grupa zabrzmiała bardziej europejsko niż niektóre grupy z kontynentu. Dzięki przychylnej prasie holenderskiego pisma "Aardschok", Metallica stała się słynna w Holandii.
Po sukcesie "No Life Till Leather" Metallica otrzymała wiele ofert od małych wytwórni płytowych takich jak Shrapnel Records, której właścicielem był gitarzysta Mike Varney. Grupa jednak pozostała niewzruszona. Ulrich: "Czekaliśmy na ofertę, która zabierze nas z Los Angeles. Obecnie niezależna wytwórnia często dołącza swój zespół do gwiazdy na wspólne tournee i nie ma w tym nic specjalnego, ale w 1982 było to niemożliwe. Zespoły grały z reguły tylko w miastach z których pochodziły. Duże trasy robili tylko Scorpions i Judas Priest. Nie chcieliśmy wpaść w pułapkę jaką była wytwórnia niezależna, więc czekaliśmy na ofertę od dużej wytwórni." 18 września Metallica znowu zrobiła ważny krok naprzód - Brian Slagel organizował festiwal w Keystone w San Francisco, promujący zespoły z "Metal Massacre". Miały wystąpić zespoły Bitch, Hans Naughty i Cirith Ungol. Ci ostatni mieli problem z transportem i nie mogli dojechać, więc w ostatniej minucie sięgnięto po Metallikę. Była to wielka szansa dla zespołu, by wystąpić przed publicznością z Bay Area i tego dnia narodzili się tamtejsi bangersi. Nie ma wątpliwości, że podczas tego koncertu Metallica zmiotła pozostałe zespoły ze sceny. Wprawdzie na koncercie pojawiło się zaledwie 200 osób (Bitch nie byli popularni w San Francisco), ale Metallica wprowadziła ich w stan osłupienia. Grupa zagrała numery z taśmy demo oraz dwa covery Diamond Head - Helpless i Am I Evil?. Podczas koncertu w Los Angeles publiczność była bardzo zrelaksowana i jedynie przyglądała się wyczynom gitarzystów na scenie. Inaczej było w San Francisco, gdzie dzieciaki dostały szału. Był to jeden z powodów, by Metallica dała w okolicach Bay Area jeszcze kilka koncertów.
Pierwszy właściwy występ miał miejsce pod koniec października, przed Lääz Rockit. 11 listopada Metallica zagrała z Y&T w Woodstock w Los Angeles. Jednakże dopiero 29 listopada 1982 roku Metallica po raz pierwszy wystąpiła jako gwiazda. Supportem był Exodus, w którym występował gitarzysta Kirk Hammett, ale wtedy było to jeszcze mało ważne. Ważniejsze było to, że Metallica spotkała managera Exodus - Marka Whitakera - który od tego zajmował się oprawą dźwiękową koncertów Metalliki w San Francisco. Nagrania z tych koncertów złożyły się na taśmę "Live Metal Up Your Ass". W tym samym czasie zespół Trauma koncertował w okolicach Bay Area. Grupa cieszyła się lokalną popularnością dzięki kasecie demo z utworem Such A Shame, który później ukazał się na "Metal Massacre 2". W sierpniu 1982 Trauma wraz z Violation wystąpili w "Whiskey A Go-Go". Tak się złożyło, że Lars i James byli w tym klubie, kiedy zobaczyli bardzo żywiołowego basistę Clifforda Burtona (ur. 10 lutego 1962). Jego hippisowski wygląd, szalone zachowanie na scenie, bezkompromisowe podejście do życia i wspaniała technika gry na basie uświadomiły im, że był to muzyk, którego tak długo szukali. Wkrótce zaczęli go kusić ofertami, ale Cliff nie chciał przejść do Metalliki. Podczas częstych wizyt w północnej Kalifornii, Lars i James zachwycali się wyglądem, manierami i mistrzowskim graniem Cliffa. Wreszcie pod koniec roku ich stanowczość się opłaciła - Burton zgodził się do nich dołączyć pod warunkiem, że reszta zespołu musi przenieść się do San Francisco (Cliff nie chciał mieszkać w "popieprzonym kretyńskim Los Angeles"). 30 kwietnia Metallica zagrała swój ostatni koncert z Ronem McGovney`em w klubie "Mabuhay Gardens". Po wyrzuceniu z Metalliki, Ron pojawił się potem w Phantasm, który sformował z byłym wokalistą grupy Hirax, Katonem DePena.
Metallica pożegnała się z południową Kalifornią i przeniosła się na Północ. Zaczęło się przewożenie sprzętu do San Francisco i Boże Narodzenie zastało ich pod adresem 3132 Carlson Boulevard. Zespół rozstawił swoje graty w pokoju Marka Whitakera. Zaczęły się próby Seek And Destroy i wtedy nie było już wątpliwości, że Cliff przyłączył się do grupy na stałe. W ciągu kolejnych sześciu tygodni wracali często do Los Angeles po części sprzętu i rzeczy osobiste. 15 lutego przeprowadzka została zakończona, 5 marca Metallica zagrała pierwszy koncert z Burtonem w klubie "The Stone", a w połowie marca nagrała czwarte demo "Megaforce" z No Remorse i Whiplash - jedyne nagrania formacji z Mustaine`em i Burtonem w jednym składzie. Wkrótce do Hetfielda zadzwonił Johnny Zazula, znany w biznesie właściciel dużego stoiska o nazwie Rock`n`Roll Heaven na którym sprzedawał poszukiwane hardrockowe i heavymetalowe płyty, koszulki i inne gadżety. Płyty, które sprowadzał z Europy, stanowiły prawdziwy rarytas dla fanów metalu z Nowego Jorku i New Jersey. Rzecz jasna taśma "No Life Till Leather" trafiła mu w ręce i Johnny zrobił wszystko, żeby skontaktować się z zespołem. Zazula był bowiem również promotorem organizującym koncerty w okolicach Nowego Jorku, a na swoim koncie miał m.in. Raven i Exciter. Chciał, by Metallica zagrała kilka koncertów na Wschodnim Wybrzeżu. Dla zespołu była to wielka szansa, której nie chcieli zmarnować. Dwa miesiące po telefonie od Johnny`ego, zespół wraz z Whitakerem w roli managera i nagłośnieniowca, przejechał ponad 3000 mil i dotarł na Wschodnie Wybrzeże. W czasie tej podróży atmosfera była kwaśna - dochodziło do sporów między Ulrichem i Hetfieldem z jednej strony, a Mustaine`em z drugiej. Zazula ściągnął Metallikę nie tylko po to, by zagrała z The Rods, Vandenberg i Venom, ale także postanowił załatwić im kontrakt płytowy z dobrą wytwórnią. Kiedy zamiar się nie powiódł, założył własną Megaforce Records, po to by móc wydać samemu materiał Metalliki. Zespół nie pojawił się jednak w Nowym Jorku, by podpisać kontrakt z Megaforce, bo wytwórnia ta wówczas jeszcze nie istniała - przybył na koncerty.
Napięcie pomiędzy Mustaine`m a pozostałą trójką stawało się nie do wytrzymania. Po raz pierwszy wszyscy byli skazani na swoje towarzystwo, gdyż do tej pory kapela spotykała się tylko podczas koncertów i na próbach. Dave był zwykle pijany i wulgarny - miał "wspaniały image", ale był kiepskim kumplem. Na jego przyszłości zaważyły dwa fakty. Po pierwsze: coraz trudniej było kontrolować jego zachowanie, po drugie: Lars i James nie byli przekonani co do jego umiejętności. Minęło jednak jeszcze trochę czasu, zanim podjęto ostateczną decyzję. Po dotarciu do Nowego Jorku klamka zapadła - Mustaine miał być wykopany z zespołu. Po dziś dzień jednak dokładnie nie wiadomo, co było dokładnie tego powodem. Być może zadecydował o tym fakt, że facet był ciągle pijany, nawet kiedy prowadził samochód. Po kilku występach z Vandenberg i The Rods w w Nowym Jorku odstawiono Mustaine`a na dworzec autobusowy i kazano wracać do San Francisco. Zespół zapewnił już sobie zmiennika - w chwili, kiedy Mustaine jechał do Kalifornii dumając nad założeniem Megadeth, w drodze do Nowego Jorku znajdował się już Kirk Hammett (ur. 18 listopada 1962) z Exodus. Zespół słyszał go na taśmach i zaoferował mu występ dokładnie tego dnia, kiedy wyleciał Dave. Kirk nie miał wtedy jeszcze zbyt dużo doświadczenia. Grał już na popularnej taśmie z trzema utworami Whipping Queen, Death And Domination i Warlords, ale lądując w Nowym Jorku znał już cały repertuar Metalliki. Wkrótce przyzwyczaił się do Hetfielda i reszty, grając z nimi koncerty w Massachusetts, New Jersey i Nowy Jorku u boku The Rods, Venom i Motörhead. Później nastąpiły nagrania i pomiędzy 10 a 27 maja 1983 Metallica znajdowała się w Barrett Alley Studios w Rochester pracując nad albumem długogrającym.


Od lewej: James Hetfield, Ron McGovney, Lars Ulrich, Dave Mustaine

ZABIĆ ICH WSZYSTKICH (1983-1984)

Debiut ukazał się 13 lipca 1983 nakładem Megaforce Records i odniósł oszałamiający sukces. Aby wyjaśnić fenomen płyty należy uzmysłowić sobie, jaka była amerykańska metalowa młodzież epoki początku lat 80-tych. Otóż była inna niż brytyjska, wychowana też na nieco innej muzyce. Ruch punk rockowy ominął USA, gdzie niepodzielnie królował glam i uczniowie szkół dla odstresowania słuchali w klubach i na koncertach New York Dolls oraz Kiss. Nowinki z Europy docierały rzadko i tylko pasjonaci znali NWOBHM. Metallica przejęła w zasadzie wszystko - motorykę Diamond Head, riffy Raven i Blitzkrieg, pewien brud dźwiękowy (szczególnie w sekcji rytmicznej) od Venom oraz melodie od tych i wielu innych zespołów z drugiej strony oceanu. Nie mogli natomiast przejąć okultystyczno-satanistycznego przesłania, gdyż USA był krajem mocno religijnym i purytańska społeczność odrzuciłaby ich poza garstką niszowych fanów. Tekstowo więc pozostali przy bliższym amerykańskiemu społeczeństwu kultowi techniki, przemocy i lekko skrywanego hedonizmu, jaki zresztą był domeną glamowego grania. To podobieństwo do brzmienia zespołów NWOBHM z północno-wschodniej Anglii nie wynikało tylko z ubogich możliwości nagraniowych zespołu w okresie trudnych początków, ale także ze świadomego wyboru, który determinował takie, a nie inne brzmienie. Ciekawe, że duży wpływ na kształtowanie początkowego brzmienia Metalliki mieli także muzycy z Trouble, którzy (jak głosi anegdota) uczyli chłopaków, jak podłączać gitary do wzmacniaczy i ustawiać dźwięk. [1] był właśnie wypadkową wskazanych wyżej czynników oraz szczęśliwego przypadku. Mały budżet, skromne studio, spartańskie warunki i niedoświadczona ekipa nie mogły przecież zapewnić takiego sukcesu. Suche surowe brzmienie wynikało nie z tego, że kwartet uznał je za najlepsze, ale z tego, że takie tylko były możliwości. Zawadiackie i nieco "odwalone" kawałki zabrzmiały w ten sposób, gdyż umiejętności i doświadczenie były jeszcze ograniczone. Ponadto bunt się musiał w czymś przejawić, a szukać inspiracji wystarczyło w glamie amerykańskim, który w świadomości słuchaczy był mocno zakorzeniony i dawał szansę na sukces. Oczywiście wielu fanów późniejszego thrashu mogło czuć się obrażonymi tą opinią, ale prawda była taka, że te podbarwione glamem zwulgaryzowane elementy podano w formie zakamuflowanej. Metallica nie stworzyła nowego stylu - nie miała takiego zamiaru. Muzycy przełożyli po prostu to, co się działo wówczas w muzyce metalowej z angielskiego na amerykański.
Podobno tytuł zaczerpnięto od wypowiedzi Burtona, który skierował swoją wypowiedź pod adresem ludzi z Megaforce Records: "Just fuckin` kill`em all". Firma bowiem odrzuciła pierwszy tytuł "Metal Up Your Ass" wraz z okładką (ręka trzymajaca sztylet wynurzała sie z toalety). W otwierającym Hit The Lights wyraźnie słychać piętno tamtych czasów - scena, dym, światła reflektorów oraz grupka zadziornych i niepokornych chłopaków. Wokal Jamesa to raczej punkowy krzyk, wykonywany bez zastanawiania się nad barwą głosu czy starania się o jakąś melodyjność. Na szczęście nie było to zwyczajne i pospolite darcie się - Hetfield po prostu posiadał talent, choć wówczas jeszcze nie był tego świadomy. Najdłuższą i najbardziej rozbudowaną kompozycją był ponad 7-minutowy The Four Horseman, który zadziwiał dojrzałością i miał do zaoferowania naprawdę szeroką gamę rozwiązań. Hetfield i Mustaine napisali tu kilka pomysłowych szarpiących riffów, podobnie jak rozpoznawalna zagrywka w szybkim i treściwym Motorbreath, porażającym swoją szybkością i fantastyczną motoryką. Przywodził na myśl szybką jazdę na motorze po autostradzie, jakich w Kalifornii nie brakowało. Mustaine przyłożył również rękę do skocznego i pełnego ognia Jump In The Fire. Następny kawałek był eksperymentem zagranym przez Burtona na przesterowanym basie z efektem wah-wah. W Anesthesia) Pulling Teeth basista zaprezentował wprost wyborną technikę. Cliff był najcichszym muzykiem z całej czwórki, ale jednocześnie też najbardziej dojrzałym. Z grania na basie uczynił znacznie więcej, niż uzupełnianie czy wyznaczanie rytmu. Preludium do thrashu można usłyszeć w pędzącym Whiplash, w którym znalazło się sporo przestrzeni na popisy każdego z muzyków. Duch Mustaine`a objawił się po raz trzeci w Phantom Lord z wykorzystaniem gitary akustycznej w środku utworu. Dzięki zabiegowi przeplataniu się riffów i solówek, kompozycja wydawała się być bardziej poukładana. Jeśliby na siłę szukać słabego punktu debiutu, byłby nim z pewnością nieco nużący No Remorse. Kultowym riffem rozpoczynał się kapitalny hit Seek & Destroy, bez którego ciężko sobie wyobrazić jakikolwiek koncert Metalliki. Kończył wszystko typowy killer Metal Militia, mający za zadanie szybko, zwięźle i na temat podsumować krążek. Był to czwarty utwór, do którego powstania przyczynił się Dave Mustaine. W tekstach chłopaki dali upust swoim żywiołowym charakterom - "Nie ma życia bez skóry, dzisiaj damy prawdziwego czadu" czy "Wal głową w scenę, tak jak nigdy dotąd" zaczęły nową modę w metalu. Płyta ukazała się w USA nakładem Metaforce, a w Europie dzięki MFN i Roadrunner Records. Dosłownie stawano na głowie, by sprowadzić zespół do Europy na festiwal "Aardschok", ale nic z tego nie wynikło, gdyż Johnny Zazula miał inne plany. Postanowił on wysłać Metallikę na trasę z Raven - pod nazwą "Kill`Em All For One" ruszyło pierwsze duże tournee zaaranżowane przez niezależną wytwórnię. W tym momencie Zazula był nie tylko szefem wytwórni płyt - Megaforce rozstało się, a jego nazwisko stało się bardzo popularne w podziemnym światku. Trasa dodała mu tylko mistycznego blasku - rozpoczęła się 27 lipca w New Brunswick, a zakończyła 3 września w San Francisco (w sumie 30 koncertów). Podróżowanie nie było łatwe, gdyż Metallica musiała stawiać czoła nadpobudliwym fanom, a ponadto ryzykowała swoim życiem w konfrontacji z ludźmi z Oklahomy, którzy zapewne nie mieli w swojej kolekcji płytowej debiutu i w pewnym momencie postanowili nauczyć zespół "odpowiedniego respektu". Widząc co się święci, chłopaki zeszli ze sceny.
W grudniu 1983 zespół znowu przeniósł się do New Jersey, gdzie zamieszkał u tamtejszego fana hard rocka zwanego Metal Joe. W ciągu tygodnia zespół pracował nad nowymi utworami. W soboty i niedziele Metallica grała koncerty w Chicago, New Jersey, Milwaukee i Nowym Jorku, a wspomagał ją Anthrax. Była to okazja do przedstawienia nowego materiału, w tym When Hell Freezes Over, później przekształconego w The Call Of Ktulu. Po ostatnim koncercie Metallica miała pecha, bo skradziono jej z ciężarówki cały sprzęt. Uratowały się tylko gitary, bo zespół zabrał je ze sobą do hotelu. W tym samym czasie formacja otrzymała propozycję zagrania koncertów w Europie z Venom na trasie "Seven Dates Of Hell". W tamtym okresie Anglicy byli niekwestionowanymi królami metalowego podziemia. Mówiło się o tym zespole niesamowite rzeczy i nic dziwnego, że każdy chciał go obejrzeć. Metallica nie zastanawiała się długo nad przyjęciem tej propozycji. Grupa zjawiła się w Europie i wystąpiła w Szwajcarii, Niemczech oraz Belgii, a także na festiwalu "Aardschok" w Zwolle w dniu 11 lutego 1984. Ten koncert był krokiem milowym w karierze zespołu, który nigdy dotąd nie grał przed 5000 ludzi. Pomimo zdenerwowania Metallica przybyła, zagrała i podbiła tłum entuzjastycznych Holendrów. Z okazji tej trasy wytwórnia MFN wydała maxisingiel Jump In The Fire, na którego drugiej stronie znalazły się pseudokoncertowe wersje Seek And Destroy i Phantom Lord (naprawdę dołożono reakcje publiczności do nagrań studyjnych). Pomimo sukcesu w Europie zespół nie bardzo wierzył w powodzenie w Ameryce. Metallica uważała, że z wokalnymi umiejętnościami Hetfielda nie zawędruje wysoko, więc zaczęły się poszukiwania kogoś, kto mógłby go zastąpić. Głównym kandydatem do objęcia tej roli był John Bush, ale wokalista nie zamierzał opuszczać Armored Saint. W końcu zdecydowano, że James będzie nadal wokalistą i gitarzystą.
Po sukcesie odniesionym w Aardschok, zespół pojechał do Kopenhagi, gdzie w pomieszczeniach należących do Mercyful Fate kontynuował prace nad nowym albumem. Później przeniósł się do mieszczącego się w tym samym budynku studia Sweet Silence, by zacząć nagrania z producentem Flemmingiem Rasmussenem. W tym czasie pojawiła się plotka, że nadchodzący krążek nie będzie tak ostry jak debiut. Publiczność znała już niektóre utwory prezentowane na trasie z Venom. Plotka mówiła, że na nowej płycie znajdzie się ballada. W połowie sesji nagraniowej zespół udał się do Anglii, bo MFN zorganizowała trasę "Hell On Earth" z The Rods i Exciter. Kiedy zespoły dotarły do Londynu, okazało się, że trasa została odwołana. Bilety nie sprzedały się i promotorzy nie chcieli ryzykować swoich pieniędzy. Jako że studio w Danii było w tym czasie zarezerwowane przez kogoś innego, Metallica pozostała w Anglii, gdzie jej fani koniecznie chcieli ją zobaczyć. Załatwiono dwa koncerty w klubie Marquee, 14 i 27 marca. Bilety sprzedano bez problemów i w tym momencie przyszłość Metalliki w Anglii jawiła się w różowych kolorach. W dobrych humorach zespół powrócił do Kopenhagi, by dokończyć nagrywanie płyty. Potrwało to dłużej niż się spodziewano. Nagrania skończyły się na tyle idealnie, że zespół zdążył na cztery koncerty z Twisted Sister. Trzy z nich odbyły się w Holandii, gdzie grupa cieszyła się wielką popularnością. Chodzi o Leiden, Oldenzaal (z Warlock) i Zwaagwesteinde. Czwarty koncert miał miejsce 7 czerwca we Frankfurcie. Wytwórnia Bronze wykazała chęć podpisania długoterminowego kontraktu z Metalliką. W gruncie rzeczy ludzie z Bronze byli tak pewni swego, że pojawili się na festiwalu "Heavy Sound w Poperinge" w Belgii. Kwartet myślał jednak o czymś innym i właśnie tego dnia wycofał się z umowy. Brytyjska prasa pośpieszyła się i podała oficjalną informację o kontrakcie z Bronze. Po tym festiwalu zespół wrócił do Ameryki i zaczął prezentować różnym ważnym ludziom gotową taśmę z [2]. Metallica odwiedziła też biuro Q Prime Management, które prowadziło dwóch zdolnych ludzi - Peter Mensch i Cliff Burnstein. Spodobało im się to co usłyszeli i obaj wyrazili zainteresowanie zespołem. Q Prime uchodził za jeden z najlepszych managementów na świecie, który potrafił wprowadzać nowe zespoły na rynek i dochodzić z nimi do szczytu. To właśnie Mensch i Burnstein zrobili ze Scorpions, AC/DC, Aerosmith i Def Leppard. Burnstein wybrał się na koncert w Roseland Ballroom w Nowym Jorku, gdzie Metallikę wspomagały Anthrax i Raven. To co zobaczył zrobiło na nim wrażenie.


Od lewej: Lars Ulrich, James Hetfield, Kirk Hammett, Cliff Burton

WŁADCA MARIONETEK (1984-1986)

15 sierpnia 1984 ukazał się [2] i w krótkim czasie rozszedł się na całym świecie w ilości ponad 100 000 egzemplarzy. Był znacznie dojrzalszy niż debiut, poprawiono brzmienie i poziom samych kompozycji. Ich zaletami były zwartość i spójność, a także znakomita przebojowość. Akustyczny wstęp Fight Fire With Fire zapowiadał mocne uderzenie z gitarowymi pojedynkami Hetfielda i Hammetta - te udowadniały, że ten drugi już na dobre zadomowił się w zespole. W grze Kirka słychać sporo odwagi i wypracowanej już samodzielności. Tytułowy Ride The Lightning uderzał niczym błyskawica, porażając pozytywną mocą i energią. Dave Mustaine współtworzył ten kawałek w przeszłości i głównie jemu Metallica zawdzięczała jeden z najbardziej porywających riffów na krążku. Kościelne dzwony wprowadzały niepokojący nastrój na basowym tle do For Whom The Bell Tolls, kompozycji o niesamowitej głębi i ciężarze. Zamiast szybkości zastosowano tutaj wgniatający w ziemię riff oraz wykorzystano w pełni perkusję Larsa. Zmianę klimatu sugerował Fade To Black, pierwsza w karierze wielka ballada Metalliki - z początku spokojna, po pewnym czasie rozkręcająca się i przyspieszająca. To pierwszy kawałek, w którym kompozycyjnie udzielili się wszyscy członkowie grupy. Trapped Under Ice i Escape kolejny raz prezentowały formację ze świetnej strony thrashowej, nie zabrakło melodii w refrenach. Genialnie wypadł Creeping Death o ucieczce ludu hebrajskiego z Egiptu. Kwartet ujawnił tu swoje wszystkie walory - kombinację riffów i przeróżnych zagrywek, prędkość, ciężar, wściekły śpiew Hetfielda i wyraźnie zaakcentowana sekcja Burton-Ulrich. Album kończyło adekwatne podsumowanie w postaci niemal 9-minutowego instrumentalnego The Call Of Ktulu, z rewelacyjnym klimatem zainspirowanym przez literacką twórczość H.P.Lovecrafta. Ten kawałek również współtworzył w przeszłości Dave Mustaine, który czerpał z tego finansowe tantiemy. [2] był kompletnym i doskonałym niemal w każdym calu pomnikiem thrashu, ale muzyka Amerykanów trafiła na podatny grunt wszystkich fanów metalu. Ta muzyka niczym błyskawica widoczna na okładce porażała słuchacza i poruszała do głębi.
Po wielkim sukcesie Metallica chciała się rozstać z Johnym Zazulą i wytwórnią Megaforce, ale zgodnie z kontraktem, miała nagrać dla tej firmy jeszcze trzy płyty. Próba uwolnienia się z tego kontraktu groziła poważnymi komplikacjami prawnymi. Lars konferował godzinami ze swoim nowym managerem Burnsteinem, próbując uwolnić Metallikę z niewygodnego haczyka. Po raz ostatni na wspomnianym festiwalu w roli managera pojawił się Mark Whittaker. Prowadzący z wprawą fan club Metalliki K.J.Doughton zasugerował, by Mike Alago (jeden z szefów wytwórni Elektra) poszedł na koncert kapeli i zobaczył Kalifornijczyków w akcji. Po koncercie pojawiła się natychmiastowa oferta. Z pięciu różnych propozycji od dużych wytwórni, ta ze strony Elektry była finansowo i dystrybucyjnie najlepsza. Wkrótce po raz drugi wydano [2] - z pomocą prawników ustalono, że Zazula może wytłoczyć tylko 70 000 egzemplarzy tej płyty na rynek amerykański. Fakt, że ostatecznie sprzedano o 30 000 płyt więcej było dowodem, iż "Papa Thrash" przekroczył nakazany limit. W czerwcu 1984 w sali "Mabuhay Gardens" w San Francisco Metallica wystąpiła pod nazwą The Four Horsemen i było to jedno z niewielu publicznych wystąpień zespołu w tym roku. Wiązało się to z faktem, że Metallica skoncentrowała się na swojej pierwszej dużej europejskiej trasie, która zaczęła się 18 listopada w Paryżu. Jej finał miał miejsce 20 grudnia w prestiżowej sali "Lyceum" w Londynie. Z reguły na każdym koncercie zjawiało się 1300 fanów. Zespół nie miał już wątpliwości, że nie potrzebuje nowego wokalisty. Po wielu ubiegłorocznych koncertach i sesjach nagraniowych, James uwierzył we własne możliwości pozwalające mu na bycie liderem. Korzystając ze wspólnej trasy z Tank wytwórnia Music For Nations wydała 24 listopada 1984 EP-kę Creeping Death, na której poza tytułowym kawałkiem znalazły się covery legend NWOBHM - Am I Evil? Diamond Head oraz Blitzkrieg Blitzkrieg. Oba utwory Metallica często grała w początkach swojej działalności. Płytka rozeszła się w Europie w ilości 100 000 egzemplarzy - w celu uczczenia tego wydarzenia wydano jeszcze 3000 egzemplarzy na specjalnym złotym winylu. Wydawnictwo to stało się wielkim rarytasem dla fanów, gdyż na okładce błędnie napisano "Blitzkreig". Wytwórnia Elektra naprawiła z kolei literówkę Megaforce w For Whom The Bells Toll dodając końcowe "s".
Po zasłużonych wakacjach zespół odbył ponad trzymiesięczne tournee po USA. Połowę trasy Metallica grała z W.A.S.P. zmieniając się z nimi w roli lidera, a otwierali wszystko Armored Saint. Później W.A.S.P. przeniósł się na trasę z Iron Maiden pozostawiając Metallikę samej sobie. Sierpień i wrzesień 1985 to czas festiwali - 17 sierpnia na festiwalu "Monsters Of Rock" w Donington wsadzono Metallikę między dwa ugrzecznione kapele - Ratt i Bon Jovi. Narażając się publiczności, Hetfield wygłosił przemowę: "Jeżeli przyszliście tu by zobaczyć kolorowe ciuchy, makijaże, jakieś inne gówna i czekacie na słowa `rock`n`roll baby` w każdej piosence, to my nie jesteśmy waszym pieprzonym zespołem." Ten koncert otworzył Metallice drzwi do wielkiej kariery w Anglii. W ciągu następnego miesiąca liczba sprzedanych płyt podwoiła się. Tydzień później Metallica była już w Oakland w stanie Kalifornia, występując przed 90 000 fanami na festiwalu "The Day On The Green". Oprócz nich na scenie pojawili się Y&T, Scorpions i Yngwie Malmsteen z Rising Force. Następnego dnia Lars Ulrich był już w drodze do Kopenhagi, gdzie zaczynał nagrywanie perkusji na nowy album. Tydzień później dołączyła do niego reszta zespołu i zaczęła się praca nad trzecią płytą. Jak zwykle sesje nagraniowe były przerywane występami w Europie. Metallica zagrała 14 września na festiwalu "Metal Hammer" w niemieckim Loreley. Zagrali wtedy nowy utwór Disposable Heroes i było to jedyne wykonanie tego kawałka w Europie. Zespół był uwięziony w kopenhaskich studiach do 27 grudnia pracując w pocie czoła nad nowym materiałem. Później muzycy udali się do domu, a rok 1986 rozpoczęto koncertem z Exodus, Metal Church i Megadeth.
Ostatecznie po trzech falstartach, [3] ukazał się 21 lutego 1986, okazując się jednym z najwybitniejszych osiągnięć w historii metalu. Śmiało można stwierdzić, że należy on również do grupy najbardziej wpływowych i rozpoznawalnych. Battery rozpoczynało się akustycznym intro na hiszpańską gitarę, a potem wchodziło napędzające wszystko tempo. Kompozycja posiadała niesamowitą energię i dynamikę, zmienił się również sposób śpiewania Hetfielda, który stał się bardziej autentyczny. Tytułowy Master Of Puppets jako drugi kawałek utwierdzał w przekonaniu, że dobre pierwsze wrażenie to nie żaden kit, że można zagrać jeszcze lepiej i dosadniej. W tej konwencji Metallica osiągnęła prawdziwe mistrzostwo - od niesamowitego, zapierającego dech w piersiach riffu, przez solówki na mocarnym refrenie kończąc. Wszyscy bowiem jesteśmy pacynkami w rękach kogoś kto manipuluje społeczeństwem, a dosadny śmiech rozlegający się pod koniec doskonale to wszystko kwitował. Odmienną atmosferą emanował The Thing That Should Not Be, w którym dominował wolny przygniatający klimat. Chyba jeszcze nigdy przedtem Metallica nie grała tak ciężko. Świetną pracę wykonali tutaj Cliff Burton i Lars Ulrich. Welcome Home (Sanitarium) to kolejna z kultowych ballad zespołu, choć w drugiej części nabierała większej zadziorności. Za sprawą fantastycznego gitarowego motywu przewodniego, mającego w sobie klimat rodem z opowieści grozy, słuchacz przenosił się do zakładu dla psychicznie obłąkanych, gdzie za każdym rogiem czaiło się opętanie. Kirk Hammett był tutaj w swoim żywiole, znajdując wiele miejsca na swoje popisy. Kolejnym przyspieszeniem był Disposable Heroes atakujący typową thrashową galopadą. Dość długo się rozwijał, ale śpiew Jamesa w pozytywny sposób "tonował" ten kawałek. Formacja ponownie zwalniała w Leper Messiah, gdzie sekcja rytmiczna ponownie mocno o sobie przypominała. Pseudoelektroniczny wstęp zwiastował początek instrumentalnego Orion, w którym każdy z muzyków pokazywał na co go stać. W tym trwającym ponad osiem minut kolosie każdy miał duże pole do popisu - basowa solówka Burtona, melodyjne i przyjemne granie oraz agresywne gitarowe "naparzanie". Wyrafinowanie, stopniowanie napięcia i podkręcanie tempa świetnie się ze sobą komponowały. Jedynie ostatni Damage Inc. na tle poprzednich metalowych kolosów wypadł raczej nijako.
Ukazanie się płyty uczczono specjalnym przyjęciem z fantastycznym jedzeniem w domu rodziny Hammetów. W ramach promocji w USA Metallica ruszyła 27 marca 1986 na wspólną trasę z Ozzy`m Osbourne`m, która potrwała aż do 3 sierpnia. Sprzedaż albumu na całym świecie potwierdziła gwiazdorski status zespołu. Grając co wieczór przed entuzjastycznie nastawioną publicznością, kwartet podbił serca fanów i 4 listopada płyta zyskała miano złotej, sprzedając się w ilości ponad pół miliona egzemplarzy (w 2003 potwierdzono sześciokrotną platynę). Kiedy Ozzy zrobił sobie krótką przerwę na parę koncertów w Japonii, Metallica udała się na dwa koncerty do Europy, występując 5 czerwca w Wvaskyla w Finladii, a następnego dnia na festiwalu w Roskilde. Po powrocie do Ameryki, 26 czerwca James Hetfield jadąc na deskorolce złamał sobie przegub próbując zjechać z górki. Podczas następnych koncertów James był tylko wokalistą z ręką na temblaku. Na gitarze zastąpił go techniczny Kirka - John Marshall (potem w Metal Church). 10 września Metallica wróciła do Anglii, wspomagana przez wesołków z Anthrax - oba zespoły wystąpiły w "Hammersmith Odeon" w Londynie. W tym okresie kapela zyskała przydomek Alcohollica, przez wzgląd na ilości spożywanych trunków wyskokowych.


SPRAWIEDLIWOŚĆ DLA WSZYSTKICH (1986-1988)

Po koncercie 26 września 1986 w "Solnahallem" w Sztokholmie zespół wsiadł do autobusu zmierzającego do Kopenhagi. Nad ranem 27 września doszło do wypadku niedaleko szwedzkiego Ljungby. Autobus na dwupasmowej drodze zjechał na prawo i kierowca chciał to skorygować. Odbił zbyt mocno i pojazd wpadł w poślizg. Zarzuciło tyłem, który podskakując obrócił się i przesunął do przodu. Autobus zsunął się na pobocze, a gdy koła złapały nowe podłoże, wywrócił się na bok. Cliff Burton spał w prawym końcu autobusu i został wyrzucony przez okno, gdy pojazd zaczął się kołysać i skakać. Kiedy auto przechylało się na bok, Burton znalazł się między drogą, a spadającym na nią autobusem. Basista zginął na miejscu ze zgniecioną klatką piersiową. W chwili śmierci miał 24 i pół roku. Śledztwo ustaliło, że temperatura wahała się w nocy w okolicach zera, ale oblodzenie jezdni nie wchodziło w rachubę. Później okazało się, że tuż przed wypadkiem basista zamienił się łóżkiem z Kirkiem Hammettem. Do dziś tatuaż płonącej talii kart z podpisem `"Carpe Diem Baby" na ramieniu Hetfielda przypomina o partii rozegranej między Cliffem, a Kirkiem, w której zwycięski Burton mógł wybierać miejsce do spania. Pogrzeb muzyka odbył się 7 października 1986 w rodzinnym Castro Valley w Kalifornii, a prochy rozrzucono po Maxwell Ranch. Jego przyjaciel Dave Donato opowiadał: "Staliśmy w dużym kole, a w środku znajdowały się prochy Cliffa. Każdy z nas podchodził do środka, brał ich garść i mówił, to co miał do powiedzenia. Potem rzucaliśmy prochy na ziemię w miejscu, które tak bardzo kochał". Na koniec ceremonii zagrano Orion. Lars Ulrich złamał w tamtym wypadku palec u nogi: "Cliff był odpowiedzialny za wiele rzeczy, które zdarzyły się pomiędzy pierwszym a drugim albumem. Pokazał mi i Jamesowi zupełnie nowe muzyczne wymiary harmonii i melodii, coś całkiem nowego, a to oczywiście miało duży wpływ na nasz sposób komponowania przy Master Of Puppets. Chcę powiedzieć, że sposób, w jaki ja i James komponowaliśmy utwory został ukształtowany, gdy w zespole był Cliff i w dużej mierze powstał w oparciu o jego muzyczny wkład.
Zdruzgotani muzycy usiedli w hotelu, by przemyśleć sprawy. Postanowiono kontynuować karierę, zaczęły się przesłuchania kandydatów na basistę. Jednym z faworytów był Willy Lange z Lääz Rockit, ale wolał zostać ze swoimi przyjaciółmi. Wtedy zespół zwrócił uwagę na Jasona Newsteda (ur. 4 marca 1963) z coraz bardziej popularnego Flotsam And Jetsam. Grupa ta właśnie wydała obiecujący debiut Doomsday For The Deceiver dla wytwórni Metal Blade. Po sprawdzeniu jego muzycznych i alkoholowych zdolności, Jason został przyjęty do zespołu. Metallica zagrała pierwszy koncert z Jasonem 8 listopada 1986 w "Country Club" w Los Angeles. Tego dnia na widowni była dziewczyna Cliffa Burtona, ale fani zaakceptowali Jasona natychmiast. Po tym koncercie zespół udał się na pięć występów do Japonii. 15 listopada Metallica wraz z Metal Church zaczęła trasę po Kanadzie i północno-wschodniej Ameryce. Niemalże dokładnie sześć lat wcześniej Lars po raz pierwszy pojawił się w Ameryce. Pod koniec roku przypomniała o swoim istnieniu formacja Spastic Children - wystąpiła w San Francisco, a Hammett zastąpił na basie Burtona. Na początku następnego roku Metallica wybrała się do Europy, by dokończyć odłożoną wcześniej trasę. Najważniejszy koncert tego tournee miał miejsce znów podczas festiwalu "Aardschok" w Zwolle, gdzie stawiło się 7000 fanów. Po raz pierwszy zespół odwiedził także Europę Wschodnią występując dwukrotnie w Katowicach. Trasa zakończyła się 13 lutego koncertem w Göteborgu. Pierwotnie zespół miał tam wystąpić 10 stycznia, ale koncert przełożono, bo ciężarówki ze sprzętem utknęły w Danii ze względu na złą pogodę. W tym czasie Metal Church musiał wracać już do USA i zastąpił go King Diamond. W międzyczasie James Hetfield ciągle spragniony nowych wyczynów złamał sobie rękę na deskorolce. Tym razem była to poważna kontuzja i jej wyleczenie trwało długo. W pewnym momencie wyglądało na to, że z powodu tego wypadku Metallica nie wystąpi na festiwalu "Monsters Of Rock", ale udało się. W sumie podczas koncertów w Donington, Norymberdze i Pforzheim obejrzało Metallikę 200 000 ludzi. Tuż przed występem w Donington, Metallica zagrała owiany już legendą koncert w londyńskim klubie "100". Pojawili się wtedy pod nazwą Damage Inc, a sprzedaży biletów na Oxford Street towarzyszył ogólny chaos. Klub mógł pomieścić kilkaset osób, a chęć kupienia biletów zgłosiło kilka tysięcy fanów. W tych samych dniach ukazała się EP-ka The $5.98 EP Garage Days Re-Revisited, na której znalazły się przeróbki Crash Course In Brain Surgery Budgie, Helpless Diamond Head, Last Caress / Green Hell Misfits, The Small Hours Holocaust oraz The Wait Killing Joke. W Anglii na tej płycie opuszczono nagranie Killing Joke, żeby EP-ka mogła trafić na listy singlowe. W Niemczech wersja z pięcioma utworami dotarła do 16 pozycji na liście najlepszych albumów. Po Pforzheim Metallica wróciła do USA, gdzie 8 sierpnia (po 72 tygodniach obecności) [3] opuścił tamtejsze listy przebojów.
Przez następne kilka miesięcy zespół oglądał kasety video przysyłane przez fanów, by wybrać odpowiednie kawałki na pierwszą oficjalną kasetę VHS. Lars i przyjaciele zawsze twierdzili, że są przeciwni nagraniom video, bo "pogorszyłoby to stosunki pomiędzy zespołem a fanami". Grupa uważała, że byłoby to nadużywanie potęgi telewizji na ludziach, co byłoby wbrew ich naturze. Coś takiego "oderwałoby" zespół od rzeczywistości. 4 grudnia pojawiła się w USA kaseta video "Cliff`Em All" - zbiór różnych fragmentów koncertów i scenek prywatnych z lat 1982-86, nakręconych amatorskimi kamerami. Dźwięk był autentyczny, a zdjęcia nie najlepszej jakości, ale kogo to obchodziło. Każdy milimetr taśmy był wypełniony niebywałą ekspresją. To było wręcz nieprawdopodobne, ale z drugiej strony sprawa była zupełnie jasna - zgromadzony materiał pokazywał prawdziwe oblicze fanów Metalliki. Dwa miesiące po wydaniu "Cliff`Em All" otrzymała status złotej, a potem platynowej. Pod koniec 1988 była to najlepiej sprzedająca się kaseta video w USA. 19 stycznia 1989 producent Mike Clink po raz pierwszy odpalił mixer w studio One On One w Los Angeles. Tak zaczęło się nagrywanie nowego albumu, ale po dwóch miesiącach pracy wszyscy doszli do wniosku, że trzeba to zrobić od nowa. Pozostało tylko kilka rzeczy - niektóre podkłady perkusyjne do The Shortest Straw i Harvester Of Sorrow oraz dwie przeróbki do nagrania: The Prince Diamond Head oraz Breadfan Budgie, które ukazały się na drugich stronach singli. Zespół doszedł do wniosku, że nadszedł najwyższy czas, by zamienić Clinka na wiernego Flemminga Rasmussena, z którym wszystko nabrało rozpędu i 9 maja utwory były gotowe. 27 maja cała ekipa z "The Monsters Of Rock" ruszyła z East Troy z Wisconsin. Karawana składała się z Kingdom Come, Metalliki, Dokken, Scorpions i Van Halen. Zaraz po koncertach Lars i James wracali do Nowego Jorku nowo kupionym samolotem.
[4] ukazał się 25 sierpnia 1988 i był bez wątpienia najcięższym krążkiem w dorobku Metalliki. Znacznie różnił się od poprzednich trzech albumów, które miały ze sobą bardzo wiele wspólnego. Nowe dokonanie było skrajnie inne, ale styl zespołu nadal pozostał na niej wyraźny, a sama grupa rozwijała się coraz bardziej. Album kładł nacisk na pracę sekcji rytmicznej, a w szczególności na perkusję. Ulrich zaproponował zabiegi zwolnienia tempa i wywiązał się z tego znakomicie. Czas kompozycji uległ wydłużeniu. Wszystko otwierał rozgrzewający i rozbudowany Blackened. Tytułowy ...And Justice For All był już właściwym wstępem do tego, co działo się na reszcie płyty. Obfitował w sporą dawkę melodii i nieco luźnego grania - tempo zmieniało się dość często i wykazywało spory stopień komplikacji. Masywny Eye Of The Beholder miał w zamyśle wciągać agresywnym refrenem, ale z kawałka najbardziej podobać się mógł styl śpiewania Jamesa. Prawdziwym hymnem stał się One - rozkręcał się w formie ballady, by przerodzić się w szaloną burzę. Słuchaczowi towarzyszył pierwiastek niepewności i lęku, gdyż kawałek rozpoczynał się odgłosami strzałów i krzyków. Po łagodności swoją obecność akcentował wybuch agresji, a następnie częste zmiany tempa i cała masa zagrywek gitarowych. Videoklip do tego numeru został zainspirowany książką Daltona Trumbo "Johny Got His Gun" - historią żołnierza, któremu po wybuchu bomby amputowano ręce i nogi. Nie mogąc się właściwie porozumiewać, żołnierz błagał, by pozwolono mu umrzeć, bo nie chciał żyć jak maszyna. Harvester Of Sorrow obfitował w sporo ciekawych patentów, na czele z charakterystycznym riffem i niezłą grą Newsteda, która nadała utworowi niezwykłą głębię i ciężar. Zupełnie nijaki był za to The Frayed Ends Of Sanity, średnio wypadł również To Live Is To Die, mający w zamyśle sprawiać wrażenie monumentalnego i przemyślanego. Tej kompozycji nie pomogło nawet współautorstwo Cliffa Burtona. Prawie niezauważony przelatywał także Dyers Eve. [4] z jednej strony spełnił oczekiwania prezentując co najmniej trzy kompozycje z najwyższej półki, z drugiej jednak sprawiał zawód zbytnim natłokiem pomysłów, które można by umiejętniej przearanżować.


METALLICA KŁANIA SIĘ KOMERCJI (1988-1996)

11 września 1988 rozpoczęto koncertem w Budapeszcie kolejną europejską trasę koncertową. Ogromny posąg bogini sprawiedliwości miał rozlatywać się na części, ale pierwszego dnia ta sztuka nie bardzo się udała, bo ekipa techniczna nie zdążyła zmontować statuy. Następne koncerty miały miejsce w Zurichu i we Włoszech. Później Metallica dołączyła do trasy "The Monsters Of Rock" u boku Iron Maiden w Hiszpanii i Francji. Punktem kulminacyjnym 13 występów w Anglii były trzy pod rząd koncerty w londyńskiej "Hammersmith Odeon". Potem panowie udali się do Kopenhagi, gdzie czekali już kumple z Queensryche. W międzyczasie [4] doszedł do szóstej pozycji na amerykańskich listach przebojów. Świętowano platynową płytę w USA i wydanie pierwszego amerykańskiego singla Eye Of The Beholder. Zespół nominowano do nagrody Grammy w kategorii "najlepsza grupa heavymetalowa" i miał wystąpić na żywo podczas uroczystości transmitowanej na cały świat. Innymi kandydatami do tej nagrody byli AC/DC, Jane's Addiction, Iggy Pop i Jethro Tull. Wszyscy stawiali na Metallikę i wytwórnia Elektra przygotowała już specjalne nalepki "Grammy Award Winners", które miały ukazać się na okładce nowej płyty. Metallica nie była wcale taka pewna zwycięstwa, ale skoro wszyscy im gratulowali z góry, zespół też w to uwierzył. Specjalne jury złożone z 4000 członków Akademii uznało, że najlepszym zespołem w tej kategorii w 1989 było Jethro Tull. Ci, nie spodziewając się sukcesu w nie swojej specjalizacji, w ogóle nie przybyli na ceremonię. "Zrobieni w konia" muzycy odbili sobie niepowodzenie w następnym roku, zdobywając statuetkę Grammy za One. Po zakończeniu trasy Lars udał się z powrotem do Kopenhagi, a Kirk i Jason skoncentrowali się na życiu rodzinnym.
Wkrótce projekt, który czekał na realizację dwa lata zaczął nabierać realnych kształtów. Ulrich razem z Johnem Sutherlandem z wytwórni Metal Blade, wzięli się do pracy nad kompilacją z muzyką NWOBHM. Niespodziewanie pojawiły się różne problemy. Największym była postawa grupy Sledgehammer, która po nawróceniu się z satanizmu na chrześcijaństwo, nie zgadzała się na wydanie takiej płyty twierdząc, że jej okładka godziła w ich nową wiarę. Z powodu wielu przeszkód wszystko zakończyło się klapą. W styczniu 1989 Metallica zaczęła pracę nad własną wersją Stone Cold Crazy Queen. Kilka miesięcy później utwór ten trafił na kompilację Rubayat - Elektra`s 40th Anniversary. Od lutego do maja członkowie zespołu wiedli spokojne życie przerywane wędkowaniem i pracami domowymi. Jakby dla wypróbowania swoich koncertowych zdolności, Metallica udała się później do Europy na kilka koncertów z grupą Warrior Soul. Formacja pokazała się niespodziewanie w klubie "The Hippodrome", następnie zagrała utajniony koncert w klubie "Marquee" w Londynie. Później wystąpiła jeszcze kilkakrotnie na terenie całej niemal Europy, goszcząc na specjalnym festiwalu "Metal Hammer" w Niemczech.
Kolejnym przełomowym momentem w karierze grupy było wydanie 13 sierpnia 1991 [5], zwanego również Czarnym Albumem. Uboga okładka, z wyretuszowanym logo grupy w lewym górnym rogu i symbolem węża w prawym dolnym rozczarowywała. Podobno Metallica pragnęła zaproponować ludziom jedynie muzykę, a nie wizerunek czy otoczkę. Niektórzy twierdzili podejrzliwie z kolei, że świadomi wielkości swego dzieła, Amerykanie stworzyli kontrast w stosunku do Białego Albumu The Beatles. Sama muzyka była szokiem dla ortodoksyjnych fanów thrashowej Metalliki. Dla jednych była to "klapa" na starcie, dla większości jednak (jak się później okazało) ostatni wart uwagi album przez długie lata. Z tygodnia na tydzień jednak przybywało przede wszystkim takich, którzy te nowości przyjmowali z coraz to większa satysfakcją i podziwem. Kwartet pożeglował w kierunku metalu przystępniejszego, ale nadal bardzo udanego i interesującego. Całość otwierał mroczny Enter Sandman - klimatyczny i rozkręcający się powoli kawałek. To był zdecydowanie inny rodzaju ciężaru niż w przeszłości, z krystalicznym brzmieniem i nowoczesną mocą. Zmienił się także wokal Hetfielda, teraz czysty i bardziej czytelny. James wykorzystał do maximum swój talent w sposób nieznany słuchaczom do tej pory. Znanym i powszechnie lubianym stał się również Sad But True ze wspaniała rytmiką i kapitalną grą duetu Newsted-Ulrich. Mimo schematyczności, tekst niezwykle wymownie przemawiał do wyobraźni. Dawny czad pojawiał się w Holier Than Thou i szkoda, że zazwyczaj ta kompozycja bywała pomijana przez fanów. Odpowiedzią na taki stan rzeczy mógł być jedynie brak większej przebojowości. Emocjonalnie za gardło chwytała poruszająca ballada The Unforgiven z łagodną piękną melodią i kapitalną solówką Hammetta. Zagadkowy orientalny wstęp otwierał Wherever I May Roam, energetyczny i żywiołowo zaśpiewany przez Hetfielda. W Don`t Tread On Me do ataku przystępował Lars i ten kawałek zdecydowanie przewyższał jakością dość jednostajnie odegrany Through The Never. Najbardziej znanym utworem Amerykanów, znanym nawet przez ludzi nie słuchających metalu w ogóle, był oczywiście akustyczny melancholijny Nothing Else Matters, udowadniający jak bardzo zmieniła się Metallica. Ponadczasowy kawałek, zawsze gorąco przyjmowany na koncertach, przede wszystkim przez żeńską część publiczności. Energetycznie, choć bez większych emocji przelatywały Of Wolf And Man i The God That Failed. Basowy wstęp - przypominający zagrywki Cliffa Burtona - oznajmiał początek My Friend Of Misery, łączącym w sobie wszystko co na Czarnym Albumie najlepsze. Hetfield mieszał różne tonacje wokalne, oszałamiała współpraca gitary i basu. Marszowa perkusja i przebojowa gitara pilotowały The Struggle Within i szkoda, że zespół nie pociągnął dłużej początkowego motywu. W tym zakończeniu podkreślono rolę bębnów Larsa, a chóralnie odśpiewany refren łatwo "wpadał w ucho". Album był dziełem świadczącym o zmienności muzyki rockowej - o jej rozwoju i możliwościach. Dowód jak bardzo można zmienić swój styl, nie przestając tworzyć porywającej muzyki. Krążek sprzedał się w ilości 11 milionów egzemplarzy.
10 sierpnia zespół wyruszył w trasę "Monsters Of Rock" wraz z AC/DC, Queensryche, Mötley Crüe, Panterą i The Black Crowes. Trzy dni później Hetfield i spółka zagrali po Queensryche, a przed AC/DC na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Występ rozpoczął Creeping Death, a zakończyły Am I Evil? i Battery. 17 sierpnia zanotowano trzeci w historii występ kapeli w Castle Donington. Europejska trasa została przerwana jednym występem w USA - 5 września Metallica zagrała podczas gali wręczania nagród Video Music Awards w Universal City w Kalifornii. Tournee zakończono koncertem na lotnisku Tuszino pod Moskwą. Wśród zgromadzonej półmilionowej publiczności doszło do bijatyk - w ruch poszły butelki, do akcji wkroczyły wojsko i milicja. Mimo tych nieprzyjemnych wydarzeń, Lars powiedział parę lat później, że był to najlepszy koncert w jego życiu. Muzycy ponadto zwiedzili stolicę Związku Radzieckiego - państwa, które rozpadło się cztery miesiące później. 29 października w Illinois wystartowała amerykańska trasa, podczas której grupa występowała na scenie w kształcie trójkąta ze ściętymi wierzchołkami. Larsowi znudziło się siedzenie w jednym miejscu, więc zażyczył sobie perkusje na kółkach, wyznaczono też specjalny droższy sektor dla fanów ze sprzętem nagrywającym. Nie zabrakło naturalnie wyszukanych efektów pirotechnicznych i świetlnych. Trasa zastała przerwana wypadem na Wembley na koncert poświęcony pamięci zmarłego na AIDS Freddy'ego Mercury`ego. Metallica zagrała tam Enter Sandman, Sad But True i Nothing Else Matters, dodatkowo James Hetfield wystąpił wraz z Tony`m Iommim oraz pozostałymi członkami Queen w Stone Cold Crazy. 17 lipca 1992 koncertem w Waszyngtonie rozpoczęła się wspólna trasa z Guns N'Roses - Ulrich był wielkim fanem tej grupy i wiele sobie obiecywał po wspólnym tournee. Lars: "To wyglądało na świetny pomysł, wspaniałe zakończenie tego niezwykłego roku. Okazało się jednak, że było to trzy miesiące zwykłej trasy. Co spowodowało to rozczarowanie? Planowaliśmy wspólne sesje zdjęciowe i wywiady, ale Axl Rose miał inne plany. To on rządził i dzielił w tej kapeli. Ja wraz ze Slashem zajęliśmy się wywiadami dla mediów, ale mimo naszych wielkich wysiłków z wielkiego zjednoczenia nic nie wyszło. Zrodziła się tylko konkurencja na scenie". Dodatkowo podczas koncertu w Montrealu fajerwerki, które wybuchły w niewłaściwym momencie, poparzyły dłonie Jamesa. Kolejny raz z odsieczą przybył John Marshall. Po serii koncertów w Japonii, Australii, Malezji, Tajlandii i Ameryce Południowej, w kwietniu Metallica udała się na miesięczny odpoczynek. Lars zajął się nurkowaniem, James - polowaniem, a Hammett rozpoczął współpracę z "Guitar World", w którym prowadził rubrykę kursu gry na gitarze. W maju czasopismo "Hit Parader" przyznał Ulrichowi miano najlepszego perkusisty. Podczas czerwcowego koncertu w Dżakarcie (stolicy Indonezji) na wypełniony już 45-tysięczną publicznością stadionie Lebak Bulus, próbowało wtargnąć 70 000 rozśwcieczonych ludzi. Efektem były dziesiątki rannych i aresztowanych oraz podpalona brama wejściowa.
13 sierpnia 1994 Metallica zagrała na północnej scenie podczas festiwalu Woodstock, zorganizowanego w 25-tą rocznicę oryginalnej imprezy. Zespół zagrał po Nine Inch Nails, a przed Aerosmith. Formacja stwierdziła następnie, że umowa z Elektrą jej nie satysfakcjonuje. Jak zwykle na czele zamieszania stanął Lars, który od początku istnienia zespołu sprawdzał się w roli managera. To właśnie on reprezentował kwartet w czasie konferencji z prawnikami. W końcu opracowano strategię działania i spotkano się z przedstawicielami wytwórni. W dwie godziny doszło do porozumienia i zamknięcia wszelkich klauzul. Po podpisaniu kontraktu z firmą Vertigo, przystąpiono do nagrywania nowego materiału. Z początku potraktowano to jak ciężki obowiązek. Ulrich: "Zdaję sobie sprawę, że już nigdy nie stworzymy tak wspaniałej płyty, która odniosłaby tak wielki sukces, Nie oczekuję kolejnego nieziemskiego sukcesu. Chcę jednak, żeby ten zespół starzał się z godnością." Muzycy nie śpieszyli się zbytnio, z ulgą wyrywając się ze studia na pojedyncze koncerty. Interesujący był zwłaszcza występ podczas "The Polar Beach Party" w malutkim miasteczku Tuktoyaktuk (terytorium Kanady), 350 km od koła podbiegunowego. Poza tubylcami w ilości 900 osób pojawiło się 200 zagorzałych fanów. 24 grudnia 1994 Metallikę zaproszono urodziny Lemmy`ego Kilmistera z Motörhead w klubie "Whiskey" w Hollywood. Wszyscy czterej panowie przebrali się za głównego bohatera imprezy.


Od lewej: Jason Newsted, Kirk Hammett, Lars Ulrich, James Hetfield

CZAS ROZCZAROWAŃ (1996-2000)

4 czerwca 1996 ukazał się [6] i był szokiem dla fanów. Muzycy wykazali się szczególną odwagą, zmieniając kompletnie nie tylko styl muzyczny, ale również image. Ścięli włosy, pomalowali oczy, Hammett założył sobie piercing w brodzie, ubierali się teraz schludnie i elegancko. Indywidualnym opiniom należałoby zostawić czy zrobili to dla lepszego samopoczucia, pragnienia podążania z duchem czasu czy zwyczajnie dla kasy. Wielu fanom nie było to obojętne i mimo sceptycznego przyjęcia Czarnego Albumu zostali z zespołem dalej, ale takiej "lajtowości" jak na [6] wielu nie zdzierżyło. Hetfield i spółka nie musieli się jednak tym przejmować, ponieważ grono odbiorców nie uległo uszczupleniu. Krążek rozpoczynał dość mocny i wymowny Ain`t My Bitch - bez wątpienia jeden z mocniejszych punktów wydawnictwa. Energia i moc z dawnych lat pozostały, choć jawiły się jako odmienne od prezentowanego dotychczas brzmienia. Niestety, ta muzyka nie była specjalnie wymagająca - ani dla twórców, ani dla odbiorców. Poziom skomplikowania był wyraźnie niższy niż ten, do którego Metallica swoich fanów przyzwyczaiła. Braki próbowano zastąpić czymś innym, ale niezbyt ciekawym. Hetfield zminimalizował swoje partie gitarowe, skupiając się na luzackim śpiewie z charakterystycznym feelingiem. Interesująco wypadły dwie ballady: jedna w konwencji rockowej (Until It Sleeps), inna w country (Mama Said). Ten drugi opisywał uczucia Jamesa do wcześnie zmarłej matki. Fatalnie za to wypadł singlowy Hero Of The Day z obrzydliwie popowym zabarwieniem. Ogólnie album posiadał radiowy wydźwięk, mimo nagraniu paru ciężkich kompozycji, w których sekcja rytmiczna przejawiała trochę więcej wysiłku jak King Nothing, Poor Twisted Me i niemal 10-minutowy The Outlaw Torn. Z płyty emanowało jakieś nieuchwytne świadectwo zagubienia zmysłu kompozycyjnego, co miało pogłębić się jeszcze bardziej w przyszłości. Ten dość eksperymentalny krążek udowadniał ponadto, że "stara" Metallica przeszła do historii.
6 września 1996 w Wiedniu rozpoczęła się europejska trasa zespołu, a dwa dni później zespół wystąpił w katowickim "Spodku". 14 listopada w trakcie gali MTV Europe Video Music Awards ekipa wyszła na scenę, by zagrać King Nothing, jednak kiedy zgasły światła dorzucono Last Caress Misfits, a zaraz potem So What? Anti-Nowhere League. 18 listopada fińska formacja Apocalyptica, która wydała album z własnymi wersjami nagrań Metalliki, otwierała koncert zespołu w Helsinkach. 18 października zespół dał godzinny występ akustyczny na Annual Bridge School Benefit Show w "Shoreline Amphitheater" w San Francisco. Podczas wykonywania coveru Lynyrd Skynyrd Tuesday`s Gone muzyków wspomógł Jerry Cantrell z Alice In Chains. 3 listopada w stanie Iowa dobiegła końca bez ostatecznego wyroku dziwaczna ciągnąca się od czterech lat sprawa sądowa wytoczona Metallice przez Todda Millera, który miał stracić zmysł smaku po tym, jak upadł na głowę podczas jednego z koncertów w 1993. 18 listopada 1997 światło dzienne ujrzał [7] i zawierał 13 utworów nagranych głównie podczas sesji [6]. Ulrich twierdził, że nie dało się tak obszernego materiału upchnąć na jednym CD. Z pewnością jednak do takiego kroku skłonił Metallikę sukces komercyjny, więc postanowili kontynuować ten temat graficznie i - niestety - również jakościowo. Ta powtórka z rozrywki już na starcie przekreślała wszelkie oczekiwania powrotu do dawnego stylu. Odkładając na bok metalowe aspekty, było to rockowe granie na dobrym poziomie. Takie kawałki jak Fuel, The Memory Remains z udziałem Marianne Faithfull czy skoczny Better Than You mogły przypaść do gustu fanom MTV. Szkoda tylko, że brakowało przyspieszeń godnych jednego z najlepszych zespołów na świecie. To eksplorowanie przytłaczających i walcowatych rejonów po prostu nie pasowało do zespołu, a przynajmniej do jego spodziewanego oblicza. Na całość trzeba było zatem spojrzeć przez pryzmat Metalliki próbującej za wszelką cenę podbić listy przebojów. [7] wypełniły zatem kompozycje w których mogły podobać się jeden czy dwa riffy, ale nic poza tym. Najlepszymi przykładami na tą tezę były Devil`s Dance, Slither i Low Man`s Lyric. Nieporozumieniem był za to The Unforgiven 2 - nic innego jak mało ambitne odcinanie kuponów od sławy. Nic sobą nie reprezentowały nudne Attitude i Fixxxer. Krążek przeładowano średniakami, które próbowano przeciągać niemal w nieskończoność. Ostateczna ocena była zatem dla formacji przykra i niekorzystna. Miało być jednak jeszcze gorzej.
W marcu 1998 zespół rozpoczął w Azji tournee, które przetoczyło się przez Australię i USA. 5 września podczas występu w George w stanie Waszyngton, ktoś z widowni rzucił na scenę szklaną butelkę i trafił Jasona Newsteda w głowę. 21 października zrealizowano videoklip do nowej piosenki Turn The Page będącej przeróbką kawałka Boba Segera. Fakt, że reżyserem teledysku był Jonas Akerlund, odpowiedzialny wcześniej za Ray Of Light Madonny i Smack My Bitch Up Prodigy mówił wszystko o pogoni Metalliki do sławy za wszelką cenę. 24 listopada 1998 ukazała się podwójna kompilacja [8], na którą złożyło się 27 coverów. Specjalnej filozofii grania tu nie było, za to wykonanie naprawdę niezłe w postaci rewelacyjnego wokalu Hetfielda, świetnej techniki, własnego pomysłu na interpretację poszczególnych kawałków i rewelacyjnej produkcji. Dla fanów było także ważne zebranie do kupy wszystkich przeróbek dotychczas rozproszonych na stronach B różnych singli, EP-kach i składankach. Do lepszych momentów należały: It`s Electric Diamond Head, Die Die My Darling Misfits, Mercyful Fate wiadomej kapeli (będący naprawdę połączeniem Satan`s Fall, Curse Of The Pharaohs, A Corpse Without Soul, Into The Coven oraz Evil), Whiskey In The Jar Thin Lizzy, Crash Course In Brain Surgery Budgie, Blitzkrieg Blitzkrieg, Killing Time Sweet Savage oraz Overkill Motörhead.
7 grudnia 1998 udostępniono VHS/DVD "Cunning Stunts" dokumentującą koncerty w Fort Worth w Teksasie w dniach 8-9 maja 1997. W tym czasie w umysłach muzyków zaczęła kiełkować idea zrealizowania paru nagrań z orkiestrą. 21 i 22 kwietnia 1999 w "Berkeley Community Theatre" w San Franscisco zespół wystąpił po raz pierwszy z tamtejszą filharmonią pod batutą Michaela Kamena. 23 maja Metallica zagrała na wielkim holenderskim festiwalu "Dynamo Open Air", a 1 czerwca 1999 zagrała na stadionie "Gwardii" w Warszawie, supportowani przez Mercyful Fate, Monster Magnet i Apocalyptikę. 23 listopada 1999 wydano dwupłytowy [9], którego tytuł oznaczał ""Symphony and Metallica". Spośród 21 kompozycji zaledwie dwie były nowe - No Leaf Clover i Human - stanowiące blade odbicia dawnych dokonań. Dorzucono także instrumentalny cover Ennio Morricone The Ecstasy Of Gold, pochodzący z westernu "Dobry, Zły i Brzydki" z 1966 w reżyserii Sergio Leone. Niestety album nie przekonywał - brzmienie było toporne, a orkiestra i zespół (zamiast współpracować) wzajemnie sobie przeszkadzały. Szkoda, że Metallica nie posłuchała pod tym względem choćby znakomitego Lingua Mortis niemieckiego Rage z 1996. Nieźle zaprezentowały się jedynie The Call Of Ktulu, nowych barw nabrał również The Thing That Should Not Be. Dwie wisienki na torcie nie osładzały gorzkiego głównego dania. Ostre numery jak Fuel czy Battery wypadły w nowej konwencji zupełnie nieciekawie. Hetfield mocno przekombinował z interpretacją wokalną, a w Nothing Else Matters wypadł jak własna autoparodia. Metallica właściwie zagrała swoje, a orkiestra robiła w zasadzie wszystko, by temu przeszkodzić. Sprofanowano paskudnie One - kanon ciężkiego brzmienia. Wrażenie w pełni negatywne, ale zjazd bo stromej pochyłej trwał nadal.


To se ne vrati - od lewej: Lars Ulrich, James Hetfield, Jason Newsted, Kirk Hammett

UPADEK GIGANTÓW (2000-2010)

Po nagraniu w marcu 2000 numeru I Disappear na ścieżkę dźwiękową filmu "Mission Impossible 2", doszło do niecodziennego zdarzenia. Prawnicy Metalliki wytoczyli jeden z największych procesów w historii muzyki przeciwko darmowemu udostępnianiu muzyki w formacie mp3 w internecie przeciwko firmie Napster. Lars Ulrich zainicjował ten proces, kiedy odkrył, że wszystkie piosenki jego zespołu były dostępne w sieci za darmo. Twórcy serwisu uważali perkusistę za "chciwą rockową świnię kompletnie nie nadążającą za postępem technologicznym". Tym samym muzycy przysporzyli sobie wielu wrogów, ale jednoczenie każdy zdawał sobie sprawę, że występowali w obronie swych praw autorskich przeciwko 300 000 użytkownikom serwisu - m.in. własnym fanom. Właściciele Napstera zmuszeni zostali do zakończenia działalności w lipcu 2001 i zobowiązani do zapłacenia odszkodowania w wysokości 36 milionów dolarów. 17 stycznia 2001 Jason Newsted po 14 latach wspólnego grania opuścił Metallikę - jako powód podając poświęcenie się sprawom rodzinnym (choć ożenił się dopiero w 2012). Początki miał ciężkie - musiał zmierzyć się z legendą Cliffa Burtona, pił też znacznie mniej niż koledzy. W dodatku podczas długoletnich tras koncertowych uszkodził sobie kręgosłup i pragnął uniknąć operacji kręgów szyjnych. Najważniejszym jednak powodem były chyba tak naprawdę problemy emocjonalne pozostałej trójki. Hammett, Hetfield, a przede wszystkim kłótliwy Ulrich nigdy podobno nie pogodzili się ze śmiercią Burtona, a "przepełniający ich ból zawsze odciskał negatywne piętno” na stosunkach z Jasonem. Przez pewien czas Newsted na tyle źle czuł się w grupie, że cierpiał na stany depresyjne i dopiero sesje u psychoanalityka pomogły mu wydostać się z psychicznego dołka. W przyszłości miał pojawić się w Voivod oraz założyć własny projekt Newsted.
W kwietniu 2001 grupa wkroczyła w trójkę do studia w celu rozpoczęcia nagrywania materiału na kolejny krążek. Jednak w trzy miesiące później muzyczny świat obiegła kolejna sensacyjna wiadomość - James Hetfield trafił do kliniki odwykowej, aby walczyć ze swymi alkoholowymi demonami. Wokalista zażywał też spore dawki środków odurzających. Wszelkie perturbacje związane z tym wydarzeniem i dowodem na to, jak trudną osobą we współpracy był Lars Ulrich dokumentował film "Some Kind Of Monster" opublikowany w styczniu 2004. Na nim można zobaczyć m.in. Dave`a Mustaine`a mówiącego, że rudzielec poświęciłby wszystko, gdyby niegdyś - na początku kariery Metalliki - dano mu ostatnią szansę i nie wywalano z kapeli. 10 grudnia, po prawie półrocznym odwyku, James zakończył leczenie z pełnym sukcesem. Podczas przesłuchań nowych basistów pojawili się m.in. Mike Inez (ex-Alice In Chains, ex-Ozzy Osbourne), Joey Vera (m.in. Armored Saint, Fates Warning, Engine), Scott Reeder (ex-Kyuss) oraz Eric Forrest (ex-Voivod). Wkrótce do tej listy dopisano również Roberta Trujillo (ex-Suicidal Tendancies, ex-Ozzy Osbourne) i ostatecznie on wygrał rywlizację z pozostałymi, dołączając na stałe do Metalliki. Potwierdzono też wspólną trasę koncertową z Linkin Park i Limp Bizkit, co już mogło dawać do myślenia przed wydaniem nowej płyty. 6 maja odbył się MTV Icon poświęcony Metallice, której kawałki wykonały m.in. Korn (One), Limp Bizkit (Welcome Home) oraz Staind (Nothing Else Matters). Wieczór zakończyli główni gwiazdorzy grając swoiste medley (pierwszy koncert Trujillo w barwach Metalliki). Jednak obecność gwiazd nu-metalu znów nie wróżyła niczego dobrego, a Hetfield i Ulrich byli tym stylem coraz bardziej zafascynowani.
5 czerwca 2003 wydano przelewający czarę goryczy [10]. Większość fanów do tej pory nadal szanowała Metallikę za to co zrobiła na początku kariery - za wszystkie genialne solówki, riffy, za złość i agresję wylewające się z każdego numeru. [6] i [7] były jeszcze do wysłuchania, ale każdy oczekiwał powrotu z prawdziwego zdarzenia. Rozczarowanie było o tyle wielkie, że nachalny marketing wciskał zewsząd kit w stylu "wielki powrót do dawnego stylu" albo "niesamowicie mocny materiał". Metallice i jej otoczeniu na pewno nie można odmówić jednego: umiejętności sztucznego robienia szumu wokół własnej działalności. Ten album był totalnym dnem, a takiego syfu Hetfield i koledzy nie nagrali jeszcze nigdy. Ciężko znaleźć na tym krążku coś pozytywnego, coś co przynajmniej na chwilę powstrzymałoby słuchacza przed wywaleniem CD przez okno. Powstała muzyka właściwie bezsensowna, pozbawiona treści i przekombinowana. Nie było tutaj ani thrashu, ani ballad, ani odkrycia niczego rewolucyjnego - w zamian materiał sprawiał wrażenie żałosnego miotania się w oceanie beznadziei. Zastosowano brzmienie owszem masywne, czasami wręcz garażowe, ale kompozycje ciągnęły się jak flaki z olejem. Perkusja Ulricha sprawiała miejscami wrażenie walenia kijem w jakąś puszkę. Raz na jakiś czas Lars "sypał ogniem" na dwie stopy i nic poza tym. Hammett nie zagrał na płycie ani jednej solówki, co było - jak wynikało z "Some Kind Of Monster" - decyzją Ulricha. Trudno było pojąć, że Kirk jako człowiek mający na koncie masę genialnych riffów, pozwolił na zepchnięcie swojego instrumentu do roli tła. Hetfield nieudolnie rapując starał się zaimponować młodzieniaszkom z nu-metalowych kapel. Niczym specjalnym nie wykazał się gościnnie występujący tutaj basista Bob Rock. Kompletnie zawiodło ujęcie muzyki w ramach samych kompozycji - utwory sklejono jakby z niedopracowanych fragmentów, które ewentualnie mogłyby posłużyć jako punkt wyjścia dla jakichś numerów. Chwilami powstawał obraz płyty celowo pociętej na kawałki, potem losowo ze sobą sklejonych. 75 minut nowomodnych gniotów było istną katorgą dla ludzi słuchających metalu z prawdziwego zdarzenia. Materiał był nudny, zagrany bez polotu "na jedno kopyto", bez chociażby rockowego zacięcia. W zamian za oczekiwania wiernych wielbicieli, po sześciu latach Metallica zaproponowała muzyczny (po)twór nastawiony jedynie na wielomilionową sprzedaż dla dzieciaków. Jedyną ciekawostką był fakt, że videoklip do tytułowego St.Anger nakręcono w więzieniu stanowym w St.Quentin w Kalifornii - w zamian za wykorzystanie terenów więzienia, grupa zagrała godzinny koncert dla więźniów.
Gorzkim okazał się fakt, że najgorsze dokonanie Metalliki w historii radziło sobie wspaniale na listach przebojów. Taki też prawdopodobnie był jego cel. Po dwóch dniach sprzedaży osiągnęło drugie miejsce na liście "Billboardu" (za Audioslave), w Wielkiej Brytanii zadebiutowało na miejscu trzecim, w Szwajcarii na drugim, a w Kanadzie na pierwszym. Jednak już na początku 2004 czytelnicy magazynu "Guitar World" uznali [10] za największe rozczarowanie ostatniego roku, przy jednoczesnej drugiej pozycji w kategorii "Best Metal Album". 22 kwietnia 2004 kalifornijska stacja radiowa KXFX podała wiadomość, że James Hetfield popełnił samobójstwo połykając ponad 20 pigułek nasennych - na szczęście oficjalna strona zespołu natychmiast zaprzeczyła plotce. Wraz z początkiem maja zespół rozpoczął trasę koncertową po Europie obejmującą 23 występy. 31 maja 2004 Metallica zawitała ponownie na Stadion Śląski w Chorzowie, supportowana tym razem przez Vader oraz Slipknot. Podczas występu w Donington, kontuzjowanego Ulricha zastąpili Joey Jordison ze Slipknot i Dave Lombardo ze Slayer. W tym samym roku ukazała się również oficjalna biografia formacji "So What: The Good, The Mad And The Ugly". 2004 zakończył się sympatycznym akcentem w postaci uznania przez magazyn "Rolling Stone" Hetfielda człowiekiem roku. Nagroda została przyznana bez wątpienia za przemianę, jaka zaszła w nim w ciągu kilku ostatnich lat, a której świadkiem był cały świat obserwując dokument "Some Kind Of Monster". W połowie stycznia 2005 kilkuset fanów "starej Metalliki" wystosowało pisemną petycję do zespołu krytykując Boba Rocka. Uważali oni, że producent miał zły wpływ na grupę i tworzoną przez nią muzykę dla małolatów. Szkoda, że prośba przeszła bez echa wśród członków zespołu.
[11] ukazał się 12 września 2008 nakładem wytwórni Warner Bros i od pierwszych dźwięków delikatnie sugerował, że nie będzie wzbudzał przyśpieszonego bicia serca. Najmocniejszym punktem zespołu tym razem bezsprzecznie był Hammett, natomiast perkusja brzmiała jakby nie bębnił Lars, a jakiś jego uczeń. Niezbyt dobrze wykorzystany riff przewodni zastosowano w The End Of The Line, w dodatku kawałek brzmiał niczym autoplagiat Creeping Death. Z kolei Broken, Beat & Scared przykuwał ciekawym klimatem od samego początku, choć Hammett mógł zmusić się do zagrania bardziej skomplikowanej solówki. Całkiem dobrą balladą był The Day That Never Comes, czego nie można było powiedzieć o All Nightmare Long, brzmiacy jak odrzut z [6]. Generalnie krążek przelatywał i nic nie zostawało w głowie na dłużej. Było na pewno to lepsze osiągnięcie artystyczne Metalliki niż jakiekolwiek dokonania od 1996, ale rewelacji nie było - zupełnym chwytem poniżej pasa było nagranie Unforgiven 3. Obiecanego powrotu do korzeni oczywiście nie było, gdyż Ulrichowi bardziej zależało na każdym dolarze.

APOGEUM KOSZMARU (2011-)

Wszystkie dotychczasowe wyskoki zespołu były do tej pory akceptowane przez najwierniejszych fanów. Jednak płyta, która ukazała się 31 października 2001 pod szyldem Lou Reed & Metallica stała się szybko najgorszym koszmarem jaki mogli sobie wyobrazić. Krążek Lulu nie powinien być właściwie zaliczany do oficjalnej dyskografii zespołu, gdyż zarówno słynny Lou Reed (ex-Velvet Underground), jak i Metallica zaprzeczyli własnym genezom oraz temu wszystkiemu, co dla ich słuchaczy stanowiło jakąkolwiek wartość. Te niemal półtora godziny bezsensownych riffów i bełkotu wokalnego mogło złamać nawet najbardziej wytrwałych. Być może podczas nagrywania tego potworka wszyscy w studio bawili się setnie, ale w końcu płyt z muzyką nigdy nie wydaje się dla siebie, lecz dla fanów. Już singlowy The View rozwiewał nadzieje na ciekawy materiał - wyposażony w kilka niezłych riffów utwór został totalnie zepsuty beznadziejnie wlokącym się tempem, spotęgowanym dodatkowo smętnym wokalem Reeda. Długie kompozycje w zamierzeniu pewnie miały utworzyć nową jakość na kartach historii obu wykonawców - tymczasem stworzono bezlitosne i konsekwentne kopiowanie dwóch lub trzech pomysłów wypracowanych w przekroju całego procesu kompozycyjnego, co podkreślało wrażenie indolencji artystycznej. Poszczególne partie instrumentalne, szczególnie na poziomie perkusji Ulricha, brzmiały jak gorsza wersja niechlubnego [10]. Z każdej zagrywki wrzeszczał brak inwencji twórczej, a nieliczne niezłe momenty (jak heavymetalowy riff w Mistress Dead) rozmywało chaotyczne granie dla grania. Szokująco słabo wypadła współpraca na płaszczyźnie wokalnej pomiędzy Reedem i Hetfieldem, sprawiająca wrażenie dwóch nieudolnie zmixowanych oddzielnych krążków. Lou jako narrator opowieści próbował stworzyć uniwersalny przekaz dla świata, co zaowocowało albumem rozegzaltowanym, naiwnym i mdłym. Pozytywów nie było wcale, nie licząc aranżacji skrzypiec i wiolonczeli, a hipokryzją trąciły wypowiedzi muzyków głoszących o zbawianiu muzycznego świata. To granie wprawiało w apatię i nie miało znaczenia, że pomysł zainspirowały sztuki niemieckiego ekspresjonisty Franka Wedekinda "Przebudzenie Wiosny" oraz "Puszka Pandory" (ich główną bohaterką była upadła tancerka Lulu), gdyż wszyscy skupili się na warstwie muzycznej. Tylko samobójcy potrafili dotrwać do końca niemal 20-minutowego Junior Dad. To wydawnictwo zaakceptować mogli tylko kompletni muzyczni wykolejeńcy albo pacjenci po lobotomii. Lou Reed zaś popełnił największe muzyczne faux pas od czasu kakofonicznego dwupłytwoego Metal Machine Music z 1975. Gwoli ścisłości, na płycie zagrali też Sarth Calhoun (elektronika), Jenny Scheinman (skrzypce), Gabe Witcher (skrzypce), Megan Gould (skrzypce), Ron Lawrence (altówka), Jessica Troy (altówka), Marika Hughes (wiolonczela) i Ulrich Maas (wiolonczela). 13 grudnia 2011 ukazała się EP-ka Beyond Magnetic z czterema odrzutami z [11]: Hate Train, Just A Bullet Away, Hell And Back i Rebel Of Babylon.


Od lewej: Lars Ulrich, Kirk Hammett, Robert Trujillo, James Hetfield

ALBUM ŚPIEW, GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1-3] James Hetfield Kirk Hammett Clifford Lee `Cliff` Burton Lars Ulrich
[4-9] James Hetfield Kirk Hammett Jason Newsted Lars Ulrich
[10] James Hetfield Kirk Hammett Bob Rock (gość) Lars Ulrich
[11-14] James Hetfield Kirk Hammett Robert Trujillo Lars Ulrich

Kirk Hammett (ex-Exodus), Cliff Burton (ex-Trauma), Jason Newsted (ex-Flotsam And Jetsam), Robert Trujillo (ex-Ozzy Osbourne)

Rok wydania Tytuł TOP
1983 [1] Kill`em All #7
1984 [2] Ride The Lightning #1
1986 [3] Master Of Puppets #3
1988 [4] ...And Justice For All #29
1991 [5] Metallica #11
1996 [6] Load
1997 [7] Reload
1998 [8] Garage Inc. (2 CD)
1999 [9] S&M (2 CD)
2003 [10] St. Anger
2008 [11] Death Magnetic
2016 [12] Hardwired...To Self-Destruct
2020 [13] S&M 2 (2 CD)
2023 [13] 72 Seasons

          

          

    

Powrót do spisu treści