Szwedzki projekt założony w 2008 w Bollnäs przez znanych muzyków. Pełen potencjału debiut zawierał raczej stęchliznę średniowiecznych lochów charakterystyczną dla Morgana Lefay, niż klimat Tad Morose. Atmosfera i aranżacje klawiszowe kojarzyć się mogły z twórczością Evergrey, choć Inmoria postawiła przede wszystkim na "gęsty nieprzenikniony mrok". Gitara Anderssona brzmiała soczyście i masywnie i nie była zepchnięta na dalszy plan przez potężne, niemal symfoniczne klawisze. Riffy z łatwością przebijały się przez gęstwinę klawiszowych plam. Jednak nie był to album olśniewający - na jego wizerunku zaciążyła przede wszystkim monotonia. Mimo wielu zalet kompozycje zagrano w większości w jednostajnych podobnych tempach. Ten mechanicznie odegrany heavy/power nie odkrył nowych kontynentów i mógł powodować pewne znużenie, uzależnione od stopnia atrakcyjności melodii.
Podczas nagrywania [2] z zespołu odszedl niespodziewanie Charles Rytkönen. Ile ten człowiek znaczył dla Inmorii świadczyły zaprezentowane wcześniej nagrania w wersjach demo z jego udziałem. To była rzeczywiście muzyka stworzona dla niego i jego drapieżnego głosu z dozą mrocznego szaleństwa, którego ostatecznie zabrakło. Krążek musiał się jednak ukazać i w ekipie pojawił się nowy krzykacz Soren Nico Adamsen z Artillery - solidny, ale pozbawiony charyzmy rzemieślnik. Grupa nadal grała zmechanizowany progresywny metal, trudny w odbiorze i pełen wewnętrznego napięcia, rodem niczym z sennego koszmaru. Zdominowane przez gitary i klawiszowe tło masywne numery utrzymano w duchocie i specyficznej monotonii. Ta ostatnia występowała niestety na skutek odejścia Rytkönena. Adamsen po prostu nie był w stanie zastąpić jego pełnego aktorskiego napięcia śpiewu. Próbował, ale jawił się jako kiepska imitacja i od połowy płyta zaczynałą męczyć szarością. Mniej tym razem zastosowano klawiszy na planie pierwszym, za to więcej gitar, ale takich hipnotycznie pulsujących w próżni, którą potencjalnie mógł wypełnić dramatyzmem głos Charlesa. W efekcie Inmoria zaserwowała zestaw kawałków niespełnionych i niepełnych, rażacych wokalną nieporadnością. Nie była to co prawda próżnia absolutna, momentami muzycy wciąż potrafili intrygować innowacyjnymi rozwiązaniami, ale nie na tyle, by przykuć uwagę na dłużej. Wiele do życzenia zostawiała produkcja i to rozmyte mało konkretne brzmienie dodatkowo utrudniało odbiór. Inmoria przybrała garnitur orkiestry, która stworzyła muzyczne tło dla teatralnego występu gwiazdy, która w najważniejszym momencie nie pojawiła się na scenie.
W 2012 nowym śpiewakiem został Ronny Hemlin (ex-Steel Attack), ale wkrótce Andersson, Karppanen i Morén postanowili zreaktywować Tad Morose, zabierając wokalistę ze sobą. Soren Nico Adamsen śpiewał później w heavy/speedmetalowym Serpent Saints (All Things Metal w 2012), powermetalowym Dignity (Balance Of Power w 2013), power/speedowym Crystal Tears (Hellmade w 2014 i Decadence Deluxe w 2018) oraz FireForce.

ALBUM ŚPIEW GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Charles Rytkönen Christer Andersson Dan-Erik Eriksson Henke Westin Peter Morén
[2] Soren Nico Adamsen Christer Andersson Dan-Erik Eriksson Tommi Karppanen Peter Morén

Charles Rytkönen (Morgana Lefay, ex-Lefay); Christer Andersson / Dan-Erik Eriksson (obaj ex-Tad Morose);
Peter Morén (ex-Tad Morose, Steel Attack), Soren Nico Adamsen (ex-Crystal Eyes, ex-Artillery), Tommi Karppanen (ex-Morgana Lefay)

Rok wydania Tytuł
2009 [1] Invisible Wounds
2011 [2] A Farewell To Nothing - The Diary 1

  

Powrót do spisu treści