Wyśmienita formacja założona w 1981 w Colorado Springs jako Tyrant. Zwróciła na siebie uwagę Andrew Banksa, wydawcy fanzinu "Heavy Metal Times" z Texasu, który postarał się o podpisanie z zespołem kontraktu przez małą wytwórnię Azra/Iron Works z Los Angeles. W jej barwach muzycy (już jako Jag Panzer) nagrali debiutancką EP-kę (pierwotnie znaną jako Jag Panzer) - zbiór przygotowanych w pośpiechu nagrań demo, brzmiących nieco na styl Into The Glory Manowar. Był to metal jeszcze nieokrzesany, ale pełen młodzieńczego entuzjazmu, przetwarzający hard rockowe wzory w efektowny melodyjny heavy/power. W celu wzbogacenia brzmienia, muzycy zdecydowali się zrekrutować drugiego gitarzystę - okazał się nim Joey Tafolla (ur. 30 maja 1962). Nagrany z nim [2] stał się monumentem US power czy też amerykańskiego heavy/power. Album w tamtym czasie nie osiągnął należytego rozgłosu, ale z czasem stał się wzorcem i obrósł kultem. Wypełnił go istny huragan metalowego melodyjnego mocnego grania, stanowiący idealny przykład na to jak taka muzyka powinna brzmieć. Złożyły się na to trzy czynniki: kapitalny wokal Harry`ego Conklina (ur. 4 kwietnia 1962), gitarowa maestria Tafolli i jakość samych kompozycji. Tyrant posiadał głos wręcz stworzony do heavy/power - bez fałszów, pozerki i jakiejkolwiek niepotrzebnej brutalności, a jednocześnie zawarł w nim pokłady niezwykłej siły i dumnej agresji. Tafolla okazał się wręcz wirtuozem, mimo swojego młodego wieku i niezdecydowania stylistycznego, w którym kierunku ma podążać jego dalsza kariera. Jego solówki określić można jako esencję i klasykę obranej konwencji. Same utwory powalały pod względem aranżcyjnym, co więcej melodie główne w niczym nie ustępowały tym z refrenów. Opierały się na pędzie i finezji przy zachowaniu pozornej prostoty i przejrzystości. Krytycy porównywali ten album do twórczości Judas Priest z 1982-1984, jednak Jag Panzer grali mocniej, surowiej i bardziej rycersko. Każdy właściwie utwór był hitem - od Licensed To Kill poprzez Harder Than Steel po Cardiac Arrest, z małym uspokojeniem w The Watching. Jedynie ostatni ponad siedmiominutowy The Crucifix (złożony z kilku części) mógł budzić pewne wątpliwości jako próba grania epickiego i tworzenia klimatu, który nie do końca przystawał do reszty. Warto jednak przypomnieć, że ten numer pierwotnie miał się znaleźć na [1], ale wówczas Mark Briody nie miał skąd pożyczyć gitary akustycznej i ostatecznie tej kompozycji wówczas nie zarejestrowano. Szkoda, że w tamtym czasie zespół nie odniósł sukcesu, a Tafolla i Conklin opuścili szeregi Jag Panzer (po wydaniu trzech demówek w latach 1985-1986), nie widząc w nim dla siebie perspektyw na przyszłość. Tak naprawdę płytę szeregi fanów odkryły znacznie później, kiedy nieoczekiwanie doczekała się licznych wydań, w większości o charakterze bootlegowym. Na przełomie lat 80-tych i 90-tych wiadomo już było, że to właśnie ta kapela położyła trwały fundament pod US power, wraz z Liege Lord, Metal Church czy Helstar. Harry Conklin dołączył wpierw do Satan`s Host, a następnie założył Titan Force. Taffola przewinął się przez koncertowy skład grupy Alice`a Coopera, a potem nagrał trzy różnej jakości instrumentalne płyty solowe.
Briody i Tetley początkowo nie poddawali się, zatrudnili trzech nowych muzyków, w tym frontmana Boba Pardubę. Zespół jednak nie mógł znaleźć wytwórnię chętną na wydanie płyty w 1987. Po latach [3] ukazał się nieoficjalnie wpierw w 1992 jako bootleg "Shadow Thief", by wreszcie wyjść na CD w 2004. Zwracały uwagę takie numery jak She Waits ujawniający wpływy Queensryche i nieco zaskakujący Never Surrender noszący piętno ponurego grania Cirith Ungol. Szefowie różnych wytwórni zachwycali się występami grupy, lecz żaden z nich nie zaproponował formacji kontraktu. Problem tkwił w jednej nader istotnej kwestii - Jag Panzer był za mało komercyjny, a o zmianie stylu mowy nie było. W końcu grupa dopięła swego i podpisała umowę z firmą fonograficzną z Arizony Pavement Music w 1993. Nagrany jednak z wokalistą Danielem Concą [4] rozczarował, brzmiąc jak Pantera połączona z grunge. Był świadectwem zwrotu ku muzyce brutalniejszej, choć znalazło się też miejsce dla mdłej ballady Spirit Suicide. Zgodnie z oczekiwaniami, nowa muzyka nie zyskała aprobaty fanów, których nie zadowalało zbyt współczesne oblicze formacji. Kiedy album sprzedał się słabo, Briody i Tetley wywalili Concę, następnie wraz z Kostką i Stjernquistem dla odprężenia nagrali trzyutoworową demówkę z Karen Kenedy ("Karen Kenedy" w 1995). Wkrótce namówiono do powrotu Conklina, co więcej do pracy nad nowym materiałem przystąpił także niesforny Tafolla, który zastapił Kostkę. Nagrano demówkę "The Return" w 1996, która została owacyjnie przyjęta przez fanów. Umożliwiło to grupie podpisanie nowego kontraktu nagraniowego z Century Media. Mocnym uderzeniem był znakomity [5], na którym Tyrant śpiewał kapitalnie na tle pomysłowych riffów (Black, Shadow Thief). Był to udany powrót na dawne pozycje, z muzyką niemal tak samo starannie skomponowaną jak dawniej i urozmaiconą pojedynkami gitarowymi. Jag Panzer przypieczętował sukces koncertując u boku Hammerfall i Gamma Ray.
Wydawnictwo zostało znakomicie przyjęte przez starych wielbicieli formacji. Płyta pozwoliła grupie złapać oddech i z nadzieją patrzeć w przyszłość. Los dla kapeli tym razem okazał się łaskawy, akurat wróciła moda na tradycyjny metal. Właśnie taka muzyka zyskiwała coraz to nowych młodych fanów. Muzycy Jag Panzer swoją szansę wykorzystali - od tej pory ich działalność nabrała tempa, choć odbiorców znajdowano głównie w Europie. Równie dobry był [6], na którym grupa wciąż trzymała się wyśmienitego heavy z licznymi zmianami tempa i skomplikowanymi aranżacjami (Iron Eagle, Chain Of Command). W utworze Take This Pain Away udanie dodano skrzypce, a False Messiah był przeróbką utworu Jacka Starra. Brakowało jednak fantastycznych solówek Taffoli, który odszedł tuż przed nagraniem tego albumu. Niektórzy wysuwali także pewne zastrzeżenia pod względem małej melodyjności kawałków. Płyta była także ukłonem w stronę fanów, którzy zasypywali zespół prośbami o udostępnienie starszego, nie publikowanego wcześniej materiału.
Dość niezwykłym osiągnięciem był [7], którego tematykę oparto na "Makbecie" Szekspira. Jag Panzer zaprezentował urozmaicony i jednocześnie spójny koncept, z kilkoma wplecionymi instrumentalnymi utworami. Znów zachwycała wspaniała praca soczystych gitar, znakomita gra sekcji i świetny jak zwykle wokal. Największymi perłami krążka były dwa utwory spinające początek i koniec opowieści niczym klamra: Thane Of Cawdor i Tragedy Of MacBeth. Dzieło powalało wirtuozerią wykonania - zwłaszcza Conklin wzniósł się na wyżyny swojego talentu, musząc wcielić się w różne role. Muzycy nie zrobili sobie większych wakacji - wręcz przeciwnie, narzucili mocne tempo pracy. Już w 2001 na rynku ukazał się [8], utrzymany w starym stylu. Utwory cechował podniosły epicki klimat, a wrażenie potęgowały niemal gregoriańskie chórki (Take To The Sky, Cold Is The Blade). Zastosowano efektowne rozwiązania aranżacyjne, jak również dość wyszukaną fakturę partii wokalnych. Sama płyta brzmiała mocniej i potężniej niż kiedykolwiek, zasłużenie wprowadzając wreszcie Jag Panzer do pierwszej ligi heavy/power. Niestety - fiaskiem zakończyły się trwające kilka lat pertraktacje Jag Panzer i reprezentującej ją wytwórni Century Media z Tafollą, dotyczące ewentualnych reedycji trzech pierwszych wydawnictw. Kres planom położyły zbyt wygórowane żądania ze strony ex-gitarzysty. W związku z tym Jag Panzer postanowili ponownie nagrać najlepsze kompozycje sprzed lat i wydać je pod nowym tytułem. Na starym/nowym [9] znalazły się: cały [1], cały [2] (wraz z nagraniami demo) oraz wybrane kompozycje z [3] i [4]. Zamiast więc jak większość kapel zrzucić wszystko na remixy czy remastering, Jag Panzer w oryginalny sposób nagrali wszystko od zera - z lepszą produkcją i nowoczesną ciężkością. Rozczarowaniem był z pewnością [10] i tylko Achilles oraz Feast Of Famine potwierdzały klasę zespołu. Reszta utworów robiła wrażenie wymęczonych. W 2005 kapela wydała singiel The Wreck Of The Edmund Fitzgerald / The Mission, z których ten pierwszy był coverem Gordona Lightfoota. W 2006 Chris Broderick zagrał gościnnie w dwóch utworach włoskiego Raising Fear: Once And Future King i przerywniku The Mission Assigned.
Wydany po latach przerwy [11] nie powalał - zabrakło Brodericka, wrzucono za to smyczki i patenty neoklasyczne. Słychać było wyraźnie, że czas odcisnął duże piętno na głosie Conklina, który wyraźnie męczył się w wysokich rejestrach. Dowodem na to był otwierający Condemned To Fight, mający z założenia być epicki, ale w rezultacie okazał się "zwykłym" heavy metalem. Lepiej wypadł wolniejszy The Setting Of The Sun, z dostojną atmosferą i efektem wzmocnionym wspomnianymi smyczkami. Ten romantyczny nastrój z rycerzami w dalekim tle pryskał przy Bringing On The End z chórkami przesadnie anielsko-wzniosłymi. Nikt nie oczekiwał od Jag Panzer nieustannej morderczej kanonady heavy/powerowej, ale przesadą była nadmierna ilość wszelkich nowinek. Brytyjskim graniem lat 80-tych trącił Call To Arms, z niestety słabym i pretensjonalnym refrenem. Pewną odtrutkę stanowił zagrany w średnich tempach Cycles, ale tylko do czasu, gdy pojawiał się kolejny rozlazły przesłodzony refren. Dotychczas w twórczości zespołu refreny prawie zawsze dewastowały i podciągały całość, nawet gdy same motywy główne były przeciętne. Na szczęście zaśpiewany wysoko przez Tyranta wzniosły Overlord ciekawie wkomponował się w amerykańską tradycję rycerskiego heavy. Większość zresztą numerów autorstwa Briody`ego i Lasegue orbitowała wokół właśnie takiego melodyjnego heavy/power. Let It Out do ciekawych nie należał pod żadnym względem udowadniając, że grupa poważnie zaniedbała atrakcyjność solówek gitarowych. Union ratował uroczysty prosty refren, znowu jednak zaskakiwała wręcz prymitywna gra duetu Briody-Lasegue. Brak w tym wszystkim było myśli przewodniej, drażnił zbyt manieryczny śpiew Conklina. Dostojny epicki heavy/power stał się podstawą The Book Of Kells, z interesującymi chórkami, ale bez głębszego drugiego planu. Jag Panzer przekombinowali tym razem na siłę urozmaicając ten krążek. Albumowi nadano za to znakomite brzmienie, z fantastycznie ustawioną sekcją rytmiczną, a głos Tyranta w żadnym momencie nie walczył usilnie o prymat nad gitarami.
Po kolejnej kilkuletniej przerwie, grupa powróciła z [12]. Fani nie spodziewali się wiele po nowym materiale - ucieszyli się za to na wieść, że zespół nadal pragnął działać i tworzyć. Zgodnie z oczekiwaniami, płyta wpisywała się w ostatnie dokonania i powstał kolejny średniak z finalnym efektem dalekim od zadowalającego. Nieźle prezentowały się Born Of The Flame, Divine Intervention i pełen animuszu Far Beyond All Fear - numery przynajmniej trzymające fason. W przeciętność popadały za to The Deviant Chord oraz Blacklist, a jako zapychacze kwalifikowały się Divine Intervention i nużąca ballada Long Awaited Kiss. Za ciekawostkę miała służyć metalowa interpretacja charakterystycznego irlandzkiego motywu folkowego Foggy Dew, jednak ostatecznie wypadła nieco kuriozalnie. Jag Panzer nie wnieśli tutaj podskórnej energii ani zamętu Powstania Wielkanocnego z 1916, a mogli zaczęrpnąć wzory z doskonałej przeróbki sprzed lat włoskiego Wotan. Wydawało się, iż najbardziej dopracowanym utworem pod względem zróżnicowania motywów i ekspresji był wieńczący album Dare. Słychać, że inżynier dźwięku zbyt dużo grzebał w tym wszystkim - w rezultacie gitary i perkusję odarto z organicznego "pazura". Odnosiło się również wrażenie, że w wielu miejscach wokal Conklina tracił moc - dziwne, gdyż na koncertach Tyrant wciąż był w stanie wykrzesać z siebie gigawaty gardłowej mocy. Ta płyta tego nie odzwierciedlała.
[13] ukazał się po sześciu długich latach. Z ekipy znów odszedł Tafolla, a na jego miejsce przyszedł nieznany Ken Rodarte. Jag Panzer na nowym krążku zaskoczył świeżością, choć to granie nie było do końca szczere. Niby był to concept album o świecie po zimie atomowej, ale zabrakło apokalipsy przy jednoczesnym postawieniu na dość zwykły US Power w Bound As One oraz Prey. Kwintet postanowiło pójść za trendami i tak jak inni nawiązał do przeszłości US Metalu. Samego Jag Panzer było tu niewiele poza śpiewem Conklina i ostatecznie stylistycznie materiał stanowił konglomerat Warrior i Shok Paris. Początek potężnego Onward We Toil mógłby wskazywać na Manowar przy podejściu epicko-rycerskim. Z kolei Stronger Than You Know przypominał [11] i w pewnym stopniu w strukturze oba albumy były do siebie podobne (ten utwór dawał fałszywy obraz powrotu do klasycznego US Power na wzór Cycles z 2011. Zrezygnowano niemal całkowicie z teatralnego heavy/power, a chwila ze smyczkami w niemal 10-minutowym Last Rites nie wystarczała, gdyż w obrębie samego kawałka ten niuans wnosił naprawdę niewiele. Dark Descent był wyrachowany, a agresywna gitarowa solówka próbowała nadać wszystkiemu potrzebnej mocy. Renewed Flame to kopiowanie Iced Earth i zasadniczo zabrakło tutaj wszystkiego: nerwowych szarpanych riffów, agresywnej perkusji i ostrych wokaliz. O Rodarte powiedzieć coś było trudno, gdyż płytę zdominowała raczej gitara Briody`ego. Za mix odpowiadał Jim Morris, a mastering wykonał Maor Appelbaum. Postawili na brzmienie lat 80-tych, ale po takich sławach można było oczekiwać więcej niż brzmienie taniej produkcji. Tu powinno być coś bardziej klarownego i selektywnego, a elementem czasów współczesnych była głucha perkusja w stylu produkcji Cage. Zachwyt tym albumem był raczej początkowy i krązył wokół kilku znakomitych melodii i solówek, ale przebłyski geniuszu gasły równie szybko jak życie w mieście po uderzeniu bomby atomowej. Pył optymizmu opadał, a w głowie pozostawało z tego wszystkiego niewiele.
W 2013 niemiecka wytwórnia High Roller Records wydała zremasterowane [1], [2] i [3] z bonusami (jak również Shadow Thief na osobnym CD).

Losy członków Jag Panzer:

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1] Harry `The Tyrant` Conklin Mark Briody John Tetley Rick Hilyard
[2] Harry `The Tyrant` Conklin Mark Briody Joey Tafolla John Tetley Rick Hilyard
[3] Bob Parduba Mark Briody Christian Lasegue John Tetley Rikard Stjernquist
[4] Daniel Conca Mark Briody Chris Kostka John Tetley Rikard Stjernquist
[5] Harry `The Tyrant` Conklin Mark Briody Joey Taffola John Tetley Rikard Stjernquist
[6-10] Harry `The Tyrant` Conklin Mark Briody Chris Broderick John Tetley Rikard Stjernquist
[11] Harry `The Tyrant` Conklin Mark Briody Christian Lasegue John Tetley Rikard Stjernquist
[12] Harry `The Tyrant` Conklin Mark Briody Joey Tafolla John Tetley Rikard Stjernquist
[13] Harry `The Tyrant` Conklin Mark Briody Ken Rodarte John Tetley Rikard Stjernquist

Bob Parduba (ex-Alloy Czar), Daniel Conca (ex-Gothic Slam), Ken Rodarte (ex-Troll/USA)

Rok wydania Tytuł TOP
1983 [1] Tyrants EP
1984 [2] Ample Destruction #10
1987/2004 [3] Chain Of Command
1994 [4] Dissident Alliance
1997 [5] The Fourth Judgement #27
1998 [6] The Age Of Mastery
2000 [7] Thane To The Throne #29
2001 [8] Mechanized Warfare #6
2003 [9] Decade Of The Nail-Spiked Bat (2 CD)
2004 [10] Casting The Stones
2011 [11] The Scourge Of The Light
2017 [12] The Deviant Chord
2023 [13] The Hallowed #3

          

          

Powrót do spisu treści