Włoski gitarzysta, urodzony 5 marca 1972. Sławę zyskał z Rhapsody. Kiedy praca nad płytą Dawn Of Victory przedłużała się w nieskończoność, Turilli znalazł czas na zebranie doskonałych muzyków i nagranie solowego debiutu, który ukazał się 24 listopada 1999 w barwach wytwórni Limb Music. Z jednej strony był to powermetal podobny do dokonań jego macierzystej kapeli, z drugiej - zupełnie inny, zorientowany bardziej gitarowo niż symfonicznie. Za bajeczną okładkę odpowiadał Eric Philippe. Album otwierało intro To Magic Horizons - przygniatający swoją potęgą chór, śpiewający w dość wysokich rejestrach, wtłoczono między partie werbla, który dyktował harmonię i dynamikę, oddzielając przy tym partie męskie od żeńskich. Turilli dał w nim wyraz swojego podziwu dla dźwiękowych ścieżek filmowych. Black Dragon w założeniu miał być mocnym uderzeniem na początek i tak też się stało. Niemiecki wokalista Olaf Hayer posiadał wysoki głos, nad którym znakomicie panował. Głośna i mocno wyeksponowana perkusja Hunecke-Rizzo zabrzmiała niestety bardzo schematycznie. Kawałek był płynny, z chwytliwym refrenem pełnym chórów, a krótka solówka z szybkim duetem skrzypcowo-gitarowym stanowiła hołd dla muzyki folkowej, szczególnie stylu tarantelii. Zaśpiewałą tu także islandzka wokalistka Rannveig Sigurdardottir, który udzielała się w wielu innych utworach na albumie. Wstęp do przebojowego Legend Of Steel zbudowano z dźwięków klawesynu i fletu na wzór renesansowej pieśni. Choć utrzymany w jednej tonacji, zaskakiwał zmiennością i płynnością linii melodycznej. Wchodząca gitara Luki niemal "śpiewała" na tle galopującej perkusji. W Lord Of The Winter Snow po raz pierwszy pojawiały się elektroniczne zapędy w grze Miro, a sam Turilli dał swój upust zamiłowaniom do folkloru rosyjskiego. Udany rezultat był wynikiem tempa polki oraz płynnego refrenu w stylu Helloween. Powstał dość zakręcony kawałek, z ascetycznymi zwrotkami, nieco hipnotyczną solówką i współczesnym brzmieniem. Śpiewana przez Rannveig ballada Princess Aurora stanowiła jedyny słaby moment wydawnictwa. Oparte na fortepianie schematyczne smucenie przywoływało na myśl podobną porażkę poczynioną w powermetalu przez Hammerfall pod nazwą Always Will Be, tutaj jednak w jeszcze gorszym wydaniu. Luca zarzekał się, że ta liryczna kompozycja powstała pod wpływem poznania prawdziwej miłości w życiu prywatnym. Analizując rezultat należało życzyć gitarzyście, by już nigdy się nie zakochiwał. Całe szczęście, poparty videoklipem The Ancient Forest Of Elves zacierał to niekorzystne wrażenie. Utwór różnił się nieco klimatem od poprzednich kompozycji, był ciepły i pogodny. Fantastyczny śpiew Hayera w połączeniu z wirtuozerią Turilliego, dźwiękiem skrzypiec oraz narracją lorda Jamesa Davida, przyczynił się do powstania kapitalnego metalowego hymnu. Po interludium Throne Of Ice, w którym wykorzystano operowy chór dziecięcy, następował Where Heroes Lie. Ten najbardziej agresywny kawałek na krążku, przepełniony był pięknem umiejętnie dobranych melodii i niewzruszoną precyzją gry instrumentalistów. Na tle dynamicznych i bezkompromisowych zwrotek ciekawie prezentował się niemal bajkowy refren, jak również refleksyjna część pod koniec utworu. Sascha Paeth zagrał tutaj dwie solówki na gitarze, co nadało kawałkowi dodatkowego smaczku. Zagrana wyłącznie na instrumentach klasycznych ballada Warrior`s Pride różniła się znacznie od gniota Princess Aurora. Pełna patosu kompozycja mogłaby się z powodzeniem znaleźć na soundtracku do jakiegoś filmu o średniowieczu. Zmiany w aranżacji cymbałów i interesująca partytura refrenu, sprawiła, że Miro dodał dużo wartości do tej piosenki. Najwspanialszym momentem płyty była ponad 11-minutowa suita Kings Of The Nordic Twillight. Rozbudowana, a przy tym niezwykle zwarta i świetnie zaaranżowana, była syntezą całości z wykorzystaniem patentów już uprzednio zaprezentowanych słuchaczowi. Swoją doskonałość utwór zawdzięczał wspaniałemu mroźnego klimatowi, zagrywkom "skrzypcopodobnych" klawiszy i wreszcie przeszywającej serce melodii. Aby uniknąć wrażenia rozciągania w nieskończoność, Turilli postanowił tutaj ograniczyć partie orkiestry i nadać większego znaczenie liniom wokalnym, aby przy końcu ponownie oddać priorytet orkiestrze z bogatą obecnością chóru operowego, nadając kawałkowi dumne majestatyczne zakończenie. Na końcu albumu znajdował się dwuminutowy fragment bez tytułu, w którym a capella tradycyjną pieśń islandzką zaśpiewała znów Sigurdardottir. Krytycy chwalili dzieło, podkreślając nadzwyczajne umiejętności Turilliego w łączeniu muzyki dawnej z powermetalem. Historia fantasy Wirtualnej Odysei była ciekawa z literackiego punktu widzenia, ale z ideologicznego - wręcz banalna. Nie umniejszało to faktu, że wizja północnej krainy skutej okowami lodu i magii urzekła wielu fanów, nie tylko Rhapsody. Na singlu The Ancient Forest Of Elves zawarto również Warrior`s Pride w wersji na dwa głosy oraz świetny Knight Of Immortal Fire, dla którego aż dziw, że zabrakło miejsca na albumie.
Wydany 11 listopada 2002 [2] kontynuował udaną karierę solową gitarzysty. Tym razem gitarzysta zabierał fanów w kosmos, opowiadając drugą część Wirtualnej Odysei dotyczącej Mrocznej Komety. Umiejscowienie akcji w przyszłości odbiło się także na muzyce, która nabrała futurystycznego i elektronicznego brzmienia. Jak się okazało, dobranie tego samego składu zagwarantowało zgranie się i miało pozytywny wpływ na powstanie naprawdę bardzo dobrego krążka. Płyta była bardziej złożona od debiutu, a nowe eksperymenty brzmieniowe, bez żadnych radykalnych zmian stylu, powodowały, iż materiał zaprezentował się niezwykle świeżo. Już intro Aenigma zwiastowało zmiany stylistyczne, a dramatyczna stylistyka miała odzwierciedlać tragizm opowiadanych wydarzeń. Sama "Aenigma" miała być antyczną księgą gwiazd, głoszącą tragiczną przepowiednię o ostatnim zaćmieniu. Turilii użył tutaj rogów francuskich oraz wolnych sekcji altówek i skrzypiec, niosących ducha hollywoodzkiej muzyki filmowej. War Of The Universe był mocnym i dynamicznym początkiem muzycznej przygody. Kompozytor śmiało złożył w idealne brzmiącą całość kolejne motywy, począwszy od kaskady dźwięków instrumentów smyczkowych do zwrotki i bombastycznego refrenu. Rewelacyjnym wstępem granym przez gitarę i klawisze zaczynał się przebojowy Rider Of The Astral Fire z elektronicznymi przerywnikami. Jak wspominał Luca, kawałek był przejawem jego fascynacji muzyką filmową Danny`ego Elfmana (m.in. "Batman", "Batman 2" i "Edward Nożycoręki"), czego wyrazem było połączenie nisko grających instrumentów smyczkowych malujących gotycki krajobraz wzbogacony lamentem niewinnych dziecięcych głosów. Chwila odprężenia w postaci instrumentalnego Zaephyr Skies Theme, w którym nuciła w tle amerykańska piosenkarka Amanda Somerville, była w przekazie zbyt smutna i monotonna. The Age Of Mystic Ice był jedną z najdziwniejszych piosenek, jakie Turilli kiedykolwiek skomponował. Ciężkie brzmienie gitary podkreślało basową solówkę i eksplodujący riff otoczony elektronicznymi elementami na tle dysharmonijnego chóru. Hayer spróbował naśladować linię wokalną w stylu arabskim. Cały ten muzyczny chaos obrazował straszne chwile planety Zefir - nadejście epoki lodowcowej, złowrogie zaćmienie i katastrofę statku gwiezdnego "Mroczna Kometa". Dlatego właśnie stworzono muzyczne napięcie, używając zimnego brzmienia podkreślającego powstawanie lodu na powierzchni planety. Na żywiołowy Prince Of The Starlight złożyły się szybki riff, fortepianowe interludium, wielowarstwowa zwrotka, zabójczo melodyjny refren, a w środkowej części - głos znanej z pierwszej płyty Rannveig Sigurdardottir. Płyta spokojnie mogłaby obejść się bez ballady Timeless Oceans, ale na pewno byłaby uboższa bez majstersztyku w postaci singlowego Demonheart - typowego dla Turilliego hitu z przebojowym refrenem, mnóstwem przejść gitarowych połączonych w spójną całość i znowu tym niesamowitym chórem prowadzącym do refrenu. Smakowicie wypadł także New Century`s Tarantella, hołd Luki nie tylko do włoskiej tarantelii, ale także do muzyki Indian z Ameryki Południowej. Muzyk pełnymi garściami skorzystał z fletów peruwiańskich, mandoliny i tanecznych rytmów. Na solówkę Turilli wybrał słynny motyw Rossiniego "La Danza". Ten jasny i pełen humoru kawałek kontrastował pozytywnie z całą tragiczną opowieścią. Opus magnum była niemal 12-minutowa wielowarstwowa kompozycja tytułowa - absolutne szaleństwo elektroniki, gitary, chórów i orkiestry. Niektórym fanom nie spodobało się wykorzystanie w Prophet Of The Last Eclipse rytmu techno, bardzo odbiegającego od zwykłego stylu Luki - zresztą całość najeżono nadmierną ilością sampli. Apokaliptyczna sekcja dęta dopełniła majestat aranżacji pełen barokowych melodii, śpiewu Amandy Somerville, jak również odgłosem płaczu małej dziewczynki czy etnicznej solówki gitarowej. Na koniec zaskakiwała kakofonia ze zwariowanym pianinem i lamentującymi głosami, mającymi przedstawiać agonię doświadczoną przez Arkana tracącego swoją ukochaną Sanię. Kończący całość śpiew gregoriański, wzbogacony podkładem skrzypiec", pozostawiał jednak akcent na pozytywne zakończenie całej historii. Limitowana edycja albumu zawierała cztery bonusy: klasycznie brzmiący Dark Comet`s Reign z wykorzystaniem zestawu trąbek i trzygłosowym interludium zainspirowanym chorałami Bacha, wersję Demonheart zaśpiewaną przez Andre Matosa (ex-Viper, ex-Angra, Virgo, Shaman), gitarową furię Caprice In A Minor oraz wykonaną przez Amandę Autumn`s Last Whisper. Albumu dopełniała wydana we wrześniu 2002 EP-ka Demonheart z m.in. kolejnym hołdem dla muzyki klasycznej Rondeau In C Minor, niepublikowanym nigdzie indziej Black Realms Majesty oraz przeróbką Helloween I`m Alive. [2] był równie udany jak debiut, a Turilli po raz kolejny zgłosił swoje aspiracje do tytułu "geniusza powermetalu". Płycie zabrakło jednakże przełomowego charakteru, którym cechował się pierwszy krążek.

Następne cztery lata upłynęły dla gitarzysty pod znakiem wielu ważnych wydarzeń. Zakończono pierwszą sagę snutą przez Rhapsody, rozpoczęto nową, a zespół zmienił wytwórnię płytową na Magic Circle i popadł wkrótce w konflikt z jej właścicielem, Joey`m Di Maio (basistą Manowar). W końcu 26 maja 2006 ukazał się [3], który okazał się wielkim rozczarowaniem. Luca całkowicie odszedł od stylistyki powermetalowej, nawet od grania typowo gitarowego, które dotychczas było wyznacznikiem jego twórczości solowej. Brak było jakiegokolwiek odniesienia do płyt poprzednich, nastąpił absolutny brak konsekwencji w realizacji planów kontynuowania trzyczęściowej Wirtualnej Odysei. O ile debiut zawierała wyraźną definicję stylu Luki, opierającą się na pierwiastku muzyki orkiestrowo-epickiej, o ile [2] obrazował ewolucję brzmienia w kierunku elektroniki, ale z zachowaniem korzeni muzycznych, to [3] miał się nijak do wspomnianych obu płyt. Ten manewr, mający jakoby umieścić Turilliego w sferze artystów uniwersalnych i otwartych na inne style, odebrany został przez dotychczasowych fanów jako totalna porażka. Rzutującą negatywnie zmianę było również dodanie drugiego głosu w zespole. Należał on do czarnoskórej Bridget Fogle - podobno Olaf Hayer "nie był w stanie" zaśpiewać pewnych partii i aby "ocalić płytę" Luca zdecydował się na użycie głosu żeńskiego. Ostatecznie skończyło się na tym, że to głównie Fogle zaśpiewała na krążku. Z zespołu zniknął także Miro Rodenberg, a partie klawiszy przejął na siebie sam Turilli. Całość posiadała wolne tempo (brak podwójnego bębna basowego) i liryczny charakter, a muzyczna ewolucja Luki przerodziła się w groteskową i nikogo nie interesującą formę.
W 2006 Turilli stworzył nowy projekt Luca Turilli`s Dreamquest i wydał płytę Lost Horizons. Była co całkowita klapa, mało melodyjna próba połączenia symfonii z elektronicznym metalem. W skład tego koszmarnego zamysłu weszli oczywiście Paeth i Hunecke-Rizzo, ale również partner z Rhapsody Dominique Leurquin oraz ponownie Bridget Fogle (tutaj skrywająca się pod pseudonimem Myst). W 2011 gitarzysta powołał do życia Luca Turilli's Rhapsody, a po latach ponowił współpracę z Fabio Lione w Turilli/Lione Rhapsody

Późniejsze losy członków zespołu:

ALBUM ŚPIEW GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1-2] Olaf Hayer Luca Turilli Michael `Miro` Rodenberg Sascha Paeth Robert Hunecke-Rizzo
[3] Bridget Fogle / Olaf Hayer Luca Turilli Sascha Paeth Robert Hunecke-Rizzo

Luca Turilli (Rhapsody), Olaf Hayer (ex-Treasure Seeker, ex-Lord Byron), Sascha Paeth / Robert Hunecke-Rizzo (obaj ex-Heavens Gate)

Rok wydania Tytuł TOP
1999 [1] King Of The Nordic Twilight #12
2002 [2] Prophet Of The Last Eclipse
2006 [3] The Infinite Wonders Of Creation

    

Powrót do spisu treści