DWIE PIERWSZE PŁYTY (1970)
Angielska formacja założona latem 1969 z inicjatywy Carla Palmera i Vincenta Crane`a (właśc. Vincent Rodney Cheesman, ur. 21 maja 1943). Obaj grali w The Crazy World Of Arthur Brown, którego to tournee musiało zostać przerwane, kiedy u Crane`a wykryto chorobę psychiczną. Po powrocie do z USA obaj postanowili założyć nową grupę, dokładnie 13 czerwca 1969. Wedle chińskiego kalendarza data ta plasowała się w Roku Koguta, ale nazwa Atomic Rooster powstała od zachowania Jerry`ego Penroda (basisty The Rhinoceros), który "wariował i sądził, że jest kogutem, nosząc buty niczym stopy kurczaka z jednym pazurem do tyłu i dwoma do przodu"). Początkowo obaj muzycy wiązali swoje nadzieje z Brianem Jonesem (ex-The Rolling Stones), jednak po jego śmierci 3 lipca 1969, zatrudnili śpiewającgo basistę Nicka Grahama. Formacja zaczęła koncertować w londyńskich klubach, a podczas pierwszego występu supportowała Deep Purple. Po podpisaniu kontraktu z wytwórnią B&C Records przystąpiono do nagrywania debiutu, który ukazał się w lutym 1970, promowany singlem Friday The 13th / Banstead. To pierwsze nagranie oparte na dynamicznym riffie i podkładzie organowym otwirało znakomicie studyjny album. Crane w tekście starał się wytworzyć atmosferę strachu wprowadzając nieokreśloną siłę wyższą, panującą nad ludzkością, obserwującą bezradność i samotność człowieka. Wiele wskazywało na to, że był to dialog ze śmiercią, ponieważ tylko ona nigdy nie dawała szansy w "piekle przeznaczenia". Hammondy rozpoczynały And So To Bed, a ich linię melodyczną ustawiono w unisono z linią wokalną Grahama. Zespół zaprezentował także solówkę na organach z mocnymi akordami fortepianu sprzężonymi z gitarą basową w środkowej częśći utworu. Prześmiewcze wersy odnosiły się do groupies - dziewcząt, które starały się za wszelką cenę dostać do gwiazd rocka, oferując usługi erotyczne. Nieco trudniejszy w odbiorze był Broken Wings - przeróbka Johna Mayalla. Już we wstępie kawałek zaskakiwał aranżacjami instrumentów dętych, brakiem solówki gitarowej oraz mocnym bluesem w grze Crane`a. Instrumentalny rock Before Tomorrow stawiał na moc w szalenie energetycznej końcówce. Mało interesujący muzycznie Banstead posiadał drugie dno - Banstead był miastem w hrabstwie Surrey, w którym w 1877 powstał przytułek (zburzono go w 1989). Właśnie tu Vincent Crane trafił na przymusowe leczenie w okresie między działalnością u Arthura Browna, a założeniem Atomic Rooster. Cała gama akordów Hammonda jawiła się różnymi barwami w przeciętnym rockowym Sly, w którym sporo przestrzeni otrzymał perkusista Carl Palmer. Nietypowy Winter stanowił ciekawie zaaranżowaną balladę - z początku spokojną i melancholijnie prowadzoną przez pianino i flet, po czym przeradzał się przez moment w podróbkę Jethro Tull. W tekście przewijały się przytłaczające samorefleksje egzystencjalne, które - zdaniem muzyków - mogły doprowadzić do "przybicia do krzyża za życia". Organowy rock był również podstawą Decline And Fall, z perkusyjnym solowym popisem Palmera i nabierającym rumieńców tempem. Wszystko kończył heavy-rockowy Play The Game, stawiający na szybkie zagrywki imitujące jakby upiorny śmiech). Wokal Nicka Graham miejscami brzmiał soulowo (po latach podobnie śpiewał Farlowe), ale wykazywał się odpowiednio w tych numerach opartych na bluesowych harmoniach. Krążek udanie połączył havy-rock, prog i psychodelię, opierając swoją moc na ekspresji, nienagannym warsztacie i zapadających w pamięć kompozycjach. Crane w zadziwiający sposób zneutralizował swoimi różnorodnymi zagrywkami brak gitary.
Album nie odniósł jednak wielkiego sukcesu i już w marcu do Atomic Rooster dołączył gitarzysta John Du Cann (ur. 2 czerwca 1946) z grupy Andromeda. Na wieść o tej decyzji, szeregi Atomowego Koguta opuścił Graham. Na potrzeby szykowanej amerykańskiej premiery debiutu wymazano w kilku utworach oryginalne partie z udziałem Grahama i zastąpiono popisami DuCanna (S.L.Y., Before Tomorrow, Friday The 13th). Podczas kiedy Du Cann stanął za mikrofonem, Crane zdecydował się imitować bas ze swoich Hammondów. Kariera formacji po raz kolejny stanęła pod znakiem zapytania, kiedy pod koniec czerwca 1970 Carl Palmer ogłosił swoje odejście do Emerson Lake & Palmer. W sierpniu stanowisko bębniarza otrzymał Paul Hammond. Ostatecznie to właśnie trio (Du Cann-Crane-Hammond) przystąpiło do realizacji [2], który na rynku ukazał się we wrześniu 1970. Do dzisiaj do wpływu tego krążka przyznają się zarówno hard rockowcy, jak i zwolennicy grania progresywnego. Ta hybryda ze stylistycznego pogranicza okazała się jednym z najważniejszych albumów początku lat 70-tych. Crane i Du Cann podzielili się komponowaniem po równo, ale to Vincentowi przypadł w udziale największy hit w postaci Tomorrow’s Night. Porywały także znakomite pozostałe heavy-rockery, jak Seven Lonely Streets (powstały z myślą o umieszczeniu go na płycie Andromedy i dotyczący reinkarnacji), Sleeping For Years, I Can`t Take No More czy posiadający niepokojący nastrój tytułowy Death Walks Behind You - wszystkie osadzone na zawiesistym brzmieniu Hammondów i napędzane riffami gitarowymi Du Canna. Z tego schematu wyłamywały się: instrumentalny bluesujący Vug, ballada Nobody Else i zamykający wszystko blisko ośmiominutowy złożony Gershatzer, w którym tym razem Hammond popisywał się na perkusji. Całość okrywała atmosfera tajemniczości i wszechobecnego lęku, łącznie z okładką (reprodukcja obrazu Williama Blake`a "Nebuchadnezzar"). Płyta zabrzmiała niczym manifest zmagającego się z permanentną depresją umysłu Crane`a. Krążek z początku wydawał się dzielić los poprzednika i furorę zrobił dopiero singiel Tomorrow Night / Play The Game, dochodząc do jedenastego miejsca na brytyjskiej liście przebojów. Wówczas publiczność przypomniała sobie o [2], co zaowocowało dwunastym miejscem w zestawieniu najpopularniejszych krążków. Zespół zdyskontował sukces występem telwizyjnym w programie "Top Of The Pops 25 lutego 1971.
O grupie pisano niekiedy, że uprawiała "rock satanistyczny". Niektóre teksty świadczyły o odnoszeniu się do elementów "złego świata", strachu czy Szatana. W prasie pojawiały się zdjęcia zespołu na cmentarzu, ale wszystko stanowiło przykrywkę, która miała dawać temat dziennikarzom i pożywkę spragnionym niecodziennych efektów słuchaczom. W przypadku Atomic Rooster przykuwało uwagę co innego - unikalna atmosfera, coś pośredniego między muzyczną reprezentacją strachu i przerażenia. Zwłaszcza Crane próbował odzwierciedlić pewne stany psychiczne, które można nazwać irracjonalnym lękiem przed nieokreśloną siłą lub zjawiskiem. Te źródła tkwić miały immanentnie w umyśle człowieka i były pozostałością pierwotnych zachowań i odczuć. Artysta próbował niekiedy je materializować, jak strach podczas samotnych spacerów na ulicy, wyobrażenia czarnego węża czy uczucie dotyku na plecach. Temat śmierci został uwypuklony w Death Walks Behind You, ale wracał w wielu innych utworach pod różną postacią, noszących momentami znamiona obsesji. Czytając teksty Crane`a wyczuwało się, jakby pisał je czując się inną postacią w innym wcieleniu. Ale zespół potrafił też wykonać numer o miłosnych rozterkach czy drobnych refleksjach psychogicznych, jakie często nasuwało samo życie. Ale najważniejszy był zawsze klimat obezwładniającego strachu wzmacniany stosownymi aranżacjami instrumentalnymi i osobliwymi efektami dźwiękowymi np. zgrzytami gitarowymi, nietypowymi zagrywkami organów, wyciami czy krzykami. Unikalne brzmienie osiągnięto dzięki współpracy organów i gitary. Crane nie był wirtuozem swojego instrumentu, grał zazwyczaj legato lub akordami, nie błyszczał techniką i raczej unikał ozdobników. Tym niemniej utrzymał się na szczycie przez kilka lat, będąc stawianym w jednym szeregu z takimi osobistościami jak Keith Emerson i Rick Wakeman. Kiedy w przyszłości ten barwny okres panowania Hammondów skończył się, a Emerson i Wakeman poszli drogą elektroniczną, Crane pozostał wierny organom. Muzyk był uważany raczej za muzycznego wariata - na trasach koncertowych dziwacznie się wypowiadał, śmiał się z niczego i potrząsał głową. Posiadał jednak wielkie "muzyczne serce" i rozległe zainteresowania związane ze światem kultury.
Od lewej: John Du Cann, Vincent Crane, Paul Hammond
PETE FRENCH (1971)
Po wydaniu [2] nastąpił efekt ochłodzenia stosunków między Du Cannem i Crane`m, prowadzący w zasadzie do otwartej wojny o kierunek artystyczny w jakim zespół miał podążać w przyszłości. John nie akceptował bardziej eklektycznego podejścia do muzyki reprezentowanego przez Vincenta. Nie chodziło tu wyłącznie o kształt kilku utworów czy jednego albumu. Chodziło o przyszłość formacji, której dalsze losy zależeć miały od przyjęcia jednej z dwóch przeciwnych wizji. Konflikty i nieporozumienia zintensyfikowała intensywna trasa koncertowa i rosnące zainteresowanie mediów dokonaniami zespołu. Główny problem polegał na tym, że obaj mieli tendencje do narzucania swojego zdania innym - coś na wzór relacji Gillan-Blackmore w Deep Purple. Crane chciał odejść od opartego na gitarze (uproszczonego w jego mniemaniu) heavy-rocka, włączając do kompozycji elementy soulu i funku. Nie był również zadowolony z wokalu Du Canna, którego chropowata barwa głosu doskonale uzupełniała przesterowaną gitarę, dodając mroku i wyrazistości kompozycjom, ale zamykała je w ściśle określonej formie stylistycznej. DuCann z kolei pragnął zaostrzenia brzmienia, a przynajmniej utrzymania jednozncznego heavy-rockowego kierunku. Konflikt oznaczał, że zespół w takim składzie funkcjonować już dalej nie mógł. Tym bardziej, że nagrany w międzyczasie materiał na nadchodzącą płytę stał się powodem wybuchu otwartej wojny między oboma artystami. Crane chciał zmienić wokale, które odbierały kompozycjom lekkości, z kolei Du Cann dążył do uwypuklenia gitar kosztem ekwilibrystyki Crane`a. W dojściu do konsensusu nie pomagało również włączenie Pat Darnell (żony Vincenta) w proces kompozycyjny. W rezultacie Du Cann i perkusista Hammond opuścili Atomic Rooster, tworząc wpierw Daemon, potem Bullet i w końcu Hard Stuff. Vincent został bez ważnych członków formacji, ale z pełnią władzy artystycznej nad przyszłym kształtem przygotowanego albumu. W czerwcu 1971 na listach przebojów znalazł się singiel Devil`s Answer, dochodząc aż do czwartego miejsca. Na fali tej popularności Crane zatrudnił dysponującego głębokim głosem o ciepłej barwie wokalistę Petera Frencha, po czym nakazał mu zastąpienie wszystkich zarejestrowanych wcześniej wokali Du Canna. Sam postanowił zaśpiewać w utworze Black Snake. Na miejsce Paula Hammonda zatrudniono Ricka Parnella, ale dotychczas nagranych partii perkusyjnych Paula nie zmieniono. Gitarę dzierżył od teraz nieznany Steve Bolton, ale jego rola w ostatecznym kształcie płyty była żadna.
Pomimo tych wszelkich zawirowań powstała płyta bardzo dobra, chociaż odbiegająca znacząco od swej poprzedniczki. [3] okazał się krążkiem zdecydowanie bardziej progresywnym, nieoczywistym i przestrzennym. Obok elementów soulu i funku, słuchacz nadal otrzymywał heavy-rock - tyle, że z inaczej zaakcentowanymi poszczególnymi instrumentami. Na szczęście Vincent powstrzymał się od podporządkowania utworów brzmieniu organów - te nadal pełniły rolę poboczną, uzupełniając raczej główną linię melodyczną niż ją kształtując. Krążek wspiął się na 18 pozycję najlepiej sprzedających się płyt pomimo mocniejszego zaakcentowania elementów bluesowych. Rockowy Breakthrough emanował nastrojem grozy i niepewności. Odpowiednio dobrane akordy pianina i nieco histeryczny śpiew Frencha stanowiły o sile tej kompozycji. Wyciszone organy zapowiadały Break On Ice - numer przypominający dwa pierwsze albumy, opartym na riffie gitarowym powtarzanym unisono z wokalem. Ponownie muzykom udało się wytworzyć nastrój wyczekiwania na coś nieokreślonego i z tej perspektywy warto było szczególną uwagę zwrócić na psychotyczną solówkę organową miedzy trzecią a czwartą minutą. DuCann (autor utworu) scharakteryzował tutaj kobietę jako zmienną i zachłanną istotę, która tylko czasami starała się przełamywać lody między nią a partnerem. Ciekawił instrumentalny A Spoonful Of Bromide Helps The Pulse Rate Go Down z solówkami Vincenta, ale prawdziwym majstersztykiem był wspomniany Black Snake - zaśpiewany przez Crane`a i podporządkowany w całości tekstowi, w którym zespół ponownie starał się przestraszyć słuchacza. W ciemności zmaterializowano przyczynę tego lęku - ukrywającego się przed słońcem czarnego węża, wyłażącego ze swej dziury wraz z nastaniem nocy. "Uroczy" zgrzyt na gryfie zaczynał Head In The Sky, odchodzący nieco od niepokojącego klimatu na rzecz pędzącego rocka. Nożny pedał basu zwiastował instrumentalny The Rock, po raz kolejny ukazujący jak mocną stroną grupy była współpraca organowo-gitarowa. Kawałek wzbogacała partia instrumentów dętych, zaaranżowana przez Crane`a. W orbicie cięższego heavy-rocka jawił się Price, kończący ten intrygujący album - intrygujący podwójnie, bo nie wiadomo dlaczego nie zdecydowano się wrzucić na płytę zdobywającego popularność Devil`s Answer. W tym kawałku Du Canna świetny wstęp nie zapowiadał dynamicznego nagrania, za to wprowadzał mistyczną atmosferę. W tej mglistej wstawce nieśmiało pojawiały się ostre riffy gitary, wzmocnione trąbkami. Mocny tekst starał się obrazować bezradność ludzi i upadek Królestwa Niebieskiego, wobec czego jedynym ratunkiem człowieka było zwrócenie się do Diabła. Jego odpowiedzią był kompromis podtrzymujący dotychczasowy układ z Bogiem. Ostatecznie płyta stanowiła etap przejściowy między porywającym heavy-rockiem wzmocnionym o wyraźne wpływy psychodelii, a bardziej funkowo ukierunkowanymi dokonaniami. Jednocześnie była dziełem najmniej docenianym spośród trzech pierwszych klasycznych albumów formacji. Jej odbiegający od oczekiwań charakter spowodował, że wielu spośród oddanych fanów zaczęło się od Atomic Rooster odwracać. Zupełnie niesłusznie, bo była to płyta miejscami pasjonująca i pełna werwy, chociaż należało do jej odsłuchu podejść z innym nastawieniem niż do [2].
Vincent Crane
CHRIS FARLOWE (1972-1973)
Wkrótce bezradny Crane bezradnie obserwował przejście Frencha do Cactus. Pomimo nasilającej się depresji, jeszcze raz zawalczył o istnienie Atomic Rooster. Do niego, Parnella i Boltona dołączył wyjątkowej brzydoty wokalista - Chris Farlowe (właśc. John Deighton, ur. 13 października 1940), znany z Colosseum. Nagrany z nim [4] mógł rozczarować i z pewnością nie wytrzymywał konkurencji z wcześniejszą twórczością. Grupa zaczęła dryfować w stronę soulu (wpływ Farlowe`a), funku (wpływ Boltona) i rhythm`n`bluesa. Przeciętny krążek rozpoczynał fatalny Time Takes My Life z przekombinowanymi aranżacjami smyczkowymi i dętymi. Ten utwór, podobnie jak następujący po nim funkowy Stand By Me zabrzmiałyby pewnie lepiej w innym wykonaniu, ale nie Atomic Rooster. Little Bit Of Inner Air skomponował bębniarz Rick Parnell i on w nim również zaśpiewał. W tym powolnym i ociężałym numerze ledwo wyczuwało się melodię, błąkającą się gdzieś w oparach lekkiej psychodelii. Zdecydowanie lżejszy charakter cechował Don`t Know What Went Wrong - piosenkę mieszającą ze sobą wpływy folku i funky. W tej scenerii nieźle wypadł głos nowego wokalisty na tle swingującego pianina Vincenta. Instrumentalny Breathless Crane wykorzystał jako pole do eksperymentów. Mało udaną próbą nawiązania do space-rocka był mało melodyjny Space Cowboy z dużą ilością efektów dźwiękowych i niezrozumiałym tekstem. Inspiracją do powstania funkowego People You Can`t Trust była kradzież dwóch gitar Boltona po koncercie w Londynie. Raziły pseudo-murzyńskie chórki i nawet Farlowe oddawał wokalnie hołd czarnym wykonawcom soul. Dynamiczny rock gitarowy z organami w tle powracał w All In Satan`s Name, opowiadający o walce demonów z "trzema milionami planetarnych szachistów". Nieco mniej zawzięty był kończący całość Close Your Eyes, a do wersji remasterowanej dodano singiel Stand By Me, w którym na basie zagrał Bill Smith.
149 miejsce krążka w USA i zupełna klęska w Wielkiej Brytanii zniechęciły Steve`a Boltona - jego miejsce zajął pod koniec 1972 John Goodsall, grający pod psudonimem Johnny Mandala. Zamiast jednak wrócić do dawnego połączenia heavy-rocka z psychodelią, Crane na [5] postawił na czysty funk. Miejscami pojawiały się wstawki blues-rockowe jak w otwierającym All Across The Country, ale o charakterze krążka świadczyły takie utwory jak Save Me (mającym być niby kontynuacją rozważań z Friday The 13th i Death Walks Behind You), Goodbye Planet Earth czy Take One Take. Dla dawnych fanów jedynym wartościowym nagraniem było Voodoo In You (przeróbka Johnny`ego Jenkinsa z 1970), w którym przeważał wieloodcieniowy mroczny klimat rodem z bagien Mississippi. Utwór co prawda kilkakrotnie popadał w monotonne odrętwienie, ale muzycy podejmowali próby jego zdynamizowania. Warta podkreślenia była gitarowa solówka w stylu Santany oraz tekst człowieka zniewolonego przez magię kobiety. Niewiele dobrego niosły ze sobą instrumentalny Moods czy miałka popowa ballada Can`t Find A Reason z orkiestrową oprawą. Płytę kończył Satan`s Wheel, zupełnie bezbarwnie opisując atmosferę kręcącego się Koła Szatana. Po raz trzeci - po Devil`s Answer oraz All In Satan`s Name, Diabeł został okreslony jako niemożliwa do zniszczenia siła, przed którą nie ma obrony. [5] przepadł zupełnie na rynku, a wytwórnia Dawn Records w 1975 ostatecznie zrezygnowała ze wsparcia dla formacji. Ostatnim nagraniem z tego okresu był singiel Tell Your Story, Sing Your Song z marca 1974 pod szyldem "Vincent Crane`s Atomic Rooster". Ostatni koncert Crane zagrał w lutym 1975 przy pomocy muzyków grupy Sam Apple Pie. Następnie Atomic Rooster zawiesił działalność. Ciszę przerwało wydanie w 1977 składanki Home To Roost, w której skład weszły największe przeboje z pierwszych trzech albumów.
POWRÓT W LATACH 80-TYCH
Na początku 1980 w muzyce brytyjskiej dało się odczuć narastającą siłę NWOBHM. John Du Cann skontaktował się z Vincentem w sprawie reaktywacji Atomic Rooster. Po rozwiązaniu Hard Stuff, wokalista błąkał się, nie mogąc znaleźć własnego miejsca. Trafił na krótko do Thin Lizzy, a w 1977 wydał kilka singli i nagrał swój krążek solowy (ukazał się on dopiero w 1992 jako Nothing Better). Co prawda pochodzący z tej sesji utwór Don`t Be A Dummy w 1979 zyskał status pomniejszego przeboju, ale mało kto o Johnie pamiętał. Ważniejszym był fakt, iż John ze swojej płyty przyniósł dwa numery: She`s My Woman oraz Where`s The Show?. Vincent przyjął dawnego przyjaciela z otwartymi ramionami. Obaj zaprosili do współpracy perkusistę sesyjnego Prestona Heymana i podpisali kontrakt z wytwórnią EMI. 8 września 1980 ukazał się najbardziej niedoceniony krążek zespołu, a jednocześnie najcięższy i najostrzejszy. Podjęto na nim głównie tematy kosmiczne, a dotychczasowy strach przed czymś bliżej nieokreślonym zastąpiono obcymi z kosmosu. Mimo tekstowego spłycenia, wszystkie obsesje i refleksje zostały unowocześnione dojrzałością twórczą i skoncentrowane w celu ostrzeżenia ludzkości przed inną cywilizacją. Szkoda, że ten hard rockowy materiał nie powstał sześć lat wcześniej. They Took Control Of You serwował przygniatającą partię gitary, a szalone tempo było zasługą niedocenionego bębniarza Heymana. Rewelacyjnie wypadł dość krótki She`s My Woman - kolejna kompozycja Du Canna z potężną dozą melodyjności i dramatycznym podkładem. Ostre solówki gitarowe, charakterystyczne motywy organowe i niezły wokal złożyły się na kawałek dotykający kłopotów ze swoją kobietą na gruncie psychologicznym. Pogodniejszy charakter posiadał He Did It Again, serwujący typowe brytyjskie myślenie o poszczególnych dniach tygodnia (poniedziałek kojarzy się z odległym weekendem, wtorkowy lunch zmienia sposób myślenia, środa mija bez kreatywności, czwartek uwiera, piątek to zwykle modlitwa lub wyjście do pubu). Tempo na wzór The Ramones prezentował Where`s The Show?, ale bronił się niezłą melodią i śpiewem Du Canna. W zupełnie innej atmosferze jawił się wolny In The Shadows, wracający do starych sprawdzonych klimatów strachu, lęku i przerażenia. Muzyka toczyła się wolno i ociężale ("Mówisz, że ciemność idzie za tobą, pomyśl jaka jest przyczyna, nie ma ucieczki, nie ma ruchu, czy to w ciebie wlezie?"). Dość pechowo na singiel promujący wybrano Do You Know Who`s Looking For You?, niesprecyzowany stylistycznie i mieszający ostry rock z punkiem. Kapitalnie za to wypadł Don`t Lose Your Mind, aspirujący do miana hard rockowej wersji Devil`s Answer lat 80-tych. Szybkie tempo narzucal instrumentalny Watch Out, w którym Crane i Du Cann świetnie ze sobą współpracowali. I Can`t Stand It podtrzymywał nowo obraną stylistykę hard rockową z udanym riffem organowym. Całość smakowitą klamrą spinał Lost In Space - dynamiczny heavy-rock z mocnym podkładem organowym, jakby idealnie wpasowujący się w wymagania nowej fali mocniejszego grania. Śpiewany z wyjątkową pasją przez Du Canna tekst był litanią do kobiety, która bez przyczyny odeszła od zagubionego w przestrzeni podmiotu. [6] wspiął się na czołówki list metalowych w magazynach "Sounds", "NME" i "Record Mirror", a mimo tego szefowie EMI zdecydowali się wypowiedzieć Atomic Rooster kontrakt.
W październiku 1980 za perkusję wrócił Paul Hammond i z nim w składzie nagrano dwa single Play It Again / Start To Live we wrześniu 1981 oraz End Of The Day / Living Underground w lutym 1982. Kiedy jednak grupa miała wystąpić na arcyważnym festiwalu w Reading, na miejsce bez uzasadnienia nie stawił się Du Cann. Crane podjął zatem ostatniego już w swoim życiu przemeblowania składu. Do nagrania [7] zaprosił do studia trzech gitarzystów - Davida Gilmoura z Pink Floyd, Berniego Tormé (ex-Gillan) i Johna Mizarolliego. Vincent zaśpiewał sam, a kilku utworach wspomogły go jego żona Jean oraz Tareena Craze. Ostateczny rezultat rozczarowywał, choć właściwie to powinna być autorska płyta Crane`a. Formacja odeszła od heavy-rocka na rzecz pogmatwanego miejscami rocka. Poszukujący Hold Your Fire posiadał przyciągający uwagę motyw basowy w tle. Do antywojennego tekstu będącego ostrzeżeniem dla ludzkości przed widmem zagłady III wojny światowej, solówkę dołożył Gilmour. Progresywnego ducha posiadał tytułowy Headline News z organami Hammonda i odarty z elektronicznej sztuczności. Prostacki Taking A Chance nie pasował do zespołu o takim potencjale i złe wrażenie zacierał Metal Minds, z dziwnymi i jakby zduszonymi partiami wokalnymi (wydobytymi wręcz z tuby propagandowej). Ten kawałek przywoływał obrazy dużych maszyn IBM, choć cybernetyczna paranoja i strach przed dehumanizacją były względnie nowymi tematami na początku lat 80-tych. Wolne tempo i posępny nastrój dokłądaly się do przefiltrowanego i oddalonego śpiewu Crane`a. Chórki wprowadziły lekkość do nudnego popowego Land Of Freedom, zupełnym nieporozumieniem był Machine, a monotonny z początku Dance Of Death przeradzał się w totalny eksperyment. Synteazatory i elektronika królowały w koszmarku Carnival, a lukrowany Time Vincent zaśpiewał w duecie z małżonką. Pierwszy cięższy riff pojawiał się dopiero w Future Shock, ale zwulgaryzowana aranżacja czyniła tą kompozycję bezużyteczną. Na koniec wyłaniał się heavy-rockowy instrumentalny Watchout / Reaching Out, zagrany w wyjątkowo szybkim tempie. Odnosiło się ostatecznie wrażenie, że żaden z gitarzystów niespecjalnie przyłożył się do swojej gry, na krążku trudno było znaleźć interesującą zagrywkę czy popis solowy. W rezultacie szansę zmarnowano, a [7] został fatalnie przyjęty przez krytyków i fanów. Udało się doprowadzić do końca tournee - w Niemczech i we Włoszech grał Bernie Tormé, a w Wielkiej Brytanii - John Mizarolli. Wraz jednak z zakończeniem trasy, historia Atomic Rooster dobiegła końca.
Crane w 1984 dołączył do Katmandu - bluesowego projektu Petera Greena (ex-Fleetwood Mac) i nagrał z nimi album A Case For The Blues w 1985 (niektóre źródła błędnie uznają to dzieło jako solowy krążek Greena). W rok później Vincent dołączył do popowo-soulowego Dexys Midnight Runners (Stand Me Down w 1985). Artysta w końcu miał dość walki z nie ustępującą depresją maniakalną i popełnił samobójstwo 14 lutego 1989, świadomie przedawkowując środek przeciwbólowy Anadin. Niektórzy fantazjowali, że swoimi tekstami i obłędnym klimatem sam kusił los i ostatecznie sprowadził na siebie nieszczęście. Prawda była taka, że w wieku 45 lat choroba przezwyciężyła niezwykłą wolę walki Vincenta.
Dyskografię uzupełniają kompilacje: Assortment z 1974, The Devil Hits Back z 1989, The Best Of Atomic Rooster Vol. 1 & 2 z 1992, In Satan`s Name: The Definitive Collection z 1997, The First 10 Explosive Years z 1999, Rarities z 2000, The First 10 Explosive Years Vol.2 z 2001, Heavy Soul z 2001, Homework z 2008, Close Your Eyes: A Collection 1965-1986 z 2008 (wydana pod szyldem Vincent Crane) oraz Anthology 1969-81 z 2009. Za zgodą Jean Crean w 2016 Atomic Rooster został zreaktywowany w składzie: Pete French, Steven Bolton, organista Christian Madden, basista Shug Millidge i perkusista Bo Walsh. Pierwszy koncert zagrano w Clitheroe (Lancashire) 14 lipca 2016.
Dalsze losy muzyków:
ALBUM | ŚPIEW | BAS | GITARA | ORGANY, SYNTEZATOR | PERKUSJA |
[1] | Nick Graham | - | Vincent Crane | Carl Palmer | |
[2] | John Du Cann | Vincent Crane | Paul Hammond | ||
[3] | Peter French | - | John Du Cann | Vincent Crane | Paul Hammond |
[4] | Chris Farlowe | - | Steven Bolton | Vincent Crane | Ric Parnell |
[5] | Chris Farlowe | - | John `Mandala` Goodsall | Vincent Crane | Ric Parnell |
[6] | John Du Cann | Vincent Crane | Preston Heyman | ||
[7] | Vincent Crane | - | różni | Vincent Crane | Paul Hammond |
Vincent Crane / Carl Palmer (obaj ex-The Crazy World Of Arthur Brown), John Du Cann (ex-Andromeda),
Pete French (ex-Leaf Hound), Chris Farlowe (Colosseum), Ric Parnell (ex-Horse)
Rok wydania | Tytuł | TOP |
1970 | [1] Atomic Roooster | |
1970 | [2] Death Walks Behind You | #11 |
1971 | [3] In Hearing Of | |
1972 | [4] Made In England | |
1973 | [5] Nice`n`Greasy | |
1980 | [6] Atomic Rooster | |
1983 | [7] Headline News |