
Amerykański zespół powstały w 1969 w nowojorskim Long Island. W zasadzie nie byłoby Cactus, gdyby nie samochodowy wypadek Jeffa Becka - na wskutek którego nie doszło do planowanej współpracy gitarzysty z Timem Bogertem (właśc. John Voorhis, ur. 27 sierpnia 1944) i Carmine`m Appice`m - obaj tworzyli sekcję rytmiczną w rozpadającym się właśnie Vanilla Fudge. Do składu dołączyli też wokalista Rusty Day (właśc. Russell Davidson, ur. 29 grudnia 1945) oraz gitarzysta Jim McCarty (właśc. James McCarty, ur. 1 czerwca 1945). Tuz po wydaniu debiutu Cactus okrzyknięto "amerykańskim Led Zeppelin" - zaczął to jakiś dziennikarz może zaprzyjaźniony z członkami zespołu. Hasło się przyjęło, ale prawda była taka, iż w tamtym czasie były dziesiątki zespołów grających heavy-rock z wpływami bluesa (choćby wczesny Grand Funk Railroad czy Foghat). Led Zeppelin i Cactus bynajmniej nie miały ze sobą więcej wspólnego niż każdy z nich z dowolnym innym, przy czym można by znaleźć sporo grup bardziej podobnych do jednego lub drugiego. Rozpoczynająca [1] przeróbka Mose`a Allisona Parchman Farm dobitnie uświadamiała jak utalentowani byli to muzycy. Kawałek sprawiał wrażenie, jakby dla muzyków liczyło się tylko, by grać szybko i ciężko. Wrażenie pogłębiała bełkotliwa partia wokalna Day`a. Później było znacznie lepiej, jednak o kilka odstających klas od Zeppelin. Łagodna i nieco ckliwa akustyczna ballada My Lady From South Of Detroit sąsiadowała z nudnawym boogie Bro. Bill. Całkiem przyzwoicie wypadły natomiast dwie kolejne kompozycje - rozbudowana i pełna dynamicznych kontrastów wersja You Can`t Judge A Book By The Cover Bo Diddley`a oraz rock`n`rollowy Let Me Swim z bardziej wyrazistą warstwą melodyczną. Najlepsze zespół zostawił jednak na koniec i trzy ostatnie utwory ratowały ten album. No Need To Worry to klasyczna bluesowa ballada z imponującymi solówkami McCarty`ego. Oleo był niby-tradycyjnym blues-rockowym numerem w szybkim tempie, wyróżniającym się jednak gitarowymi zagrywkami oraz basowym popisem Bogerta. Tim był jednym z pionierów stosowania zniekształceń na swoim basie, które pomagały mu przebić się przez mix ze wzmacniaczami o niskiej mocy, co jednocześnie nadawało temu instrumentowi bardzo ostre brzmienie. Wszystko udanie podsumował heavy-rockowy Feel So Good z wyrazistym riffem w zasadniczej części, wzbogacony długą perkusyjną solówką Appice`a. Płyta pozostawiała mieszane odczucia. Szkoda, że dopiero pod koniec kwartet udowodnił na co naprawdę było go stać. Pierwsza połowa krążka była zbyt bałaganiarska, zarówno przez stylistyczne niezdecydowanie, jak i nieład panujący w samych utworach. Raziło to tym bardziej, że grali tu przecież doświadczeni instrumentaliści, po których można było spodziewać się większego profesjonalizmu. Najsłabsze ogniwo stanowił Rusty Day, którego niechlujny wokal potęgował wrażenie chaosu - najbardziej traciły na tym te utwory, które z lepszym wokalistą mogłyby być prawdziwie porywające.
Zaledwie osiem miesięcy po ukazaniu się debiutanckiego longplay`a, do sklepów trafił jego następca. Na [2] nie doszło do żadnych drastycznych zmian w kwestii kierunku muzycznego, jednak muzycy zdążyli się zgrać i w rezultacie stworzyć bardziej spójny materiał. Na szczęście w aranżacjach pozostawiono miejsce na kontrolowane improwizacyjne szaleństwo. Całość rozpoczynał piorunujący cover Little Richarda Long Tall Sally - Cactus niewiele pozostawił tutaj z rock`n`rollowego oryginału. Muzycy przerobili utwór na ciężki i melodyjny blues-rock. W Rockout Whatever You Feel Like i Rock`n`Roll Children grupa zapuściła się udanie w rejony bliższe komercyjnemu rockowi, na szczęście bez banalnych melodii. Ciekawostkę stanowił fakt, że pierwszy z nich odśpiewał Tim Bogert. Dwuczęściowy Big Mama Boogie był popisem całego kwartetu - pierwszą część oparto na akompaniamencie gitary akustycznej i harmonijki, natomiast instrumentalna druga stanowiła porywającą jam session o heavy-rockowym brzmieniu. Przeróbka Feel So Bad Chucka Willisa wypadła w wersji Cactus chwytliwie i ponownie bez popadania w banał. Ciekawie wprowadzono tutaj brzmienia akustyczne, nie zabrakło jednak także ostrzejszych partii gitar. Instrumentalny Song For Aries utrzymano z kolei w balladowym nastroju. Najwspanialszym kawałkiem był jednak Hometown Bust - numer startował dość leniwie od zaskakująco dobrej partii wokalnej z delikatnym gitarowym akompaniamentem. Po chwili jednak nabierał ciężaru i przeradzał się w porywający heavy blues w średnim tempie. Wszyscy pokazali się tutaj od najlepszej strony. Album kończyń tytułowy One Way...Or Another - rozpędzony czad oparty na świetnym riffowaniu, a ponadto na swój sposób bardzo przebojowy. Formacja ogólnie przyłożyła się do tworzenia kompozycji i ich wykonania - niektóre utwory faktycznie mogły przypominać niektóre numery Led Zeppelin.
[3] był niestety nierówny - do niewątpliwie mocnych momentów należała rewelacyjna przeróbka Howlin` Wolfa Evil, znacznie cięższa od oryginału, porywająca świetnym riffowaniem i solówką, ale wciąż zakorzeniona w bluesie. Dobrze prezentowały sie czadowe Restrictions oraz Bag Drag. Z kolei w rozbudowanym ognistym Guiltless Glider duże wrażenie robiły długie fragmenty instrumentalne. Nie ustrzeżono się jak zwykle słabizn, jak banalny Sweet Sixteen czy zalatujący country Token Chokin`. Nudziły również akustyczne Alaska i A Mean Night In Cleveland. Potwierdziło się to co sugerowały dwa poprzednie albumy - choć w składzie Cactus byli niewątpliwie utalentowani instrumentaliści, to jednak okazali się oni przeciętnymi kompozytorami. W zasadzie z najciekawszych fragmentów trzech krążków można by zebrać materiał na jeden naprawdę mocny album. Być może z czasem muzycy doszliby do podobnych wniosków, jednak nie było im to już dane. Wkrótce po premierze [3] z zespołu odszedł Jim McCarty, który nie potrafił dostosować się do niekonwencjonalnej gry Tima Bogerta na basie. W tym samym czasie wytwórnia Atco zmusiła Bogerta i Appice`a do odprawienia Rusty`ego Daya z powodu jego "za mało komercyjnego" głosu. Day popełnił wkrótce dwa życiowe błędy. Pierwszym było odrzucenie oferty dołączenia do AC/DC po śmierci Bona Scotta,
a następnie odmówił dołacznia do Rossington/Collins. Zresztą prawdziwość obu twierdzeń Rusty'ego była długo kwestionowana. Drugim błędem była rezygnacja z dalszej kariery muzycznej i zajęcie się handlem narkotykami. 3 czerwca 1982
Rusty wraz ze swoim 11-letnim synem został zastrzelony we własnym domu w Longwood na Florydzie w wieku 37 lat. Początkowo podejrzewano niezidentyfikowanych handlarzy narkotyków, ale w 2015 stwierdzono, że sprawcą strzelaniny był Ron Sanders (gitarzysta i członek zespołu Uncle Acid & The Permanent Damage Band). Sanders zastrzelił się sześć tygodni po morderstwach, gdy policja otoczyła jego dom w świetle innych zarzutów. Paradoksalnie w Cactus za mikrofonem stanął wokalista o równie niekomercyjnym głosie - Pete French, znany z Atomic Rooster i Leaf Hound. Nowym gitarzystą został Werner Fritzschings, skład poszerzono też o klawiszowca Duane`a Hitchingsa. Ta ekipa nagrała przeciętny [4], w połowie wypełniony nagraniami koncertowymi (3 kwietnia 1972 w Puerto Rico), a w drugiej - nowymi kompozycjami w klimatach boogie rocka (Bad Stuff, Bringing Me Down). Po jego wydaniu zespół zakończył działalność na ponad 30 lat.
Tim i Carmine stworzyli wówczas efemeryczną supergrupę Beck Bogert & Appice, po czym ich drogi także się rozeszły - nie licząc częstych reaktywacji Vanilla Fudge. Zespół zreaktywował się po dekadach milczenia w 2005 i wydał [5]. Do składu wrócił McCarty, na harmonijce zagrał Randy Pratt z The Lizards, a na frontmana wybrano Jimmy`ego Kunesa (ex-Savoy Brown). Pomimo stylistycznego nawiązania do pierwszych albumów, krążek sprawiał wrażenie zbyt wykalkulowanego, a samym utworom brakowało wyrazistości.
Późniejsze losy członków zespołu:
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | BAS | PERKUSJA | KLAWISZE |
| [1-3,5,7] | Rusty Day | Jim McCarty | Tim Bogert | Carmine Appice | - |
| [4] | Pete French | Werner Fritzschings | Tim Bogert | Carmine Appice | Duane Hitchings |
| [6] | Jimmy Kunes | Jim McCarty | Tim Bogert | Carmine Appice | - |
| [8] | Jimmy Kunes | Jim McCarty | Pete Bremy | Carmine Appice | - |
| [9] | Jimmy Kunes | Paul Warren | James Caputo | Carmine Appice | - |
Rusty Day (ex-The Amboy Dukes), Jim McCarty (ex-Buddy Miles Express), Tim Bogert / Carmine Appice (obaj ex-Vanilla Fudge),
Peter French (ex-Leaf Hound, ex-Atomic Rooster), Duane Hitchings (ex-Steel),
Jimmy Kunes (ex-Savoy Brown), Paul Warren (ex-Rod Stewart, ex-Tina Turner, ex-Joe Cocker)
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 1970 | [1] Cactus | #18 |
| 1971 | [2] One Way...Or Another | |
| 1971 | [3] Restrictions | #24 |
| 1972 | [4] 'Ot`n`Sweaty | |
| 2004 | [5] Fully Unleashed: The Live Gigs Vol. 1 (live / 2 CD) | |
| 2006 | [6] V | |
| 2007 | [7] Fully Unleashed: The Live Gigs Vol. 2 (live / 2 CD) | |
| 2016 | [8] Black Dawn | |
| 2021 | [9] Tightrope |

