Niemiecka wokalistka Dorothee Pesch urodziła się 3 czerwca 1964 w Düsseldorfie. Sławę zdobyła śpiewając w Warlock w latach 1983-1989. Doro w 1990 postanawiła wziąć sprawy w swoje ręce i rozpocząć karierę solową. Już na początku podjęła próbę podboju rynku zachodniego jako nowa wersja Lee Aaron, ale słaba sprzedaż i śladowa popularność poza granicami Niemiec zmusiły ją z w końcu do koncentracji wyłącznie na rynku rodzimym. Niekiedy Doro wyglądała, odgrywała rolę idola i wzbudzała fascynację, podczas gdy dla niektórych fanów jej muzyka miała rolę drugoplanową. W drugiej połowie lat 80-tych Pesch zarzekała się, że heavy metal będzie towarzyszyć jej do końca i nigdy nie da sobie "w kaszę pluć" jakimś producentom. Bardziej doświadczona i dojrzalsza jako muzyk, była przygotowana na zmiany i tym razem sama chciała otworzyć dla nich drzwi. Rozbita wydarzeniami wokół Warlock postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i nagrać coś, co w zasadzie można byłoby nazwać solową płytą. O pomoc zwróciła się do basisty zespołu Kiss, Gene`a Simmonsa, który zgodził się poprowadzić ją nową drogą, zostając jednocześnie producentem jej debiutu. Doro była tak podekscytowana podjęciem współpracy z Simmonsem, że na jego słowa "to zaśpiewaj co przygotowałaś, zabieramy się do pracy", nie była w stanie wydusić z siebie żadnej nuty. Ale to właśnie Gene pokazał Doro, że heavy metal nie musi być jedyną drogą, którą może podążać. Ukazał jej magię bluesa, namawiał do porzucenia strachu przez muzycznymi poszukiwaniami i poszerzył horyzonty. Doro bardzo wiele do dziś mu zawdzięcza i uważa [1] za ich wspólną płytę jako, że spędzali w studio czasem 16 godzin dziennie. Doro okazała wdzięczność śpiewając w numerze Simmonsa Only You. Na płycie wzięło udział spore grono muzyków sesyjnych - jedna z historii mówi, że Doro w zabawny sposób poznała finalny produkt. Podobno Gene ostateczną wersję płyty zostawił w paczuszce w recepcji hotelu. Obok samej muzyki, zmieniła się także oprawa - scenerią teledysku do Unholy Love był Yosemite Park, a to oznaczało plażę, pocztówkowy zachód słońca i samą Doro przechadzającą się wśród półnagich muzyków. W tle płynął ciekawy hard rockowy kawałek, daleki od klasycznego brzmienia Warlock. Nowe logo również symbolicznie odcinało Doro od macierzystej formacji, a płycie towarzyszyła sesja zdjęciowa w konwencji w jakiej przedstawiało się gwiazdy pop - w zmysłowych pozach i romantycznych sceneriach.
W 1991 wokalistkę zaproszono do wzięcia udziału w charytatywnym projekcie German Rock Projekt. Zaśpiewała wspólnie z innymi wykonawcami niemieckiej metalowej sceny (Gamma Ray, Pink Cream 69, Heavens Gate) utwór Let Love Conquer the World. W tym czasie Doro wreszcie poczuła się muzycznie wolna. Simmons nauczył ją żonglować stylami, dodał jej pewności siebie. Czuła całkowitą swobodę pisząc nowe utwory - nie więził jej ani producent, ani stylistyczne konwencje. Pisała od serca, bawiła się estetyką utworów (na płycie zagrał nawet saksofonista). Nie wahała się długo nad tytułem swojej najbardziej osobistej płyty. Mimo, że poszukiwania nowego producenta i dobieranie nowego składu trwały długo, samo tworzenie [2] poszło szybko i krążek ukazał się już w sierpniu 1991. Album promowała ballada I`ll Make It On My Own - pierwszy z serii singli Vertigo, które zawierały nie tylko nowe utwory, ale także jeden czy dwa stare kawałki. Kobiecości i zmysłów nastąpił ciąg dalszy: rozmarzona sesja zdjęciowa w zwiewnych szmatkach, płyta prawie w całości usłana "pościelówkami", a na deser videoklip Fall From Me Again z Doro i tancerzami w roli głównej. Ilość melancholijnych kompozycji wokalistka tłumaczyła ich uczuciową specyfiką, że metalowe ballady przekazywały znacznie więcej niż te popowe. Doro znów postawiła mocno na eksponowanie kobiecością - od seksownego recytowanego Fortunteller poprzez zdjęcie na okładce, aż po teledysk Fall From Me Again. Mimo ogromnego wkładu emocjonalnego i świetnego samopoczucia wokalistki, płyta ukazała się tylko w Europie i była jedną z najsłabiej sprzedających się płyt Doro w ogóle. Starzy fani oczekiwali jednak mocnych kawałków i "dawnej Doro" - w skórach i ćwiekach.
Wiosnę Doro spędziła koncertując i wydawało się, że ostatecznie odpłynie w stronę zachodu słońca i melodramatycznych ballad, ale wydany rok później [3] zaprezentował bardziej barwną, dynamiczną i zdecydowanie mniej sentymentalną stronę. Krążek wspierały trzy single: Bad Blood, Alles Is Gut i Last Day Of My Life - wszystkie łączyły okładki będące fragmentami dzieła Gillespiego, który to namalował też piękną okładkę wydawnictwa. Pojawił się klimat amerykańskiego hair metalu, a nawet country w Last Day Of My Life. Melodyjna, energetyczna i wpadająca w ucho płytka zgubiła gdzieś niemieckie brzmienie. Teledysk do tanecznego antyrasistowskiego hymnu Bad Blood jawił się jako sprzeczność - wojenna tematyka stanowiła kontrast do chwytliwego kawałka z tańczącą Doro w towrzystwie Ku-Klux-Klanu. Album na krótko ożywił środowisko wokół Doro, został świetnie przyjęty, a videoklip został nagrodzony przez MTV. W tym samym roku Doro zagrała także jako główna gwiazda festiwalu "Wacken", a udana europejska trasa zaowocowała [4] oraz kasetą VHS.
Entuzjazm wywołany renesansem "rockowej" Doro. nie trwał długo, bo wokalistka zrobiła sobie ponad roczną przerwę, a po powrocie znów ukazała nowe muzyczne oblicze. Zaczęło się od zdjęcia nowego wydzierganego tatuażu, zamieszczonego na okładce nowego singla Ceremony - kompozycji przepełnionej erotyczną atmosferą i nietypowymi dźwiękami. Singiel zawierał różne wersje nowego numeru, niektóre także z czymś w rodzaju beatów, a drapieżną twarz Doro ukazano też w utrzymanym w stylu sado-maso klipie. Wokalistka zdawała sobie sprawę, że świeży wizerunek może nie spodobać się tym, którzy zachwycili się rockowym [3], ale pomysł na zmianę pojawił się w zasadzie przypadkiem. Pisanie nowego materiału szło dość opornie, a kiedy Doro słyszała wstępne wersje numerów miała nieodparte wrażenie, że muzyka nie miała odpowiedniej mocy i straciła swój klimat. Metodą prób i błędów, w której pomogła obecność dwóch gości zajmujących się brzmieniami "drum`n`bass" przetwarzających utwory na komputerze, narodziła sie nowa idea. Idąc za ciosem, do większości kawałków z [5] dobrano industrialne aranżacje, a tylną okładkę albumu ozdobiły zdjęcia z fabryki. Idea przesycenia płyty erotyzmem również wykluła się przy nagraniach demo, a Doro miała potrzebę spróbować czegoś czego wcześniej nie prezentowała w swojej muzyce. Jakby dla przeciwwagi wkrótce pojawił się bardziej klasyczny singiel In Freihet Stirbt Mein Herz, kolejna ballada w ojczystym języku Doro. Muzykę napisał do niej znany z pracy z Dawidem Bowie Earl Slick, którego Doro wspominała jako wesołego i trochę zakręconego gościa. Zanim wyruszyła w trasę promującą nowy krążek, zadebiutowała w niemieckiej telenoweli "Verbotene Liebe" w epizodycznej roli kobiety marzeń odjeżdżającej w czerwonym Ferrari. Płyta wbrew pozorom nie była źle przyjęta, a kawałki z niej grane na żywo zyskiwały więcej rockowego ducha. Dopiero z czasem krytyka zaczęła spychać płytę gdzieś na niziny ocen, a dziś wielu uważa [5] za najsłabsze dzieło w dyskografii Doro. Gitarowo-rockowe elementy stały jakby na drugim planie, czego nie da się z kolei powiedzieć o aurze erotyzmu. Później Doro prawie nie grała na żywo utworów z tego albumu i zaraz po premierze zadecydowała, że kolejny krążek zrobi z innymi ludźmi i innym wydawcą. Zaczęła fascynować się dokonaniami Reginy Halmich, dziś znanej niemieckiej bokserki - Doro nigdy nie ukrywała zamiłowania do sportu, szczególnie do boksu. Pomimo 155 cm wzrostu, jako uczennica brała udział w zawodach w bieganiu i skokach w dal, należała także do sekcji gimnastycznej klubu sportowego Rath w Düsseldorfie i często wybierała się z rodzicami poza miasto, aby jeździć konno. W 1995 roku rozpoczęła kurs boksu u jednego ze swych ochroniarzy.
Z nowym [6] artystka wiązała ogromne nadzieje. Pracowała nad nim w USA przez trzy lata pod ogromną presją perfekcji i jak na prawdziwą pracoholiczkę przystało, prawie nie dawała sobie wolnego od pracy. Płyta co ciekawe - zważywszy na powiązania Doro z Ameryką - nie ukazała się w Stanach. W ramach rekompensaty niektóre numery trafiły się na amerykańską wersję kolejnej płyty. Krążek kontynuował industrialno-erotyczny styl. Był intymną wycieczką w przeszłość, do osobistych relacji z ojcem i do pierwszych przygód seksualnych. Często potem pytano ją, niekiedy z nutką ironii, o osobliwy "skok w bok" względem klasycznego hard'n'heavy. Albumowi towarzyszył singiel tytułowy serwujący tytułowy numer w kilku wersjach, jeszcze bardziej industrialne oblicze Terrorvision i niepublikowany później Kiss Of Fire. Singlowy kawałek okazał się jednym z najbardziej znanych kawałków Doro, mimo śladowej ilości gitar i futurystycznej konwencji, poparty klipem w klimacie orientalno-fantastycznym.
Po zakończeniu trasy Doro związała się kontraktem z SPV i w połowie 1999 przystąpiła do pracy nad nową płytą. Nie było dane jej jednak posiedzieć nad materiałem w spokoju. Nowy kontrakt przewidywał bowiem wzmożoną promocję. W marcu 2000 Pesch musiała zrobić sobie przerwę w pracy. Całe szczęście bardzo korzystna, bo chodziło o koncert w New Jersey - pierwszy od lat w USA. W lipcu grupa zagrała na festiwalu "Bang Your Head", a w sierpniu także na "Wacken". Do studia Doro weszła pełna nowych pomysłów i siły. Przyznawała wtedy, że czuła moc swego głosu "bardziej niż kiedykolwiek". Faktycznie, [7] był najbardziej dynamiczną produkcją w całej solowej karierze. Wcześniej ukazała się EP-ka Samples From Calling The Wild, dającą nadzieję fanom "klasycznej" Doro. Mimo gotyckiej okładki nawiązującej do White Wedding Billy`ego Idola, na płytce znalazła się prawdziwie heavymetalowa wersja tego własnie numeru, cover Dio Egypt (The Chains Are One), jeden z najlepszych numerów Doro Burn It Up oraz nowocześniejszy Dedication. Wspomniany cover Dio nagrano z myślą o wydanym w 1999 "Tribute To Dio - Holy Dio", Podobno Ronniemu wersja Doro bardzo przypadła do gustu, co wokalistka podkreślała z dumą w wywiadach. Innym ważnym krokiem był fakt, że wydawcą został Koch Records, co wreszcie ułatwiło Amerykanom poznanie nowego materiału wokalistki. O powrocie na łono USA zadecydował przypadek - domagał się tego jeden z fanów Doro, który skontaktował się przez fan-klub zespołu. Doro zajęta nagrywaniem płyty, załatwiła podstawowe formalności i powiedziała mu "Tony, nie pytaj nawet managera, zrób jak uważasz". Facet wysyłał do amerykanskich wytwórni kilka nagrań demo z nowymi numerami i już po dwóch tygodniach miał masę odpowiedzi. Dzięki niemu Doro skontaktowała się z ludźmi z Koch, którzy po rozmowach i prezentacji świeżego materiału zdecydowali się podpisać kontrakt. SPV także wypuścił single: Ich Will Alles (jeden z nielicznych, który Doro napisała sama) oraz wspomniany Burn It Up, na którym tytułowy kawałek znalazł się we wszelkich możliwych wersjach: "mrocznej", dyskotekowej, popowej oraz na tle hymnu USA. Sam numer miał wspierać niemiecką drużynę amerykańskiego futbolu i rok wcześniej Doro wykonała go na stadionie podczas mistrzostw. Pojawiający się w refrenie "bird of fire" nawiązywał do maskotki drużyny. Longplay wyszedł we wrześniu 2000 w dwóch wersjach. Wydanie SPV ozdobiła okładka z portretowym zdjęciem Doro z boa dusicielem i zawierało 15 nowych numerów, a KOCH wydane za Oceanem z inną okładką było okrojoną wersją wzbogaconą jednak o trzy kawałki z [6], który przecież nie ukazał się w USA. Odradzająca się scena heavymetalowa zasiały w umyśle Doro chęć przypomnienia sobie korzeni. Zbiegło się to również z zanikającą falą mody na grunge. Wokalistka nie ukrywała radości, mówiąc że ludzie wreszcie chcą energetycznej muzyki, znów chcą chodzić na metalowe koncerty, mają dość depresyjnych smętów, na które przychodzą chłopcy w szarych swetrach i flanelowych koszulach. Wszystkie te czynniki sprawiły, że słuchając swoich ostatnich dokonań doszła do wniosku, że czas zaostrzyć brzmienie i skończyć z kombinowaniem. Poza tym zdawała sobie sprawę, że starsi fani czekali na coś klasycznego. Lider Motörhead, Lemmy Kilmister - od dawna fan Doro - napisał dla niej dwa kawałki. Sam w nich również zaśpiewał i zagrał, a w Love Me Forever udzielał się obok niego Eric Singer. Drugi numer Lemmy'ego Alone Again trafił na płytę jako bonus. Doro dobrze pamiętała spotkanie z Lemmy`m w Castle Donington, wysłała mu nawet wspólne zdjęcie z tej imprezy. Ten zrewanżował się wokalistce podwożąc ja do studia nagrań własnym samochodem, słuchając muzyki na cały regulator. Znany z Savatage gitarzysta Al Pitrelli zagrał w balladzie Who You Love Me i cięższym Dedication. W Now Or Never zagrał z kolei Slash z Guns N`Roses. Album był różnorodny, ale nagrywany w różnych studiach i z różnymi producentami. W trasę promującą krążek zespół wyruszył w listopadzie. W Stanach koncertował wraz z Yngwiem Malmsteenem i Dio, z którym Doro odśpiewała przeróbki Rainbow Man Of The Silver Mountain i Long Live Rock`n`Roll. Niestety zespół spotkała też smutna historia. Zaraz po powrocie z trasy dało się we znaki kiepskie samopoczucie gitarzysty Mario Parillo. W szpitalu podejrzenie grypy okazało się rozwiniętym stadium raka. Muzyk zmarł po kilku operacjach mając zaledwie 33 lata. To dla niego Doro później napisała piękną balladę Undying. Mimo rozpaczy po stracie kumpla, postanowiła szybko się pozbierać. Miejsce gitarzysty zajął pół-Węgier, pół-Niemiec Oliver Palotai.
W lutym kapela ruszyła w europejska trasę, po raz pierwszy od dawna odwiedzając niemal całą Europę. Publiczność czekało fajne widowisko - Doro na niektórych występach owijała się żywym wężem, a muzycy odgrywali scenkę "mrocznych zaślubin" przy dźwiękach White Weding. Doro występowała w białej sukni, a panem młodym był ogniomistrz. [7] rozszedł się w znacznie większej ilości egzemplarzy niż dwa ostatnie albumy. Ludzie znów byli zainteresowani koncertami a prasa chętnie pisała o zespole. Na fali popularności Doro nie wahała się wziąć wiatru w żagle. Już u schyłku 2001 postawiła nogę w pensylwańskim studio Sound Mind Recording. Specjalnie wybrała miejsce na końcu świata, w samym sercu puszczy. Niespodziewanie do współpracy zaprosili ją wpierw muzycy Mägo De Oz, potem jej stary kumpel - Udo Dirkschneder. Mägo De Oz przygotowali cover Rainbow w charakterystycznym dla siebie, folkującym stylu. Doro zaśpiewała w nim niektóre partie i ostatecznie taka wersja Man On The Silver Mountain znalazła się na singlu Hiszpanów La Danza Del Fuego. Z kolei kawałek z Udo to napisana przez niego ballada Dancing With An Angel, która wylądowała na krążku Man And Machine. Subtelne wokale Doro w połączeniu z głosem "dziadka", mimo melancholijnego tekstu sprawiły, że utwór wypadł zgoła komicznie. Nowy [8] ukazał się w sierpniu 2002 nakładem SPV. Tym razem do układanki spod znaku "powrotu do korzeni" doszedł nowy element. Po prawie 10 latach przerwy, Doro znów poprosiła Gillespiego o namalowanie okładki. Nietrudno zauważyć, że jego dzieło mocno nawiązywało do tej z [3]. Do współpracy Doro zaprosiła tym razem Petera Steele`a z Type O Negative i Chrisa Caffery`ego znanego z Savatage. Obaj wystąpili w Descent, ponadto ten drugi zagrał w Salvaje. Była to różnorodna płyta i wiele kawałków posiadało swoje własne życie. Tytułowy numer dedykowano Reginie Ilalmich. Początkowo miał nim być heavymetalowy Always Live To Win, jednak Regina wolała coś cięższego - tym bardziej, że numer miał ją dopingować na zawodach bokserskich. Może dzięki temu kawałek mógł stać się drugim hymnem Doro dla niemieckiej drużyny amerykańskiego futbolu. Zresztą oba kawałki doczekały się klipów. Wspomniane Salvaje Doro napisała w hołdzie dla Lemmy`ego, odwdzięczając mu się za współpracę. Oczywiście Doro nie byłaby sobą, gdyby nie poruszyła także bardziej podniosłej tematyki. Fight By Your Side był owocem jej przemyśleń o tragiźmie wojny, a Undying zadedykowała nieżyjącym już ojcu i gitarzyście Mario. Na krążku znalazła się też piękna pieśń Legends Never Die, którą napisał Gene Simmons dla zmarłej kilka lat wcześniej punkowej wokalistki Wendy O`Williams. Zaraz po tym, jak płyta trafiła na sklepowe półki, Doro ruszyła w potężną trasę obejmującą także Azję i Australię - najdłuższą, bo łącznie dwuletnią i największą trasę od 1987. Rosję, Węgry i Bułgarię odwiedziła po raz pierwszy. Nie obyło się bez przygód - kilka koncertów zostało odwołanych z powodu stłuczki samochodowej jakiej ulegli muzycy. Pod koniec trasy Doro uczciła 20-lecie swojej kariery pełnym gości koncertem w Düsseldorfie. Na scenie wystąpili z nią muzycy Warlock, Saxon, Blaze Bayley, Lemmy, UDO oraz drużyna cheerleaderek.
W 2003 przydarzyła się okazja do rozwinięcia innego pomysłu. Na trasie promującej [8], Doro spotkała ludzi z charytatywnej organizacji Animals In Need, którzy zaproponowali jej dobroczynne koncerty z orkiestrą. Nie namyślała się długo. Idea wydawała się tym atrakcyjniejsza, że obie strony były bardzo nakręcone wymianą doświadczeń. Raz, że muzycy orkiestry często sami słuchali rocka, a dwa - Doro wiązała z muzyką klasyczną miłe wspomnienia. Pamiętała, że w domu często rozbrzmiewała ona nie tylko z płyt, ale też z pianina ojca. Szczytna była też idea projektu, a sama wokalistka zarzekała się, że wolała psy niż dzieci. Jeździła konno, a później hodowała papugi, które jednak - jak przyznawała - niszczą wszystko co natrafią na swojej drodze. Trzy lata później w rockowych knajpach pojawiły się zaskakujące plakaty z Doro w bluzce z nadrukami jej własnych tatuaży. Nie była to oczywiście tylko prowokacja o charakterze artystycznym. Doro zaangażowała się w akcję organizacji PETA i pod hasłem "Jaką skórę masz na sobie?" deklarowała, że nie będzie już nigdy ubierać naturalnych skór. Swoje stroje sceniczne były odtąd wykonywane wyłącznie z syntetycznych materiałów. Akcja wywołała zaskoczenie, bo Doro zawsze słynęła ze skórzanego image. Na liście symfonicznych koncertów znalazły sic Bochum, Wacken, Kolonia i Hamburg. Zarejestrowane koncerty trafiły później na DVD oraz [10]. Koncert na Wacken zapisał się nie tylko występem z orkiestrą, ale również odśpiewaniem kilku numerów Iron Maiden z Blaze`m Bayley`em i tymczasowym reunionemem Warlock z późnego składu. Organizatorzv festiwalu zapytali Doro co myśli o zaśpiewaniu na koncercie z okazji 15-lecia Wacken właśnie w starym składzie. Artystka była chętna - tym bardziej, że ze stałymi kawałkami była wciąż na bieżąco, ale dla dawnych muzyków Warlock był to nie lada problem. Musieli przypomnieć sobie utwory niemal od podstaw, spędzili wiele godzin na próbach i omal nie doszłoby do koncertu z powodu zmęczenia. Na prawdziwy powrót Warlock nie było jednak szans, gdyż muzycy nadal nie mieli praw do nazwy. Symfoniczne koncerty Doro to jeden z tych rzadszych przypadków w historii, kiedy najpierw muzycy jechali w trasę, a później nagrywali wykonywane utwory na regularną płytę. Po powrocie do studio, zespół zmienił wydawcę z SPV na AFM i to z nim wypuścił [9], na której znalazły się utwory Doro nagrane akustycznie, z symfonicznym tłem autorstwa Classic Night Orchestra z Bochum. Pomysł był spontaniczny - muzyków było aż 40 i to co sprawdzało się na koncertach, nie przystawało do studyjnych warunków. Wszystko nagrywano partiami, zwykle w studio nie przebywało więcej niż pięciu muzvkow. Orkiestralne aranżacje wykonali przede wszystkim kompozytor Arnt Bohmc i gitarzysta-klawiszowiec Oliver Palotai. Udo wystąpił gościnnie śpiewając z artystką duecie Breaking The Law Judas Priest w zupełnie odmienionej wersji. Na krążek trafiła też ballada Let Love Rain On Me, która doczekała się także wydania na singlu i teledysku nakręconego na zamku w Sonneck. Po roku tak intensywnym, Doro potrzebowała chwili wytchnienia. Czeski magazyn "Spark" ogłosił ją "najseksowniejszą kobietą roku".
O namalowanie okładki do [10] Doro znów poprosiła Gillespiego. Otwierający You`re My Family poświęciła fanom i oświadczyła, że to oni są adresatem, który wciąż pytał o męża, dzieci i dom. Doro nigdy nie założyła stałej rodziny. Nieco punkujący Ungebrochen zadedykowano niezależnej stacji telewizyjnej. Wkrótce Luke Gasser zaprosił Doro do współpracy przy układaniu ścieżki dźwiękowej jego nowego kostiumowego filmu "Anuk - Der Weg Des Kriegers" oraz powierzył jej jedną z ról. Akcja filmu rozgrywa się 4000 lat temu, ale miała też sporo elementów fantastycznych. Doro zagrała Mchę, a akcja działa się wśród gór i jezior. Choć było to jedno z ciekawszych wydarzeń w życiu wokalistki, ze względu na mroźne powietrze i polowe warunki praca nie należała do łatwej, a aktorzy musieli marznąć występując w dość skąpych strojach. Premiera miała miejsce 22 kwietnia 2007. Do filmu Doro napisała utwór Warrior Soul. Mocno niestety zawodził [11] - zwłaszcza pod kątem braku mocniejszego metalowego uderzenia. Poza odegranymi w średnich tempach znakomitym The Night Of The Warlock, wręcz epickim I Lay My Head Upon My Sword i całkiem znośnym 25 Years na zakończenie słuchacze mieli do czynienia z bezbarwną anemiczną papką bez pomysłu, w dodatku okraszoną dość przeciętnym wokalem. Czas nie okazał się łaskawy dla pierwszej damy niemieckiego metalu, gdyż z szatańskiej zadziorności w głosie pozostała jej jedynie niezdarna chrypka. Co do warstwy muzycznej, zabrakło charakterystycznych zagrywek gitarowych, sekcja rytmiczna brzmiała jakby nie włożyła serca w grę. Utwory zostały tak skomponowane, że swoją strukturą podporządkowane były głosowi Doro, która w życiowej formie nie była. Nie pomogły nawet lekko psychodeliczne zapędy w It Kills Me ani gościnny udział Tarji Turunen w Walking With The Angels. Zresztą Doro wkrótce się Fince odwdzięczyła śpiewając w kawałku tytułowym na EP-ce The Seer w 2008.
Doro mieszkała w Nowym Jorku do sierpnia 2011, kiedy to jej dom został zniszczony przez huragan "Irene". Zaśpiewała gościnnie w utworze Little Piece Of Heaven na płycie Circle Of Friends w 2022. Jon Levin grał potem w Dokken, Johnny Dee na debiucie Jacka Frosta, Oliver Palotai w Circle II Circle i Sons Of Seasons, natomiast Nick Douglas u Chrisa Caffery`ego. Pesch zaśpiewała w kawałku A Dream That Cannot Be Amon Amarth w 2016. Luca Princiotta grał w Black Eye i Sunstorm, a Leland Sklar u Mari Hamady.
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
[1] | Doro Pesch | różni | ||||
[2] | Doro Pesch | różni | Mike Lawler | Leland Sklar | Eddie Bayers | |
[3] | Doro Pesch | różni | Harold Frazee | Nick Douglas / Matt Nelson | Joe Franco | |
[4] | Doro Pesch | Joe Taylor | Jimmy DeLeilla | Nick Douglas / Matt Nelson | Joe Franco | |
[5] | Doro Pesch | różni | Harold Frazee | Nick Douglas | Camus Celli | |
[6] | Doro Pesch | różni | ||||
[7] | Doro Pesch | Joe Taylor | Jimmy Harry | Nick Douglas | Jimmy Harry | |
[8-10] | Doro Pesch | Joe Taylor | Oliver Palotai | Nick Douglas | John `Johnny Dee` DiTeodoro | |
[11] | Doro Pesch | Joe Taylor | Oliver Palotai / Luca Princiotta | Nick Douglas | John `Johnny Dee` DiTeodoro | |
[12-15] | Doro Pesch | Bas Maas | Luca Princiotta | Nick Douglas | John `Johnny Dee` DiTeodoro |
Doro Pesch (ex-Warlock), Nick Douglas (ex-Deadly Blessing), Luca Princiotta (Clairvoyants),
Bas Maas (ex-After Forever), John DiTeodoro (ex-World War III, ex-Waysted, ex-Britny Fox),
Rok wydania | Tytuł |
1990 | [1] Doro |
1991 | [2] True As Heart |
1993 | [3] Angels Never Die |
1993 | [4] Doro Live (live) |
1995 | [5] Machine II Machine |
1998 | [6] Love Me In Black |
2000 | [7] Calling The Wild |
2002 | [8] Fight |
2004 | [9] Classic Diamonds |
2006 | [10] Warrior Soul |
2009 | [11] Fear No Evil |
2012 | [12] Raise Your Fist |
2016 | [13] Strong And Proud - 30 Years Of Rock And Metal (live / 2 CD) |
2018 | [14] Forever Warriors, Forever United (2 CD) |
2019 | [15] Backstage To Heaven EP |
2023 | [16] Conqueress: Forever Strong And Proud |