Niemiecka grupa założona w 2002 jako Illegimitation. Debiut przeszedł bez większego echa, zawierając niczym nie wyróżniający się death metal. To miejscami solidny i przyzwoicie nagrany krążek, ale bez większych fajerwerków i technicznych zawijasów. Zdecydowanie na plus wypadły partie gitar: żywiołowe, melodyjne i pokombinowane. Schodząc poziom niżej okazywało się jednak, że poszczególne utwory nie były wyraziste, niewiele różniąc się pomiędzy sobą i oscylując w granicach obranego przez siebie modelu. W przypadku całego albumu gdzieś to umykało, ale przy głebszej analizie okazywało się, iż materiał odegrano na jedno kopyto. Ostatecznie najelpsze wrażenie robiła przeróbka Death Lack Of Comprehension. Właściwa historia Obscura rozpoczęła się od [2], którą Steffen nagrał z młodymi muzykami, ale niezwykle utalentowanymi. Byli to: gitarzysta Christian Muenzner, basista Jeroen Paul Thesseling i perkusista Hannes Grossmann. Ta czwórka stworzyła album niezwyły, niczym połączenie stylistyczne Necrophagist i Pestilence. Każde kolejne przesłuchanie płyty to odkrywanie kolejnych smaczków, których było to pod dostatkiem. Nowy skład dawał niesamowite możliwości kompozycyjne i niemal całkowitą pewność, że wszystko zostanie zagrane perfekcyjnie - rozpoczynający The Anticosmic Overload oparto na pokombinowanych i chwytliwych riffach, kapitalnych przejściach, autonomicznej grze basu i zimnemu wyrachowaniu Grossmanna za bębnami. Universe Momentum to na początek wyśmienite gitary w formie dialogu, jakieś klawisze w tle i powalające interludia. Incarnated to przede wszystkim aranżacja, gitarowe pasaże i basowe slide`y, a w połowie kawałek wyciszał się i serwował krótki melanż. Orbital Elements to jedna wielka solówka na czele z bezprogowym basem Thesselinga. Desolate Spheres to jazda bez trzymanki, połamane riffy, podwójna stopa, a nawet jazzowanie. W Infinite Rotation wykorzystano psychodeliczne wokale, znane choćby z Enslaved, zkolei początek Noospheres stanowił ukłon w stronę twórczości Cynic. Centric Flow wieńczył ten ponad 50-minutowy spektakl w niesamowity sposób – w połowie numeru tempo zwalniało, połamańce ustępowały miejsca melodii, rozbrykanie – wyciszeniu, a agresja – spokojowi.
Przy nadal wysokim zaawansowaniu technicznym, kompozytorsko muzycy Obscura na [3] właściwie stanęli w miejscu. Poza dodaniem ciężaru gitarom, same utwory praktycznie nie odbiegajły od tych z [2]. Było tutaj za dużo niezaprzeczalnie ambitnych i wymagających, ale jednak schematów - od takiego zespołu powinno się wymagać znacznie więcej niż od średniej gatunkowej. Muzycy ujawnili ciągoty do niepotrzebnych dłużyzn, smętnych niby-klimatów i grania właściwie prowadzącego donikąd. Na płycie nowinką natomiast były czyste wokale, ale Kummerer nie odnalazł się w tych ścieżkach i próby wchodzenia w wyższe rejestry powodowały niesmak. Na dobrą sprawę album obyłby się bez tych wpakowanych na siłę nowości – kiedy leciał skomplikowany i brutalny death metal, to takie oblicze zespołu słuchaczom pewnie pasowało. W takich partiach formacja wypadała zdecydowanie lepiej, gorzej gdy muzycy zabierali się za walcowanie (końcówka Ocean Gateways). Ostateczna ocena płyty nastręczała trochę problemów ze względu na niepotrzebnie rozjechany stylistycznie materiał. Za samą sieczkę należały się brawa, lecz sprawę komplikowały elementy, które do tej napierduchy nie pasowały. Większość zespołu wyczuła nadchodzącą stagnację i odeszła, pozostawiając Kummerera samego. Na szczęście liderowi na [4] udało się to co nie wypaliło poprzednio - wzniesienie muzyki na kolejny poziom. Płyta udowadniała niedowiarkom, że zespół wciąż miał pomysł na siebie: wyeliminowano niemal wszystkie bolączki poprzednika, a to co pozostało sprawdzono jeszcze raz pod kątem wyrazistości i lekkostrawności. Jak na swoją kategorię wagową, krążek brzmiał niemal za lekko, ale to zasługa znakomitych kompozycji. Udało się przy tym uniknąć pułapki, w którą wpadł w tamtym czasie choćby Fleshgod Apocalypse, czyli przerostu formy nad treścią. Udział smyczków ograniczył się do dwóch utworów i miał swoje muzyczne uzasadnienie. Pojawia się też kilka ciekawych motywów, jak choćby te z początku The Monist oraz końcówki Weltseele. Jedynym irytującym pierwiastkiem były pseudo-deklamacje i raczej nieudane próby śpiewania (Kummerer za dużo nasłuchał się w młodości Paula Masvidala). Nie zmieniało to jednak ostatecznej oceny płyty, bo poza tym jednym mankamentem była ona bezbłędna.
[5] brzmiał ciężej, zawierał więcej szybkich i brutalnych partii (w tym kilka naprawdę zabójczych riffów), mocniejszy był nawet growling Kummerera. Całość nabrała charakteru pierwotnego technicznego death metalu, przy utrzymaniu melodii. Kolejna zmiana na plus to solówki - Rafael Trujillo swoimi popisami lepiej komponował się z utworami, a po drugie nie sprowadzały się już tylko do efekciarskiego przebierania palcami. Po prostu jego zapędy pozostawały w granicach rozsądku. Być może była to "zasługa" Kummerera, którego udział w komponowaniu był coraz mniejszy - Steffen miał jakby kompleks Necrophagist i uparcie klepał w kółko tylko sprawdzone i już nieco zużyte patenty. Obscura nie odkrywała technicznego (niby-progresywnego) deathu na nowo, ale potrafili (zwłaszcza Linus Klausenitzer) wprowadzić do muzyki odrobinę niezbędnej świeżości (Clandestine Stars, Mortification Of The Vulgar Sun). Trzy lata później ukazał się [6], a w składzie ponownie pojawili się Muenzner i Thesseling. Album wydała wytwórnia Nuclear Blast, a kwartet w kilku kwestiach wyraźnie śrubował poziom poprzednika. Muzyka była zwarta, bez przypadkowych dźwięków i nie odpływów w niepożądanych kierunkach, a przede wszystkim posiadała deathmetalową moc. Dla Diepolda gęste blastowanie przy skomplikowanych aranżacjach to podstawa, jak przystało na młodego bębniarza wychowanego na Nile i Cryptopsy. Na pewno dużym zaskoczeniem był większy niż kiedykolwiek wcześniej udział Muenznera w komponowaniu materiału, bo gitarzysta maczał palce w niemal wszystkich utworach. Inaczej sprawa miała się z Thesselingiem, bo jego siedmiostrunowy bas grał dość dyskretnie. Największą zaletą albumu był bez wątpienia mnogość zgrabnie poskładanych, dynamicznych i chwytliwych utworów.

Byli i obecni członkowie zespołu występowali też w innych grupach:as

ALBUM ŚPIEW, GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1] Steffen Kummerer Markus Lempsch Jonas `JoeC` Fischer Jonas Baumgartl
[2-3] Steffen Kummerer Christian Muenzner Jeroen Paul Thesseling Hannes Grossmann
[4] Steffen Kummerer Tom Geldschläger Linus Klausenitzer Sebastian Lanser
[5] Steffen Kummerer Rafael Trujillo Linus Klausenitzer Sebastian Lanser
[6-7] Steffen Kummerer Christian Muenzner Jeroen Paul Thesseling David Diepold
[8] Steffen Kummerer Kevin Olasz Robin Zielhorst James Stewart

Markus Lempsch (ex-Exposed Guts), Jonas Fischer (Hokum), Christian Muenzner (ex-Märchenwald, ex-Hatred, ex-Necrophagist),
Hannes Grossmann (ex-Devil`s Cry, ex-Necrophagist, ex-Shapeshift, ex-Blotted Science), Linus Klausenitzer (ex-Noneuclid),
Sebastian Lanser (ex-Unknown Dimension, ex-Edenbridge, David Diepold (ex-Nightforest, Cognizance), Kevin Olasz (ex-Deadborn, ex-God Enslavement, ex-Maladie),
Robin Zielhorst (ex-In-Tension, ex-Exivious, ex-Cynic, ex-OneGodLess, Crown Compass), James Stewart (ex-Vader, Decapitated)

Rok wydania Tytuł
2006 [1] Retribution
2009 [2] Cosmogenesis
2011 [3] Omnivium
2016 [4] Akroasis
2018 [5] Diluvium
2021 [6] A Valediction
2023 [7] A Celebration I - Live In North America (live)
2025 [8] A Sonication

          

  

Powrót do spisu treści