Niemiecka grupa powstała w 2014 w bawarskim Bad Neustadt. Christian Muenzner specjalizował się w technicznym death metalu, ale z biegiem czasu ujawnił się jako kreatywny twórca kompozycji progresywnych, po części o charakterze neoklasycznym. Do nowego zespołu zaprosił sekcję rytmiczną z Alkaloid, amerykańskiego klawiszowca Jimmiego Pittsa oraz niezniszczalnego holenderskiego wokalistę Iana Parry`ego. Tego ostatniego wspomagała imponująca liczbę wokalistów i wokalistek w chórach (wywodzących się ze Szwecji, m.in. Lars-Göran Persson z The Storyteller czy Ronny Hemlin (ze Steel Attack). Debiut ukazał się w barwach wytwórni Power Prog Records - łączył tradycje progresywnego metalu amerykańskiego w stylu Symphony X z neoklasyką At Vance i powermetalową mocą grup niemieckich. Zróżnicowane kompozycje nie pozwalały się nudzić ani przez chwilę. Muenzner pamiętał o powermetalowych energicznych atakach, wspaniałych solówkach w manierze neoklasycznej, o rozsądnej dawce inteligentnie podanego progresu i w końcu o wspaniałych refrenach. Tytułowy The Fire Within stanowił potężne otwarcie powermetalowe w stylu progresywno-neoklasycznym, z wyborną melodią i klawiszami w manierze Witalija Kuprija. Stalowo-progresywny Demonblade szarżował rycerskim zacięciem powermetalowym, wysokimi wokalami Parry`ego są znakomite i chórkami a la Rhapsody. Zwracał uwagę neoklasyczny shred Muenznera oraz lekkość z jaką przechodził on z solówki w zupełnie inne klimaty. Echa Artension obejmowały we władanie w najbardziej progresywnym The Hourglass, gdzie wokal i gitara tworzyły wspólnie klimat w dwóch odrębnych planach. Pojawiał się magiczny refren, ocieplając chłód i wymuskaną elegancję wykonania. Na szczególną uwagę zasługiwała wykwintna partia klawiszowa Pittsa. Malmsteenowy Eagle Divine dewastował dodatkowo epicką mocą. Uroczy neoklasyczny heavy w stylu Stormwind zaskakiwał rockowym feelingiem i pozytywnie sztywną neoklasyczną konwencją. Galopujący euro-powermetalowy Twilight Warrior cechowały dostojność i duma - kawałek znakomicie zwalniał i przyspieszał, a dialogi gitary i klawiszy oszałamiały. W Chains Of The Earth to poza powermetalem dodatkowa moc epicka klasycznego heavy w ujęciu lekko progresywnym. Umiejętnie heroiczną melodię główną podbudowywał tu neoklasyczne ornamentacje, a gitara dogrywała słoneczny helloweenowy motyw. Epicki kolos The Dark Tower odegrano w umiarkowanym tempie, typowo po amerykańsku z planami dalszymi, delikatnymi interludiami i gitara akustyczną. Znów Parry pokazał swój pełny arsenał wokalno-aktorski, gdy śpiewa patetyczne i podniosłe rzeczy. Monumentalność tego utworu nie podlegała dyskusji i stanowiła wzorzec dla neoklasyczno-progresywnej stylistyki. Eternity`s End następnie uderzali potoczystym wysokoenergetycznym Moonstruck, zbliżony do heroicznych numerów Malmsteena. Mroczny The Fall Of The House Of Usher brzmiał niczym Darkology i mogło ująć narastanie napięcia w budowaniu dusznego klimatu grozy. Na całej płycie Parry miał trudne zadanie - metalowy dynamit Muenznera wymagał po prostu mnóstwo siły w wykonaniu parti wokalnych w najcięższych i najszybszych kompozycjach. Ian poradził sobie wyśmienicie, dokładając swoje wyczucie stylu i klimatu w utworach najbardziej progresywnych. Album wyprodukował, mixował i poddał masteringowi Per Nilsson ze Scar Symmetry i w rezultacie krążek miał brzmienie bliższe metalowi szwedzkiemu niż typowo niemieckiemu.
Na [2] skład grupy uległ poważnym zmianom - Parry`ego zastąpił Iuri Sanson, a bas przejął wszędobylski Mike LePond. Drugim gitarzystą został Kanadyjczyk Philippe Allaire-Tougas, specjalizujący się w technicznym death metalu. Obaj wioślarze grali wspólnie neoklasyczne cudea, prowadzili niesamowite dialogi i pojedynki uzupełniane przez Pittsa, tworzącego z nimi raz plan oddzielny, a innym razem wtapiający się w gitary jako dodatkowy element starć i dialogów. Sekcja rytmiczna niszczyła - natarcia LePonda wspierał dynamicznie Grossmann. Sanson trzymał się głównie wysokich rejestrów i górował nad gitarzystami, kiedy dochodził do głosu. Zabrakło jednak kruszącej potęgi debiutu i takich killerów jak Eagle Divine. Owszem, bojowy Blood Brothers był znakomity, ale po prostu takich numerów nagrano wiele. Neoklasyczny Under Crimson Moonlight charakteryzowała elegancja specyficzna dla innych wirtuozów. Necromantic Worship przeskakiwał z technicznego death metalu na progresywną noeklasykę, ale refren który powinien eksplodować był doprawdy nijaki. Dynamiczny powermetal w Into Timeless Realms, Triumphant Ascent i kilku innych kompozycjach zagrano na bardzo wysokim poziomie, lecz z co najwyżej archetypowymi melodiami w niemieckiej manierze. Zabrakło pazura i morderczych refrenów, a Horizonless mógłby z powodzeniem znaleźć się na płycie Avantasia w swym wygładzeniu. W dodatku album został położony wokalnie - Sanson zaśpiewał wysoko jak sobie życzył lider wysoko i to był błąd, gdyż wyszło zwyczajnie, jak na stu innych płytach. Na debiucie Parry był połową sukcesu i stworzył klimat, którego Sanson stworzyć nie mógł, śpiewając w oklepanej konwencji, która na nikim wrażenia nie robiła. W bonusowym The Arsenal na wersji japońskiej zaśpiewał Piet Sielck z Iron Savior, który zresztą ten album zarejestrował, mixował i poddał masteringowi. Piet zaśpiewał kapitalnie i zachodziło pytanie co by było, gdyby to on zaśpiewał na całej płycie. Nagranie takiego albumu jak debiut było niemożliwe dla zdecydowanej większości powermetalowych zespołów niemieckich, ale dla Eternity`s End [2] stanowił małą artystyczną porażkę.
Na [3] powrócił Linus Klausenitzer, pojawił się też drugi gitarzysta Justin Hombach z prog-metalowego AEOS. Album był power/speedmetalowym huraganem, opartym na ultra szybkich gitarach, najdrobniejszych wartościach i to bogactwo po prostu powalało. Muenzner z Hombachem wygrywali różne cuda i te fenomenalne dialogi pojawiały się w Dreadnought (The Voyage Of The Damned) - numeru po części neoklasycznego, ale pojawiał się motyw pod Running Wild. Sekcja rytmiczna grała obłędnie - szarże basowe Linusa momentami zdumiewały, a perkusja Grossmana grzmiała niczym nuklearna eksplozja. Wszyscy grali z niezwykłą swobodą w zawrotnych tempach i jeśli pojęcie power/speedu miało realny sens, to na pewno w przypadku tego zespołu. Absolutna moc w heroicznym Bane Of The Black Sword i szkoda, że Sanson nie śpiewał w niższych tonacjach cały czas. Tymczasem nadmiar wysokich wokali nieco psuł ogólne wrażenie, jak w roku 2018. Słuchacz był jednak wybaczyć wiele, kiedy Christian grał neoklasyczne solówki. Jednocześnie towarzyszyły wszystkiemu wspaniałe melodie: wielowątkowe, dumne, epickie i wsparte rozległymi refrenami z chórkami. Ekipa siała bezwzględne zniszczenie w The Hounds Of Tindalos z echami Running Wild i dodatkiem neoklasyki. Gitarowa dewastacja w Call Of The Valkyries, z US powerowymi zwrotkami i heroicznym rozwinięciem w stylu europejskim. Grupa nie odpuszczała w Arcturus Prime z lekkimi ciągotami progresywnymi, ale całkowicie w epickiej konwencji i niemieckim powermetalowym refrenem. Nieco wolniej było w chłodniejszym neoklasycznym (w pewnych partiach) Shaded Heart, i ten utwór prezentował się nieco słabiej od reszty, a w każdym razie nie miał takiej siły rażenia. Za to Deathrider zbudowano na najlepszych pierwiastkach składających się na cały krążek: rozdzierające gitary, nuklearne tempo i wszechobecna maestria wykonania. Na koniec kwintet szalał w niemal 10-minutowym tytułowym Embers Of War: kumulacji speedu, power i zagrywek rodem z klasycznego death metalu, a wszystko tworzyło epicką całość w najlepszych tradycjach fantasy power-metalu w stylu włoskim. Poziom wykonania był technicznie niedostępny dla większości zespołów niemieckich i chyba nie tylko: po prostu zdumiewający popis zespołowego i indywidualnego grania dał tym razem poziom arcymistrzowski. Brzmienie kapitalne i był to jeden z najlepiej wyprodukowanych albumów z powermetalem w 2021 (Christian jako producent i Hannes jako inżynier dźwięku).
Hannes Grossman grał potem w Hate Eternal, Howling Sycamore i Aortha (Monolit w 2023), a solowo zrealizował: The Radial Covenant w 2014, The Crypts Of Sleep w 2016, Apophenia w 2019, To Where The Light Retreats w 2021 i EP-ka Echoes Of Eternity w 2024. Wszędobylski Mike LePond grał później w Tomorrow`s Eve, DeadRisen (DeadRisen w 2020) i Death Dealer. Iuri Sanson śpiewał w powermetalowym Majustice (Ancestral Recall w 2023) i Ashrain.

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Ian Parry Christian Muenzner Jimmy Pitts Linus Klausenitzer Hannes Grossmann
[2] Iuri Sanson Philippe Allaire-Tougas Christian Muenzner Jimmy Pitts Mike LePond Hannes Grossmann
[3] Iuri Sanson Justin Hombach Christian Muenzner Linus Klausenitzer Hannes Grossmann

Christian Muenzner (ex-Märchenwald, ex-Hatred, ex-Necrophagist, ex-Obscura, ex-Spawn of Possession, ex-Paradox),
Ian Parry (ex-Vengeance, ex-Elegy, ex-Misha Calvin, ex-Hammerhead, ex-André Andersen, ex-Consortium Project, ex-Infinity Overture, ex-Crystal Tears, Ian Parry`s Rock Emporium),
Linus Klausenitzer (Alkaloid, ex-Noneuclid, Ilusen`s Fallacy, Obscura), Iuri Sanson (Hibria),
Hannes Grossman (ex-Devil`s Cry, ex-Necrophagist, ex-Shapeshift, ex-Obscura, ex-Blotted Science, ex-The Fractured Dimension, Alkaloid),
Mike LePond (ex-Heathen`s Rage, ex-Brute Force, ex-Symphony X, ex-Distant Thunder, ex-Holy Force, ex-Seven Witches, Lalu, ex-Ashenveil, ex-Sleepy Hollow,
ex-Affector, MindMaze, ex-Starbynary, Mike LePond's Silent Assassins, ex-Waken Eyes, Them, Dramatica, Ross The Boss)


Rok wydania Tytuł TOP
2016 [1] The Fire Within
2018 [2] Unyielding #25
2021 [3] Embers Of War #6

    

Powrót do spisu treści